Pamiętnik żulicy Julicy, cz III

Pamiętnik żulicy Julicy

 

24.05

Byłam zawieszona na granicy świadomości. Czułam, że boli mnie głowa, że mam sachare w ustach, że całą prawą stronę ciała miałam zdrętwiałą, ale nic nie mogłam zrobić. W końcu zebrało mnie na wymioty i to ściągnęło mnie szybko na ziemie. Rozejrzałam sie wokół mnie. Bladego pojęcia nie miałam gdzie jestem. Czarno jak w dupie mużyna. Tylko po prawej stronie zauważyłam, że jest małe okienko. Zagadka mojego tajemniczego zdrętwienia rozwiązała się szybko jak tylko skierowałam wzrok w tę stronę. Na prawej części mojego ciała leżało cielsko Pawla. Próbowałam go z rzucić ale nie dałam rady. Żołądek coraz bardziej dawał o sobie znać. Z narastającą paniką myślałam. Przecież kurwa jak czegoś nie zrobię to sie udławię własnymi rzygami. Lekko wychyliłam sie w lewo i cały strumień wymiocin poleciał na kołdrę i poduszkę. Po zaspokojeniu oczekiwań mojego żołądka. Zasnęłam kamiennym snem. Obudził mnie głośny śmiech i potrząsanie mnie za ramię.

- Ty obrzyganico wstawaj kurwa. Musimy sie zbierać.

- Co?- Wymamrotałam przez zalewające mnie mdłości.

- Chodź spadamy.- Poczułam jak nacisk na łóżko sie zmniejszył co znaczyło, że kumpel wstał. Otworzyłam oczy Pawlo stał w kącie i ubierał się szybko. Czując duszący smród wymiotów z moich ust poleciała kolejna lawina mojej treści pokarmowej. Pawlo żucił mi moje ciuchy.

- No kurwa szybko musimy spadać.

- Dobra już do chuja pana.

Wygramoliłam się z łóżka. Ubrałam się, a Pawlo w tym czasie nie spokojnie przemieżał pokój.

- Możesz mi powiedzieć czemu tak się dziwnie zachowujesz?

- Zaraz jak z tond pójdziemy.

- Gdzie pójdziemy?

- Do mojego domu.

- Co!- Krzyknęłam z zaskoczenia.- Przecież ty nie masz domu.

- Mam ale daleko i właśnie tam jedziemy.

- Niby dla czego?

- Wytłumaczę ci wszystko w pociągu. Emilka cie spakowała, była w twoim mieszkaniu. Pojedziemy całą noc o nic już nie pytaj porozmawiamy później.

Kumpel wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Po wyjściu na ulice skierowaliśmy się od razu na dworzec. Jak prosił nic na razie nie mówiłam. Zauważyłam, że cały czas idąc rozgląda się na wszystkie strony. Wyszeptałam konspiracyjnym szeptem.

- Ej ty Pawlo cały łeb ci zaraz odleci.

- Zamknij się dobra.- Wysyczał w odpowiedzi.

Zamknęłam się, nic nie rozumiałam.

Na dworcu Emilka podała nam dwie walizki. Wzięliśmy je bez słowa i skierowaliśmy się na nasz peron. Siedząc już w pociągu Paweł wyraźnie się od prężył.

- Dobra, a teraz słuchaj kurwa i mi nie przerywaj, zrozumiano?

- Tak.

- Musimy na razie oboje się z tond zmyć, bo naraziliśmy się jakimś typom z pod czarnej gwiazdy. Nie wiem kto to jest ale rozumiesz ja się ich boje.

Popatrzałam na Pawła ze zdumieniem on się boi. Facet, który ma ponad dwa metry, podnosi mnie jedną ręką bez żadnego wysiłku, jest zaprogramowaną maszyną do bicia i on się boi. Chyba zobaczył moje zdumienie.

- Tak kurwa boje się! Ci faceci to nie są nasze miejscowe huligany, a ja się im naraziłem ratując ciebie.

- Mnie!- Krzyknęłam.

- Tak, wczoraj jak się spiłaś jeden z nich wziął cie na ręce i niósł do samochodu. Ja na niego skoczyłem, a że się nie spodziewał to jakoś udało nam się pitnąć. Przez jakiś czas nas gonili on i jego kumple z samochodu ale w końcu ich jakimś cudem zgubiliśmy.

- Jak my to ja szłam?

- No co ty niosłem cie. Dla tego właśnie spiepszamy do mojego domu na wieś. Tam nas raczej nie znajdą. I jeszcze jedno. W tedy co cie nie było przez parę dni myślę, że to ma z nimi związek.

Zamilkliśmy kumpel wyciągnął z torby po browarze i jechaliśmy przed siebie. O co może chodzić, czego oni mogą ode mnie chcieć? Te pytania chodziły mi bez przerwy po głowie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Olcia<3 20.09.2015
    Fajne choć ciężki temat ale czekam na dalszy ciąg :D mam nadzieję że skończysz :D
  • Nazareth 01.06.2016
    Treść fajna, tylko te błędy, straszliwe...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania