Poprzednie częściSkrzywiony świat (1/3)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Skrzywiony świat (2/3)

Jedna jedyna rzecz w domu Macieja miała wartość zarówno sentymentalną, jak i materialną. Był nim stary poniemiecki, stojący zegar, który miał w zwyczaju wybijać godzinę o pięć minut za wcześnie. Tak też było i tym razem. Młotek miarowo uderzał w gong wydobywając z zegara krystalicznie czysty dźwięk, oznajmiający, że za niedługo będzie dwudziesta, przy okazji przywracając do życia Macieja, bo Agaty przecież już nie mógł. Maciek w końcu oderwał wzrok od dziewczyny i zatrzymał go na kołyszącym się wahadle. Wydawało mu się, że coś mu umknęło.

No tak, tydzień temu umówił się na godzinę ósmą z Tobiaszem, a jego nie dało się ot tak spławić. Niechętnie podniósł się z fotela, podszedł do martwej dziewczyny i pocałował ją w czoło. Tak na pożegnanie. Wszelkie emocje puściły i nie miał ochoty na towarzystwo, świat jednak chciał inaczej i musiał się do niego dostosować. Nie miał czasu na przeniesienie ciała, schowanie go w szafie, czy też w łóżku, zresztą i tak tego nie mógł zrobić. Co prawda Agata już nie krwawiła, jednak wciąż można było się zabrudzić, a przecież nie miał czasu na zmianę ciuchów. Niechętnie położył siekierę na kolanach dziewczyny i skrupulatnie dopasowywał jej ciało do fotela, tak by jak najmniej wystawało i gdy wydawało mu się, że lepiej być nie może, zarzucił na nią kraciasty koc. Pozbierał jeszcze szkło po stłuczonym kieliszku, wytarł rozlane wino i sprawa na tę chwilę wydawała się załatwiona. "Wydawała" było niestety dobrym określeniem. Zapach – słodki i zniewalający wciąż unosił się w pokoju, a przecież nie sposób było go zignorować.

 

– No tak kurwa – jęknął, nieco zły na siebie.

Swego czasu Tobiasz wychwalał kadzidełka i mu takie kupił, Maciek zaś nie znosił tego gówna. Dzisiaj jednak musiał skorzystać z niechcianego prezentu. Jak tylko zapalił trociczkę, usłyszał dzwonek. Chciałby powiedzieć, że cieszy się z wizyty, zdecydowanie tak jednak nie było, a gdy otworzył drzwi, zaniemówił.

 

– Cześć, przyszedłem z dziewczyną – Przywitał się Tobiasz, a zza jego pleców zerkała uśmiechająca się od ucha do ucha filigranowa brunetka.

– Cześć – bąknął niepewnie, w jego wnętrzu zaś kołatały się dwa słowa: "kurwa mać!" – Wejdźcie – wykonał zamaszysty ruch ręką i uśmiechnął się możliwie najszerzej.

– Dzięki – odpowiedziała dziewczyna Tobiasza i jakoś tak zbyt długo zatrzymała wzrok na... – Celina jestem – dodała i nie ma co się czarować, miała kurewsko słodki głosik.

– Maciek – odpowiedział i przytrzymał jej rękę, chyba nieco zbyt długo.

Popełnił ponownie ten sam błąd, co z Agatą, a mianowicie puścił dziewczynę przodem i musiał patrzyć na jej kołyszący się zadek. Czy wszystkie kobiety muszą to robić!

– Ładnie tu u ciebie – trajkotała dziewczyna – Odjechana jest ta czerwona kanapa i fotel. W komplecie był tylko jeden?

– Nie, drugi przykryłem kocem – odpowiedział bez zastanowienia, a zwoje mózgowe nie umiały zaskoczyć na odpowiednie tory. Chyba seledynowa sukienka zbytnio rozpraszała.

– To może odsłonimy.

To była dwuznaczność? Puszczenie oczka do Macka raczej było jednoznaczne, tylko co z Tobiaszem i do cholery, dlaczego tak się zachowuje?

– Nie będziemy niczego odsłaniać, to mój nowy, niedokończony projekt.

Czy widział w jej oczach zawód? "Kurwa mac" stało się nieodłącznym towarzyszem jego myśli.

– Jaki projekt? – W końcu odezwał się Tobiasz, podszedł do Celiny i przytulił ją, a ona na to nieznacznie się skrzywiła!

– Psychologiczny – odpowiedział Maciek, uśmiechając się delikatnie, nieco tajemniczo.

– Ciekawe... – Dziewczyna zwinnie opuściła ramiona Tobiasza i stanęła niebezpiecznie blisko Macieja. – A na czym polega ten psychologiczny projekt?

 

Tak, właśnie to zrobiła! Niby przypadkiem odgarnęła falujące włosy, na ułamek sekundy odsłaniając kształtne ucho.

– Ćwiczę silną wolę – odpowiedział drżącym głosem. Znowu to samo! Musi mu drżeć głos!

– Czasami nie jest to potrzebne – szepnęła mu do ucha, głośno zaś dodała. – Tobiasz może dasz w końcu wino, które przynieśliśmy.

– No tak, mój błąd – odpowiedział i poczęstował obecnych wymuszonym uśmiechem, co i tak było niezłym wyczynem, gdy jest się wściekłym.

– Ruszysz się? – Celina nie miała litości do partnera.

– Słuchajcie, jestem gospodarzem. Zaraz przyniosę kieliszki i napijemy się za zdrowie gości. Wy zaś usiądźcie na kanapie.

– Wolę na fotelu – Nie czekając na pozwolenie, usiadła, założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się nieco prowokacyjnie. – Wy możecie na kanapie, chyba że na drugim fotelu?

– Chwilowo nie jest to możliwe – odpowiedział i uśmiechnął się do siebie.

– Nie jest możliwe, dla mnie nie istnieje?

– Tak samo jest ze mną. Zapewniam, że niedokończony projekt nikomu by nie przypadł do gustu.

– Coraz bardziej mnie intrygujesz – słodziła, ignorując Tobiasza.

– Jestem nudny i nieciekawy. Tobiasz to co innego.

– Tak, Tobiasz – powiedziała nieco przeciągając głos, a lewy kącik jest ust nieznacznie usunął się na dół.

 

Gdyby pozbył się Tobiasza i został sam na sam z Celiną? Plan był już zarysowany, emocje gwarantowane, zaskoczenie Celiny pewne, tak jak i jej przerażenie, tylko... Chyba jednak "aż". Podjąłby zbyt duże ryzyko i raczej nie wywinąłby się z tego. Zdecydowanie nie chciał poświęcić się dla ledwo poznanej dziewczyny, no i straciłby przyjaciela – wściekłego na ten moment, siedzącego jednak karnie na kanapie. Podszedł do meblościanki, wyciągnął trzy kieliszki i postawił je na szklanym stoliku. Po korkociąg musiał podejść nieco dalej, bo do kuchni, na szczęście dół był jedną wielką otwartą przestrzenią (z wyłączeniem toalety oczywiście), więc cały czas miał na oku gości.

Następne częściSkrzywiony świat (3a/3)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Józef Kemilk↔Nieco nieroztropny ów Maciek, ryzykując tak. Przecież Celinka lub Tobiasz, mogli, tak dla jaj, ściągnąć kołderkę ze "śpiącej" Chociażby z przekory. No chyba, że miał plan, na ową sytuację, a ryzyko, wzmacniało jego doznania. Jest klimat... niepewności... :)↔Pozdrawiam?:)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Facet ma doświadczenie i przewagę własnego terenu. Zaskoczenie też robiłoby pewną przewagę. Tak więc ryzyko nie jest rozłożone równomiernie ?
    Pozdr
  • MartynaM dwa lata temu
    Dlaczego on zabija piękne kobiety? Jakaś trauma z dzieciństwa?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Jak miał sześć lat zobaczył jak jego ojciec całuje się z jakąś ładną panią. W tym samym dniu jego mama popełniła samobójstwo. Gdy miał dziewięć lat pojawiła się piękna kobieta, która stała się dla niego ukochaną nową mamusią. Niestety gdy ojciec się z nią rozstał, ta zerwała z nim kontakt. Kobiety przy ojcu się zmieniały, a on pielęgnował zadrę, aż pewnego dnia postanowił działać.
    Pozdr.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania