Poprzednie częściMiłość na odległość część 1

Miłość na odległość część 4

Tracimy go te słowa były w mojej głowie. Siedziałam na krześle na korytarzu szpitalnym.

Widziałam jak lekarz wychodzi z bloku operacyjnego szybko do niego podbiegłam i czekałam aż coś powie wtedy on powiedział : przykro mi..nie udało się walczyliśmy jak mogliśmy.. chłopak będzie w śpiączce

Pobladłam. Płakałam , widziałam jak go wiozą do sali , nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Doszłam do wniosku ,że wrócę do domu pozbieram wszytko co potrzebne i wrócę do mojego ukochanego.

Wyszłam ze szpitala słońce uderzyło mi w twarz po raz kolejny zaczęłam płakać , łzy lały mi się po policzku kiedy szłam chodnikiem do domu.

Otworzyłam drzwi poszłam do mojego pokoju i zobaczyłam list leżący na stole. Był to liścik który dostałam od Wojtka.

wzięłam torbę i poszłam do szpitala.

Nie chcieli mnie do niego wpuścić zaczęłam się drzeć ,że mają mnie wpuścić i koniec kropka i wtedy usłyszałam delikatny ale stanowczy głos kobiety : wpuście ją on jej potrzebuje w tym momencie.

Odwróciłam się i zobaczyłam tą samą kobietę która wbiegła do sali i po mnie krzyczała ,że to moja wina , zorientowałam się ,że to mama Wojtka. Spojrzałam na nią potem na lekarza on uwolnił rękę powiedziałam dziękuje i weszłam.

Leżał nie przytomny w sumie nic dziwnego jeśli był w śpiączce pomyślałam i usiadłam na krześle które było obok jego łóżka.

Chwyciłam go za rękę i znowu zaczęłam swoją poezję : Wojtek , kochanie błagam Cię nie zostawiaj mnie nie możesz rozumiesz ?! Nie możesz ! Potrzebuję Cię i to bardzo ! Nie umiem bez Ciebie już funkcjonować a co dopiero gdyby miało Ciebie zabraknąć.

Kochanie moje walcz.. proszę , błagam kurwa , błagam walcz.. Dla mnie , dla siebie , dla nas błagam walcz ...

Dusiłam się od własnych łez.

Usnęłam gdy się obudziłam nadal trzymałam Wojtka za rękę..

wtedy weszła jego mama jak się okazało - Ania i zapytała się czy możemy porozmawiać.. odpowiedziałam ,że tak oczywiście..

Pani Ania usiadła koło mnie i powiedziała : Kochał Cię..w sumie nadal pewnie kocha.. pamiętam jak do Ciebie jechał oczywiście nie chciał powiedzieć gdzie jedzie ale ja i Darek , mój mąż - wyjaśniła - od razu wiedzieliśmy ,że chodzi o dziewczynę i to o jakąś wyjątkową - mówiła dalej - Wojtek jest cudowną osobą i cudownym synem nie wyobrażam Sobie abym miała go stracić - szybo przetarła łzę

chwyciłam ją za rękę i odpowiedziałam : Ja kocham Wojtka i wiem ,że on Pani i Pani męża nie zostawi i wiem ,że mnie nie zostawi.. jestem tego pewna on będzie walczył dla nas wszystkich którzy się tu znajdujemy przy nim ..

Spojrzała na mnie i pierwszy raz ujrzałam jej uśmiech. Przepraszam ,że tak się na Ciebie unosiłam wparowałam do sali szpitalnej i wyzywałam Cię od najgorszej ..rozumiem ,że dla Ciebie to też ta cała sytuacja nie jest łatwa.. Idź do domu prześpij się i przyjdź jutro..to Ci dobrze zrobi..

Uśmiechnęłam się spojrzałam na Wojtka pocałowałam go w czoło i wyszłam zamykając za Sobą drzwi.

Nie miałam ochoty iść do domu poszłam do parku na most gdzie pierwszy raz się pocałowaliśmy..chwyciłam się poręczy i zaczęłam krzyczeć : WOJTEK WALCZ ROZUMIESZ WALCZ !

Uspokoiłam się , byłam zmęczona udałam się do domu.

Położyłam się do mojego łóżka i zapadłam w głęboki sen . Przed sen odmówiłam cały różaniec prosząc Boga by Wojtek się wybudził.

Ze snu wyrwał mnie telefon było około 3 .. Odebrałam zaspana i usłyszałam krzyk Pani Ani.. Sylwia on się obudził rozumiesz , obudził się , szybko przyjdź tu !

Wstałam jakbym była po pięciu mocnych kawach..ubrałam byle jakie spodnie i koszulkę spojrzałam na krzyż i powiedziałam dziękuje ci Boże i pobiegłam do szpitala.

Wparowałam otworzyłam drzwi od sali i szybko do niego wręcz podleciałam zaczęłam : Wojtek kochanie nie wiesz nawet jak się ciesze jejku tak bardzo Cie kocham

On odpowiedział bardzo zmęczonym głosem : Kocham cie też bardzo , Sylwia..

Po miesiącu wypisali go ze szpitala.

2 lata później

Zamieszkaliśmy razem w moim rodzinnym domu nikt nas się nie czepiał , moi rodzice siedzą w więzieniu , trudno było ich zobaczyć na sali sądowej.. ale kiedy spojrzałam na nich czułam nienawiść za to co zrobili mi i Wojtkowi a przede wszystkim Wojtkowi

Z Wojtkiem tworzę szczęśliwy związek jego rodzice nam pomagają jak mogą mimo iż są daleko.

Kochamy się i mam nadzieję ,że tak pozostanie na wieki..bo przecież oświadczył a ja się zgodziłam no bo jka mogłam się nie zgodzić mężczyźnie mojego życia...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania