Pierścień Dantego cz.8 (Tomek Gawronik tom 1)

Tomek

 

Zamachnąłem się i rzuciłem. Ostrze przecięło powietrze i ze świstem wbiło się w głowę demona pilnującego Zbyszka. Potwór zatoczył się do tyłu i rozpadł w pył. Ostrze z brzękiem spadło na podłodze. Podbiegłem do przyjaciela, który rzucił mi mój nóż i razem stanęliśmy do walki.

Ala na początku stojąc z tyłu, za pomocą pierścienia przyzywała coraz więcej demonów. Walczyliśmy dzielnie, ale strony były bardzo nierówne. Zbyszek szył z łuku i używał piorunów, a ja broniłem go nożami i kulami światła. Jego zapas strzał szybko się jednak kończył. Zacząłem myśleć, jak uwolnić Gosię. Chłopakowi został ostatni pocisk. Rzuciłem mu jeden z noży.

– Łap, są poświęcone przez anioła – krzyknąłem. – Rozwalą każdego.

– Skąd je wziąłeś? – zapytał zdziwiony.

– Mamy anioła stróża! – odkrzyknąłem wbijając ostrze w najbliższego demona.

– To dlatego tak długo cię nie było!

Demonów przybywało. Stanęliśmy do siebie plecami i dalej walczyliśmy. Usłyszałem jak Gosia próbuje przegryźć pręty klatki. Byłem świadomy, że jej uwolnienie będzie jedyną szansą. Nagle wpadłem na bardzo ryzykowny pomysł.

– Zbyszek! Daj trochę piorunów!

– Zabiją cię! – odparł zajęty walką.

– Nic mi nie będzie. Naładuj nóż. – Chłopak uciął jednemu demonowi rękę, odwrócił się i dotknął dłonią ostrza, które zalśniło elektrycznym blaskiem. – Gosia! Odsuń się! – krzyknąłem i cisnąłem nóż w stronę klatki. W ułamek sekundy, gdy ostrze dotknęło prętów, cały ładunek elektryczny przeszedł w złoto, które momentalnie się stopiło. Kruk wygramolił się z klatki, złapał nóż w zęby i przemienił się w tygrysa. Wymachem głowy podał mi broń.

Gosia ruszyła do ataku. Pazurami drapała demony, odrzucała je łapami, gryzła. Dobiegła do nas i trochę oczyściła pole. Potworów jednak ciągle przybywało. Na domiar złego do boju włączyła się Ala.

– Zajmę się nią! – krzyknąłem i ruszyłem w jej stronę, jednocześnie formując na ręce kulę światła. Biegnąc spojrzałem w tył, jak radą sobie moi przyjaciele. To co zobaczyłem zaszokowało mnie. Z moich pleców wystrzeliły w górę świetliste skrzydła. Jednak nie potrafiłem nimi poruszać. Skupiłem się na zadaniu. W połowie drogi do Ali cisnąłem kulę przed siebie. Dziewczyna wykonała skomplikowany ruch mieczem, okręciła kulę wokół siebie i rzuciła w moją stronę. Kula w locie zmieniła się w ogień. Szybko stworzyłem nowy pocisk i rzuciłem w pędzący na mnie płomień.

Czary trafiły na siebie i zniwelowały. W międzyczasie dobiegłem do Ali i zamachnąłem się nożem. Dziewczyna mieczem zablokowała cięcie i żwawo wyprowadziła następny cios. Blokowanie dużego ostrza nożem nie jest łatwe, ale się udało. Ręka ścierpła mi od siły uderzenia. Nie spodziewałem się, że dziewczyna może tak silnie uderzać mieczem.

Wymienialiśmy cios za ciosem, krążąc po pomieszczeniu. Nie słyszałem nic poza szczękiem naszych broni. Ostrza świszczały, tnąc powietrze. Ciosy były bardzo szybkie. Nasze ruchy jednak bardziej przypominały taniec niż prawdziwy pojedynek. Kroki wykonywane w rytm uderzeń ostrzy, zwiewne obroty, zwinne uniki. Wtedy przekonałem się, że naprawdę umiem tańczyć. Szkoda tylko, że na taki taniec nie możemy sobie pozwolić w bardziej pokojowych warunkach.

Dziewczyna stawiała na siłę ciosów, ja na ich precyzję. Jednak jej uderzenia były na tyle potężne, że po parunastu blokach zacząłem tracić czucie w ręce. Przerzuciłem nóż do drugiej dłoni i zaatakowałem po raz kolejny. Idealnie wymierzonym uderzeniem trafiłem Alę w nadgarstek. Syknęła z bólu, jednak walczyła nadal. Tanecznym krokiem zaczęła mnie okrążać wyprowadzając coraz bardziej wyrafinowane ataki.

Musiałem przejść do defensywy. Zacząłem blokować jej uderzenia, lecz szło mi coraz słabiej. Zacząłem po prostu tracić siły. Wyprowadziłem jeszcze kilka kontrataków, gdy wtem usłyszałem donośny ryk tygrysa. Zwierzę wyło z bólu. Odwróciłem głowę, by zobaczyć co się dzieje. Gosia otrzymała potężne kopnięcie od jednego z Demonów i kuląc się podreptała pod ścianę. Resztkami sił broniła się od potworów. Sytuacja Zbyszka też nie wyglądała najlepiej. On także był już zmęczony.

Ta chwila mojej nieuwagi została wykorzystana przez Alę. Dziewczyna wymierzyła staranny cios, wybiła mi nóż z ręki i już szykowała się do następnego ciosu. Odruchowo zasłoniłem się i zupełnie przypadkowo stworzyłem między dłońmi kulę światła. Zorientowałem się i zacząłem kontrolować czar. Dziewczyna cięła mieczem, który odbił się od czaru i wyleciał jej z rąk. Poczułem nagłe osłabienie, jednak dałem radę utrzymać zaklęcie. Ala także stworzyła swoje. W tym samym momencie rzuciliśmy nimi w siebie. Siła tych zaklęć posłała nas pod ściany sali.

Otrząsnąłem się z oszołomienia i dźwignąłem z ziemi. Nasza sytuacja wyglądała opłakanie. Zbyszek ostatkiem sił zamachnął się, by ciąć nożem. Ten jednak okazał się szybszy, złapał go za rękę i wykręcił. Nóż z brzękiem zleciał na podłogę. Chłopak nie mógł skorzystać z mocy, bo potwór skutecznie je blokował. Mój nóż leżał na środku sali. Gosia odpędzała się od trzech wielkich demonów. Ala stała na drugim końcu pokoju i wpatrywała się w coś leżące obok mojego ostrza. Powiodłem za jej wzrokiem i ujrzałem go. To był Pierścień.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • joke, I hate tickles 25.09.2016
    Dobrze opisałeś przebieg walki, szczególnie, że toczyła się tak szybko. Idę czytać dalej :P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania