Poprzednie częściStudentka. Część 1

Studentka część 1 [poprawa]

Mam na imię Karolina i mam 20 lat. Nigdy nie byłam śmiała. Wciąż rodził się we mnie wstyd. Na dodatek niezdecydowanie i zazwyczaj błędnie podejmowałam każde ważne decyzje. Mało kiedy wiedziałam, czego chcę. Ani razu nie uwierzyłam w siebie tak bardzo, by pozbyć się tego okropnego lęku. Niska samoocena niesamowicie utrudniała mi życie. Przyjaciele, znajomi? Chciałam mieć kogoś bliskiego. Niestety, kto by chciał zadawać się z taką nudziarą. Nie miałam komu się wygadać. Byłam poniżana i każde złe słowo rzucane w moją stronę było przerażająco bolesne. O chłopaku mogłam tylko pomarzyć. Nikt nie chciał pokochać tak brzydkiej, zakompleksionej, grubej, pryszczatej i nie lubianej dziewczyny jaką byłam. Mogłabym tych wad wymieniać znacznie więcej. Musiałam dzień w dzień zmierzać się z tymi wszystkimi trudnościami. Nienawidziłam środowiska, które mnie otaczało. Nie lubiłam mojej klasy. Każdy miał w niej swoją paczkę. Ja byłam sama. Śmiali się ze mnie, poniżali. Często myślałam, że lepiej byłoby nie żyć.

Bycie nastolatką w dzisiejszych czasach jest bardzo ciężkie. To był najgorszy czas w moim życiu. Nie minęło zbyt wiele lat. Teraz jestem na studiach. Czasy gimnazjum staram się odrzucić w niepamięć. Stałam się zupełnie inną osobą. Wydoroślałam. Nie dla innych, chociaż miałabym dla kogo, ale przede wszystkim dla siebie. Cieszę się z życia. Jednak jednego nie zmieniłam. Nadal nie mam u swojego boku żadnego mężczyzny. Wiem, że już na to czas, ale boję się miłości.

 

 

 

Poniedziałek

 

Ah... Te nieszczęsne poniedziałki. Nie cierpię ich. Zamiast poniedziałków mógłby być na przykład piątek lub chociaż czwartek, ale nie poniedziałek! To nic, że tydzień miałby dwa piątki, bądź czwartki a ludzie myliliby się, który jest którym, ale jakoś  tak lepiej by się kojarzyło. Nienawidzę wstawać rano. Niestety nic nie mogę na to poradzić.

 Jestem zwykłą kobietą, zresztą  jak większość z nich, jednak uważam, że każdy ma w sobie coś wyjątkowego i jestem pełna nadziei, że kiedyś kogoś zaintryguje moja osobowość. Muszę godzić studia z pracą. Nie tylko ja tak robię, podejrzewam, że mniej więcej połowa studentów i studentek żyje w taki sposób jak ja. Pieniądze, które dostaję od rodziców ledwo starczają mi na opłacenie czynszu, ale i tak jestem im za to wdzięczna. Mam świadomość, że więcej nie mogą i całkowicie to rozumiem. Ustaliłam sobie nawet, że gdy kiedyś będę miała dobrą pracę, będę wspierać ich finansowo, aby się odwdzięczyć. Bardzo kocham swoją mamę i swojego tatę. Szanuję ich. Są dla mnie najważniejsi i tak pozostanie. A co do mieszkania. Na szczęście wynajmuję  je z moją wierną przyjaciółką, jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Ma na imię  Basia. Jenak najczęściej mówię na nią ,,Baśka" a czasem z lenistwa ,,Bacha", ale nie tak żeby ją urazić. Ona w prawdzie już przywykła do tego, jak ją nazywam. Płacimy po połowie, dla nas obydwu jest to bardzo korzystne wyjście.

 

 Godzina piąta rano i mój budzik w telefonie już nie daje mi żyć. Szybko zrywam się z łóżka, nie przychodzi mi to łatwo. Na dźwięk budzika ustawiony mam dzwonek, który mocno działa mi na nerwy, dodatkowo, aby go wyłączyć muszę wstać, bo telefon leży na szafce kilka metrów od mojego łóżka. To taki mój patent na wygrzebanie się spod ciepłej kołderki. Staram się być w miarę zorganizowana. Ciuchy, które ubieram szykuje już wieczorem, by rano nie tracić na to czasu. Czasami mam jakieś ,,widzi mi się" i kompletnie nie wiem co ubrać. Zdarza się, że ubieram się z pięć razy pod rząd za nim mi przypasuje. Myślę, że to zależy od humoru.

Odwiedzam łazienkę, w której najczęściej ja sprzątam. Baśka za to częściej robi porządki w kuchni. Potrafimy się ze sobą zgodzić.  Biorę prysznic z na przemian ciepłą i zimną wodą, słyszałam, że taki poprawia krążenie, a mam z nim problem, wiecznie mi chłodno! Postanowiłam się dziś  nie malować. Polubiłam siebie do takiego stopnia, że mogę wcale tego nie robić i nie spowoduje to, że będę czuła się nieatrakcyjnie. Czasem zdarza mi się pomalować delikatnie rzęsy i brwi. Na twarz nie nakładam żadnego podkładu tylko swój ulubiony krem nawilżający, który nie tylko nawilża, ale i matuje moją cerę. Teraz mam czas na to, by spokojnie zjeść śniadanie. Zaparzam zwykłą herbatę. Pijąc ją w swoim ulubionym kubku bardzo się rozluźniam. Zjadam dwie kanapki z serem i pomidorem. A to wszystko jest dla mnie naprawdę bardzo przyjemne, bo moja kuchnia jest piękna. Kocham ją. Jest dosyć duża i ładnie urządzona. Ściany są białe, gdzie nie gdzie są pionowe paski w kolorze jasnej, świeżej zieleni. Różne dodatki takie jak kwiaty dodają  jej uroku. Uwielbiam kwiaty. Najbardziej do gustu przypadły mi  czerwone róże. Spędzam tu dużo czasu.

 

  Później tylko myję zęby i jestem gotowa do wyjścia. Na szóstą muszę być  w McDonaldzie, bo tam właśnie pracuję, ale tylko na pół etatu. Od szóstej do dwunastej, od poniedziałku do piątku. Jestem szczęściara, bo mam bardzo blisko. Nie potrafię dokładnie określić, ale wychodzę z mieszkania, mijam tylko pocztę i ,,żabkę" i jestem na miejscu. To jakieś sto metrów od mojego mieszkania. Po pracy idę do Tesco, bo to najbliższy supermarket, nie mam czasu na to, by odwiedzić na przykład Kaufland, czy biedronkę, bo te sklepy są na drugim końcu miasta, a w małych, osiedlowych sklepach nie cierpię kupować. Uważam, że ceny są zbytnio wygórowane i nie ma dużego wyboru w produktach. Wracam do domu. Robię sobie szybki obiad. Dzisiaj zjem kaszę gryczaną z warzywami, wszystko popijam wodą. A tak w ogóle to jeśli chodzi o wodę to piję jej bardzo dużo w ciągu dnia. 

 Na piętnastą godzinę muszę iść na wykłady. Kocham moje życie. Na zajęciach staram się koncentrować. Chcę zapamiętać jak najwięcej. Jednak czasami moje myśli uciekają do innych, mało ważnych spraw takich jak nieumyte naczynia, czy co zrobię jutro na obiad. Około dziewiętnastej godziny wracam do domu. Jest już ciemno i zimno, w końcu mamy listopad. Niestety za nim dotrę do domu, muszę tłuc się 20 minut w tramwaju. Ale to nie jest wcale takie złe. Zależy z jakiej strony na to patrzeć. Lubię patrzeć w okno i myśleć o przeróżnych rzeczach, to taki mój czas wolny. Muszę tylko uważać, by wysiąść w dobrym miejscu. Już nie raz zdarzyło mi się dojechać, aż dwie ulicę dalej. W takim przypadku oczywiście musiałam iść pieszo.

Kiedy wrócę do domu jest blisko dwudziestej. Biorę odprężającą kąpiel dodając do niej ulubiony olejek eteryczny o zapachu waniliowym. Godzinę spędzam w wannie. Zawsze mam potem pomarszczoną skórę, ale nie przejmuje się tym. Ważne, że czuję się rozluźniona. Gdy wychodzę z wanny starannie wycieram się ręcznikiem, później smaruję się balsamem do ciała. Nie ubieram jeszcze piżamy. W szlafroku idę umyć naczynia, nie ma ich zbyt wiele. Czasem nawet umyje talerze Baśki. Później kładę się, biorąc do ręki książkę i zaczynam czytać. Czasem przy niej zasnę i nie zgaszam światła. Wtedy rachunki za prąd są trochę większe i nie jest mi do śmiechu. Na szczęście rzadko mi się to zdarza.

Następne częścistudentka część 2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Lola1312 15.10.2016
    Świetne, pisz dalej :)
  • KsiezniczaSnow 15.10.2016
    dobre, moja ocena to 5/5 czekam na dalszą część

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania