Poprzednie częściNowa Przygoda Młodych Tytanów

Nowa Przygoda Młodych Tytanów cz. 4

Z wierzy tytanów jeszcze dobiegały odgłosy walki. Androidy Slad'a doszczętnie zniszczyły twierdzę bohaterów. Wybite okna, zawalone ściany, poprzewracane meble.

- Jak spotkam tego Slad'a to mu chyba kości powyrywam!!! - po kolejnym zmasakrowaniu wierzy Robin był mega wkurzony.

- Uspokój się! - wrzasnęła Raven – Rozumiem, nie lubisz go a przez jego zabawki wieża wygląda jakby przeszło przez nią tornado. Wszyscy jesteśmy (źli? Nie, po nie pasuje. Poirytowani? Już lepiej) poirytowani jego ciągłymi atakami ale trzymamy nerwy na wodzy. Bo przez nasze emocje komuś może stać się krzywda!

Robin zdębiał. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w przyjaciółkę. Tak, chciał dopiec Slad'owi ale w życiu do głowy by mu nie przyszło skrzywdzić innych.

-To nie w moim stylu. - oprzytomniał – Przecież wiesz.

-Może i tak ale jak byłeś ze Slade'm... - BB już miał przypomnieć liderowi jego dawną przygodę. Na całe szczęście w pół zdania wtrącił się Cyborg

- Tego co było już nie zmienisz. A teraz będziesz tak stał i wypominał Robinowi błędy z przeszłości, – tu spiorunował Robina wzrokiem - czy w końcu zaczniesz sprzątać ten cały bałagan?! - ponownie odwrócił się do Bestii

-Ja?! Dlaczego zawsze ja??! - lamentował Bestia

-Nie tylko ty, wszyscy tutaj posprzątamy. - zarządziła Gwiazdeczka i podała miotły. Wzięli się do sprzątania, tylko Robin nadal stał w tym samym miejscu i wgapiał się, w jakże ciekawą, podłogę. Tamaranka podleciała do niego i wręczyła mu przyrządy do sprzątania. Odmówił. Wyszedł przygnębiony z salonu, zabrał motor i odjechał w kierunku centrum miasta, aby zatopić żal w przejażdżce.

 

Podczas mojej ostatniej pogawędki z moją nową przyjaciółką, opanowałam do perfekcji nową umiejętność – rozmowę. Niezbyt często mam okazję do pogadania, więc wykorzystałam okazję. Terra, która już dawno wstała, ćwiczyła na dworze. Szybko się ubrałam i wybiegłam na dwór. Podziwiałam jak „fruwające” kamienie układają się w różne wzory. Musiała mnie zauważyć, bo jeden z tych głazów podleciał tuż pod moje nogi. Trochę się wahałam. Wejść na to „coś” czy nie wejść... Nie mam doświadczenie w lataniu. Ostatecznie przełamałam strach i wskoczyłam na głaz (na kamyczek raczej nie wejdę). Nim się obejrzałam znalazłam się w górze. Nie patrz w dół, nie patrz w dól. Po prostu NIE PATRZ W DÓŁ – powtarzałam w myślach.

- Mogę już zejść? - zapytałam spanikowana

- A co?! Masz lęk wysokości? - odpowiedziała, najwyraźniej ubawiona moim zachowaniem.

Kurczowo trzymając się obiektu, na którym się znajdowałam, pokiwałam głową. Ona natychmiast odstawiła mnie bezpiecznie na ziemię. O rany, a ja narzekałam jak latałam z ojcem helikopterem! - zauważyłam.

Po „zabawie” z Terrą wybrałyśmy się do miasta na jakieś zakupy. Postanowiłam pełną parą korzystać z tego, że mam koleżankę. Zza rogu było słychać dziwny szum. Czym prędzej poszłyśmy zobaczyć co się dzieje. No tak, Robin przyjechał na swoim motorze. Fanki szalały wokół niego. Terra spuściła wzrok.

- Chodźmy już bo nas zobaczy. - poganiała mnie

- Poczekaj, chcę zobaczyć jak odgania piszczące dziewczyny.

Wiedziałam, że Terra nie chce się z nim widzieć ale przecież nie często widuje się przywódce Młodych Tytanów w kolejce do lodów! (:D) Moja kumpela jednak została ze mną. Tymczasem Robin rozglądał się gdzie by tu uciec. Rzucił obok siebie bombę dymną i schował się za najbliższym straganem. Pech chciał, że to akurat wybrał TĘ SAMĄ kryjówkę co ja! Stałyśmy jak sparaliżowane i modliłyśmy się w duchu, żeby się nie obejrzał. Ale jak na złość – obejrzał się.

 

Cyborg, Bestia, Gwiazdeczka i Raven, z posępnymi wyrazami twarzy, sprzątali gruzy leżące na podłodze. Byli już wycieńczeni walką z robotami a jeszcze ten bałagan!

- Azara Methrion Zintos! - typowe zaklęcie Raven jak zwykle zrobiło swoje – śmiecie zniknęły z podłogi raz dwa! Po długich zmaganiach ze stertą kamieni efekt był o niebo lepszy niż pół godziny temu. BB odgarnął pot z czoła.

- Dobra, to teraz do końca dnia będę się obijał – oznajmił, po czym rzucił się na kanapę i zmienił w leniwca. Natychmiast zasnął. Tytani stwierdzili, że nie będą mu przeszkadzać i zostawili go w spokoju.

- Gdzie podziewa się nasz przyjaciel? – zapytałam Gwiazdka. - Długo go już nie ma...

- Masz na myśli Robina? - upewnił się Cyborg. Pokiwała głową na tak – Racja, trzeba go poszukać.

Poszukiwania nie trwały zbyt długo – wystarczyło namierzyć jego komunikator.

Tytani w mig dowiedzieli się, że Rob „ukrywa się” w centrum. Zbiegli po schodach do garażu i wskoczyli do auta. GPS prowadził ich dobrym kierunku.

 

Robina zatkało na widok Terry. W sumie to mu się nie dziwię, przecież ona zamieniła się w kamień. Ale jednak jest. Nasza kochana Terra uciekała wzrokiem od Robina, bo gdyby tylko spojrzała na niego, pewnie by wybuchnęła płaczem. A Robin tak stał i kompletnie nie wiedział co ma ze sobą zrobić.

- Terra... - zaczął

Popatrzyła na niego wilgotnymi oczami. Stała tak przez chwilę, po czym rzuciła się w jego ramiona. Pozwolił jej się wypłakać na swoim ramieniu. Oj, długo to trwało, aż w końcu zabrakło jej łez. Odsunął ją delikatnie od siebie. Przeniósł wzrok na mnie – w jego oczach byłam zwykłą nastolatką, która PRAWDOPODOBNIE chodzi z Terrą do szkoły. Szkoda, mylił się. Ale wróćmy do nich.

- Robin... ja, ja przepraszam... - słowa urywały się co chwilę. - Ja... po prostu...

- To może... ja już sobie pójdę a wy wszystko sobie wytłumaczycie – palnęłam. Co mi strzeliło go głowy??! Głupia, głupia – karciłam się w myślach – przecież, ona potrzebuje teraz wsparcia!

- Nie, proszę. Zostań. - prosiła mnie- Proszę... - wyszeptała przygnębiona.

Zobaczyłam kawiarnię za rogiem. Ponieważ fanki Robina dały już sobie spokój, mogliśmy (w grobowej ciszy) tam dojść. Zajęliśmy miejsca. Zapytałam się co zamawiają. Podeszłam do kasy:

– Poproszę dwie gorące czekolady i podwójną porcję lodów waniliowych.

Podałam towarzyszą ich zamówienia. Terra natychmiast „wbiła się” w lody. Nikt się nie odzywał, było strasznie cicho (i nudno). Siedzieliśmy przy stole. Co chwilę zerkałam ukradkiem na pozostałych. Robin pokasływał czasu do czasu.

- To... Co teraz? - zapytałam w końcu. Chłopak podniósł głowę, spojrzał na mnie, wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na Terrę.

- Nie wiem. - odpowiedział – Może by tak... powiedzieć innym, że wróciłaś? - tu popatrzył na moją przyjaciółkę.

- Nie! - krzyknęła - Nie chcę, żeby wiedzieli. Nie teraz...

Zostawiłam pieniądze na stole i wstałam z krzesła. Oni również wstali. Wyszliśmy i kierowaliśmy się w kierunku parku. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Ciekawa jestem jak to musiało wyglądać – dwie nastolatki idą sobie chodnikiem razem z Robinem, przywódcą Młodych Tytanów. Dziwne ale spoko. Spacerowaliśmy tak w kompletnej ciszy gdy nagle usłyszałam pisk opon. Tuż przed nami zatrzymał się T-ercedes.

 

- Daleko jeszcze? - rzucił Bestia. Był bardzo znudzony ciągłym szukaniem lidera.

- Spokojnie, Robin jest dwie ulice dalej.

Raven bacznie patrolowała ulicę w poszukiwaniu Robina. Tytani jechali tak już dobrą godzinę. Mimo iż w aucie był system namierzania (czytaj: GPS) to i tak kręcili się ciągle w kółko.

– Tam! - Raven wskazała palcem na grupę ludzi. Cyborg przyśpieszył i omijał przechodniów. Tłum wgapiał się w grupę nastolatków. T-ercedes zatrzymał się już przed nimi. Gwiazdka natychmiast wyskoczyła z auta.

– Robin! - wykrzyknęła.

 

Wpatrywałam się jak Gwiazdka ściska Robina. Przecież ona zaraz go udusi! Gdy go puściła, Robin próbował złapać oddech.

- Cz... cześć Gwiazdeczko. - wysapał. Rozmasował kark, po czym odwrócił się do nas. Stanęłam z przodu tak aby Terra spokojnie mogła się za mną schować.

- A to kto? - Bestia zwrócił się do mnie. Tak w sumie to oczy wszystkich powędrowały właśnie na mnie. No tak, kim ja jestem. Myślałam, że to tajemnica...

- Eee... yyy... - wydukałam. Bestia podszedł do mnie i uścisnął mi dłoń i powiedział:

- Miło mi poznać panią „eee.... yyy” - zażartował. Wyrwałam rękę. Raven uniosła ironicznie brew a Gwiazdka wpatrywała się na mnie zaciekawiona. Zauważyła, że ktoś się chowa za moimi plecami.

- A ty? Kto tam się chowa? - wypytywała. Pogoniłam Terrę ręką, aby wstała.

- Eee... Cześć - Tytani kompletnie nie wiedzieli do mają ze sobą zrobić. Ale zareagowali tak samo jak Robin, wywalili oczy na wierzch na widok Terry.

 

Czekałam, za drzwiami, aż skończą rozmawiać. Spojrzałam na zegarek, siedzą tam już chyba ze 2 godziny! W końcu drzwi lekko się uchyliły i wychylił się zza nich Bestia.

Zaprosił mnie do środka i oddalił się w kierunku przyjaciół. Wchodzę! Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu.

Duże (na całą ścianę), przyciemniane okno; z lewej komputer (również bardzo duży, jak na komputer) a po prawej kilka złoto-czarnych blatów., zmywarka, lodówka... Jednym słowem, kuchnia. Na środku stała czarna (szara?), pół okrągła kanapa.

Zeszłam ostrożnie po schodkach. Na sofie siedziała męska część drużyny, Gwiazdka zajmowała się Terrą (tj. pocieszała ją). Raven jakoś nie zauważyłam, pewnie jest w swoim pokoju i medytuje. Mój wzrok ponownie padł na chłopców. Było wyraźnie widać, że się kłócą. To pewnie z powodu Terry. Drzwi zamknęły się za mną z hukiem, co zwróciło uwagę pozostałych. Teraz ja znajdowałam się w centrum zainteresowania.

W panice zrobiłam kilka kroków do tyłu. Wycofałam się pośpiesznie gdy nagle na coś wpadłam. Gwałtownie odwróciłam głowę. Za mną stała Raven. Uważnie ni się przyjrzała, po czym minęła mnie (jakbym była niewidzialna!) i „porwała” na chwilę Robina.

– Kim jest na nowa? - zapytała

– Niby skąd mam wiedzieć? - spytał Robin

– No jak to skąd?! Przecież to ty z nią byłeś! - odparła rozzłoszczona.

– I co z tego? Nie znam jej. To koleżanka Terry.

Raven wymamrotała coś pod nosem i odwróciła się na pięcie. Podleciała błyskawicznie do Terry, złapała ją za ramię.

- Masz chwilę? - zapytała.

- Znowu?! - oburzyła się Terra – Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniłyśmy! - (wyrywa się Rav)

- Nie wszystko – stwierdziła

 

- No?! To o co znowu chodzi? - spytała, gdy już wszyscy Tytani się zabrali.

- Chodzi o tą dziewczynę – Raven wskazała palcem na Susan. – Kim ona jest?

- Właśnie! - wtrącił się Bestia – Może nam powiesz, z kim teraz trzymasz?!

Popatrzyła na nich bezradnie, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- To moja... przyjaciółka... - oznajmiła. - Ze szkoły – skłamała.

- Przepraszamy na chwilę – rzucił Cyborg. Zawołał pozostałych na naradę.

 

Stałam jak kołek przy tych drzwiach, kompletnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

Mam trzy możliwości.

1. Uciec w panice.

2. Zadzwonić po Deathstrok'a, aby mnie stąd zabrał.

3. Zostać tam gdzie stoję.

Opcja numer jeden odpada, gdyż gdy tylko wyjdę, od razu się zgubię. Numer dwa też odpada, bo od razu dowiedzieliby, że mój kochany tatuś to Slade! Co mi pozostaje? Opcja numer trzy. Trudno, ponudzę się jeszcze trochę. A więc postanowione – zostaję.

 

– Halo?! - usłyszałam

– Eee... Co? - odpowiedziałam zdezorientowana

– Chcieliśmy cię zapytać kim jesteś. - odparła Gwiazdka

Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem otoczona przez Młodych Tytanów, którzy wpatrują się we mnie.

- Mam na imię Susan.

- Jesteś przyjaciółką Terry? - dopytywali.

Popatrzyłam na Terrę. Popatrzyłam na mnie błagającym wzrokiem i kiwała energicznie głową na „tak”.

- Na jasne.

- Dobrze. Mogę cię o coś spytać. - zaczął przesłuchanie Robin

- „Możesz”? Że niby tylko ty?! - oburzył się Cyborg

Robin wywrócił oczami i pokiwał głową. Tamten spojrzał tylko porozumiewawczo na Bestię i pozwolił nam odejść. Robin chwycił mnie za rękę i wyprowadził z salonu. Udaliśmy się na dach.

- Jeszcze raz, od początku. - zaczął

- Ale, że wszystko ze szczegółami?! - upewniłam się

- Nie, tylko istotne informacje. - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że nadal nie jarzę o co mu właściwie chodzi.

- Ehh... Mam na myśli twoje relacje z Terrą. Czy chodzisz z nią do szkoły, czy opowiadała ci coś o nas, czy może...

- Mogę od razu odpowiedzieć, że chodzę z nią do szkoły-skłamałam- tak, mówiła co nieco o was. - tu już szczera prawda.

Dopytywał się jeszcze o parę nieistotnych (dla mnie) rzeczy. Czy Terra już wszystko pamięta, czy ciągle ma swoją moc, jak znalazłyśmy się w mieście. Opowiedziałam mu wszystko po kolei. W końcu nadszedł dla mnie najmniej oczekiwany moment, a mianowicie informacje o mnie! I znowu zaczęło się przesłuchanie. O rany ale nudy! Znowu to samo, „nigdy nie mów nikomu jak się naprawdę nazywasz i co umiesz!” - przypomniały mi się słowa mojego ojca. Robię to całe życie, nawet w szkole. Na przesłuchaniu u Teen Titans będzie podobnie.

- Mam na imię Susan. Bla, bla, bla... - NUDY!!! - … Nie, nie mam mocy. Nie, no coś ty! Nie jestem pełnoletnia.... Jasne, że mam rodziców! Co za pytanie! (Mam tylko jednego ale po co mam mu o tym mówić?)... Gdzie ja mieszkam?... A ty czemu się tak mnie ciągle wypytujesz?!... Ale ja się ciebie jakoś o nic nie pytałam... A nie mogłeś wtedy gdy byliśmy w mieście?!... - ta rozmowa coraz bardziej mnie irytowała. Byłam wkurzona, że tak się o wszystko pyta! - Słuchaj Robin! Mam już tego po dziurki w nosie! - BUM! Wybuchłam - Poza tym, już dawno powinnam być w domu – skłamałam i wymownie spojrzałam na zegarek.

- Dobra, dobra. Nie denerwuj się! - uciszył mnie.

Pędem rzuciłam się ku drzwiom. Szybko zbiegłam po schodach. Gdy już znalazłam się na dole, oparłam się o ścianę i próbowałam złapać oddech. Terra podeszłam do mnie.

- Co się stało? - zapytała zmartwiona.

- Nic – odparłam. - Możemy już stąd iść ?! – wykrzyknęłam. Chciałam jak najprędzej znaleźć się w domu, z dala od wszystkich.

- No ale co się stało?! - spytała ponownie, lekko rozdrażniona.

- Nic – powtórzył za mnie Robin gdy już dotarł do salonu. - Cyborg, możesz odwieść ją do domu? - odwrócił się w kierunku pół człowieka- pół maszyny. (Nadal się zastanawiam jak ktoś mógł przetrwać taki „wypadek”...)

On przytakną tylko. Wziął kluczyki od auta leżące na blacie kuchennym i pogonił mnie abym już wyszła. Popatrzyłam na niego, a potem na Robina całkiem oburzona. Dlaczego tylko ja? A Terra?! Nim zdołałam wyrazić swoje niezadowolenie zadzwonił alarm. Wszyscy odwrócili głowy w stronę głównego komputera. Na mapie wyraźnie wyło zaznaczone, że nastąpił silny wybuch w okolicy starego portu. I znowu jestem duchem – pomyślałam zirytowana tym, że nagle nikt się mną nie przejmuje! A jeszcze 5 minut temu byłam źródłem zamieszania panującego w Titans Tower... Mówi się trudno. Tytani natychmiast zaczęli biec ku drzwiom. Gdy wychodzili, Robin cofnął się na chwilę.

- A ciebie podwieziemy zaraz po zakończeniu akcji – oznajmił.

Niewiele miałam do gadania, więc poczłapałam za nimi. Nim się obejrzałam znalazłam się na zewnątrz. W oddali wyraźnie było widać potężną chmurę dymu unoszącego się właśnie w okolicy starego portu! Przyglądałam się temu zjawisku z zaciekawieniem, gdy nagle za rękę złapała mnie przebiegająca obok Terra i pociągnęła ze sobą. Posłusznie ruszyłam za nią, w nadziei, że do razu po po tym jak Teen Titans upora się z pożarem, wróci ze mną do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce Cyborg automatycznie sprawdził ilość promieniowania. Szybko okazało się, że promieniowanie, które wydobywa się z jednego z magazynów, jest śmiertelne dla człowieka, dlatego może tam iść tylko Gwiazdka, której nie grozi silne promieniowanie.

– Ona nie może tam iść! - stwierdził Robin. - Nie sama!!!

– Nie będzie sama, idę z nią. - odpowiedziałam dumnie. Dobrze wiedziałam, że siła takiego promieniowania mi nie grozi więc nie muszę się martwić. Ale oni popatrzyli na mnie jak na wariatkę, która chce zrobić coś głupiego. W tym przypadku to spojrzenie mówiło „Zwariowała! Ona chce się zabić!” Odpowiedziałam im tylko głupawym uśmieszkiem i w podskokach ruszyłam w kierunku palącego się magazynu. Tytani posłali Gwiazdkę za mną, aby wybiła mi ten „głupi pomysł” z głowy. Ona pośpiesznie wyprzedziła mnie i zatrzymała się tuż przede mną, blokując mi przejście.

– Obie wiemy, że tak naprawdę chcesz abym tam z tobą poszła. - powiedziałam i spojrzałam jej prosto w oczy. Puściła mnie przodem po czym natychmiast mnie dogoniła. Szłyśmy tak, do chwili aż ujrzałam... to coś! Duże, zielone, glutowate COŚ pożerało łapczywie kolejne beczki z benzyną. I kolejne i kolejne... Nagle Gwiazdka strzeliła do niego jednym ze swoich pocisków. Trafiła. Potwór zaryczał (co jest bynajmniej dziwne, przecież nie miało ust... a może miało, nie wiem) z bólu. Z dziurą w lewym barku zaczęło pełznąć w naszą stronę.

– Aaaaaaaaa...!!! - zapiszczałyśmy przerażone.

 

Bestia kręcił się niecierpliwie, Cyborg uważnie śledził ruchy Gwiazdki oraz Susan, Raven próbowała skupić się na medytacji a Robin... oparł się o ścianę i ze spuszczoną głową czekał, po prostu czekał.

– Ej, ziom. Chyba coś mam! - Cyborg zaczepił Robina – Tam w środku, jest coś jeszcze!

– Coś?- zapytał zdziwiony.

– Trudno określić co to właściwie jest... - zaczął – coś jakby... galaretka.

Robin wpatrywał się z niedowierzaniem w Cyborga. Galaretka?! Kompletnie nie rozumiał o co mogło mu chodzić. W tej chwili ze środka magazynu wydobył się głośny, przeraźliwy pisk. Robin wszędzie rozpozna ten głos – Gwiazdka! Niestety, nie mógł jej w tej chwili pomóc, musiałyby wyjść na zewnątrz. Tak więc dziewczyny były zdane tylko na siebie...

 

Rzuciłyśmy się pędem w kierunku drzwi. Jednak gdy byłyśmy tuż tuż, ogień spalił sznur i sterta kamieni posypała się nam na głowę. W ostatniej chwili odskoczyłam do tyłu. Kupa kamieni zatarasowała nam jedyną drogę ucieczki- drzwi. Nie pozostało nam nic innego niż zacząć walkę z glutowatym potworem. Gwiazdeczka ponownie strzeliła do niego kilka pocisków. Bez skutku. Potwór dostał, lecz najwyraźniej nic sobie z tego nie robił i cały czas kierował się w naszą stronę. Gwiazdka jeszcze strzeliła w niego parę razy z oczu, po czym chwyciła mnie za nadgarstek i uniosła do góry. Postawiła mnie na jednym ze zwisających pali i wróciła na dół

- Nie! - wykrzyknęłam. - Chcę ci pomóc! - popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Jednak głośne wrzaski monstrum zmusiły ją do opuszczenia mnie i przystąpienia do dalszej walki. Nie czekając ani chwili dłużej, wyciągnęłam z kieszenie pistolet oraz parę mini bomb i skoczyłam w dół by jej pomóc. Wylądowałam tuż obok niej. Obejrzała się tylko i wróciła do potyczki. Rzuciłam w kierunku napastnika trzy bomby i kazałam jej zasłonić uszy.

- BUM!!! - wybuchł pierwszy z pocisków – BUM! - potem drugi i trzeci.

Nie czekając na jej reakcję, załapałam ją za ramię i zaprowadziłam ku drzwiom. Przyczepiłam do kamieni mini bombę i natychmiast się cofnęłam. Wybuchła. Nim zdołałam przyczepić drugą, taką samą do drzwi, poczułam chłód na plecach. Instynktownie odwróciłam się i strzeliłam z pistoletu przed siebie. Trafiłam w coś, ale słychać było tylko cichy pomruk. Nasłuchiwałam się jeszcze przez krótką chwilę i wróciłam do odblokowywania drogi ucieczki. Znowu wybuch. Naszym oczom ukazały się przypalone, czerwone drzwi. Gwiazdka nacisnęła na klamkę i wypadłyśmy na zewnątrz. Gdyby nie szybka reakcja ze strony czekającej na nas Raven, pewnie grzmotnęłybyśmy twarzą o ziemię. Złapała nas swoją[...](brak pomysłu na „rzecz” którą złapała nas Rav) i delikatnie postawiła na ziemi. Podparłam się z przodu rękami. Czułam, że tracę siły. Ręce miałam jak z waty a nogi odmawiały posłuszeństwa, więc nie mogła wstać. Siedziałam więc tak, próbując złapać oddech i wyrównać bicie serca. Przed oczami nadal miałam pożar, a chwilami zdawało mi się, że nadal coś się pali. Popatrzyłam na ręce, całe ubrudzone od popiołu. Wytarłam je o bluzę, którą następnie wytrzepałam. Słyszałam czyjąś rozmowę. To pewnie Młodzi Tytani. Ale w tym momencie jakoś najmniej mnie to interesowało. Zastanawiałam się co się stało z tym czymś co nas zaatakowało. Wiem tylko tyle, że raczej to nie był człowiek. W takim razie, kto a może raczej CO to było?! Nie wiem. Słychać gdzieś w pobliżu syrenę. Wybuch pewnie zwrócił uwagę straży pożarnej, policji, pogotowia. Gdy służby ratownicze dotarły na miejsce, straż pożarna zajęła się gaszeniem pożaru, policja odgrodziła teren. Nami zainteresowali się znacznie później. Policja, pogotowie oraz dziki tłum dziennikarzy. A ja z każdą chwilą czułam się jeszcze gorzej. Obraz rozmywał mi się przed oczami, jak we mgle. Myślałam, że zwymiotuję! Pulsowała mi głowa, czułam potężne kłucie w brzuchu. Przejechałam po nim ręką. W pewnym momencie trafiłam na lepką plamę. Przyjrzałam się dokładnie: duża, krwisto czerwona plama przesiąkała przez czarną bluzę. KREW! Odruchowo przyłożyłam tam rękę, aby przynajmniej na sekundę czy dwie, zatrzymać krwotok. Za późno. Upadłam na ziemię. O rany! Ale mi się w głowie kręci! Nie wiem, co było dalej. Pamiętam tylko reakcje, ubranego w szpitalny kostium, mężczyzny. Wziął mnie delikatnie na ręce i położył na noszach. Mój wzrok powędrował w kierunku Młodych Tytanów. Potem ciemność.

 

Obudziłam się w małym, ciasnym pomieszczeniu. Chciałam wstać ale grawitacja wokół łóżka była tak silna, że nie mogłam się podnieść :D. Podniosłam się delikatnie aby sprawdzić gdzie się znajduje. Ciemne ściany, zero okien, łóżko szpitalne (przynajmniej na takie wyglądało) i komputer wbudowany w ścianę. Gdzie ja do diaska jestem?! Czyżby... w wieży Tytanów? - pomyślałam.

– Możemy sprawdzić czy już się obudziła? - odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał głos. Przez mleczną szybę ujrzałam trzy sylwetki: dwie dziewczyny – jedna wysoka, druga niższa z peleryną – oraz chłopaka – wysoki, umięśniony, a gdy odwrócił się w moją stronę, zauważyłam też, że ma jedno oko mechaniczne. To tylko potwierdziło moje podejrzenia. Jestem w wieży Młodych Tytanów!

 

Przed metalowymi drzwiami stała Gwiazdka, Raven i Cyborg. On bez przerwy czuwał przed ekranem monitora i bacznie obserwował ciało Susan. Natomiast Gwiazdka kręciła się pod drzwiami i obgryzając paznokcie zawracała głowę Raven zbędnymi pytaniami. Raven siedziała spokojnie w fotelu i zerkała co chwilę, spod książki, to na Cyborga, to na Gwiazdkę. Znudzona czekaniem, zamknęła książkę i wyszła.

 

Usiadłam i wyprostowałam plecy. Dopiero teraz poczułam silny ból głowy. Przyłożyłam rękę do czoła. Po temperaturze poznałam, że mam gorączkę. Opadła na materac. Zamknęłam oczy i powoli zasnęłam.

 

Gdy już się porządnie wyspałam, usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i ,jak za każdym razem, gdy się budzę, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nic się nie zmieniło, chyba. W rogu, przy drzwiach, na krześle, dostrzegłam czyste ubrania, poskładane w kostkę. Odkleiłam różne cosie (a niby jak to się nazywa?!) od ramion i ostrożnie, powoli, w nadziej, że nikt nie zauważy, że się już obudziłam, podeszłam do krzesła. Chwyciłam świeże ciuchy i rzuciłam je na łóżko. Zdjęłam przepoconą koszulę i wbiłam się nowe ubrania. Pasowały idealnie. Gdy już przejrzałam się z wszystkich stron, podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. Zamknięte! I co teraz? Nagle drzwi otwierają się z hukiem i staje w nich Gwiazdka. Błyskawicznie podnoszę się i spoglądam na nią.

– Susan! Obudziłaś się! - podleciała do mnie i mocno ścisnęła.

– Auć. - odsunęłam ją od siebie i złapałam oddech. Po chwili przy mnie znalazła się cała drużyna, łącznie z Terrą. Wymieniłam z nią porozumiewawcze spojrzenie, dając do zrozumienia że kompletnie nie wiem co się stało. Wzruszyła ramionami i wstałam. Oni śledzili każdy mój ruch. Mając już dość tego milczenia, zapytałam:

– O co chodzi?

– No bo... ten. - jąkał się Bestia

– My widzieliśmy cię wtedy w akcji i zastanawialiśmy się czy może zechciałabyś... no wiesz, dołączyć do nas. Czy coś. – wytłumaczył mi, nieco speszony całą tą sytuacją, Robin.

– Ja?! - zapytałam z niedowierzaniem. Że niby ja, córka deathstrok'a, dostaję propozycję dołączenia do Młodych Tytanów?! - Jesteście pewni? - wolałam się upewnić. Robin, cały czerwony, pokiwał głową. Chciałam wstać i wytańczyć taniec zwycięstwa ale przy innych tak jakoś nie wypadało, więc dałam sobie spokój.

– Eee... co mam powiedzieć? Dziękuję. - odparłam.

Ułożyłam usta w piękny, duży rogalik, przymrużyłam oczy i zrobiłam minę słodkiej idiotki. Terra zachichotała cichutko, Gwiazdka wybuchnęła głośnym śmiechem, a Bestia to już się tarzał po podłodze. Cyborg dołączył do Gwiazdki i Bestii, Raven po prostu stała i przyglądała się zaciekawiona ich zachowaniem, zaś Robin... on nie wiedział co ze sobą zrobić. Po jego minie wywnioskowałam, że najchętniej by stąd wyszedł. Okazja do ucieczki przytrafiła się dość szybko, gdyż po chwili zadzwonił alarm. Robin pierwszy wybiegł z pokoju a za nim reszta. Raven zachęciła mnie ręką abym poszła razem z nią. Wstałam, ubrałam moje różowe trampki, nałożyłam nową bluzę i ruszyłam za Tytanami.

 

Staliśmy, wszyscy razem, przed ekranem monitora i wgapialismy się w duży czerwony punkt na mapie. Robin wystukał coś na klawiaturze i wyświetliło nam się nagranie z kamer. Jakiś gościu, w czarno żółtym kombinezonie, z żarówką na piersi, okradał właśnie bank. Szybko do poznałam – to był Doktor Błysk!

Tytani, Terra też, ruszyli do wyjścia. Cyborg odpalił auto i wskoczyli do środka. Było tam trochę mało miejsca więc, ci którzy umieli latać (Gwiazdka, Raven, Bestia) musieli podążać za samochodem (nie W samochodzie, tylko NA ZEWNĄTRZ). Patrzyłam jak odjeżdżają kawałek. Nagle Cyborg zatrzymał T-ercedesa i drzwi od strony pasażera otworzyły się. Robin wyszedł z samochodu i popatrzył na mnie.

– Idziesz? - zapytał. Nie musiał czekać. Błyskawicznie wskoczyłam do auta i zatrzasnęłam drzwi. Cyborg zwolnił hamulec, nacisną pedał gazu i samochód ruszył w kierunku miasta.

 

Oficjalny koniec serii „Nowa Przygoda”

Dziękuję :)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Prue 18.12.2014
    Przeczytałam całość, nie zostawiłam pod każdy swoich odczuć ale oceny dałam ci od samego początku 3. Powtarzały się błędy, niedociągnięcia i postacie trochę sztywne, czasem nie naturalne a potem jakoś powoli je prowadzisz na dobre tory i wchodzę na 4 część i jestem mile zaskoczona. Podoba mi się, szkoda, że od początku tak dobrze ci nie szło. Nie wiem czyja to zasługa, że koniec tak przyjemny i popłynęłaś z bohaterami na wielkie wody. Masz taki prosty opis. W dobrym znaczeniu. Na pożegnanie dam 4:) Czekam na coś nowego. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania