Poprzednie częściPRZEŁOM TAJEMNICY

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

PRZEŁOM TAJEMNICY rozdział numer 3

27.04.2017

 

Obudziłam się niewyspana, była godzina "6:10". Bałam się tego dnia, wiedziałam że spotkam Alexa na szkolnym korytarzu. Po wczorajszej akcji pewnie na mnie nie spojrzy.

Wstałam z łóżka i ubrałam boyfriendy oraz białą bluzkę. Nie chciało mi się stroić, nadzwyczajnie nie miałam na to ochoty. Zrobiłam tylko lekki makijaż, włosy upiełam w kok. Zeszłam na dół do kuchni, byłam głodna. Na szybko przygotowałam sobie gofry. Zegar wskazywał "6:54". Włożyłam naczynia do zmywarki i wzięłam telefon do ręki, przypomniało mi się że dostałam wczoraj smsa. Niestety, ktoś dobijał się do drzwi, nie wiem kto to mógł być.

Otwierając moim oczom ukazał się Lorenz. Szlak by to. Zapomniałam o treningu. Miałam zrobić sobie wolne, poczułam ulgę. Nie będę musiała widzieć się z Alexem.

Oburzony chłopak, stał w drzwiach i lustrował mój wygląd.

- Czy ty sobie ze mnie jaja robisz? - zapytał zły. Poczym dodał - Wiesz która jest godzina?! I co to za ubiór, mówiłem że mają być dresy.

Cała ta sytuacja była dosyć dziwna. Zupełnie z głowy mi wypadło że mieliśmy się spotkać.

- Przepraszam. - odpowiadam skrępowana.

Chłopak kazał mi się szybko przebrać. Pobiegłam na górę i założyłam siwy dres.

Schodząc, krzyknęłam:

- Gotowa!.

- Nareszcie - odrzekł.

Wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się do lasu.

Zaciekawiona zapytałam:

- Gdzie idziemy?

- Do mojego domu.

- Mieszkasz w lesie?

Chłopak uśmiechnął się nic nie odpowiadając.

Po kilkunastu minutach drogi, chłopak zaprowadził mnie w zgliszcza. To było jasne że będę miała wszędzie zadrapania. Zrobił to specjalnie. To nazywa się trening.

Oburzona pytam czy sobie ze mnie żartuję.

- A wyglądam jakbym żartował? Przebiegnij między tymi krzakami sześć razy. - rozkazał.

Zrezygnowana postanowiłam mu ulec.

Biegnąc za trzecim razem zadrapałam sobie kolano i ramiona, w moich włosach były małe gałązki.

Lorenzo krzyczał co chwilę dopingując mnie.

- Dajesz młoda! Pokaż kto tu rządzi.

Miałam ochotę się z nim zamienić.

Po sześciu rundach, stanęłam zdyszana przed nim. Spojrzałam mu w oczy i chciałam już zapytać co teraz ale mnie wyprzedził.

- Teraz będziemy biegali dookoła tego lasu. Nie wykorkuj mi tylko, szkoda by mi ciebie było. - chłopak zadrwił i zaczął biec.

Nie dałam za wygraną i dogoniłam go. Spojrzał tylko na mnie i się uśmiechnął.

Dobrze mi było w jego towarzystwie. Nie czułam się zagrożona ale w mojej głowie ciągle siedział Alex, zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam opuszczając dzisiejsze zajęcia. Powinnam była mu to wyjaśnić a nie biegać sobie po lesie. Moja mina posmutniała. Lorenz od razu to zauważył.

Wszystko w porządku? - zapytał.

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

Zatrzymałam się bo brakowało mi już tchu. Usiadłam na pobliskim kamieniu.

- Chyba tak.

- Co ci siedzi w głowie? - zapytał z nutą ciekawości w głosie.

- Ostatni czas jest dla mnie naprawdę bardzo trudny, nie wiem kim jestem i co oznaczają moje zadania. Nie wiem kiedy nadejdzie czas żeby sobie wszystko poukładać.

- Nie panikuj, na przygotowanie się masz jeszcze sporo czasu, a jeśli chodzi o twoje zadania to ich wykonanie nie będzie takie trudne. Tylko uważaj z kim się zadajesz.

- Moi znajomi mieli by być dla mnie nieodpowiednim towarzystwem?

- Nie powiedziałem tego. Po prostu dbaj o swoje bezpieczeństwo. Zadawanie się ze swoim wrogiem nie jest chwalebne.

Wiedziałam że chodzi mu o Alexa.

- Wiem, ale zależy mi na dobrym kontakcie. Może, przekonam go żeby był po mojej stronie. - głupio odpowiedziałam, nigdy bym tego Alexowi nie zrobiła.

Zbywczo mi opowiedział

- Może.

Rozmowę uważałam za zakończoną.

Więc milczałam, patrząc w swoje buty.

Chłopak złapał mnie za rękę i powiedział:

- Chodź pokaże Ci coś. Szliśmy dłuższą drogę, na takie wzgórze.

Gdy doszliśmy do celu, Lorenz zakrył mi oczy rękoma.

- Idź prosto i unoś nogi bardziej do góry.

Szłam uważnie.

- Stój. - w tym momencie odsłonił mi oczy. Ujrzałam piękny krajobraz, widziałam stąd cały las, w którym niedawno się znajdowałam. Otaczał on te wzgórze dookoła. Wyglądało to bajecznie.

- Podoba Ci się? - zapytał chłopak.

- Jest cudownie, odwróciłam się do niego przodem. - skąd znasz to miejsce?

Chłopak wzruszył ramionami.

- Czasem jak potrzebuję pomyśleć to tu przychodzę. Jesteś pierwszą osobą którą tu zabrałem. - uśmiechnął się do mnie

- Czuję się wyjątkowo. - zrobiłam głupkowatą minę.

Chłopak tylko prychnął na moje słowa.

- Jak będziesz chciała to możesz tu przychodzić. Tylko się nie zgub.

Skinęłam głową.

- Wracajmy. - oznajmił.

- Zostańmy, lepiej się poznamy... Pooglądamy sobie las z góry. Proszę - zrobiłam słodką minę.

Zrezygnowany usiadł na ziemi i przyglądał się krajobrazowi.

Zrobiłam to samo.

- Kim tak naprawdę jesteś? - zapytałam.

Chłopak spojrzał na mnie jak na debila. A ja się zaczerwieniłam.

Szybko dodałam:

- Rada mówiła tylko o pseudo demonach i aniołach. Nie wspominała o odmieńcach.

Chłopak spuścił głowę.

- Kiedyś byłem wysłannikiem dobra, ale poznałem dziewczynę za którą byłem gotowy stracić dobre imię. I niestety tak się stało. Jestem między dobrem a złem, nie mam wstępu do tych światów. Zostałem skazany na równoległy świat. - chłopak podarapał się nerwowo po karku.

Zrobiło mi się głupio.

- Przepraszam. - powiedziałam cicho.

Chłopak już weselszym głosem powiedział:

- Nic się nie stało. - poczym położył się na plecy, patrząc w niebo.

- Jak miała na imię? - spytałam nieśmiało.

- Mey

- Nietypowe. - stwierdziłam

- Nie bardziej niż twoje. - uśmiechnął się głupio.

Z udawanym zburzeniem zapytałam:

- Co nietypowego jest w Jessice?

- Wiesz że nie mówię o tym imieniu. - spojrzał na mnie.

- Skąd wiesz? - patrzyłam sobie na dłonie.

Chłopak zbliżył się do mnie i położył głowę na moich kolanach.

- Każdy wie o twoim istnieniu, każdy się boi. - utkwił wzrok w mój brzuch.

- Czego się boją?

- Twojej potężnej mocy Diablo.

Moje imię nie brzmiało dobrze, było dosyć groźne.

Zaczęłam bawić się jego włosami.

- Nie martw się - powiedział.

Poczym dodał, wszystko będzie dobrze.

Leżeliśmy tak kilka godzin. Godzina była "16:20". Chciałam jeszcze porozmawiać z Alexem. Ale brakowało mi odwagi.

- Zbierajmy się - oznajmiłam

- Wygodnie mi. Nie chcę.

- No chodź mały Chłopcze. - zahihotałam i podniosłam się. Chłopak uderzył lekko głową o ziemię.

- Zabolało. - puścił mi oczko.

W odpowiedzi wypięłam tylko język i zaczęłam zchodzić ze wzgórza. Robił to samo.

*****

- Dobrze mi się z tobą rozmawiało - chłopak śmiało oznajmił.

- Mi z tobą też.

Zaczął się do mnie powoli zbliżać, myślałam że mi serce wyskoczy. Zbliżył usta do moje czoła i złożył na nim delikatny pocałunek.

- Widzimy się jutro, księżniczko. - powiedział.

Zrobiło mi się cieplej na sercu.

- Do zobaczenia. - posłałam mu uroczy uśmiech.

Przekraczam próg i kieruję się w stronę łazienki. Postanowiłam wziąć kąpiel. Odpręży mnie.

*****

Wychodząc z wanny, byłam owinięta w ręcznik, zauważyłam że na mojej nodze pojawił się znak, skorpion. Był czerwony, tak jakby był wypalony w skórze. Stwierdziłam że powiem jutro o nim Lorenzo.

Wchodząc do pokoju zobaczyłam że są uchylone drzwi. Pomyślałam że mama czegoś szukała i zapomniała zamknąć drzwi.

Wchodząc do pokoju, ubrałam bieliznę i pidżamkę w misie. Wyglądałam w niej słodko.

Nagle poczułam wiatr na skórze. A zza moich pleców usłyszałam odchrząknięcie.

Gwałtownie się odwróciłam, to był on.

Człowiek ze snu, głos się zgadzał, było mi niedobrze.

Patrzył na mnie, tak jakby chciał mnie zjeść.

- Przerażona? - zapytał szyderczo.

Myślałam że on nie istnieje, że to tylko wytwór mojej wyobraźni ale się pomyliłam.

Milczałam patrząc na niego przerażonym wzrokiem.

- Mała zmiana planów złotko.

Z jego ust brzmiało to obrzydliwie. Złapał mnie przez pół i wyjął strzykawkę. Zaczęłam się szarpać, krzyczeć i kopać na marne. Po chwili wbił mi strzykawkę w ramię. Tępo zwolniło, dźwięki były przygłuszone. Słyszałam jego śmiech i krzyki mojej matki.

- Zostaw ją! Słyszysz!

I koniec, totalna pustka... Obraz przed oczami zrobił się biały, cisza. Moje ciało stało się bezwładnę.

*****

To już trzeci rozdział i jeśli błędy nie są poprawione, i moje opowiadanie jest dalej słabe. To oczywiście nie ma sensu tego kontynuować :).

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Agnieszka Gu 05.01.2018
    Jest sens, jeśli człowiek chce się czegoś uczyć :) Pozdrawiam :))
    PS. Nie uważam twojego opowiadania za słabe. Jak na początek - jest oki. Widać progres - poprawiasz błędy, nie kontynuujesz ich dalej. Czyli... uczysz się. Moje opowiadanka na początku - to była makabra ;p Teraz już jest trochę lepiej - ale trza dużo pracy włożyć :))
    w tym linku masz pomoc jak poprawnie pisać dialogi: http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/
  • We_nika_r 05.01.2018
    Dziękuję ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania