Niespalony list

Moja droga,

Jest czwarta nad ranem, koniec grudnia, kiedy piszę te słowa. Na zewnątrz jest ciemno, tylko kilka lamp oświetla ulicę i śnieg, który na niej leży. Nie mogłem spać, to była jedna z tych nocy, podczas których myślałem znów o Tobie. Wstałem więc z łóżka, zrobiłem sobie kawy, tej, której tak bardzo nie lubiłaś, i usiadłem za biurkiem. Zapaliłem kilka świeczek zamiast lamp, bo lekarz powiedział, że powinienem unikać silnego światła w ciemnych pomieszczeniach. Pomyślałem, że jak napiszę te słowa, to może będę mógł zasnąć.

Piszę, żeby upewnić się, że ułożyłaś sobie jakoś życie. Że wszystko jest w porządku, nikt Cię nie zranił i nikt nie uczynił Cię nieszczęśliwą. A przynajmniej nie bardziej niż ja sam tego jednego, pamiętnego dnia, który już na zawsze jest zapisany w kole historii toczącym się przez wieki. Wiele się zdążyło od wtedy zdarzyć. Kilka dni było pięknych, większość pospolitych. Zdarzyło się też kilka smutnych, chociaż chyba nie więcej niż tych pięknych.

Zostałem na przykład poczytnym pisarzem, tak jak zawsze marzyłem. To ta dobra rzecz. Gorsza była informacja, że w moim ciele zagnieździł się złośliwy nowotwór, który powoli zabiera kolejne dni mojego życia. Ręce zaczynają mi się trząść, kiedy tylko sobie o nim pomyślę. Boję się śmierci, boję się umierania. Ernest Hemingway napisał kiedyś, że ,,bez względu na to, czy boimy się śmierci, czy nie, trudno nam z nią się pogodzić”. Myślę, że coś w tym jest i chciałbym tylko, zanim umrę, przestać odczuwać strach. To byłoby wyjątkowo komfortowe, nawet w obliczu trudności z pogodzeniem się z nią.

Ale dosyć już o mnie. Leżąc tak w łóżku, podczas tej bezsennej nocy, myślałem sobie, czy w ogóle jeszcze mnie pamiętasz. Czy czasami też miewasz takie chwile, podczas których wypełniam Twoją głowę. I zastanawiałem się, jak sobie z nimi radzisz? Czy są dla Ciebie miłe, czy raczej starasz się je za wszelką cenę wyrzucić?

Zadałem ostatnio moim studentom zadanie, żeby opisali obraz Rembrandta, wiesz, ten z synem marnotrawnym. Kiedy oddali mi prace, zobaczyłem, jak to każdy człowiek zwraca uwagę na inne szczegóły. Jeden rozpisywał się o czerwieni płaszcza i jego symbolice przez trzy akapity, drugi zaś zwracał uwagę głównie na dłonie ojca. Ktoś skupił się na postaciach z drugiego planu albo na stosowaniu kolorystyki. Jeden zestawił nawet ten obraz z innymi dziełami malarza…

Zastanawiałem się, które momenty z dni, podczas których dane nam było iść przez życie wspólnie, zapamiętałaś. Czy zapadły ci w pamięci te same, które zapadły mi? Jak mogłabyś je opisać? Na co zwróciłabyś uwagę? Pamiętasz dzień nad jeziorem? Ja wspominam ostre promienie słońca, które odbijały się od gładkiej tafli wody. Pamiętam kilka perkoz, które nurkowały co chwilę w zieloną toń i wypływały kilkadziesiąt metrów dalej, czasami trzymając w dziobie złowioną rybę. W końcu pamiętam Ciebie, która chodziła w wodzie sięgającej do kolan wzdłuż brzegu. Sam siedziałem wtedy na brzegu i suszyłem się po tym, jak wcześniej pływałem. Podziwiałem Twoje piękne ciało odziane w skąpy kostium kąpielowy i myślałem sobie, jakim jestem szczęściarzem, że jesteś moja.

A Ty? Na co zwróciłaś uwagę tamtego dnia? Na szumiące na delikatnym wietrze pałki wodne? Czy może na płynącą w oddali łódkę, która kołysała się na niewielkich falach pośrodku jeziora? Albo w ogóle zobaczyłaś coś, czego ja nie zarejestrowałem i właśnie ten szczegół wypalił się w Twoim mózgu i został tam do dzisiaj? O czym myślałaś? Czy byłaś szczęśliwa?

Ja byłem. Wiem, jak to się skończyło i że skończyło się z mojej winy, ale tak po prostu musiało się stać. Nie było innego wyjścia, a wierz mi, że analizowałem je wszystkie. Przez wiele kolejnych nocy budowałem niezliczone scenariusze i wiem, że postąpiłem właściwie, nawet jeśli nie we właściwy sposób.

Za długo już ten list się ciągnie, za dużo wspomnień uwolniłem. Chciałem tylko dowiedzieć się, czy wszystko u Ciebie w porządku. Czy ułożyłaś sobie jakoś życie i czy znalazłaś szczęście, które zawsze było dla Ciebie takie ważne? Że nie wpadłaś w jakieś kłopoty i nie potrzebujesz mojej pomocy. Nie chcę prosić o wybaczenie, bo niczego już nie żałuję. Chciałem tylko się dowiedzieć, zanim umrę, czy wszystko jest dobrze.

Nie znam nawet Twojego adresu. Nie wiem, jak wyglądasz po tych czterdziestu latach. Nie wiem, dlaczego napisałem ten list, skoro nigdy go nie przeczytasz. Pewnie za chwilę zostawię go na biurku, zgaszę świeczki i położę się spać po to, żeby rano wstać, potargać go i wyrzucić. To byłby już piąty raz, kiedy tak robię… Głupi ze mnie starzec.

 

Nie śnij o mnie,

Twój Zapomniany J.

 

 

Doktor Mielczewski westchnął głęboko, czytając po raz kolejny list, który znalazł na biurku mieszkania zmarłego pisarza. Jego ciało znaleziono w łóżku. Ubrany był w piżamę i przykryty starym kocem, a jego twarz miała spokojny wyraz. Najprawdopodobniej umarł we śnie, między szóstą, a siódmą rano, po prawie trzyletniej walce z rakiem.

- Ciekawe, czy tej nocy, po napisaniu tych słów, przestał się bać – powiedział doktor Malczewski, chowając kartkę papieru do koperty, którą zamierzał później włożyć za pazuchę marynarki zmarłego.

- Mam nadzieję, że tak – odparła jego żona. – To był bardzo nieszczęśliwy człowiek, chociaż tyle mu się należało. Znalazłeś już jego rodzinę?

- Rodzice zmarli wiele lat temu. Siostra nie chce go widzieć. Wygląda na to, że nikt z najbliższych nie przyjdzie na pogrzeb. Tylko pracownicy uniwersytetu, jego studenci i fani książek, chociaż na tych ostatnich bym nie liczył. Ale nikt z najbliższych.

- To smutne. Może znajdziemy tę kobietę z listu?

- Nie… myślę, że by tego nie chciał.

- Może masz rację… odłóż już tę kopertę i chodź spać. Jutro masz poranny dyżur.

Kilka minut później w domu Mielczewskich zgasło światło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • NataliaO 28.08.2016
    Tematyka chorób, śmierć i takie wspomnienia, pożegnania - lubię takie historie. Napisałeś to w prosty, nieprzerysowany sposób. Bohatera zrobiło mi się szkoda, ale cóż takie życie.
    Dobrze się czytało.
    "Boję się śmierci, boję się umierania" - przyznanie się do słabości, ale nie wiem czemu ludzie boją się śmierci; 5:)
  • Dziękuję bardzo. Cóż, też nie wiem. Jeśli ma przyjść to i tak przyjdzie :) Niemniej, większość z nas ma jeszcze mnóstwo planów niezrealizowanych, które chcieliby wcielić w życie zanim przybędzie - może stąd strach? :D
  • Lotta 28.08.2016
    Słońce musi być z dużej? List bardzo mnie wzruszył... Jest piękny, bardzo głęboki i uczuciowy. Nie pozostaje mi nic innego, jak zostawić Ci piątkę. :)
  • Słońce jako gwiazda powinno być z dużej, ale tutaj rzeczywiście nie musi. Dawno Cię tu nie widziałem, więc dziękuję tym bardziej za ślad pod mym tekstem ;)
  • Lotta 28.08.2016
    Ostatnio mam zwyczaj zostawiania po sobie jedynie anonimowych piątek...
  • Lucinda 28.08.2016
    Zastanawiałam się przez chwilę (długą chwilę), co tu napisać... Lubię takie teksty, nawet bardzo, takie, które potrafią do mnie trafić i sprawić, że zatrzymam się właśnie na taką chwilę, próbując jakoś podsumować sobie w głowie treść, a później spróbować się wypowiedzieć. I to właśnie wywołało u mnie uśmiech. Chyba nie uda mi się wypowiedzieć jakoś szerzej na temat tego tekstu, jego treści, nie mogę znaleźć dobrych słów, ale również byłabym ciekawa, czy pisarz tamtej nocy przestał bać się śmierci i może nawet mam nadzieję, że tak się stało, nie wiem, dlaczego, bo przecież przeszłość mężczyzny przedstawia się dość mgliście, a i o nim samym niewiele wiadomo. Nie wiem, czy planowałam tu coś jeszcze dodać... Pewnie tak, ale jakoś nie mogę zebrać myśli. W każdym razie cieszę się, że napisałeś taki tekst, że mogłam go przeczytać i pozwolić mu prowadzić się w taki melancholijno-refleksyjny nastrój.
    ,,to była jedna z tych nocy (przecinek) podczas których myślałem znów o Tobie";
    ,,tej (przecinek) której tak bardzo nie lubiłaś";
    ,,jak napiszę te słowa (przecinek) to może będę mógł zasnąć";
    ,,jest zapisany w kole historii, toczącym się przez wieki" - bez przecinka;
    ,,chociaż chyba nie więcej, niż tych pięknych" - bez przecinka;
    ,,Kiedy oddali mi prace (przecinek) zobaczyłem";
    ,,Ktoś skupił się na postaciach z drugiego planu, albo na stosowaniu kolorystyki" - bez przecinka;
    ,,Podziwiałem Twoje piękne ciało, odziane w skąpy kostium kąpielowy" - bez przecinka;
    ,,myślałem sobie (przecinek) jakim jestem szczęściarzem";
    ,,Wiem (przecinek) jak to się skończyło";
    ,,Chciałem tylko się dowiedzieć (przecinek) zanim umrę";
    ,,Nie wiem (przecinek) jak wyglądasz po tych czterdziestu latach";
    ,,Nie wiem (przecinek) dlaczego napisałem ten list". 5 :)
  • Poprawione, dziękuję Ci bardzo! I cieszę się, że udało mi się wprawić kogoś w taki nastrój :)
  • Elizabeth Lies 28.08.2016
    Chyba każdy boi się umierania. W końcu nie wiemy co jest potem. A człowieka od zawsze przerażało nieznane. Być może pociąga go to, ale nie przestaje być przez to mniej straszne. Przynajmniej tak mi się wydaje. Czy można przestać bać się śmierci? Nie wiem, ale coś mi mówi, że raczej nie. Dobry tekst. Ten starzec był dość nieszczęśliwy, chociaż spełnił swój cel. Został pisarzem. Niestety nie wszystko można mieć w życiu. Myślę, że znalazł dobry sposób na wylewanie uczuć. No może pisanie nie odsuwa problemów na zawsze, ale na pewien moment pozwala wyzbyć się nagromadzonych w nas emocji.
    No zeszłam w ogóle na inny temat. Tekst bardzo dobry, pobudza do refleksji. 5
  • Śmierć... to doskonały temat do rozważań, ale niekoniecznie tutaj na opowi. Sam zaś uważam, że śmierci można się nie bać, w końcu nie jest to nic nadnaturalnego, umrzeć. Inna sprawa, że jest ona nam zwykle nie na rękę, stąd niechęć, ale strach? Pozwól, że przytoczę słowa Sokratesa: ,,Bać się śmierci, o szlachetni, jest tym samym, co mieć się za mądrego nim nie będąc; gdyż jest to mniemać, że się wie to, czego się nie wie. Nikt nie wie, czy śmierć nie okaże się największym błogosławieństwem dla ludzkiej istoty, a jednak ludzie boją się jej, jak gdyby posiadali niezbitą pewność, że jest największym z nieszczęść".

    Poza tym, jeśli chcesz poznać mój,,, pogląd na tę sprawę, zapraszam tutaj: http://www.opowi.pl/godna-smierc-a13508/
    albo tutaj:
    http://www.opowi.pl/przyjaciel-a13246/

    No i dziękuję bardzo za komentarz i ocenkę! :)
  • Elizabeth Lies 28.08.2016
    Szymon Szczechowicz Hmmm kiedyś zajrzę. Ale kiedyś to u mnie "za chwilę" jak i "za miesiąc", więc ogólnie sama nie wiem kiedy zajrzę (uwielbiam swoje zdecydowanie). A temat śmierci jest baaardzo obszerny, więc dyskusja o tym w komentarzach rzeczywiście jest dość głupim pomysłem.
  • Elizabeth Lies jeśli ja mówię, że kiedyś zajrzę to najpewniej nie zaglądam :D Za to jeśli ,,postaram się wkrótce przeczytać" albo ,,zrobię to gdy tylko będę dyspozycyjny" to wtedy, jak nic złego się nie stanie, czytam :D
  • Niemampojecia96 29.08.2016
    Piękny list, symfonięOdpowiedz na komentarz.



    Piękny list. Łzy w koncikach oczu.
    Taki czuły. Dobry.

    Ja zaś na Twój odpowiem, gdy będę mieć dostęp do komputera. Skazana na telefon nie mogę. Lecz nie myśl, że olalam .
  • Niemampojecia96 29.08.2016
    O boże, przepraszam za niejasność poprzedniego komentarza. Ten telefon czyni cuda niewidy.
  • Niemampojecia96 Dziękuję uprzejmie i czekam cierpliwie :D
  • Elizabeth Lies 28.08.2016
    No dobra udało mi się zajrzeć, czyli dzisiaj "kiedyś zajrzę" oznaczało "za chwilę". Hmm... Czyli z tego co widzę, a raczej przeczytałam, nie traktujesz śmierci jak czegoś strasznego, tylko nieuniknionego. I w sumie racja. Nikt jej nie ucieknie. Taka jest kolej rzeczy. Każdy musi komuś ustąpić miejsca.
  • Lies W istocie, taki właśnie jest wniosek mojego rozumowania! I idąc tym tropem... cóż, jeśli miliardy ludzi już na tę śmierć umarło to i ja umrę i przejdę dokładnie to samo co oni. A skoro oni mogli to i ja mogę.
    A co do tego kiedy ma się zjawić... cóż, jak przylezie to ją ugoszczę. :D
  • Elizabeth Lies 28.08.2016
    Szymon Szczechowicz Ugościsz ją absyntem i potrawką?
  • Elizabeth Lies Absyntu nie mam na składzie, ale ugoszczę miodem. Nic lepszego chyba nie mam na składzie :D Ale to tym ugościł bym każdego, kto przyszedłby do mnie w dobrych intencjach.
  • Larwa 29.08.2016
    List był przykry i bardzo poruszający... Cała opowiedziana historia, podoba mi się.
    5
  • Dziękuję :)
  • Julsia 29.08.2016
    Smutne, 5
  • Och, wcale nie aż tak. Dzięki! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania