Niebieska sukienka - randka.
Początek kwietnia
Siedzę naprzeciwko Niego już od jakichś trzydziestu minut, a on zabawia mnie rozmową. Wiem o nim już wszystko – zaczynając na rozmiarze buta, a kończąc na ulubionych perfumach i marce odzieżowej. Wiem też, gdzie był na wakacjach rok temu i dwa lata temu też. Ma uczulenie na sierść psa, chomika, kota, świnki morskiej. No szkoda, że jeszcze nie na wiewiórki! Oczywiście jak każdy (no dobrze, prawie każdy) facet uwielbia piłkę nożną, a jego ulubionym piłkarzem jest Messi, no bo kto inny jak nie on! Biega, pływa, jeździ konno, chodzi do teatru i filharmonii.
Ciągle bawi się końcem serwetki, która wystaje z pięknego serwetnika. Wiem doskonale, że robi to celowo żebym mogła zobaczyć złoty sygnet na serdecznym palcu jego prawej dłoni.
Denerwuje mnie. Z pewnością połowa tego, co powiedział mi o sobie to kłamstwa, które opowiada każdej napotkanej dziewczynie. Podobnych historyjek znam setki, z tym, że Messiego trzeba zamienić na Pique czy jakiegoś innego „boga” piłki nożnej, a sygnet na zegarek na lewym nadgarstku.
Po dłuższej znajomości wyszłoby na jaw, że wcale nie pływa dwa razy w tygodniu, tylko dwa razy w roku, konno jeździł raz w życiu u dziadków na wsi, a w teatrze i filharmonii był … w liceum. Ale tak się nie stanie, nie odezwie się kolejny raz, to nie mnie będzie czarował i to nie ja dostanę od niego na powitanie soczystego buziaka w policzek.
Co jakiś czas odrywa ode mnie wzrok i spogląda ponad moją głowę. Sprawdza, która godzina. Nie chce się spóźnić na kolejne spotkanie, które ma umówione na wieczór. Spokojnie, nie spóźnisz się. Ba! Mogę ci nawet zagwarantować, że będziesz miał jeszcze sporo czasu...
Zazwyczaj to nie ja kończę takie znajomości, przeważnie daję kolesiowi kolejną szansę na odkucie się. Zdarza się też tak, że to oni kończą, w dość szczeniacki sposób – nie odzywają się. Tylko kilku nielicznych zdobyło się na odwagę powiedzenia mi, że „ nie jestem tą, której szukają” - a dokładnie dwóch. I okej, rozumiem to. Świat się od tego nie zawali, a i ja nie będę marnować czasu.
Tym razem będzie jednak inaczej... Nie, nie pójdę „przypudrować noska”, nie wstanę od stołu i nie wybiegnę z tego … hm... pubu... Poczekam jeszcze trochę, posłucham tej cudownej historii, którą opowiada tak jakby recytował fragment Pana Tadeusza, pouśmiecham się do niego serdecznie, pokiwam głową od czasu do czasu – dając znak, że doskonale go rozumiem, a gdy już znudzi mnie do tego stopnia, że zacznę liczyć ludzi wchodzących do lokalu, powiem to cudowne zdanie, że „na mnie już pora”.
Trzydzieści minut później
- Wiesz, Tomaszu. Zrobiło się dość późno, na mnie już pora. - Uśmiecham się i wstaję od stolika.
- Och, ależ... - zaczyna, a ja posyłam mu to swoje lodowate spojrzenie. Mięknie, wypuszcza powietrze z płuc. Również wstaje. - Dobrze, nie będę cię zatrzymywał.
Dwie minuty później
Otwiera drzwi, puszcza mnie przodem. Na dworze wieje chłodny wiatr. Jakaś zakochana para wpada na nas przy wejściu.
- To było naprawdę miłe popołudnie. – Odzywa się w końcu, a ja już wiem, że bada grunt pod kolejne spotkanie. Staję, patrzę mu w oczy i zastanawiam się, jak mu to powiedzieć. Z jednej strony trochę mi głupio, a z drugiej, osaczył mnie sobą, swoimi opowieściami. Ych.. nie. Kolejny raz? Nigdy w życiu!
- Tomku… - nabieram powietrza głęboko w płuca, gram na czas. Układam sobie szybko w myślach to, co mam mu powiedzieć. Spogląda na mnie. Chyba już wie do czego zmierzam. Robię smutną minę, on udaje rozczarowanego.
- Rozumiem…
- Po prostu chyba oboje wiemy, że to jednak nie to. – Na jednym wydechu. Zuch dziewczyna! W duchu sama sobie biję brawo. Nic nie odpowiada, potakuje prawie niedostrzegalnie.
- Nie, naprawdę rozumiem. – Uśmiecha się krzywo. – W takim razie… Miło było cię poznać Aleksandro. – Robi krok w moją stronę. Obejmujemy się nieporęcznie, niezręcznie na koniec.
- Mi również było miło. – Uśmiecham się szczerze. Odwracam się i zmierzam w stronę przystanku.
Komentarze (6)
Technicznie też, przecinki raczej w porządku, błędów ortograficznych w ogóle.
Hm, Ichi przyznaje, że nie wie, czy Niebieska sukienka to związane ze sobą opowiadania czy nie, ale Randka jako jedno była w porządku.
Przyczepi się tylko do dwóch rzeczy.
Po pierwsze: "Trzydzieści minut później" - okay, ale dwie minuty to czas tak krótki, że wystarczyło napisać "chwilę później".
I po drugie: "- To było naprawdę miłe popołudnie. – Odzywa się w końcu, a ja już wiem, że bada grunt pod kolejne spotkanie." - to raczej nie jest błąd, ale według Ichi lepiej by wyglądało " - To było naprawdę miłe popołudnie - odzywa się w końcu". Ale to tylko Ichi zdanie, jak pisała, tak też jest poprawnie ^-^
5 :)
Dziękuję za opinię, pozdrawiam serdecznie! :)
Randki poznawcze są nudne i zabawne zarazem. ;) Sama uciekam z nich jak najprędzej.
Cieszę się, że główna bohaterka przypadła Ci do gustu ;)
Pozdrawiam :)
Dzięki za ocenę :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania