Księga Trzynastu: Mroczny Pierścień Rozdział: Korona czeka

Gdzieś niedaleko Zachodniej bramy Piekła

 

Śnieg ścielił góry Avis przez cały rok. Jonathan był wniebowzięty, czując nadchodzącą wiosnę. Magiczny odór siarki już nie doskwierał mu tak mocno. Cztery lata w piekle nauczyły go, że odczuwana powonieniem właściwości tej substancji będzie jego najmniejszym problemem.

Ryka pragnąc wybudzić go z zadumy, skróciła dystans między nimi i przemówiła:

- Podnieś oczy twoje i spojrzyj z miejsca, na którym jesteś teraz, na wschód.

- Ryka, nie jestem pewien, co to ma do...

- Jonathanie skup głowę na lewo. Dobrze. Co za obraz zacząłeś widzieć?

- Góry... drzewa.

- Co jeszcze dwunogi, co jeszcze? - Spytała harpia z dociekliwością i niecierpliwością.

- To tyle — stwierdził chłopak.

- Głowę tobie zabrano? Co się śmiechem dusisz, pokazałbyś mnie swoje dary od Boga. Zatrzymywać dla siebie samego to ciężki kamień.

- Chyba grzech.

- Jaki grzech? Co to za język? Kamienia nie widziałeś? A trzymałeś kiedy? Może i masz dłuższe nogi i ramiona, i twarz ci z chłopca na mężczyznę przybrała, ale głowa wciąż lekka. - Czarnowłosa wydała jęk wskazujący na fakt, iż bardzo wątpi w jego umiejętności mentalne.

Jonathan wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- To, co powinien był zobaczyć?

- Przyszłość, mój mały. Zstąpiłam z piekła, by ci wasze dwie półkule ratować, a wyście się nauczyć tylko marzyć.Co z wami nie tak? Mniej będzie łez bez marzeń, nie myślisz tak?Skup głowę i zaczynać jeszcze raz musisz. No już. Nie chce wieczności na przekopywaniu przyszłości stracić. To osłabia moje kamienne serce.

- Ryko. Ja się jej boję.

- Wiem mój mały. Bać się można, ale strachowi imię nadać trzeba i zaprzyjaźnić się z nim, bo inaczej nie idzie.

Jonathan zrozumiał, co harpia miała na myśli. Zamknął oczy. Przywitał się ze śmiercią i poprosił wychudzoną pannicę o prorocze słowa. Ta uśmiechnęła się tylko i zatrzymała bicie jego serca na kilka chwil. Po kilku nieudanych próbach, zaciętych przekleństw ze strony skrzydlatej, Joe zdobył uwagę Śmierci:

- Chłopcze, zesłany z nieba moje imię znasz, a ja znam twe, więc darujmy sobie oczywistości. Stąpasz po nicości. Coś mi mówi, że to nie twoja wola.

- Nie posiadam własnej woli, Pani Dusz.

- Więc nie różnimy się tak bardzo. Do rzeczy mamy mało czasu twoje serce stoi bez ruchu, a chyba nie chcesz tu zostać ze mną na zawsze, prawda?- spytała Pani Dusz.

- Za zimno tutaj — pokręcił głową.

Pani Dusz uśmiechnęła się lekko, prawie niewidocznie. Nigdy się nie uśmiechała, przynajmniej nie przy brązowookim.

- Wiem, po co tu jesteś. A moje pytanie brzmi, co będę z tego miała?

- A co Pani Dusz pożąda?

- Wpis z Księgi Trzynastu. - Śmierć obdarzyła go ponownym uśmieszkiem, lecz tym razem było w nim coś... niepokojącego.

- Nie mam Księgi, o Pani.

- Wiem, że nie, ale mam pojęcie, gdzie ją znajdziesz.

- Nie mam dostępu do piekła bez...

Pani Śmierć się zaśmiała. Echo tego dźwięku, drażniły uszy młodzieńca.

- Och głuptasie, Księga Trzynastu nie znajduje się w Królestwie Lucyfera. Za to właśnie go szanowałam. Za elastyczne myślenie.

- A więc gdzie? - czekał cierpliwie na odpowiedź, dochodząc do wniosku, iż nawet mrok ma swój urok.

- W Raju Ziemskim. Kojarzysz może państwo Corydon? -spytała.

- Aż za dobrze. To imperium zdrajców i bezdusznych istot. Mój kochany dom.

- Więc znasz drogę. Przepowiednia za jeden wpis tylko tyle żądam. Acha, zanim się ockniesz, weź to — śmierć wyciągnęła dłoń ku Chłopakowi. Z powoli otwierającej się dłoni, czarnowłosy dojrzał obręcz z zielonym kamieniem. Śmierć widząca pytającą minę chłopaka wyjaśniła:

- To pierścień Septa. Dzięki niemu będziesz posiadał moce harpii. - Zamknęła dłoń z pierścieniem, gdy tylko Joe, sięgną po przedmiot. - Ostrzegam. Jeśli Ryka lub jakakolwiek inna harpia zobaczy, że go masz, zabiją cię bez zbędnych pytań. Tak Jonatanie. Nie zapominaj, że Ryka to najwierniejsza harpia Króla Piekieł, oraz jego córka. Jeśli będzie musiała wybrać, będzie to właśnie Lucyfer.

- Czy ten cały Septa, nie będzie już go potrzebował?

- Jeśli się nie ma palców to na co komu pierścień?

- Słuszna uwaga.

- Twoja twarz staje się wyraźniejsza dla mnie, to ten moment, w którym się budzisz.

- Żegnaj, Pani Dusz.

- Do zobaczenia, mały.

Małolat obudził się, łapczywie nabierając powietrza. Obok sobie zobaczył klękającą harpie.

- I? - spytała Ryka.

- Czeka mnie wycieczka — otrzepał spodnie z popiołu, podobnie uczyniła Ryka.

- Moje nogi tam, gdzie twoje.

- Nie tym razem. To samotna wędrówka.

- Do diabła, dokądże?

- Do Raju Ziemskiego.

- Czy ci któryś z moich ptasich przyjaciół nasrał do żarcia? Wiesz, co grozi nieludziom w świecie ludzi.

- Wieczne potępienie?

Harpia oceniła wzrokiem nieletniego. Na ognie piekielne! Mogłaby przysiąść na dusze swoich braci i sióstr, że ten chłopak to zapowiedź kłopotów. Pomimo tego udałaby się za nim w nicość.

- Więc niech ci ziemie lekką będzie.

- Jak i w Piekle tak i na Ziemi.

Przed podróżą wypił Feckusa. Płyn, dzięki któremu nie odczuje głodu podczas długiej podróży. Ruszył, kierując się śpiewem wiatru. Jego czarne skrzydła skąpane były w blasku słońca. Szybował jak ptak nieśpiesznie z prądem powietrza. Gotowy na to, co los mu zgotuje.

 

 

 

Tymczasem w Raju Ziemskim

 

Mosiężne drzwi od Sali Obrad otworzyły się szeroko. Na czele szła Nevelon, za nią Varin oraz Kyla.

Żadna nie pozwoliła sobie na niecenzuralne słowa, póki tylko ich trójka, nie znalazła się w ustronnym miejscu, bez udziału spiskowców ich Matki.

- Przeklęta żmija. Jak ona śmiała zagłosować przeciwko moim rządom? - głos niedoszłej Królowej był cyniczny i zuchwały. Nie wspominając o tym, iż zaciskała pięści raz po raz, by choć na chwilę obejść się bez emocji. Nie nawiedziła się za ten defekt, który w sytuacjach, jak te był nie do ocenzurowania.

Siostry dały jej dłuższą chwilę na wyrażenie swego niezadowolenia.

- Koronacja odbędzie się za dwa tygodnie, a ślub jej z tym błaznem za tydzień. Nie możemy do tego dopuścić — odezwała się blondynka, która rzadko kiedy się odzywa, chyba że ma coś ciekawego do powiedzenia.

Nevelon spojrzała na nią z zadowoleniem. Widziała w oczach Kyli iskierki, które zawsze się pojawiały, gdy miała jakiś plan związany z użyciem miecza.

- Co proponujesz, droga siostro? - spytała Nevelon.

- Astra to rzadki przypadek. Ona naprawdę kocha swojego przyszłego męża. Co się stanie, gdy przyłapie go na zdradzie z kimś, kogo by nawet o to nie podejrzewa?

- Zdradzona kobieta to obłąkana istota — dodała Nevelon z grymasem, który miał być uśmiechem. - Potrzebujemy tylko kobiety, która jest piękna, godna zaufania i lubi się bawić mężczyznami... - obie spojrzały jednocześnie na Varin, ta zaczęła kręcić przecząco głową.

- O nie! Nie ma mowy! Tylko nie z tym wieśniakiem.

- Varin, to nasza jedyna szansa, by odzyskać nasze ziemie i przywileje, których pozbawiła nas matka za to, że nie wsparłyśmy przyszłej Królowej. Jesteś w stanie to zrobić? Dla nas? - Nevelon, musiała to przyznać, Kyla, jeśli tylko chciała, potrafiła być przekonująca.

- A co jeśli... Pytam tylko, a co jeśli jakiś anormalnym cudem oprze się moim sugestiom i wrodzonemu urokowi?

- Ja i Kyla zajmiemy się planem B — widząc pytania malujące się na twarzy Variny, rozpoczęła wyjaśnienia. - Nasze rodowe wojska są nam lojalne, zdobyliśmy ich uznanie w wygranych wojnach, może nie wszystkich w końcu nie mamy penisów, ale większości.

- Wsparcie możemy uzyskać od Królowej De La Soul — wtrąciła Kyla.

- Jak to? - tym razem pytanie do Kyli skierowała Nevelon.

- No co? - wzruszyła ramionami. - Ja też potrafię być urocza.

- Zabawne — stwierdziła Varin, odsłaniając śnieżnobiałe zęby. - Nie, ale tak na serio? Przytkniesz jej sztylet do gardła? Tuż to, do diabła Królowa!

- Nic z tych rzeczy. Ma u mnie dług, który najwyższy czas spłacić — odpowiedziała z powagą Księżniczka.

- To ustalone. Opłacę służącą by Astra, zjawiła się w jego komnatach na czas. Jutro Verin musisz wykazać niezwykłą subtelnością. Wiem, że dasz radę. A ja wraz Kylą, zapożyczymy środków ostrożności. No dalej moje drogie, korona czeka.

Każda odeszła w swoją stronę: Varin do „Chatki Uniesień", gdzie przyjaciółki pielęgnowały ją, od stóp, aż po sam czubek głowy. Wybierały najdroższą biżuterię i kosmetyki, dokazując przy tym do wschodu słońca. Cały dzień spędziły na wyleczeniu kaca, po to tylko by mogły sobie dodać odwagi winem, do kolejnego zadania Varin.

Nevelon i Kyla udały się do Obozów, spotykając się z zaufanymi wojownikami własnego rodu, by obmyślić plan. Wiedziały, że to ryzykowne. Jeden zły ruch i zostaną oskarżone o działanie przeciwko koronie, co wiązało się z publiczną egzekucją oraz wygraną Astery.

Były gotowe na to, co zgotuje im los, aczkolwiek dziś zdały sobie z tego sprawę. Są przygotowane, by stanąć do walki o władzę — i niech Bóg ma w opiece tych, którzy będą chcieli zapobiec temu, co ma nieuchronnie nadejść.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania