Ostatni z Rodu Smith'ów - Rozdział 1 "Wiadomość" 2/2
Podesłana paczka wywołała duże poruszenie wśród siedzących w kuchni mężczyzn. James nadal trzymał w rękach kartkę z napisem "Wymiana?" a Lucas oglądał bandanę. Chcąc się upewnić czy to autentyk, skonsultował się z resztą domowników. Wszyscy potwierdzili jego obawy. Młody panicz zabrał przedmiot do kuchni i położył go na stole.
- Wygląda na to, że to opaska Sama.
- A pióro? Myślicie, że należy do Lolo? - zapytał kamerdyner.
- Nie sądzę - odezwał się jeden z "bandytów" - Ten ptak na pewno zdołał uciec.
Gdy skończył, Lucas nakazał im gestem milczenie. Teraz wszyscy słyszeli. Warkot silnika, zbliżającego się do posiadłości samochodu. Trzask zamykanych drzwi i odgłosy kroków lekko ich przeraziły. Powoli wyszli na ganek. Na schodach przywitał ich wysoki mężczyzna. Ubrany był w czerwoną koszulę, białą marynarkę i pasujące do niej spodnie. Na głowie kapelusz a w ustach cygaro.
- Witajcie - rozłożył ręce - Jak dobrze wrócić do domu.
- Pan Smith! - pierwszy odezwał się James - Dobrze pana widzieć.
Uściskali sobie wzajemnie dłonie, po czym powędrowali do jadalni. Siedząc już wygodnie w fotelach pozwolili głowie rodziny na skończenie cygara. W międzyczasie zastanawiali się nad przekazaniem wieści. Cisza stawała się coraz bardziej nie znośna i dołująca. Mężczyzna w garniturze odłożył niedopałek i złożył ręce na piersi.
- Jak pobyt w Hiszpanii? - zagadnął James.
- Muszę przyznać, że bardzo relaksujący. Te pare dni pozwoliły mi na przemyślenia i załatwienie spraw.
Mówiąc to wyciągnął z kieszeni kopertę i położył ją przed krewnymi. Widniał na niej duży, wyraźny napis.
- Kod za ... - przeczytał głośno Lucas.
- Ktoś mi to wytłumaczy? - rozkładając ręce wyjął kolejne cygaro.
W tym momencie do ich uszu dobiegł dźwięk hamowania. Trzask zamykanych drzwi był jeszcze bardziej głośniejszy niż poprzedni. Do środka weszła zdenerwowana kobieta w fioletowej sukni. Na włosach miała czarną opaskę z przyczepionym z boku liścikiem.
- Pani Anastazja! - skłonił się kamerdyner - Jak pobyt w Norwegii?
- O wiele za długi. Za zimno jak dla mnie. Dodatkowo dostałam taki list.
Położyła na stole kartkę papieru z opaski. Zebrani wpatrzyli się w czarny napis "Czerwo?". Razem z kartka pana Smitha tworzyło to pewną zagadkę.
- My też otrzymaliśmy pewną wiadomość. Patric podaj paczkę - wtrącił "bandzior".
Facet nazwany Patriciem miał na sobie sportowy dres i biały podkoszulek. Na kolanach trzymał małe, kartonowe pudełko. Na stół wyłożył kartkę oraz fanty należące do Sama. Lady Anastazja szybko ułożyła papierki w poprawnej kolejności.
- Wymiana? Kod za Czerwo? - westchnął Patric - Jakie czerwo?
- Chodzi o Sama - wyjaśniła kobieta i podniosła bandanę.
Na jej prawej stronie znajdowała się mała, wszyta skrywka. W środku była karta. Król Czerwo. Wśród Smith'ów rozległy się odgłosy westchnięć.
- Złapali go - oznajmił pan Smith - James?! Gdzie Sam załatwiał sprawy?
- Miał być w Moskwie sir.
- Carl, Patric! - mężczyźni wstali - Pojedziecie do Waszyngtonu i będziecie próbować namierzyć jego sygnał. Weźcie z konta potrzebne środki i informujcie mnie na bieżąco.
Gdy wyszli lady Anastazja podniosła wszystkie kartki i wrzuciła je do kominka. Lucas i James patrzyli na nią i na jej męża. Cisza jaka zapadła sprawiała wrażenie jakby miała trwać wiecznie. W końcu zniecierpliwiony kamerdyner zapytał.
- Jakie zadanie ma pan dla mnie?
- Weźmiesz młodego - wskazał dłonią na Lucasa - I polecicie do Moskwy szukać śladów. Po drodze opowiesz mu wszystko o naszej rodzinie. Od początku do końca - przeniósł wzrok na młodzieńca - Jesteś już gotowy by poznać naszą historię, wrogów i metody działalności.
- To dla mnie zaszczyt - mężczyzna podszedł do "ojca" i pocałował sygnet z wygrawerowaną liczbą 666.
- Od dziś jesteś Luca. Pełnego imienia możesz używać tylko w posiadłościach naszej rodziny. Idź w pokoju.
Kamerdyner i Luca opuścili jadalnię i rozeszli się do swoich pokoii. Pan Smith zapalił swoje trzecie cygaro i zażucił nogi na stół. Jego żona widząc roztargnienie ukochanego usiadła naprzeciwko.
- Thomas, spójrz na mnie - podniósł wzrok - Znajdziemy Sama, uwierz mi.
- Teraz to nie Sam mnie martwi. Czy Lucas podoła zadaniu?
- Podoła. Na pewno.
Mężczyzna wstał i wrzucił cygaro do ognia. Podszedł do żony i pocałował ją. Stali tak w uścisku jeszcze pare minut i powolnym krokiem ruszyli do sypialni. Noc była duszna a niebo bezchmurne. Nikt nie mógł zasnąć. Każdy myślał o otrzymanej wiadomości, o pancernym pokoju i o życiu ich krewnego. Seryjnego zabójcy.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania