Sailor Moon: Przyłapana Ami

Komentarz od autorki: Cześć. Jest to pierwszy tekst, który napisałam po bardzo długiej przerwie. Musiałam się trochę do tego zmusić, więc może być trochę błędów, ale dziękuję za ewentualne uwagi. :) Był rodzony w bólach. T_T

 

***

 

– Ami! – zawołał Elizeusz, głośno pukając w okno. Zaskoczona dziewczyna opuściła trzymaną książkę i szybko podbiegła do okna, ale w ostatniej chwili zawróciła do drzwi, aby sprawdzić czy nie ma nikogo w pobliżu. Gdy już była tego pewna, odetchnęła z ulgą i otworzyła okno. Do małego, przytulnego pokoiku wszedł rudowłosy młodzieniec w białej szacie, w ręku trzymający kilka niebieskich róż.

 

– Elizeusz, co ty tu robisz? – zapytała uradowana, ale jednocześnie lekko zdenerwowana.

 

– Stęskniłem się za tobą, tak długo nie dawałaś znaku, życia, że myślałem, że nie żyjesz – chłopak zrobił minę zbitego psa. Ami ze smutkiem spuściła wzrok. Zapadła chwila milczenia, więc w końcu zbliżył się do niej, objął i wręczył trzymany bukiet. – Pasują do twoich włosów, skarbie – szepnął jej do ucha. Dziewczyna zarumieniła się. Nadal jednak nic nie powiedziała, więc zbliżył usta do jej policzka i zaczął ją powoli zasypywać czułymi pocałunkami. Serce wojowniczki zabiło mocniej. W głowie miała natłok myśli. Surowy głos cały czas przypominał jej, że nie może tego robić. W końcu romanse to ostatnia rzecz potrzebna wojowniczce z Kryształowego Tokio. Gorsza niż kula u nogi – tak przynajmniej cały czas twierdziła Sailor Venus, której brak mężczyzny w życiu ani trochę nie doskwierał. Ami też starała się stosować do tej zasady, która z logicznego punktu widzenia była wręcz oczywista. Niestety serce nie sługa i gdy po raz pierwszy spędziła trochę czasu z Elim (jak go później zaczęła nazywać), nie zapytało jej czy potrzebne jej zakochanie. Teraz sama nie chciała przerywać tej „nie legalnej” przyjemności.

 

– Moja najsłodsza, czyżbyś nie miała nastroju? – z zaniepokojeniem odgarnął jej włosy z policzka. Nie minęła nawet sekunda, jak w odpowiedzi otrzymał soczysty pocałunek prosto w usta i został popchnięty na materac.

 

– To raczej ty zdajesz się nie wiedzieć, co chcesz zrobić – Uśmiechnęła się tajemniczo. Zamknęła drzwi na klucz i zrzuciła z siebie górną część ubrania. Stanęła przed nim dumnie, mając na sobie tylko jeansowe spodnie i czarny stanik. „Co ja robię?!” – pomyślała, choć nie miała najmniejszego zamiaru przestać.

 

– Przyjaciółki to cię chyba nie znały od tej strony.

 

– Jeszcze rok temu sama siebie od niej nie znałam – zachichotała i dała się pociągnąć na łóżko. Znów złączyli się w namiętnym pocałunku. Prawa ręka kilkoma ruchami zdjęła jej biustonosz i odrzuciła go w kąt, po czym zabrała się do pieszczoty piersi. Ona tymczasem zajęła się obnażaniem jego ciała.

 

***

 

Mały Edmund stał przed drzwiami już dłuższą chwilę. Pukał już kilka razy, ale do tej pory nie otrzymał odpowiedzi.

 

– Ciociu Ami, przecież dziś są urodziny babci! Obiecałaś, że pomożesz przystroić salę! – zawołał, ale znów nikt mu nie odpowiedział. Był już trochę zdenerwowany. To on wpadł na pomysł z przyjęciem i bardzo chciał, aby wszystko wyszło jak najlepiej. Niestety sam nie był w stanie go przygotować. Popatrzył na złoty klucz od pokoju, który miał w ręce. Znalazł go przypadkiem i zapomniał oddać, a że był to tylko klucz zapasowy to, jak na razie nikt się o niego nie upominał. Znajdował się na nim symbol Merkurego, więc stąd wiedział do kogo należy. Tak w zasadzie to miał zakaz wchodzenia do tej części w której mieszkały jego ciotki (a raczej przyjaciółki jego babki, które on sam nazywał ciotkami) pod karą dożywotniego zakazu wychodzenia z domu, lecz tym razem poprosiła go to mama.

 

„A może cioci Ami coś się stało i dlatego nie otwiera?! – pomyślał nagle. – Mama mówiła, że lepiej nie zamykać pokoju na klucz, bo różne wypadki mogą się zdarzyć!”

 

Uwielbiał wszystkie przyjaciółki swojej babki, więc wizja ta całkowicie go przeraziła. Bez wahania otworzył drzwi na szerokość. To, co zobaczył kompletnie go zaskoczyło. Naga Ami leżała na łóżku w objęciach obcego mężczyzny. Biedny chłopiec w pierwszej chwili kompletnie nie wiedział, co ma zrobić. Cała trójka na chwilę zastygła w bez ruchu. Jedynie Edmund co chwilę patrzył to na Ami, to na jej gościa, próbując pojąć czego właśnie był świadkiem.

 

– Dziecko, to nie tak, jak myślisz… – odezwała się w końcu Ami. W głowie cały czas szukała jakiejkolwiek wymówki, którą mogłaby podać, ale za nim to zrobiła, chłopiec uciekł z płaczem. Dopiero teraz bardziej się otrząsnęła i szybko zatrzasnęła drzwi.

 

– Na śmierć o tym zapomniałam! – Załamała ręce. Twarz miała całą czerwoną i gdyby mogła, to ze wstydu zapadła się pod ziemię. „Jak ja mu to teraz wytłumaczę?! I jak się komukolwiek pokażę?!” – W głowie znów miała natłok myśli. – Eli, musisz stąd uciekać! Najwyżej powiemy się coś młodemu przywidziało!

 

– Ale czym ty się tak denerwujesz? Chyba nie miałaś zamiaru cały czas trzymać w tajemnicy naszego związku. Z resztą ja bym nie uwierzył, że takiemu dzieciakowi…

 

– Weź mnie nie denerwuj! Już ci to tłumaczyłam – Zdenerwowana chodziła po pokoju, w między czasie się ubierając – z resztą on ma dziesięć lat! Jak mu to wytłumaczysz? Chyba nie wmówisz, że mu się śniło!

 

Elizeusz znał zasady panujące na zamku. Teoretycznie, bo nie zmieniało to faktu, że nie mógł zrozumieć dlaczego Ami robiła z ich związku tak wielką tajemnicę. W tej sytuacji jednak też tak naprawdę nie wiedział, co zrobić. Jedynym słusznym rozwiązaniem zdawała mu się ucieczka.

 

– Wiesz co? Lepiej na razie tutaj nie przychodź. Skontaktuje się z tobą jak sprawa się wyjaśni.

 

– Wedle życzenia, kochanie – Ucałował ją i wyskoczył przez okno. Dziewczyna przez jakiś czas przyglądała się, jak przemyka różnymi zakamarkami starając się być, jak najmniej zauważalny po czym wyszła z pokoju próbując udawać, że nic się nie stało.

 

***

 

– MAMO!! – Zapłakany Edmund, w biegu nie zauważył idącej przez ogród Neo Queen Serenity, która właśnie ze starszą wnuczką odbywała spacer pośród róż. Kobieta od razu wzięła go na ręce, a on się do niej przytulił. Razem usiedli na ławce.

 

– Mama na chwilę gdzieś wyszła – powiedziała spokojnym głosem – ale co się stało? Jesteś cały roztrzęsiony – Odgarnęła mu włosy z twarzy, a on spojrzał jej prosto w oczy.

 

– Bo ja… ja… byłem w pokoju cioci Ami…

 

– Przecież masz zakaz chodzenia po tamtym korytarzu!

 

– Ale mama mi kazała! – zachlipał i jeszcze mocniej wtulił się w nią. Czule pogłaskała go po włosach.

 

– I co? Widziałeś tam potwora?

 

– Gorzej!! No bo otworzyłem drzwi i… – w tym momencie zaciął się na chwilę. Nie wiedział, jak przełamać wstyd i powiedzieć, co tak naprawdę zobaczył. Spuścił wzrok i przez dłuższą chwilę nic nie mówił. Serenity podniosła jego podbródek i popatrzyła mu w oczy.

 

– Co się stało?

 

– I… i no… – Rozejrzał się i nachylił się jej do ucha – bo ciocia Ami musi się wyprowadzić! Rachela tak mi mówiła!

 

– CO?! – Stwierdzenie to całkowicie skołowało królową.

 

Wspomniana dziewczynka niby przypadkiem odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w przeciwnym kierunku.

 

– Rachela!

 

– No co, babciu?! – Nadąsała się. – Przecież powiedziałam mu prawdę!

 

– Możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi?!

 

– Bo ciocia Ami będzie mieć dziecko!

 

– A tego ci nie mówiłam! – odparła obrażona dziewczynka, a Serenity jeszcze bardziej nie rozumiała zaistniałej sytuacji.

 

– Jak to?

 

– A o to już musisz się cioci zapytać, bo ja nie wiem jak się robi dzieci, ale widziałem – rozejrzał się dookoła i nachylił nad jej ucho – no bo widziałem, jak… no… no ciocię bez ubrań widziałem!

 

Ta wiadomość kompletnie zaskoczyła Serenity, że gdyby nie siedziała na ławce, to pewnie by upadła. Zaprowadziła dzieci prosto do ich komnat i przykazała, aby nie wychodziły z pokoju aż nie przyjdzie ona albo mama. Następnie sama skierowała się w stronę skrzydła w którym znajdowały się komnaty jej przyjaciółek.

 

Drzwi do pokoju Ami były otwarte, ale wbrew temu czego się spodziewała, zastała wszystko tak, jak powinno być. Odetchnęła z ulgą. Nie chciała wierzyć na słowo Edmundowi. Żadna z jej przyjaciółek od dawna nie mówiła nic o tym, że kogoś poznała, albo że w ogóle myśli o jakimś związku z mężczyzną. W końcu dobrze znały swoje zadanie i to jakie konsekwencje się z tym wiążą. W pewnym sensie przyzwyczaiła się nawet do tego i do głowy by jej nie przyszło, aby któraś z nich chciała się z tej zasady wyłamać. A Edmund? Mimo iż wydawał się być bardzo przerażony całą sytuacją, to nie raz zdarzało mu się robić różne żarty. Ewentualnie mu się śniło. „Trzeba mu przyznać, że talent aktorski to on ma” – pomyślała i ruszyła w kierunku głównego korytarza, aby wyjaśnić tą sprawę, dumna, że tym razem udało jej się przechytrzyć małego żartownisia. Jednak za nim dotarła do głównego wejścia, z daleka zobaczyła Minako, prowadzącą jakiegoś mężczyznę. Pobiegła zobaczyć, co się stało.

 

– Facet twierdzi, że jest ogrodnikiem – Usłyszała od przyjaciółki w której głosie bez trudu dało się poznać, że ta ani trochę w to nie wierzy.

 

– Ale to prawda!

 

– I co?! Tak po kryjomu żeś drzewka podlewał?! Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę! – Parsknęła śmiechem Venus. Serenity od razu pomyślała, że może mieć to związek z tym, co opowiedział jej Edmund.

 

– Pomagałeś pielęgnować drzewka w pokoju Ami?

 

– Ona nic nie ma do tego! – Minako mocno go szturchnęła. – To znaczy Wasza Wysokość, ona nie ma z tym nic wspólnego!

 

– Teraz lepiej.

 

– Czyli się znacie? – dopytywała Serenity.

 

– Naprawdę nie wiem o czym Wasza Wysokość mówi!

 

– Ja też nie. O co ci chodzi?

 

Tymczasem Ami starała się dostać do Sali balowej w której właśnie trwały przygotowania do przyjęcia urodzinowego królowej, ale gdy zobaczyła ją i Minako z Elizeuszem, szybko schowała się za pałacową ścianą. „Oby mnie nie…” – pomyślała.

 

–O wilku mowa! – zauważyła Minako. – Ami! Czemu się ukrywasz? Mamy do ciebie sprawę!

 

Dziewczyna powoli opuściła swoją kryjówkę. Znów nie wiedziała, jak się zachować. Miała już pewność, że cała sytuacja wyszła na jaw i szykowała już wytłumaczenie.

 

– Powiem wprost. Edmund widział was nagich w pokoju – orzekła Serenity. – Zgaduję, że przyłapał was na tym o czym myślę, tak?

 

– Ami, powiedz, że coś mu się wydawało!

 

– Przepraszam, ale z nią teraz rozmawiam! – zganiła go surowo. Ami znów stała bez ruchu i jeszcze bardziej miała ochotę zapaść się pod ziemię. Czuła na sobie poważny wzrok przyjaciółek, który domagał się, jak najszybszej odpowiedzi. Postanowiła wreszcie wyrzucić wszystko z siebie.

 

– Ja nie chciałam… To on przyszedł i zaczął mnie… Broniłam się, ale…

 

– Dziewczyno, przecież wszyscy wiedzą, że nie umiesz kłamać – rzekła Serenity. – Mogłabyś się przynajmniej przyznać, a nie wymyślać jakieś historie. Trzeba było od razu powiedzieć, że podoba ci się jakiś facet, pomogłybyśmy ci z rozstaniem…

 

– Przepraszam, bardzo, ale z jakim rozstaniem? – Tego dziewczyna kompletnie się nie spodziewała. Chociaż teoretycznie znała zasady, to gdzieś w głębi serca myślała, że przyjaciółka ją zrozumie.

 

– A jak ty to sobie wyobrażasz? – Serenity nie widziała nic złego w tym, co powiedziała, wręcz uważała to za coś bardzo oczywistego. Minako też chciała to jakoś skomentować, ale w ostatniej chwili uznała, że nie ma sensu. – Przecież jesteś wojowniczką Kryształowego Tokio!

 

– A ty Królową Kryształowego Tokio – Ami stanęła z założonymi rękoma. Teraz czuła się nie tylko zawstydzona, ale i obrażona. – Jakoś ci to w zamążpójściu nie przeszkadzało.

 

– No tak, ale ja…

 

– Nie mów mi tylko, że to „ inna sytuacja”, bo niby z jakiej paki inna? No jakoś nie widzę, a głupia nie jestem – prychnęła.

 

– Jakbyś się przyznała to byłoby dużo lepiej i nawet jakbyś się uparła, żeby z nim być to jakoś byśmy sobie z tym poradziły! – wydarła się Królowa. – Np. byście się spotykali w tym twoim zamku, teraz to sama będziesz musiała wytłumaczyć Edmundowi na czym was przyłapał!

 

Minako bacznie przyglądała się całej sytuacji, ciągle trzymając Elizuesza. Pierwszy raz widziała tak zdenerwowaną Serenity. Wydawało się jej to całkiem zabawne, ale wolała się nie przyznawać, bo jeszcze i jej by się oberwało. Poza tym musiałaby się pewnie wtedy przyznać, że Ami – mimo wszystko – ma dużo racji, a w tej sytuacji obawiała się reakcji przyjaciółki.

 

– A bardzo chętnie! Przynajmniej nie będę musiała mu wciskać kitu, że mama znalazła go w kapuście, jak ty – Zła Ami obróciła się na pięcie i poszła w swoją stronę. Dopiero potem Serenity jakby obudziła się ze snu i zauważyła jaką przykrość jej sprawiła.

 

– Będę musiała ją chyba za to przeprosić – stwierdziła, czując, że nie będzie to takie łatwe.

 

– A z nim, co zrobimy?

 

– Wypuść go. Pogadam z Ami i nie będę im przeszkadzać.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Zaciekawiony 09.01.2020
    Tak na szybko - polecam przyjrzeć się przecinkom i zastanowić, czy nie za często powtarzasz imion bohaterów.
  • Bajkopisarz 09.01.2020
    Rozbiórka:
    „do okna, ale w ostatniej” - sugeruję postawić kropkę po okna i zacząć nowe zdanie od: W ostatniej
    „w ręku trzymający” – szyk: trzymający w ręku
    „bukiet. – Pasują do” – wypowiedź lepiej zaczynać od nowego wiersza.
    „już dłuższą chwilę. Pukał już” – jedno już zbędne, zwłaszcza że za chwilę masz kolejne

    „Popatrzył na złoty klucz od pokoju, który miał w ręce” – szyk, bo w tej chwili wychodzi na to, ze pokój miał w ręce, nie klucz.
    „Tak w zasadzie to miał zakaz wchodzenia do tej części w której mieszkały jego ciotki (a raczej przyjaciółki jego babki, które on sam nazywał ciotkami) pod karą dożywotniego zakazu wychodzenia z domu, lecz tym razem poprosiła go to mama.” – znów szyk zdania powoduje że jest ono niejasne + dodatkowo słowo zakaz x 2.
    Przykładowe rozwiązanie
    Tak w zasadzie, to pod karą dożywotniego zakazu opuszczania domu , nie wolno mu było wchodzić do tej części, w której mieszkały jego ciotki (a raczej przyjaciółki jego babki, które on sam nazywał ciotkami). Tym razem jednak poszedł tam na prośbę matki.

    „drzwi na szerokość.” - drzwi na całą szerokość.
    „zastygła w bez ruchu” – zastygła bez ruchu LUB zastygła w bezruchu
    „Z resztą ja bym” Zresztą
    „pokoju, w między czasie” międzyczasie
    „przyglądała się, jak przemyka różnymi zakamarkami starając się być, jak najmniej zauważalny po czym wyszła z pokoju próbując udawać, że nic się” –
    3 x się
    „skierowała się w stronę skrzydła w którym znajdowały się komnaty jej przyjaciółek.
    Drzwi do pokoju Ami były otwarte, ale wbrew temu czego się”
    Znów się-joza
    „konsekwencje się z tym wiążą. W pewnym sensie przyzwyczaiła się nawet do tego i do głowy by jej nie przyszło, aby któraś z nich chciała się z tej zasady wyłamać. A Edmund? Mimo iż wydawał się być bardzo przerażony całą sytuacją, to nie raz zdarzało mu się robić różne żarty. Ewentualnie mu się”
    6 x się – za dużo

    „– Ona nic nie ma do tego! – Minako mocno go szturchnęła.” – wychodzi na to, że to wypowiedź Minako, a tak chyba nie jest?
    „Naprawdę nie wiem o czym Wasza Wysokość mówi!” – w wypowiedzi: wasza wysokość, bo to nie nazwa własna.

    „to sobie wyobrażasz? – Serenity nie widziała nic złego w tym, co powiedziała, wręcz uważała to za coś bardzo oczywistego. Minako też chciała to” – to tym to to – za blisko siebie

    „się jej to całkiem zabawne, ale wolała się nie przyznawać, bo jeszcze i jej by się oberwało. Poza tym musiałaby się pewnie wtedy przyznać, że Ami – mimo wszystko – ma dużo racji, a w tej sytuacji obawiała się”
    5 x się

    „Zła Ami obróciła” – sugeruję raczej coś jak „Rozgniewana Ami” LUB „Wściekła Ami”. Zła wygląda tutaj jakby Ami była czarnym charakterem.

    Zaczyn fabularny jako taki jest, chociaż moim zdaniem za bardzo od początku skupiasz się na akcji, zostawiając tylko szczątkowe opisy. To jest dobry zabieg na kilka pierwszych zdań, żeby przykuć uwagę, ale potem wypadałoby jednak nieco więcej napisać o wprowadzanych bohaterach. Wtedy nawet łatwiej będzie przyporządkować imię do postaci, bo tutaj jest za szybko i musiałem parę razy wracać, żeby sobie przypomnieć gdzie jakie imię się pierwszy raz pojawiło.
    Zobaczymy, jak będzie dalej.
  • madoka 09.01.2020
    no z tym "się" to problem jest, nawet nie wiem, jak to zastąpić :/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania