Szachownica: Część Trzecia Rozdwojenie jaźni

Szachownica: Część Trzecia

Rozdwojenie jaźni

 

1

 

German mówił prawdę, kiedy powiedział, iż przekona króla do zmiany zdania, co do egzekucji. Wystarczyło kilka słów na osobności, a król przywitał Willa z otwartymi ramionami, ofiarując biesiadę wieczorną, w zamian za stres, jaki przeżył.

Po jej zakończeniu, William i German udali się na spoczynek, do innych, wyznaczonych przez sługi króla komnat.

 

2

 

Kiedy na zewnątrz szaleję burza, wewnątrz panuje spokój… lecz kiedy mówią do niej: spokojnie, malutka, nie obawiaj się; wtedy w jej duszy zaczyna grać piekło. Dziewczynka demon. Tak o niej mówią. Spłodzona, przez diabła, przez jedną z czarnych figur. Dlaczego? Pytała samą siebie. Czemu mój ojciec jest taki zły? Przecież wciąż pamiętała jego uśmiech, jego czułe słowa…

On jeden był dla niej dobry. Matki nie pamiętała, umarła po narodzinach… a właściwie, na narodzinach, ponieważ Arianna, jako mały potworek, po prostu wygryzła sobie drogę do wyjścia i zarazem ogromną dziurę w brzuchu jej matki.

` Lecz wtedy było inaczej, głosy w jej głowie mówiły i mówiły, musiała stamtąd wyjść, miała nadzieję, że wtedy głosy zniknął. Ale nie zniknęły. Pojawiały się, co jakiś czas, ale nie pamiętała tamtych chwil, nie chciała pamiętać… kiedy się urodziła, przez dwa lata zajmował się nią ojciec i były to najszczęśliwsze chwilę w jej życiu.

Mówił do niej: moja malutka Arianko…; a potem utulał ją do snu.

Lecz w końcu, tamten czas się skończył. Pewnego dnia, ojciec przytulił ją mocno i powiedział: muszę iść, Arianko, muszę iść. A potem zniknął. Ona została w wiosce, sama jedna, z ludźmi, którzy nazywali ją swoją rodziną. Ale oni nawet jej nie znali… co z tego, że wśród nich wychowała się matka? Pewnie by ją wygnali, gdyby wiedzieli, jak naprawdę zginęła matka.

Później były te lata, lata smutku, lata bez ojca. Podczas nich, zamordowała dwadzieścia osób. Najpierw wyszła z jakimś chłopcem na spacer. To było, kiedy miała pięć lat. Wtedy, zupełnie niespodziewanie, odezwały się głosy. Zabiła go, choć tego nie pamiętała. Dla ludzi, wyglądało to tak, jakby ich napadnięto, a ona przeżyła; bowiem także była ranna. Nie wiedziała jak, lecz zraniła się.

Takich pojedynczych ofiar było jeszcze dwie. Dokładnie w jej dziesiąte urodziny, doszło do masakry, podczas której zginęło osiemnastu silnych mężczyzn. Było to na przyjęciu. Nie mogła wytrzymać tych wszystkich ludzi, tępych, idiotycznych ludzi, którzy śpiewali jej sto lat… i te głosy…

…walczyła, a gdy jej umysł doszedł do głosu, stała na szczycie kopca z siedemnastu ludzkich ciał. I zbliżał się do niej jakiś mężczyzna… podszedł do niej, podczas gdy ona, nie mogła się ruszać. On uśmiechnął się jedynie i wręczył jej wisiorek; był piękny, od razu przypadł jej do gustu. Gdy go założyła wszystko zniknęło, na jakiś czas.

Kiedy się obudziła, była w innej wiosce, znajdującej się daleko, od poprzedniej. Jej mieszkańcy, powiedzieli, iż przyszedł tu z nią skoczek w ramionach i kazał się zaopiekować. Dopiero kilka chwil później, zrozumiała, iż ma dwanaście lat; dwa lata, które po prostu wyparowały z jej wspomnień. I wtedy zauważyła, że zbliżają się głosy… chcą ją opętać. Zakręciło jej się w głowie, gdy nagle dostrzegła amulet, ten który dostała od nieznajomego.

Leżał w jej dłoni i świecił.

Gdy go założyła, zapomniała o wszystkim, o ojcu, o tych chwilach, gdy zabijała… nie pamiętała nawet głosów. Stała się normalną dziewczyną. Po kilku latach, trafiła do zamku. Lecz nie tak dawno, zgubiła amulet. Prawdopodobnie wtedy, kiedy spotkała Człowieka-Bez-Przeszłości…

` Teraz, kedy spała spokojnie w komnacie, głosy odezwały się ponownie.

A Arianna gwałtownie zmieniała osobowość, na tą bardziej mroczą, tą, która zabijała…

 

3

 

German gwałtownie obudził się, krzycząc. Czuł że dzieje się coś niedobrego, coś, co nie powinno mieć miejsca. I wtedy zrozumiał. Poczuł moc jej duszy, tak wyraźnie górującej nad jego, o wiele potężniejszej oraz… czarnej.

-CZARNA KRÓLOWA!- krzyknął.

Zerwał się z łóżka z jedną myślą. Musiał znaleźć Williama. Musiał go znaleźć, a potem, musieli uciekać. Ona była zbyt potężna. Pokona ich obojga.

 

4

 

William gwałtownie obudził się, wyczuwając iż coś jest nie tak. Przez pierwsze kilka chwil, leżał wpatrując się w górę. Był sparaliżowany. Zupełnie przytłaczała go energia, czarna energia, która intensywnie emitowała gdzieś w pałacu. Po chwili całe jego ciało zaczęło się trząść.

Więc takie to uczucie? Być zupełnie bezsilnym?

Nie. Musiał zebrać się w sobie, wstać, i pójść tam. Wejść do paszczy lwa.

Używając całej swojej siły woli, zdołał usiąść. I znowuż, musiał odpocząć. Sapał ciężko, jakby po ciężkim biegu. Dlaczego? Dlaczego każdy ruch był dla niego tak wielkim wyzwaniem?

…bo jej nie pamiętasz…

William szeroko otworzył oczy i powoli przekrzywił głowę, raz na lewo, raz na prawo. Co to był za głos? Kogo nie pamięta? Czy to możliwe, że ten głos przemówił w jego głowie? Co z nim było nie tak?

…nie pamiętasz nawet jej imienia…

ZAMKNIJ SIĘ!- krzyknął mentalnie Will, rzucając się przy tym po łożu.

Lecz głos nie zamierzał… dopiero zaczynał swoją walkę z Williamem, i nie zamierzał jej kończyć.

…nie pamiętasz nawet jej imienia, bo ona już dawno nie żyje!

Spokój. Skąd Will znał to uczucie? Spokój, który całkowicie przejmuje dowodzenie, dosłownie zatrzymując jego serce. Nie było nic poza nim, oprócz czerni, w której pływał. A później, spokój wybuchał, niczym wulkan; eksplozja, która sprawiała iż William widział wszystko i wszystko zabijał. I nagle, jego wzrok przesłaniała krwista mgła.

Można powiedzieć, iż w takim stanie, mężczyzna był berserkiem wśród figur.

-ZAMORDUJE CIĘ, SUKO!- wrzasnął berserk, zrywając się z łóżka.

 

5

 

William w stanie berserka, biegł, zmierzając do celu i kierując się odczuciami; szedł tam, skąd czuł tą wielką, potężną mroczną energie. Chciał zmierzyć się z jej właścicielką. Po drodze, spotkał jakieś dwie, przypadkowe osoby, które dostrzegł jedynie kątem oka, a mimo to skończyły one bez głów.

Od jego komnaty, drogi było zaledwie kilka korytarzy: prosto, w lewo, znowu w lewo i w prawo; następnie w drugie drzwi po lewej. Otworzył je i… zaniemówił. Stał w progu, patrzył i nie mógł się ruszyć. Siła, która jeszcze niedawno wypełniała jego ciało, teraz zniknęła już całkowicie.

Przed jego oczami rozgrywał się niesamowity spektakl a w jego centrum była… Arianna. Kobieta, którą jeszcze niedawno nazwał piękną, nie tyle ,,leżała’’ na łóżku, co nad nim ,,lewitowała’’; pomiędzy łóżkiem a nią, było może z trzydzieści centrum różnicy. Co jakiś czas, Arianna krzyczała niemożliwie głośno i wyginała ciało w łuk. William zupełnie nie rozumiał, o co w tym chodziło.

I wtedy, przypomniał sobie słowa Germana: ,,Muszę jeszcze dodać, iż my jako figury, możemy zobaczyć kolor duszy innej figury…’’ – może i Arianna nie jest figurą, ale cóż innego mu pozostało? Nie mógł się ruszyć, więc co zaszkodzi spróbować?

Problemem było to, iż nie miał najmniejszego pojęcia, jak się za to zabrać. W końcu doszedł do wniosku, że może po prostu skupi jak najwięcej energii w swoich oczach… i to był strzał w dziesiątkę. W mgnieniu oka, zobaczył zarys duszy, migoczący niczym świeca nad Arianną.

I wtedy zrozumiał, w jaki burdel się wpakował.

 

6

 

-Gdzie on, do diabła jest?- wrzasnął German. Nie było go w komnacie… i wtedy, zrozumiał. Energia tej cholernej kobitki, która wybrała sobie akurat ten dzień na przemianę, przyciągała go, więc co dopiero mówić o Germanie.

Ale kto się do niej zbliży, już nie wróci.

-No cholera jasna!- przeklną, żałując iż jego uwolnieniem nie jest berserk… ileż by to ułatwiło. No nic, musiał tam iść i mieć nadzieje na jak największą ilość mocy, którą mógłby pochłonąć.

Jako że wciąż nie był gotowy do teleportacji, popędził biegiem, wiedząc, że nie może się spóźnić.

W miarę szybko udało mu się dotrzeć do celu i już na korytarzu widział stojącego jak słup soli i wpatrującego się w wnętrze pokoju. No cóż wiadomym było, iż berserk przegra z wolą królowej; mimo iż najsilniejszy, berserk jest także praktycznie bezwolny.

Ale to się przecież nie tyczy jego; mistrza manipulacji wśród wierz, byłego wodza potężnego plemienia wikingów znanego jako zabójca króla Artura… to właśnie on, a nie ktokolwiek inny był człowiekiem, który zwiedził już trzy wymiary.

Zdecydowanie, możliwości figur, są wręcz nieograniczone.

A przecież istniał świat, gdzie pomoc Willa jest niezwykle potrzebna; lecz zanim to nastąpi, należy go odpowiednio wyszkolić i pokazać potęgę błyskawic. Zanim to nastąpi, chłopak nie mógł jednak zginąć. Więc czas porobić trochę za niańkę.

Bez wahania podszedł do Williama i powiedział oschłym z emocji głosem:

-Will… widzisz, kim ona jest, prawda?

Po chwili Will pokiwał głową.

-Tak. Widzę- ale w jego głosie słychać było niedowierzanie.

 

7

 

Ona była królową. Ale jak to możliwe?

Przecież przy pierwszym spotkaniu, nie wyczuł w niej ani grama energii.

Ale teraz widział wyraźnie; nad jej miotającym się ciałem, unosiła się figura damki, czy też królowej. Ale nie to było najdziwniejsze. Ta figura, nie miała koloru. To były tylko kontury, raz wypełniające się barwą bieli a raz czerni… ale co to oznacza, iż jej królowa zmienia kolor?

Właśnie wtedy podszedł do niego German i zadał pytanie… a po tym, jak Will odpowiedział, German powiedział jeszcze jedną rzecz, która zmroziła krew w jego żyłach; powiedział:

-Williamie. Kiedy będę z nią walczył, nie ruszaj się.

-Jak to?- spytał Will- Jak to ,,walczył’’? Czy ty ją zabijesz?

German nie zważając na pytanie ruszył przed siebie i rzucił jedynie przez ramię:

-To rozkaz, Willi.

8

 

William gwałtownie upadł na ziemię, tracąc oddech. Było mu zimno, duszę przepełniała pustka, a w głowię miał mętlik. I nagle, poczuł, jakby znajdywał się pod wodą. Nie mógł złapać oddechu, zaczął się dusić.

Ciemność opanowała jego pole widzenia i utuliła do snu.

 

9

 

-William? William co ty chcesz zrobić?- zawołał George.

Will jedynie zaśmiał się kpiąco i postąpił krok naprzód. I – chlup! – kiedy jego ciało przeszło przez powierzchnie wody, doznał małego szoku, ale łatwo go przezwyciężył. Jego ciało było małe i nieporadne, ale cóż poradzić, figury nie tylko wolno się starzeją lecz także wolno dojrzewają.

Teraz jednak musiał płynąć. Płynąć w dół tej długowiecznej studni, aby rzucić wyzwanie wiedźmom; bo przecież to one mu ją zabrały, a tego im nie daruję, choćby nie wiadomo co. W końcu ją kochał.

-Idę po ciebie, Alice!- krzyknął i popłynął w dół.

 

10

 

William gwałtownie otworzył oczy, budząc się.

Alice. Tak właśnie ma na imię, a on ją kocha. I teraz, musi ją uratować.

Nie wiedział, co wyobrażał sobie ten przebrzydły kundel German, ale musi wiedzieć, że tak łatwo jej nie zabije. Miał przed oczami jej twarz i wiedział, że to ona. Nie wiedział, jak i kiedy stała się służącą, ale wiedział, że musi ją chronić.

-ALICE!- krzyknął, biegnąc z pięściami na Germana.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania