Poprzednie częściRezydencja Śmierci - Część I

Rezydencja Śmierci - Część II

Zabierając ze sobą kluczyki, Hugo także wziął latarkę. Opuścił dom i pojechał samochodem Leny - czarnym mustangiem GT z 1966 roku. Podczas drogi chłopak przypomniał sobie, że dziewczyna wspominała coś o mieście - Louisiana.

Jadąc autostradą, przeszukując schowek i tym samym spoglądając na drogę, Hugo znalazł zmiętolony zwitek papieru, na którym napisane było tłustym drukiem: Louisiana 47. Po niecałej godzinie, zjeżdżając z drogi, chłopak miał jeszcze ponad trzy kilometry do rodzinnego domu dziewczyny.

Niedługo potem

Docierając do ścieżki, prowadzącej do celu, Hugo musiał zostawić samochód przy drodze, ponieważ przewalone drzewa nie pozwalały na przejazd żadnemu pojazdowi. Od domu dzieliło, przejście przez wąski las, chłopak musiał się streszczać, ponieważ słońce już powoli zachodziło, a po zmroku chodzenie po lesie może być niebezpieczne. Idąc krętą dróżką, w oddali słychać było, odgłosy wyjących wilków, czy krakania kruków. Chwilę później chłopak zadzwonił do kierownika, aby przekazać, że przez dłuższy czas nie będzie go w pracy:

- Halo? - szybko, zapytał odbiorca

- Witam, szefie eee... z tej strony Hugo - powiedział, bełkotając do słuchawki

- W porządku? - Nagle zniknąłeś z biura - spokojnie zapytał szef

- Tak, tak. Wszystko gra, tu chodzi o Lenę - odpowiedziałem, krocząc dalej ścieżką

- Jak już wszystko załatwicie to zjaw się proszę w moim biurze. - powiedział delikatnym tonem kierownik

- Już, właśnie dotarłem do domu jej rodziców, zabiorę ją i jutro przyjadę z samego rana.

- Dobrze, zatem do zobaczenia.

- Do widzenia - dodając, chłopiec rozłączył się

Hugo doszedł do bramy wejściowej, lecz na jego nieszczęście była zamknięta na kłódkę. W oddali było widać drzwi wejściowe do domu, był to drewniany budynek, lekko uszkodzony i zaniedbany. Podwórko było porośnięte wysokimi krzakami i gęsto rosnącą trawą.

- Długo, nie było tu koszone, dom wygląda jakby nikt w nim nie mieszkał - mówiąc, w myślach chłopak analizował sytuację - Jak ona tam weszła, skoro brama jest zamknięta, a furtki nawet nie ma - powiedział na głos, szarpiąc za zardzewiałe kraty bramy.

Chłopak postanowił poszukać innego wejścia, oddalając się natrafił na mocno zniszczony biały pojazd przy którym leżało kilka zamkniętych walizek.

Otwierając boczne drzwi, na podartym siedzeniu leżała pierwsza strona, wydarta z gazety, która zatytułowana była "Dwoje dziennikarzy zaginęło w nawiedzonym domu w Luizjanie - rozpoczęto poszukiwania"

- Jaki nawiedzony dom?

Obok samochodu stało zniszczone ogrodzenie na której wisiała drewniana tabliczka z czerwonym napisem: "PRZYJMIJ JEJ DAR"

Hugo co raz bardziej się niepokoił o Lenę, przedostając się przez zniszczone ogrodzenie, ruszył przez zabłoconą ścieżkę na której co jakiś czas napotykał martwe kruki.

Chwilę później, omijając błotnistą ścieżkę chłopak przedostał się na teren tylnego wejścia do domu, drewniane ściany pokryte były bluszczem, a okna były zabite popękanymi deskami. Podchodząc do spróchniałych drzwi, chłopak próbował je otworzyć lecz były zamknięte, trzeba będzie znaleźć sposób na dostanie się do środka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 28.11.2017
    Jest fabuła, ale też bardzo dużo do poprawy.
    Mieszane narrację, przechodząc od Hugo do ja.
    Do tego, problem z budową zdań. Synonimy by się przydały tu i ówdzie.
    Kilka dialogowych niezgrabnosci też się zdarzyło.
    Masz fabułę. Masz jakiś pomysł. Tylko że musisz tu solidnie pogrzebać.
    Jeżeli sobie zażyczysz, odniosę się szerzej z użyciem przykładów. Póki co, nie będę wychodził przed szereg.
    Pozdro
  • littlegiant 28.11.2017
    Jeśli masz czas i chęć to czemu nie. Poproszę o przykłady :)
  • Canulas 29.11.2017
    To jedziem

    "Od domu dzieliło, przejście przez wąski las, chłopak musiał się streszczać, ponieważ słońce już powoli zachodziło, a po zmroku chodzenie po lesie może być niebezpieczne." - dość dziwnie. Można uprościć.
    By dotrzec do domu, należało przebyć wąski las. Chłopak zrozumiał, że powinien się spieszyć. Zbliżał się zachód słońca, a wędrówka lasem po zmroku mogła być niebezpieczna.

    " Idąc krętą dróżką, w oddali słychać było, odgłosy wyjących wilków, czy krakania kruków. " - zbyt naokoło i niejednoznacznie.
    Idąc krętą dróżką, słyszał w oddali wycie ilków i krakanie króków.

    "Chwilę później chłopak zadzwonił do kierownika, aby przekazać, że przez dłuższy czas nie będzie go w pracy:" - To jest dziwne, bo piszesz, że ma przekazać, iż przez dłuższy czas go nie będzie. A dalej piszesz, że będzie jutro w pracy. Jeden dzień absencji, to nie dłuższy czas.
    Chwilę później chłopak zadzwonił do kierownika, by wyjaśnić powody swej absencji.

    I ostatnie, bo nie chodzi, by całość atomizować, a tylko coś unaocznić.

    Dialog.

    "- Halo? - szybko, zapytał odbiorca - jakie szybko?

    - Witam, szefie eee... z tej strony Hugo - powiedział, bełkotając do słuchawki - eee ma pewnie dodać naturalnosci. Może być.

    - W porządku? - Nagle zniknąłeś z biura - spokojnie zapytał szef - po co myślnik, po "w porządku?"

    - Tak, tak. Wszystko gra, tu chodzi o Lenę - odpowiedziałem, krocząc dalej ścieżką - wcześniej piszesz w narracji, typu "chłopak", a teraz przechodzisz, jakbyś pisał per "ja" Niejednolitość narracyjna.

    - Jak już wszystko załatwicie to zjaw się proszę w moim biurze. - powiedział delikatnym tonem kierownik - tu bym zmienił szyk, ale to sugestia, nie zarzut.

    - Już, właśnie dotarłem do domu jej rodziców, zabiorę ją i jutro przyjadę z samego rana. - O tym móiłem, wyżej. Jak przyjście jutro do biura ma się do wcześniejszego opisu, w którym miał wyjaśnic powody swej dłuższej nieobecności?

    - Dobrze, zatem do zobaczenia. - ok.

    - Do widzenia - dodając, chłopiec rozłączył się - znów wracasz do poprzedniej narracji, rezygnując z :"ja" na rzecz "chłopca"


    - Halo? - zapytał odbiorca.

    - Witam, szefie. Z tej strony Hugo - odparł chłopak, bełkotając do słuchawki.

    - W porządku? - spytał szef. - Nagle zniknąłeś z biura?

    - Tak, tak. Wszystko gra. Tu chodzi o Lenę - odparł, idąc krętą ścieżką

    - Jak już wszystko załatwicie, to zjaw się proszę w mym biurze. - rzucił kierownik. Jego głos brzmiał niezwykle delikatnie, co mogło znaczyć, że nie ma do swego pracownika większego żalu.

    - Właśnie dotarłem do domu jej rodziców. Zabiorę ją i jutro z samego rana się stawię.

    - Dobrze. Do zobaczenia.

    - Do widzenia - rzucił młodzian, rozłączając się.

    Ok. To tak na szybko. Dialog mój też bez szału, ale...
    Wyeliminowałem zbędne powtórzenia, typu: "chłopak".
    Uprościłem wypowiedzi, kreśląc nic niewnoszące dookreślenia.
    Te, które zostawiłem, niosą ze sobą jakąś informację.

    I w sumie, tyle.

    Tak, żeby zobrazować, o co mi cho...

    Pozdro.
  • Mark Timberlake 23.12.2017
    Normalnie nowy Stephen King!
    Gratulację, czytając to, to serio można się przerazić, jak bym był reżyserem to bym cię poprosił o pozwolenie do zrobienia z tego opowiadania filmu.
  • littlegiant 24.12.2017
    Dziękuję! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania