Szachownica: Część Druga Geneza Figur

Szachownica: Część Druga

Geneza Figur

 

1

 

-Kim…- wyszeptał William dusząc się- kim… jest wieża?

Usłyszał jak pan rycerz, nazywający samego siebie wieżą, wciąga gwałtownie powietrze. Następnie został brutalnie i z wielką siłą rzucony na ścianę, tak iż na kilka chwil zupełnie stracił oddech. I przez moment, patrzył jedynie oszołomiony w ziemię.

Przerwał to dopiero cios pana rycerzyka, wymierzony w szczękę Willa; jego głowa odbiła się i głośno grzmotnęła w ścianę. Z bólu mężczyzna aż zaniemówił, z jego nosa trysnęła krew a przed oczami na chwilę zalśniła ciemność. Z gardła wydobył się jęk.

-Nie kpij ze mnie!- usłyszał krzyk.

Nie miał siły odpowiedzieć. Milczał i po prostu starał się złapać oddech. Jednocześnie, jego mózg zawzięcie szukał rozwiązania, które gdzieś mu umykało… dlaczego, do diaska, rycerzyk zniknął i się pojawił? Czy to jakieś czary…

Nie. To nie są czary. To…

I nagle go olśniło. Odpowiedzią było to, jak zwróciła się do niego w jego wizji matka, oraz pan rycerzyk. Oboje stwierdzili, iż jest gońcem. Do tego ta wizja o szachownicy; a jakby nie patrzeć, jedną z figur szachowych jest wieża. Nie wiedział co to do końca oznacza, ale coś zaczęło mu świtać.

W końcu William zdołał odpowiedzieć, a właściwie, wycharczeć:

-Nie kpię z ciebie… ja… ja po prostu- zupełnie niespodziewanie po jego policzkach zaczęły cieknąć łzy; zszokowały go na tyle, iż przerwał swoją wypowiedź.

-Co TY?!- krzyknął rycerz- CO TY…

Miał zamiar kontynuować tyradę, lecz powstrzymały go oczy Willa. Oczy, w których krył się niesamowity smutek. Oczy z których teraz łzy lały się dosłownie ogromnym potokiem.

-Nie pamiętam…- szepnął William, trzęsąc się-… nic nie pamiętam… po prostu obudziłem się… gdzieś pod ziemią… i… tam była dziura, dziura która sięgała bardzo wysoko, i przez którą widziałem słońce… i były drzwi, prowadzące w ciemność… oraz kartka, na której ktoś napisał: ,,wydostań się na powierzchnie i znajdź mnie''… ten ktoś podpisał się jako… Mr. Snow… a kiedy wyszedłem… byłem tam, w tamtym ogrodzie…

Wspomnienia przeważyły i William płakał już tak głośno, iż nie był w stanie mówić. I wtedy zupełnie niespodziewanie, poczuł na policzku czyjąś dłoń, ocierającą jego łzy. Kiedy spojrzał w górę z zaskoczeniem ujrzał uśmiechającego się od ucha do ucha pana rycerzyka.

-Nie płacz- powiedział, a Willowi zdawało się nawet przez chwilę, iż w jego tonie ukryte było współczucie- nie płacz, to nie przystoi takiemu facetowi.

Dłoń Williama zadrżała.

-Dlaczego?- zapytał.

-Powiedzmy, że ci wierzę- odpowiedział spokojnie pan rycerzyk.

 

2

 

-Jak się nazywasz?- zapytał pan rycerzyk po chwili milczenia- Pamiętasz chociaż to?

-Tak. Kiedy zemdlałem miałem wizję. Muzyka, która przedstawiła się jako moja matka, powiedziała do mnie, iż nazywam się William. Oraz że jestem gońcem.

Pan rycerzyk uśmiechnął się.

-William, hę? No cóż, podoba mi się to imię, aczkolwiek moje jest dość sztywne. Nazywam się German i jestem wieżą. No i przepraszam za te ciosy.

Will uśmiechnął się lekko.

-Żaden problem. Jeżeli to możliwe chciałbym wiedzieć, o co chodzi z tymi ,,gońcami’’ i ,,wieżami’’.

-Zatem opowiem ci, tylko mam jedną uwagę: nie możesz mi przerywać. Jest to skomplikowana historia, ale wyjaśnię ci wszystko od początku do końca, tak że zrozumiesz.

William w skupieniu skinął głową i zdał sobie sprawę, że zaschło mu w gardle; był niezmiernie ciekaw tego, co za chwilę usłyszy. Może będzie miał choć trochę mniej pytań?

 

3

 

-Opowieść ta, sięga korzeniami przeszło tysiąc lat wstecz- rozpoczął monolog German- Właśnie wtedy, miejsce miała tak zwana ,,epoka czarodziejów’’, a to dlatego iż było ich niezwykle wielu, najwięcej w dziejach. Był to także czas, gdy na ziemi, żyły jeszcze wymarłe już smoki. Cała historia figur, rozpoczyna się, kiedy pewien czarodziej, pokonuje potężnego smoka; pokonuje i zjada jego serce, w ten sposób zyskując potężną moc.

Smok, ten dysponował wieloma zdolnościami. Potrafił kontrolować czas, przyśpieszać go i zwalniać oraz teleportować się. Poza tym, mógł kontrolować myśli innych oraz czytać w nich. Miał jeszcze wiele zdolności, jak zianie ogniem, zamienianie kamienia w złoto czy szybkie leczenie, nie były one jednak tak potężne, jak pierwsze trzy.

I właśnie te moce, posiadł czarodziej, który go zabił, równocześnie stając się najpotężniejszym magiem w historii. A także on, stworzył, tak zwaną ,,szachownicę’’ oraz ,,figury’’ i ,,pionki’’. Byli to ludzie, po części obdarzeni mocą smoka. Gońcowie, mogący po części kontrolować czas. Wieże, teleportujące się, lecz nie bez ograniczeń; mogły one przemieszczać się jedynie w miejsce, w którym kiedyś były, lub które akurat widziały. Poza tym, istnieli jeszcze skoczkowie lub inaczej konie. Umieli czytać innym w myślach i, po części, kontrolować je. Oprócz tego, były królowe posiadające umiejętności wszystkich figur no i… pionków. No właśnie, pionki. Zawsze słabsi od figur lecz także wyjątkowi; niektórzy ziali ogniem, inni latali, jeszcze inni widzieli w ciemnościach lub byli nadzwyczaj silni.

A na szczycie tego wszystkiego był czarodziej, który dodatkowo potrafił zmieniać się w smoka oraz rozkazywać figurom, pionkom i królowym. Stworzył on wtedy, tysiące, jeżeli nie miliony takich wyjątkowych nadludzi. I razem z nimi, udało mu się, zredukować liczbę czarodziei, do zaledwie stu, oraz całkowicie wytępić smoki, lecz trwało to ponad pięćset lat.

Kiedy już tego dokonał, czarodziej, zredukował liczbę figur do szesnastu, a pionków do czterdziestu; następnie podzielił je na dwie grupy. Czarną i białą, równo po połowie. Dwóch gońców, dwóch skoczków, dwie wieże i jedna królowa oraz król, do tego dwudziestu pionków na jedną stronę.

W sercach czarnych zasadził mrok, aby byli źli, oraz szaleństwo, natomiast w sercach białych współczucie i dobroć. Jednak obie strony, mają to samo pragnienie: wytępić drugą. I to dosłownie, przypomina to trochę zabawę w berka. Zabicie dwudziestu ośmiu ludzi nie wystarcza, trzeba to dodatkowo zrobić szybko. Na tyle szybko, aby kolejni się nie odrodzili.

Bowiem kiedy na przykład biała wieża ginie, to w przeciągu jakiegoś odstępu czasu, czasami dnia, czasami kilku lat, gdzieś na świecie rodzi się dziecko, które, kiedy dorośnie, odkryje w sobie moc wieży. I tak, naszym zadaniem, jako białych, jest wymordowanie czarnych na tyle szybko, by nie zdążyli się odrodzić.

Uprzedzając twoje pytanie, czarodziej, który nas stworzył, umarł już dawno temu… dokładnie dwa dni, po stworzeniu szachownicy, lecz nie wiadomo, w jakich okolicznościach. A populacje magów, szacuję się w tej chwili na około dwustu, dwustu dwudziestu.

Muszę jeszcze dodać, iż my jako figury, możemy zobaczyć kolor duszy innej figury… lecz ja, jakoś o tym nie pomyślałem, założyłem że jesteś niedoświadczonym czarnym gońcem. Ale kiedy się rozpłakałeś, sprawdziłem i zaufałem ci, bowiem twoja dusza jest biała.

Chcę jeszcze dodać, że figury czy pionki nie muszą być ludźmi. Często to elfy, ogry, czy na przykład gobliny.

Aha, jest jeszcze jedna, bardzo istotna sprawa. Bowiem my, figury, w przeciwieństwie do pionków jesteśmy długowieczni. Tak więc, jakby to powiedzieć, jeżeli nie zostaniemy zabici, lub nie zapadniemy na jakąś poważną chorobę, możemy żyć nawet tysiąc lat. Starzejemy się bardzo wolno i…

…twój wiek szacuję na jakieś dwieście lat.

 

4

 

-Ooo…- skomentował po chwili te rewelacje William- Trochę tego dużo, ale… myślę, że w miarę rozumiem.

-Świetnie- odparł German- Wiesz, jestem cenioną osobą na dworze królewskim i kiedy wstawię się za tobą, ty także się taki staniesz. Może nie od razu, ale jednak. Tak więc załatwimy tę sprawę, odpoczniesz kilka dni, a ja cię trochę podszkolę. A później…

Przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się, jak to powiedzieć.

-Co zrobimy później?- spytał William.

German spojrzał przed siebie a Will dostrzegł w jego oczach nieobecność.

-Ten cały Mr. Snow…- wycedził po chwili pan rycerz- jest czarodziejem śniegu, kontroluje go. I od dłuższego czasu działa mi na nerwy. I tak miałem się nim zająć, a skoro może przy okazji czegoś się o tobie dowiemy, to jest idealny moment- uniósł głowę i zmienił ton, po czym Will rozpoznał, że teraz mówi do niego- Tak więc postanowione. Kiedy wypoczniesz, wyruszymy zabić Mr. Snow.

 

Z dedykacją dla Elizabeth Lies za pierwszy komentarz oraz dla Rasia za Ognistą Salamandrę którą właśnie nadrabiam (jestem na piątej części)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Elizabeth Lies 26.08.2016
    Bardzo dziękuję za dedykację. Ta część też nie jest zła, ale tu trochę trochę bardziej pomarudzę.
    "wciąga gwałtownie powietrze w nos."- no w sumie to oczywiste, że w nos, więc nie musiałeś tego dodawać
    " I na te kilka chwil"- lepiej by było " I przez moment", wtedy unikniesz powtórzenia i zdanie będzie bardziej logiczne. To tylko moja propozycja, ale w każdym razie przekształć jakoś te zdanie.
    "ziemie"- ziemię
    "-Nie kpij ze mnie!- usłyszał William krzyk."- lepiej brzmi "Nie kpij ze mnie!- usłyszał krzyk."
    " on zniknął "- zastąp "on" rycerzem czy rycerzykiem, bo jest trochę niejasne
    "I nagle, przyszła odpowiedź."- może "I wtedy go olśniło", to nie będzie powtórzenia
    "Nie wiedział co to oznacza, lecz już rozumiał… przynajmniej po części."- to zdanie jest nielogiczne, może "Nie wiedział co to do końca oznacza, ale coś zaczęło mu świtać", no nie jest to najlepsze zdanie, ale swoje zmień
    "-Co TY?!- krzyknął- CO TY…"- Co TY?!- krzyknął rycerz", bo to wygląda jakby krzyczał Will
    "wydostań się na powierzchnie i znajdź mnie"- nie jestem pewna, ale chyba powinno być w cudzysłowie (jeśli źle to odmieniłam, to sory), bo przytaczasz słowa,które znajdowały się na kartce, ale pewności nie mam jak coś
    "wierze"- wierzę
    "nie możesz mi przerywać, dobrze?"- to nie jest błąd, ale te 'dobrze" głupio brzmi jak dla mnie, jakby mówił do małego dziecka, ale to tylko moja opinia
    "historia (przecinek) ale"
    " wymarłe już całkowicie smoki."- no raczej nie da się wymrzeć niecałkowicie, więc te "całkowicie" jest zbędne
    "Smok, który został wtedy zabity,"- no raczej ciężko żyć bez serca, ale nie o to chodzi, lepiej by brzmiało "Zabity smok..."
    " zwalniać, oraz"- bez przecinka
    "złoto, czy szybkie" - tu raczej też bez przecinka
    "I właśnie to, posiadł czarodziej,"- lepiej brzmi "I właśnie te moce"
    "czarodziejem w historii"- może magiem, bo jest powtórzenie
    "mogły one teleportować" - przemieszczać, bo powtórzenie
    "byli jeszcze skoczkowie, lub też konie."- istnieli jeszcze skoczkowie lub inaczej konie
    "do zaledwie stu, oraz całkowicie wytępić,"- do zaledwie stu, a potem całkowicie ich wytępić, jeśli chodziło Ci o to, że wszystkich ich unicestwił
    "Kiedy już się skończyła, czarodziej, zredukował "- może zmniejszył, a w ogóle to co się skończyło? Epoka czarodziejów? jeśli tak trzeba o tym wspomnieć
    "jeden król"- wiadomo, że jak król to jeden, więc nie trzeba pisać "jeden król"
    "po tamtym wydarzeniu,"- jakim wydarzeniu? Stworzeniu Szachownicy? wspomnij o tym
    "populacje czarodziejów"- populację magów czy kogoś (bo powtórzenie)
    "bardzo ważna i istotna"- to w sumie znaczy to samo, więc usuń jedno
    "szacuje"- szacuję
    "-Łał…- skomentował"- jakoś te "łał" mi nie pasuje, takie zbyt nowoczesne, ale może zostać, bo błędem nie jest
    "rozpoznał (przecinek) że teraz"
    I mam nadzieję, że poprawisz te błędy, bo się załamię jeśli tego nie zrobisz. Za długo je wypisywałam.
    Trochę mnie zdziwił płacz Willa, ale każdy różnie reaguje na stres. Hmmm... Ogólnie historia jest dobra, ale jak widzisz pomyłek trochę jest, ale uczymy się całe życie, więc ćwicz, pisz i z czasem będzie lepiej. Ode mnie za tę część 4, za błędy. Ale przeczytam co wyjdzie z tym Mr. Snowem (chyba, że tego się nie odmienia, więc Mr. Snow)
    Dobra, już przestaję jojczyć. Tyle
  • Aaa... chyba od dzisiaj zacznę bać się twoich komentarzy :(
    Ale dobra, spróbuje poprawić te błędy. No i sam nie wiem czy Mr. Snow się odmienia, ale pisząc zakładam że nie ;)
  • Elizabeth Lies 26.08.2016
    młody-pisarz-bociano-podobny Wiesz wypisałam Ci te błędy nie po to byś się bał, tylko żeby Twoje opowiadanie było lepsze. A jeśli przeraziła Cię wielkość komentarza to cóż. Tak bywa. Ale jeśli nie chcesz, by wypisywać błędy to powiedz. A nie będę.
  • Elizabeth Lies Nie o to chodziło, błędy wypisywać możesz, tylko chodzi o to, iż z natury jestem leniwy i na widok czegoś takiego... jak chcesz to pisz, a ja się postaram nie zwariować.
  • młody-pisarz-bociano-podobny tam z tym ,,oraz całkowicie wytępić'' zapomniałem dopisać ,,smoki''; czyli czarodziejów było stu a smoki wyginęły.
  • Elizabeth Lies 26.08.2016
    młody-pisarz-bociano-podobny Też jestem leniwa i już pod koniec miałam to ochotę rzucić, ale się przemogłam. Więc postarajmy się oboje nie zwariować (znaczy u mnie troszku za późno) i będzie git.
  • Elizabeth Lies Oczywiście, zgadzam się. Poza tym, już skończyłem, mam nadzieje że jest lepiej.
  • Elizabeth Lies 26.08.2016
    młody-pisarz-bociano-podobny Lepiej, lepiej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania