Sonata Księżycowa — 2 — Z pamiętnika

Minął miesiąc od powrotu Alana... A zdarzyło się tak wiele. Już nie wyobrażałam sobie życia bez tego uroczego, choć nadal bardzo nieśmiałego chłopaka. Mimo sławy, jaką zrobił, dalej był sobą — tym małym chłopcem z Kringlebotn*, którego znałam. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, włóczyliśmy się po całym mieście, zwiedzaliśmy kluby, sklepy i inne miejsca. Moim rodzicom nie do końca się to podobało — ale Alan zapewniał, że przy nim jestem bezpieczna. I rzeczywiście tak się czułam. Przy nim byłam jak mała, zagubiona dziewczynka. Nie wyobrażałam sobie, że już za kilka tygodni będziemy musieli się znowu rozstać... Nie chciałam o tym myśleć. Alan wyruszał w trasę koncertową po europejskich klubach. Miał zamiar zwiedzić między innymi takie miasta jak Berlin, Pragę, Warszawę. Jego cykl koncertów rozpoczynał występ w Helsinkach — wspólnie ze szwedzką wokalistką Sarą Berg. Bardzo mi się nie podobała ta cała Sara... I nie mam na myśli jej wyglądu (który w sumie pozostawia wiele do życzenia), ale zachowanie. Niespełna 19 – letnia "gwiazda" zachowywała się... Szczerze mówiąc, jak kobieta lekkich obyczajów. Często publikowała zdjęcia, na których więcej odkrywała niż zakrywała. Słynęła także z wulgarnych wpisów na Twitterze. Bałam się, że będzie miała na niego zły wpływ.... Albo, co gorsza, zabierze mi go. W którymś wywiadzie Alan dla zabawy powiedział, że jego crush to... Właśnie ona. Niestety, Sara widziała ten wywiad, i wzięła to na poważnie, co w połączeniu z faktem, że leciała na każdego faceta dawało nieciekawy efekt. Już raz była z Alanem na jakiejś gali w Niemczech. Na żywo jej głos był o wiele gorszy. Do tego nie wyglądała ładnie.. I zalecała się do Alana. Było mi niedobrze, gdy przeglądałam zdjęcia w Google. Alan obok Sary. Alan obejmuje Sarę. Sara obejmuje Alana. Alan trzyma Sarę za... Tak. Takie zdjęcie też było. Miałam świadomość, że robił to tylko dla żartu, no ale jednak bolało. Niby był dla mnie tylko przyjacielem, ale ostatnio chyba zaczęłam czuć do niego coś więcej. Alan był taki... taki zwyczajny, i to chyba w nim było najwspanialsze. Nieśmiały, chudy chłopak z lekkim zezem — to było urocze. Miał też wielki talent. Tworzył wspaniałą muzykę, która potrafiła bawić i wzruszać. Umiał także rysować i tworzyć niesamowite rzeczy w Photoshopie. Kochałam go po prostu za to, kim jest, co robi i w jaki sposób to robi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania