Poprzednie częściPołączeni - Rozdział 1

Połączeni - Rozdział 3

Nie potrafię oderwać od niego wzroku, gdy obdarza mnie hipnotyzującym spojrzeniem. Mam wrażenie, jakby przeszywał mnie prąd, a wszystko wokół zaczęło rozgrywać się w zwolnionym tempie. Nagle uświadamiam sobie, że stoję tuż przy nim, a nasze ciała niemalże się ze sobą stykają. Onieśmielona tym faktem, nie potrafię wydobyć z siebie głosu. Skupiam się na tym, jak delikatnie mruży oczy, patrząc na mnie z góry, a po chwili lustruje spojrzeniem moją twarz. Na moment wstrzymuję oddech i jednocześnie staram się wykonać jakikolwiek ruch.

 

Nie wiem, ile czasu mija, gdy w końcu się od niego odsuwam. Czuję się dziwnie zamroczona. Dopiero po chwili, jestem w stanie znów racjonalnie myśleć.

 

– Zawsze staje pan ludziom na drodze? – wyrzucam w końcu z siebie.

 

Spoglądam na niego, zarzucając torebkę na ramię. Staram się ignorować zapach jego wody kolońskiej, który nadal czuję w nozdrzach.

 

– Tylko czasem – mówi beznamiętnie. – Czekałem na panią. Przypominam również, że to nie ja, w panią wszedłem – dodaje po chwili, a na jego twarzy błąka się uśmiech.

 

Mam ochotę wypowiedzieć mało kulturalne słowa, które cisną mi się na usta. Zamiast tego z zakłopotaniem odwracam wzrok.

 

W głowie mam prawdziwy mętlik, a ciekawość narasta we mnie z każdą chwilą.

 

– Propozycję? Co mam przez to rozumieć? – Jego wcześniejsze słowa nie dają mi spokoju.

 

To wszystko staje się coraz bardziej pokręcone, ale mimo wszystko chcę wiedzieć, co ma mi do powiedzenia.

 

– Wszystko pani wyjaśnię. Jednak najpierw muszę mieć pewność odnośnie pewnej kwestii. – Patrzy mi w oczy, a po chwili przenosi swoje spojrzenie na moją lewą dłoń. – Naprawdę zerwała pani zaręczyny?

 

Przypomina mi się wczorajszy incydent.

 

– Chcę wiedzieć, czy jest pani w związku. – Nie przestaje mi się przyglądać.

 

– Nie powinno to pana interesować – odpowiadam niemal od razu.

 

Jest naprawdę szalony skoro sądzi, że będę mu opowiadała o swoich miłosnych perypetiach.

 

Nie rozumiem, dlaczego ta informacja, miałabym mieć jakiekolwiek znaczenie i do czego zmierza ta dziwna wymiana zdań. Po chwili dochodzę do wniosku, że cała ta rozmowa nie ma najmniejszego sensu.

 

Pieprzyć ciekawość.

 

Próbuję go wyminąć, jednak w ostatniej chwili ponownie staje mi na drodze.

 

– Nie odpowiedziała pani na moje pytanie.

 

– Zgadza się. Nie odpowiedziałam i tym samym zakończyłam z panem rozmowę. – Podkreślam dobitnie każde wypowiadane słowo, a na koniec przywołuję na usta sztuczny uśmiech.

 

Co on sobie do diaska wyobraża?

 

Widzę, jak szybko zmienia się wyraz jego twarzy, na której wcześniej panował spokój i od razu zaczynam żałować niedawno wypowiedzianych słów.

 

Chyba trochę przegięłam.

 

– Może mi pani wierzyć, że mógłbym zaciągnąć panią do łóżka, nie pytając wcześniej o to, czy jest pani singielką. Bo zwyczajnie by mnie to nie interesowało. – Ton jego głosu mówi mi, że wcale nie żartuje. – Jednak nie to, jest moim celem. Proszę jedynie, aby udzieliła mi pani szczerej odpowiedzi, bo to od niej będzie zależała reszta.

 

Nie mam pojęcia dlaczego, ale po prostu nie potrafię mu się sprzeciwić. Nie jestem też w stanie przestać patrzeć wprost w jego oczy, które wydają się być jak wezbrane morze. Mam wrażenie, że wręcz tonę w jego spojrzeniu. To wszystko sprawia, że po chwili ciszy mówię:

 

– Nie. Nie jestem w związku.

 

Kąciki jego ust unoszą się ku górze, a wyraz twarzy łagodnieje.

 

– Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem.

 

Zaskakuje mnie. Marszczę brwi i przez chwilę zastanawiam się, co powinnam odpowiedzieć. Jego bezpośredniość sprawia jednak, że tracę całą pewność siebie, a każde ze zdań, które buduję w głowie, wydaje się być pozbawione sensu.

 

– Wraca pani pieszo? – Jego głos przerywa niezręczną ciszę panującą między nami.

 

Po krótkiej chwili milczenia kiwam głową twierdząco i sztywno się uśmiecham.

 

Domyślam się do czego zmierza.

 

– Odprowadzę panią i przy okazji wszystko wyjaśnię.

 

Nie protestuję. Nie wiem, czy powodem tego jest ciekawość, która narasta we mnie z każdą sekundą, czy może jego urok osobisty, któremu powoli zaczynam ulegać. Wiem jednak, że dzisiejszej nocy nie zasnę, jeśli nie dowiem się, co dokładnie kryje się pod słowem: „propozycja”.

 

Gdy przemierzamy krakowskie Planty atmosfera między nami staje się ciężka. Czuję się dziwnie, idąc obok niego. Jest ode mnie sporo wyższy, wygląda jak model z okładki magazynu i w dodatku roztacza wokół siebie niesamowitą aurę tajemniczości i władzy.

 

Ludzie, którzy nas mijają, przyglądają nam się z ciekawością. Kobiety nie potrafią oderwać od niego wzroku, a gdy w końcu kierują go na mnie, dostrzegam, jak na ich twarzach pojawia się zaskoczenie. Mam wrażenie, jakby ich oczy mówiły: „nie pasujesz do tego mężczyzny”.

 

Tak. Nie pasuję do niego. Powinnam omijać go szerokim łukiem, a nie spacerować z nim teraz, jak gdyby nigdy nic.

 

– Propozycja, którą pani złożę, może wydawać się nietypowa. Zapewniam jednak, że jeśli wszystko się uda, to otrzyma pani odpowiednie wynagrodzenie – mówi w końcu, przerywając tym samym moje rozmyślania.

 

Spoglądam na niego z zaciekawieniem.

 

– Nie rozumiem...

 

– Moi rodzice od dawna chcą, abym w końcu się ustatkował i znalazł sobie żonę. Do tej pory po prostu ich ignorowałem. – Śmieje się, kręci głową i pociera ręką twarz. – Jednak od jakiegoś czasu, mam już dość tych wszystkich, niby przypadkowych kandydatek.

 

Nie rozumiem dlaczego mi to mówi.

 

– W dodatku... – przerywa na chwilę i patrzy przed siebie. – Nie ukrywam, że moja obecna praca nie jest spełnieniem moich marzeń. Zostałem w to raczej przypadkowo wkręcony... – stwierdza dobitnie.

 

– Będzie mi pan teraz opowiadał o swoim życiu prywatnym? – pytam i zerkam na niego. – Zaczynam żałować, że...

 

– Tak, ponieważ to wszystko jest dość istotne – przerywa mi, a po chwili spogląda na mnie ukradkiem. – Mam okazję znów założyć własną firmę. Ostatnio niestety coś pokrzyżowało moje plany – urywa nagle i przez chwilę milczy.

 

W głowie znów mam mętlik.

 

– Chcę rozpocząć nowy start, a pani może mi w tym pomóc.

 

Zatrzymuję się. On po chwili robi to samo i odwraca się w moją stronę.

 

– Ja? – Nie ukrywam tego, jak bardzo zdziwiona jestem. – Niby w jaki sposób?

 

Stoi przede mną i uśmiecha się tajemniczo. Wygląda tak niesamowicie, że nie jestem w stanie oderwać od niego wzroku. Dłonie trzyma w przednich kieszeniach swoich ciemnych, eleganckich spodni. Zdążyłam już nawet zauważyć, że ma najseksowniejszy męski tyłek, jaki w życiu widziałam. Przez chwilę patrzy mi prosto w oczy, a później lustruje mnie całą, zatrzymując wzrok na moich ustach.

 

Czuję, jak uginają się pode mną kolana, a po chwili słyszę, jak mówi:

 

– Jeśli tylko zgodzi się pani udawać moją narzeczoną.

 

Przez moment jestem pewna, że coś źle zrozumiałam. Mija jednak chwila, która przeciąga się w kolejne, a wyraz jego twarzy pozostaje wciąż taki sam.

 

– Żartuje pan sobie ze mnie?

 

Na bank jestem w jakiejś ukrytej kamerze.

 

– Jestem całkowicie poważny. Sądzę, że pani naprawdę się do tego nadaje. – Nie odrywa ode mnie wzroku. – To będzie zwykła gra, która potrwa tylko jakiś miesiąc. Naprawdę otrzyma pani świetne wynagrodzenie – zapewnia ze spokojem.

 

Nadaję się? W ogóle się do tego nie nadaję!

 

– Zwariował pan. Nie można mnie tak po prostu kupić – wyrzucam z siebie, nie ukrywając swojego wzburzenia. – Nawet pana nie znam!

 

– Źle mnie pani zrozumiała – zapewnia po raz kolejny. – Proponuję jedynie współpracę. Warunki są do ustalenia. A pieniądze na pewno się pani przydadzą.

 

Nie wiem co powinnam zrobić, jak zareagować, co powiedzieć. Jego propozycja jest szalona i niedorzeczna, ale ma rację. Pieniądze są mi teraz wyjątkowo potrzebne.

 

– Proszę to jedynie przemyśleć. A gdy już podejmie pani decyzję i będzie chciała dowiedzieć się więcej – wyciąga do mnie dłoń, w której trzyma wizytówkę – wystarczy zadzwonić.

 

Waham się, ale po chwili w końcu po nią sięgam. Przez moje ciało przebiega dreszcz, kiedy nasze palce na moment się ze sobą stykają.

 

– Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.

 

Uśmiecha się lekko i po chwili odchodzi.

 

Przestaję na niego patrzeć dopiero wtedy, gdy znika za zakrętem. Mam wrażenie, jakbym przeżyła przed chwilą swoje własne, małe trzęsienie ziemi. To co się wydarzyło, to co mi zaproponował, jest tak nieprawdopodobne, że jeszcze przez moment stoję nieruchomo w tym samym miejscu.

 

Dopiero po chwili zerkam na wizytówkę, którą mi dał i odczytuję widniejący na niej napis:

 

– Alexander Markiewicz

 

Brzmi całkiem nieźle.

 

Niżej dostrzegam jego numer i jestem niemal pewna, że nigdy nie powinnam była poznać ciągu tych kilku cyferek.

 

Czemu wzięłam tę cholerną wizytówkę?

 

Przez moment mam ochotę wyrzucić ją do pobliskiego kosza. Jednak zamiast tego, wsuwam ją do niewielkiej kieszonki w torebce.

 

Głos w mojej głowie mówi mi, że to się źle skończy.

 

~~~

 

Rozmyślam o jego propozycji podczas powrotu do domu, gdy odpisuję na wiadomości, podczas kolacji i nawet wtedy, gdy biorę prysznic. Mam wrażenie, jakby już stał się częścią mojego życia, chociaż nadal to wszystko do mnie nie dociera.

 

Wieczorem leżąc w łóżku, zaczynam analizować swoją obecną sytuację i stwierdzam jedno: jestem w kropce.

 

Nie mam już wątpliwości co do tego, że decyzja o ślubie z Gabrielem była błędem. To właśnie wczorajsza sytuacja uświadomiła mi, że nie mogę dzielić życia z kimś, kto nie potrafi kontrolować własnych pragnień. Z kimś, kto był o krok od przekroczenia granicy. Z facetem, który zamiast zapewnić mi bezpieczeństwo, sprawił, że przeszłość ponownie dała o sobie znać. Podjęłam decyzję: ślubu nie będzie. Nawet pomimo faktu, że czasu na spłacenie długo jest coraz mniej.

 

Kiedy moje myśli ponownie powracają do tajemniczego mężczyzny, w mojej głowie pojawia się genialny pomysł.

 

Wstaję, sięgam po laptopa znajdującego się w pobliżu, a później siadam wygodnie na łóżku i kładę go sobie na kolanach. Zamierzam odnaleźć jakiekolwiek informacje na jego temat.

 

Po kilku minutach z rozczarowaniem stwierdzam jednak, że będzie to trudniejsze niż sądziłam. Nadal wiem tylko tyle, że tak jak wcześniej wspominał, jest współwłaścicielem sieci sklepów. Informacja ta nie zaspokaja jednak mojej ciekawości, dlatego nie poddaję się i z zapałem szukam dalej.

 

W końcu dzięki portalom społecznościowym, dowiaduję się, że ma dwadzieścia dziewięć lat. Natrafiam również na kilka jego prywatnych zdjęć. Czuję jak przyśpiesza mi serce, kiedy na jednym z nich, u jego boku, dostrzegam młodą, ciemnowłosą kobietę. Alexander patrzy na nią tak, jakby była dla niego całym światem.

 

Marszczę brwi i sprawdzam datę.

 

Zdjęcie zrobiono zaledwie pół roku temu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania