Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Listopad to dla Polaków niebezpieczna pora, cz. 4

Jeremi był w ciemnej dupie. W porównywalnie ciemnej dupie nie był nigdy i choćby nie wiem jak się wysilał, nie przypomni sobie niczego podobnego do tego. W głupim odruchu wybiegł na środek ulicy, może podświadomie licząc, że teściowa audica zmaterializuje się jak klin po alkośnie. Nic takiego się nie wydarzyło, więc runął w cień wszystkich tych jugo i południowo słowiańskich uliczek, które lubiły kończyć się nagle i nieprzejednanie. Przebiegł Osobowicką i stanął nad rzeką. Wróciła mu przytomność, gdzieś po rzece poniósł się dźwięk syreny. Zsunął się na brzeg i schowany za wałem zadzwonił do Chrusta.

– Chrust, potrzebuję pomocy. Łaps zajebał mi furę Teścia. Halo, Chrust?! – ze słuchawki dobiegły nieokreślone mlaski i pomruki. Chrust odpalał kolejne rdzenie w mózgu, kalibrował zwoje i dostrajał zmysły.

– Co kurwa? – zapytał.

– Chrust – Jeremi zniżył głos, jakby nie bardzo chciał słyszeć co mówi. – Odjebałem, przez Łapsa, tak odpierdoliłem, że pewnie pójdę siedzieć, nie wiem, cokolwiek. Musisz mi pomóc.

– Ale – chrząknięcie, beknięcie. – Co?

– Pozbieraj się i chodź na most Osobowicki. Będę czekał do zajebania.

– No, dobra, ale że co. Mów – Chrust uruchomił się. – Coś odjebał, jak to buma Teścia?

Jeremi nakreślił jak się sprawy miały i jak się sprawy mają. Pobieżnie, bez rozkminy.

– No ale daj spokój. Podbijemy do niego, odda furę. Zgrywa się tylko.

– Chrust, ale jemu coś odjebało. Nie wiem, emerytura mu nie służy czy coś. Z jakimiś zjebami trzyma, takie gówno–dresy. Pół orki..

– Uspokój się, bo pierdolisz jak moja matka. Masz na taksę? To będę szybciej.

– Mam, Teściu dał mi zaliczkę. Ja pierdolę, przecież on mnie zabije!

– Ciśnij na Kleczkowską. Będą za 15 minut.

 

Kleczków o czwartej rano milczał jak prawilny ziomeczek przy psach. Nad ulicami wisiała ciągła groźba dżdżu. Listopad rozwijał się pięknie w gnijących liściach i ciemnych bramach. Taksa wypluła Chrusta i zwiała w stronę miasta. Przybili pięć i Jeremi się rozsypał. Że przejebane, że koniec, idzie się topić. Teść, Audi, Dorotka – w tej kolejności.

– Dzwoniłeś do Łapsa?

– O kurwa, faktycznie, nie dzwoniłem – oczywistość pomysłu była dla Jeremiego przykra. Chrust odpalił mocnego Piasta.

– Nie odbiera – nadzieja umarła.

– To chodź do niego. Pewnie kitrają fanty, dziuplę mają niedaleko. Przecież jesteśmy kumplami i to tylko jakiś kawał. Łaps ma dziwne poczucie humoru – Chrust pocieszał, Jeremi nie wierzył w ani jedno jego słowo.

– Ty chyba nie wiesz, co mówisz – Jeremi pocierał obolałą szczękę. – Łaps był zupełnie jak nie Łaps. Jakiś spierdolony, spaczony.

– Jesteś w szoku. Zmęczony i przestraszony. Chodź, to kilka ulic stąd. Na pewno wszystko się wyjaśni. Masz, zeruj – w kierunku Jeremiego powędrowało piwo. Wypił i poczuł, że odzyskał trochę sił.

– Dobra, nie mam za bardzo opcji, prawda?

Audi stało na obskurwiałym podwórku pod truchlejącym klombem. Wyglądało jak królewicz w ramionach starej wiedźmy. Z piwnicznego okienka rozsypującej się kamienicy dobiegały dźwięki balangi. Jeremi dopadł auta i szarpnął za klamkę. Zamknięte. Chrust tymczasem zaglądał do okienka.

– Najebani w chuj – powiedział szeptem. – Poszukaj jakiegoś szkła, dostaną parę strzałów i odzyskasz furę.

Jeremi bez trudu znalazł dwie puste butelki. Obili końcówki i z tulipanami weszli w bramę kamienicy. Po omacku znaleźli zejście do piwnicy.

– Chrust, czy my wiemy co robimy?

– Oni są nieprzytomni. W sumie to szkło tylko dla efektu, nie będzie nam nawet potrzebne.

Wpadli do komnaty Łapsa. Marzec spał na materacu pod ścianą, Łaps polewał wódę. Krzywy pierwszy zobaczył Jeremiego i Chrusta. Zerwał się na nogi i skoczył w ich stronę. Chrust się na niego rzucił. Łaps w sytuacji zorientował się poniewczasie, bo Jeremi zdążył sprzedać mu buta na ryj. Zanim się dobrze wyłożył na glebie, Jeremi już na nim siedział:

– Oddawaj kluczyki, skurwysynu! Zajebię cię za to u Doroty! Zapierdolę cię chuju, rozumiesz?!

Łaps najpierw się zasłaniał rękami, ale po chwili zobaczył coś za plecami Jeremiego i jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. Jeremi odwrócił się. Krzywy i Chrust trzymali się za szmaty, ale stali pod ścianą jak sparaliżowani. Marzec dalej spał. W drzwiach natomiast stał niski dziadek w białym garniturze i piorunował wszystkich wzrokiem.

– Dziadek, idź spać i nie wpierdalaj się – wydarł się Jeremi.

– Zamknij się debilu, to profesor Fronczak – syknął na niego Chrust.

– Co to za bójka? Kim on jest? – głos profesora brzmiał jakby zdrapywał tynk ze ścian. Dębową laską wskazywał na Jeremiego.

– Swój, panie profesorze – wydyszał przyciśnięty do podłogi Łaps. – Mamy tu takie małe – nieporozumienie.

– Nieporozumienie? Oddawaj mi furę Teścia, kurwo złodzieju pierdolony! – Jeremi nie odpuszczał.

– To prawda? – wychrypiał Fronczak. – To co on mówi. Łaps, co to za samochód na podwórzu?

Łapsowi brakowało oddechu, więc pokiwał tylko głową.

– Oddaj mu natychmiast kluczyki i koniec zabawy. Dobranoc.

Profesor Fronczak zniknął. Chrust odkleił się od Krzywego.

– Zejdź ze mnie, nie mogę oddychać – wysapał Łaps.

– I kurwa dobrze ci tak!

– No, zejdź ze mnie, oddam ci kluczyki.

Chrust poklepał Jeremiego po plecach.

– Zejdź z niego. Jak profesor powiedział, to tak będzie.

Jeremi nie do końca wierzył, ale zszedł z Łapsa. Ten wstał i oddał kluczyki do Audi.

– Nie wierzę – popatrzył pytająco na Chrusta, potem na kluczyki. – Chuj wam wszystkim w dupę! – krzyknął i wybiegł na korytarz. Chrust pobiegł za nim. Wsiedli do fury, Audi zamruczało.

– Podrzucę cię do chaty, a ty mi powiedz, co to była za postać – powiedział do Chrusta, jednocześnie badając lusterka, żeby wymanewrować z podwórka.

– Fronczak? Gość jest tu od zawsze. Podobno jakiś czarodziej od kręgosłupa. Z całej Polski się ludzie do niego zjeżdżają, a on ma niepojęty szacun na dzielni. Nie pytaj o co chodzi, nie mieszkam tu, ale wiem to i owo.

– Dzięki Bogu za profesora Fronczaka.

– Amen – podsumował Chrust i otworzył kolejnego Piasta.

 

„Listopad to dla Polaków niebezpieczna pora. Takie są słowa poety, zobaczymy co się za nimi kryje”. Grało radio, Audi szło dwie paki, Jeremi mijał ostatnie słupki S8. Ciulnął na światłach w Magnicach jak Gwiazda Śmierci w Alderaan. „Dobra, to jedziemy. 5 listopada 1612 roku poddała się polska załoga na Kremlu.” Koleiny na prostej do Kobierzyc zmusiły Jeremiego do zejścia z trzeciej kosmicznej. „Hehe, było co poddawać. Za to 11 listopada 1673 Sobieski załatwił Turków pod Chocimiem, no i w 1918 odzyskaliśmy niepodległość.” Jeremi czuł, jak spłynęło z niego miasto. Niebo zmieniło kolor, na horyzoncie po prawej drżały czerwone lampki Ślęży. „Za to w listopadzie 1855 umarł Mickiewicz, a w 1942 roku zastrzelili nam Bruno Schulza.” Jeremi popatrzył w lusterko. Obita morda zaczynała trochę puchnąć, ale nie to przykuło jego uwagę. Zastanowiło go, czy właśnie patrzy na ryj skurwysyna i ile będzie go kosztował powrót do miasta, które przed chwilą opuścił. „No, to faktycznie, listopad to dla Polaków niebezpieczna po...” Słowa utonęły w szumie radiowych zakłóceń. Gdzieś za Jordanowem przepadł sygnał wrocławskiego radia. Dokładnie to samo zrobił Jeremi.

 

KONIEC

 

Gabriel Marczak, Wrocław 2016

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Violet 28.08.2017
    Świetnie napisany tekst. Z polotem, wyważonym humorem i dobrym warsztatem. Z przyjemnością stawiam 5.
    Pozdrawiam.
  • Gabriel Marczak 28.08.2017
    Dziękuję :)
  • Canulas 30.08.2017
    Mogę tylko się zgodzić z przedmówcami. Fantastyczny humor, wartka akcja, no i to, co lubię najbardziej: magia myślowych skrótów. Tu tego sporo
  • Adam T 30.08.2017
    Zacznę od kiksów:
    "...choćby nie wiem jak się wysilał, nie przypomni sobie niczego podobnego..."
    konkretnie chodzi o słowo "przypomni". Jako narrator trzecioosobowy piszesz w czasie przeszłym, więc trzeba to konsekwentnie utrzymać. Więc może "nie przypominał sobie..." lub "nie mógłby przypomnieć sobie...".
    Od tej zasady możesz odejść kiedy przytaczasz np myśli bohatera.

    Poza tym mała litera w opisach dialogów tylko wtedy, kiedy piszesz o "mówieniu" bezpośrednio, czyli:
    powiedział, krzyknął, szapnął, bąknął; ale także w przypadku:
    warknął, mruknął, wychrząkał, wydyszał, wychrypiał, itp.
    Ale kiedy piszesz, tak jak tu:
    "Ale – chrząknięcie, beknięcie. – Co?"
    Chrząknięcie duźą literą, a po "Ale" wielokropek, bo na czas chrząknięcia zawiesiłeś wypowiedź.

    Niestety, nie potrafię wyjaśniać przecinków, wiem gdzie powinny być, ale zamęczyłbym Cię, wyjaśniając, dlaczego)))

    Bardzo ppdobały mi się opisy przybudzania się Chrusta, świetnie "nakręcasz" tempo akcji, wyprowadzasz bohaterów z opresji przekonująco i odpowiednio zaskakująco. Gdzieś ktoś napisał, że bohaterowi należy praktycznie w każdej scenie spiętrzać problemy, a kiedy wydaje się, że z nich wyszedł, spietrzyć dodatkowo. Opanowałeś tę sztukę.
    Czytając, gdzieś mi tam pobrzmiewała Mechaniczna pomarańcza, ale to już tylko moje osobiste odczucia.
    Dobry kawał pisania.
    Pozdrawiam )))
  • Gabriel Marczak 30.08.2017
    Dzięki, dzięki, dzięki. Pozbieram info jak ładnie zapisywać dialogi, chrząknięcia i beknięcia i wprowadzę to w życie. Przecinki zawsze zostawiam sobie na koniec, a potem już mi się nie chce ich dostawiać :) Często też świadomie pomijam, sugerując zdanie na wydechu - bez pauz. Jeszcze raz dzięki za wyczerpujące komentarze.
  • Adam T 30.08.2017
    Gabriel, ty to powinieneś najlepiej wiedzieć, w tekście pisanym nie ma zdań na wydechu, zapis zobowiązuje, chyba źe masz kasę, albo dobrego wydawcę, który wszystko poprawi za Ciebie.
  • Gabriel Marczak 30.08.2017
    Adam T Meheh :D No dobra. To nie mam wymówki dla swojego interpunkcyjnego lenistwa :D Przejrzałeś mnie.
  • Adam T 30.08.2017
    Gabriel, nie, bez przesady, nikt poza korektorami nie ogarnia interpunkcji, ale podstawowe zasady lepiej znać. Kiedy dajesz tekst do druku, zawsze mniej Ci się będzie odbijać, kiedy dasz tekst z większością dobrze wstawionej interpuncji i bez zbędnych spacji. Sam stawiam przecinki bardziej na wyczucie, ale podstawy warto znać )))
  • Agnieszka Gu 30.08.2017
    Jestem pod wrażeniem. Świetne!
  • Gabriel Marczak 30.08.2017
    :D :D :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania