Ostatni z Rodu Smith'ów - Rozdział 1 "Wiadomość" 1/2

Lucas siedział wygodnie w fotelu. Paląc fajkę, patrzył się w szybę domowego kominka i obserwował tańczące płomyki. Widział dziesiątki ognistych języków, podskakujących i oświetlających mały gabinet. Oprócz dużego fotela znajdowało się tu także dębowe, ciemne biurko, biblioteczka zapełniona dziennikami, ogromne lustro w kącie oraz mały stolik, na którym stała whisky i duża szklanka. Rozległo się pukanie do drzwi. Po chwyli do środka wszedł ubrany w czarny smoking kamerdyner. Odruchowo spojrzał się na ścianę na przeciwko. Zapomniał, że pan Lucas kazał zamurować okno, które pozwalało oglądać sto rzeźb, znajdujących się w ogrodzie. Paniczowi najwyraźniej przeszkadzał ten widok. Mężczyzna podszedł do stolika i napełnił szklankę do połowy. Podał ją zamyślonemu człowiekowi i pośpiesznie wyszedł z pokoju. Opróżniając trunek Lucas wstał i podszedł do lustra. Spojrzał na swoje odbicie. Widział w nim wysokiego, przystojnego faceta przed trzydziestką, upojonego nieco kolejną szklanką whisky. Miał krótkie, czarne włosy i duże, zielone oczy. Kształtny nos i masywna szczęka dodawały mu powagi. Nosił białą koszulę, wetkniętą w czarne spodnie i brązową marynarkę. Do tego granatowe pantofle i pas ze srebną klamrą. Przeczesując swoje włosy lekko się zachwiał. Znów spojrzał na kominek. Nad nim wisiał obraz jego autorstwa. Namalowana, uśmiechnięta kobieta siedziała na krześle. Miała na sobie długą, fioletową suknię i czarne buty. Jej kręcone włosy opadały na ramiona, na których leżały ręce wysokiego mężczyzny stojącego za nią. Ubrany był w ciemny garnitur i nosił czarny kapelusz. Na jego minie malował się lekki uśmiech. Po ich prawej stronie natomiast stał jeszcze ktoś. Ubrany był w skurzaną kurtkę i zwykłe dżinsy. Na głowie czerwona bandana i wystające z pod niej długie, blond włosy. Swoimi niebieskimi oczami patrzył na orła, siedzącego mu na ramieniu. Westchnął.

- Piękny obraz. Nieprawdaż?

- Przepraszam James, nieusłyszałem jak wchodzisz.

Kamerdyner podszedł bliżej kominka. Widział ten obraz codziennie i za każdym czuł przy nim smutek, mimo uśmiechów państwa przedstawionych na nim.

- Namalowałem go trzy lata temu - podchodząc do stolika znów nalał sobie połowę szklanki.

- A czujesz się, jakby minął wiek? - Lucas kiwnął głową.

- Brakuje mi ich. Bardzo.

- Cóż. Mnie również. Szczególnie pana Smitha.

- Pracujesz tu już czterdzieści lat. Znasz chyba wszystkich domowników.

James zaśmiał się i oparł ręce o oparcie krzesła. Zaczynał w tym domu jako zwykły doręczyciel listów w wieku dziesięciu lat. Potem stajenny, kucharz, ogrodnik, nawet w pewnym okresie, prywatny ochroniarz lady Smith aż w końcu skończył jako kamerdyner i zarządca domostwa. Nadal jednak służył radą paniczowi Lucasowi, spadkobiercy majątku.

- Znam tu każdy kąt - wyszeptał a z oczu pociekły mu łzy.

- Doprawdy? - panicz podniósł brwi i spojrzał idiotycznie na starego człowieka. Ten odrazu poweselał, poprawił smoking i wyprostował się.

- Willa składa się - zaczął powoli wymieniać - Ze stu pokoii, pięciu dużych łazienek dostępnych i dwóch prywatnych, ogromny salon, jadalnia i kuchnia, ponad hektarowy ogród, w którym stoi sto rzeźb, każda przywieziona przez innego gościa. Adekwatnie co do pokoii. Jest też tu dwuczęściowy garaż, mieszczący siedem samochodów, jeden rower. Za ogrodem stajnia i cztery wierzchowce maści brązowej, rasy arabskiej. Obok szopa z narzedziami, wielkości tego gabinetu i stodoła z oborą. W środku dziesięć krów, osiem kóz, osiem świń, jeśli pamięć mnie nie myli - złapał oddech - ponad trzydzieści kur. Obok gołębnik. Po prawej stronie ogrodu pole uprawne. Po lewej sady owocowe.

Kamerdyner łapiąc lekką zadyszkę, usiadł w fotelu i rozpiął marynarkę. Stojący obok właściciej domostwa podał mu butelkę whisky.

- Wystarczy, wierzę ci - poklepał go po ramieniu.

Siedząc tak w bez ruchu patrzyli na obraz. Ciszę przerwało stukanie do drzwi. James chciał wstać lecz jego pan znakiem nakazał mu siedzieć. Podszedł do drzwi. Stukanie przemieniło się w natarczywe walenie pięścią. Gdy je otworzył do środka wpadło dwóch ubranych w kominiarki i uzbrojonych mężczyzn. Na głowach mieli chełmy z napisem SWAT lecz pistolety beretta i brak kamizelki wskazywały na kogoś innego. Łapiąc Lucasa przycisnęli go do ziemi i przyłożyli broń do skroni. Jeden krzyczał coś po włosku, drugi po hiszpańsku. Wystraszony kamerdyner chciał uciec, lecz drugi z napadtników dobiegł do niego i położył na zimnej posadzce.

- Kod do sejfu! - wykrzyczał wspólnym.

- Słucham? - udawanie głupka nie było teraz najlepszym pomysłem.

- Kod do sejfu bo ci łeb rozwalę!

- Trzy, trzy, pięć ... - napastnik wstał z niego i podniósł go.

- James, płacisz. Wygrałem zakład.

Kamerdyner z niewielką pomocą podniósł się z ziemi i wyjął portfel. Wręczył po sto dolarów udawanym bandziorą. Gdy zdjęli kominiarki przyszedł czas na wyjaśnienia. Wszyscy zasiedli w salonie.

- Co to miało być?!

- Chcieliśmy mieć pewność, że nie sprzedasz kodu do sejfu za wszelką cenę. Nawet cenę życia. James postawił na to że nie sypniesz i przegrał dwieście baksów.

Mężczyzna wymachiwał banknotem.

- My mieliśmy cię przycisnąć.

- Chwila, chwila - wtrącił sługa - Panicz Lucas nie zdradził kodu.

- Jak to?!

- Kombinacja zaczyna się jeden, siedem, trzy a nie trzy, trzy, pięć. Oddawać pieniądze.

Zasmuceni rabusie wyjęli po dwieście dolców i wręczyli starszemu. W przypadku wygranej, zysk dla niego jest dwa razy większy niż potencjalna przegrana. Szczęściwy człowiek opóścił pomieszczenie i powędrował schodami na górę. Nie codziennie wygrywa się cztery stówki. Lucas i reszta zrobili to samo. Gdy znalazł się w pokoju, oprócz zapalonej świecy czekała na niego połowa wygranej. W końcu uczciwość to podstawa jak mawiał pan Smith. Mężczyzna położył się na łóżku i zamknął powieki. Chcąc zapomnieć o zostaniu ofiarą zakładu, przywrócił myśli o postaciach z obrazu. Pan Smith, lady Anastazja i człowiek w bandamie, Sam. Poczciwy Sam i jego orzeł Lolo. Gdzie się podziali. Myśląc o nim przypomniał sobie sejf i jego zawartość. Skrytka, a raczej cały pancerny pokój skrywał notatki, przemyślenia i wyniki eksperymentów. To tam, wierząc James'owi, Sam i Smith stworzyli najniebezpieczniejszą broń biologiczną na świecie i dobrze ją ukryli. Była by spora afera, gdyby to wyszło na jaw. W tym samym pomieszczeniu, według innych legend lady Anastazja Smith przechowuje swoje najcenniejsze kryształy i biżuterię. Noi w końcu tajemnice Sama Smith'a. Jeśli to prawda to w środku ukryta jest lista osób, które brutalnie zamordował.

Bycie w rodzinie Smith'ów nie było łatwe. Ciągłe dbanie o interesy rodzinne wywoływało stres. Jednak Lucas zasłużył sobie na to. W wieku dziesięciu lat chciał poznać, czym zajmują się jego krewni. Na własną odpowiedzialność wcielono go do rodziny. Jej członkowie byli liczni i mieszkali w całych Stanach i po za nimi. Ciągłe awantury z konkurencyjną rodziną Wernonów sprawiły, że tej trójki nigdy nie było w domu. Młody Lucas wychował się pod okiem kamerdynera.

Myśląc tak zapomniał o bożym świecie. Zszedł na dół sprawdzić czy wszystko w porządku. Ku jemu zaskoczeniu było pusto. Rozległo się pukanie do drzwi. Był środek nocy. Nagle w holu pojawił się James, trzymający dwururkę oraz lipni rabusie z berettami. Skinieniem nakazali otworzyć drzwi. Na zewnątrz nikogo nie było. Oprócz pozostawionej paczki. Wnieśli ją i położyli na kuchennym blacie.

- Kto otwiera? - wszyscy się cofnęli.

Do kartonowego pudła podszedł w końcu James i powoli podniósł wieko. W środku był zwykły kamień, owinięty czerwoną bandaną i zatkniętym orlim piórem. Była też kartka z czarnym napisem.

- Wymiana? - przeczytał na głos. Dreszcze przeszły im po plecach.

 

Notka - nie wiedziałem w jaką kategorię to wpisać więc dałem "Smutne" w nadzieji, że oznacza to dramat.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Bardzo fajnie napisane. Aż mnie korci, by dowiedzieć się, co będzie dalej! Jednak dwie uwagi: pozjadałeś kilka przecinków, ale to nie tragedia; pogubiłam się w dialogach, co kto mówi. Brakuje czegoś w rodzaju "powiedział James".
    Ode mnie leci 5 :)

    PS.: Mam nadzieję, że będzie w to zamieszana jakaś kobieta ;)
  • Radziwił 26.08.2015
    Dzięki. O piątce zapomniałaś ale to szczegół :D od razu mogę zdradzić, że kobieta się pojawi. Ta seria będzie pojawiać się wieczorami lecz nie mogę obiecać, że będzie wstawiana codziennie. Mam nadzieję, że się podoba.
  • CzarnaRóża 27.08.2015
    Świetna historia. Tajemnicza rodzina, tajemniczy bohater. Daję 5.
  • CzarnaRóża 27.08.2015
    Przepraszam, przez pomyłkę nacisnęłam 4 xd
  • Radziwił 27.08.2015
    Spoko. Nic się nie stało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania