Misja: Tulipan - część 2
- Ej, Aks – zaczepiła kolegę Tuula.
- Czego chcesz, mała?
- Przestań. Też to czujesz?
- Co? – odłożył zajmującą powieść i popatrzył się na nią zaniepokojony.
- To zwiększające się ciśnienie.
Spojrzał się na nią jak na wariatkę.
- No, w sensie to umysłowe. – Dostrzegła w jego oczach błysk zrozumienia.
- Jakbyśmy z każdą chwilą zbliżali się do jakiejś Potęgi?
- Coś w tym stylu – potwierdziła. – Idziemy z tym do kapitana?
- Koniecznie.
Poderwali się z łóżek i połączyli z dowódcą.
- Panie Todistejta, mamy ważną sprawę do pana – powiedziała Mieleen.
- Czekam na mostku – zakomenderował.
Minutę później dwaj psionicy stali koło kapitana na mostku. Opierali się o barierkę, która oddzielała ich od poziomego ekranu prezentującego stan statku. Po bokach pracowały komputery, wyświetlając najważniejsze dane techniczne. Dalej przed nimi znajdowała się sterownia wraz z Etą Alusem. Tam też migało mnóstwo kontrolek i cyfry na ekranach lały się z góry na dół.
- Mówicie, oficerowie psionicy, że zbliżamy się do obiektu o olbrzymiej mocy psionicznej, dobrze was zrozumiałem? – wolał upewnić się Markus.
- Owszem – potwierdziła kobieta. – Ale nie jesteśmy niczego pewni. To tylko nasze odczucia umysłowe.
- Cała psionika opiera się na odczuciach i kontaktach umysłowych – odparł kapitan. – Należy więc zakładać, że macie racje.
- Problem w tym, że to uczucie jest dość dziwne – zaczął Aks. – Jednocześnie wyczuwamy dość duży obiekt, a jednocześnie wiele obiektów. Jedne są skupione, inne jakby puste.
- Możecie przebadać to coś? – konkretnie spytał dowódca.
- Nasze zdolności działają w obrębie kilkudziesięciu, maksymalnie kilkuset metrów – tłumaczył mężczyzna. - Legendy wspominają o Potęgach potrafiących zaatakować czyjś umysł w zasięgu do dwóch kilometrów, lecz to tylko mity. Osobiście nie znam nikogo, kto przejąłby umysł odległy o pięćset metrów. Kontakt może byłby możliwy, ale walka…
- Dobrze – przerwał Todistejta. – Rozumiem.
- To jest właśnie dziwne i niepokojące – dodała Mieleen. – Normalnie nic nie powinniśmy czuć z takiej odległości. Nawet Wyższą Akademię Psioniczną wyczuwa się dopiero schodząc do lądowania jakieś kilka kilometrów wcześniej.
- Użyłaś sformułowania „z takiej odległości” – zaciekawił się kapitan.
- No bo… - Psionicy popatrzyli się po sobie i dokończyli razem. – Wydaje nam się, że ten „obiekt” to planeta, bądź jej część.
Kapitan przejechał ręką po twarzy z ciężkim westchnięciem, po czym odepchnął się od barierki.
- Jessiko Earp, ile wynosi odległość do celu? – zapytał.
- 412 890 kilometrów – odpowiedziała stojąca niepozornie z boku asystentka – czyli mniej więcej 2 godziny lotu.
Psionicy spojrzeli się na siebie zaskoczeni: 'Człowiek w roli asystenta? I to Amerykanka? Na fińskiej fregacie?' Kapitan dostrzegł ich zdziwiony wzrok i wyjaśnił:
- Nie lubię SI. Są takie nieobliczane… - Nie skomentowali.
- Dobrze, dziękuję za informację. – Wskazał im drzwi. – Będę uważny.
Gdy psionicy wyszli, Markus opadł na fotel.
- I co ty na to? – zagadnął asystentki.
- Dziwne – odparła po chwili zastanowienia. – Jak cały ten alarm na Tulipanie…
- Meczą mnie dwa pytania – zaczął kapitan. – Po pierwsze, dlaczego Lihavoitu wezwał pomoc – oraz czy wypadek zdarzył się niedawno na planecie, czy może w trakcie lądowania, podczas którego najczęściej dochodzi do uszkodzeń – szczególnie na obcej planecie. W takim razie czemu wezwał nas dopiero teraz?
- Obstawiam na problemy przy starcie – wtrąciła Jessica. - Mieli przecież wracać.
- A po drugie, a może już trzecie? Nieważne. Czy ktoś na ich statku odkrył to dziwne zjawisko psioniczne co my. A jeśli nie, to czy było już wcześniej, czy pojawiło się dopiero po ich przybyciu?
- Sądzi pan, że mogli je w jakiś sposób wywołać? – zdziwiła się Earp.
- Nikogo i niczego nie sądzę – odpowiedział Todistejta. – Ja tylko przypuszczam różne możliwości. Wiele słyszałem, dużo czytałem. Musze wiedzieć, na co mamy się przygotować.
- Na nieznane kapitanie. Na wszystko.
- I to właśnie mnie martwi. – Podniósł się z siedzenia. – Eta, jak tam kurs?
- Już sprawdzam kapitanie. – Pilot poderwał się i zaczął coś przełączać na kokpicie. – Żadnych przeszkód… chwila… coś śnieży… nie mogę złapać ostrości, nigdy nic się takiego nie działo. Prędkość odpowiednia, jak zwykle zawyża… co?! Nie, nie może być…
- Co się stało?! – W kilku susach kapitan był tuż przy nim.
- Zawsze zaniżało prędkość, tak o kilka metrów na sekundę. Nigdy mi się nie zdarzyło, żebyśmy lecieli szybciej niż wbiłem tej maszynie. Teraz pokazuje mi jeden metr więcej.
- Przecież to nic przy prędkościach, które osiągamy – rozległ się głos asystentki.
- Dla ciebie i statku może nic! – krzyknął. - Dla mnie to oznacza, że coś jest nie tak!
- Drugi pilot natychmiast zgłosi się do sterowni! – zakomenderował przez łącze kapitan, po czym rzucił w kierunku Ety:
- Sprawdź dokładnie położenie faktyczne względem planowanego! – rozkazał.
- Mikko donosi o wzmożonym nacisku na osłony magnetyczne, niespowodowane obiektami z zewnątrz – poinformowała Jessika.
- Każ włączyć skanery bojowe! – Markus stał z powrotem przy planie statku. – Wszyscy na stanowiska! – To zdanie wymówił już do wszystkich obecnych na pokładzie. – Osłony podwoić moc! Wyrzutnie i lasery pełna gotowość!
Służył przez kilka lat na jednostce strikte wojskowej i cały statek alarmował go: wróg zakłóca systemy. Oznaczało to, że gdzieś w okolicy musiał przebywać obcy okręt lub baza. Oczywiście mógł się mylić, ale wszystkie dane na to wskazywały.
- W promieniu strzału czysto – zameldowała obsługa skanera.
- Kurs jest lekko odchylony, lecz komputer uważa, że leci dobrze! – Alus skończył wykonywać wyznaczone zadanie.
- Jesteś w stanie wrócić go na odpowiedni tor?
- Musiałbym zresetować cały system!
- Resetuj!
- Ale to wyłączy wszystko, jak w coś walniemy…
- Powiedziałem: resetuj! – Twarz dowódcy wyrażała pełne skupienie. – Strzelcy: maksymalna czujność, skaner bojowy włączony. Każdą przeszkodę na torze lotu likwidujecie.
- Tak jest! – padło w odpowiedzi z komunikatora.
To była jedna z najdłuższych minut w jego życiu. Stał na mostku rozważając, kto mógłby znajdować się w tym miejscu galaktyki. 'Matka przyleciała tutaj w celu badawczym. Byli pierwsi w tym układzie. Nowa Finlandia. Czyżby ktoś był szybciej? A może obcy? Niemożliwe. To byłby pierwszy raz – pomimo wieków podróży kosmicznych jeszcze nikt nie spotkał innej cywilizacji. Czyli co? Jakieś nieznane promieniowanie? Czyżby to była przyczyna problemów Tulipana?' Rozmyślania przerwał mu Alus, meldując:
- Reset dokonany. Wszystko działa jak należy a czujniki przystosowały się do nowych warunków. – Kapitan opadł z ulgą na fotel. Nie pytał się nawet, o co chodziło pilotowi z tymi warunkami. - Obliczam nowy kurs.
- Brak przeszkód i niebezpieczeństw – rozległ się głos głównego działowego. – Proszę o zgodę na ukrycie broni i wyłączenie skanera.
- Zezwalam – cicho odparł Todistejta.
- Żadnych uszkodzeń – usłyszał mówiącego Mikko. - Osłony nadal lekko obciążone, lecz wszystko działa poprawnie.
Dawno nie czuł takiej ulgi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania