Poprzednie częściSzept część 1

Szept część 3

-Obudziłaś się w końcu- mruknął prosto do twojego ucha. Znieruchomiałaś odwracając nerwowo głowę w drugą stronę

 

-Tss...-syknął, zapalając maleńką lampkę, której ostry promień dotarł, do twoich oczu powodując, że je przymknęłaś. Skuliłaś, nogi myśląc, że może w ten sposób cię nie zauważy

 

-Haha- zarechotał- Jesteś zabawna...-jego ciężkie kroki w twoją stronę oznaczały, że musi on mieć jakieś trapery a podłoga najwyraźniej, jest z drewna, kiedy pod każdym jego krokiem słyszałaś charakterystyczne skrzypnięcie desek. Próbowałaś, wyłapać jak najwięcej informacji o tym miejscu jednak to, było jeszcze za mało, żeby wymyślić jakiś racjonalny plan ucieczki. Postanowiłaś, poczekać przez jakiś czas. Zobaczyć jak rozwinie się dalszy przebieg zdarzeń i przede wszystkim pomimo strachu zobaczyć osobę, która cię tu przetrzymuje- Kici kici. Otwórz ślepka- pogładził, cię palcem po policzku niepewnie otwarłaś jedno, a potem drugie oko. Twarz twojego oprawcy była ci jakoś dziwnie znajoma aż w końcu zdołałaś sobie przypomnieć kto to jest

 

-Daniel- jęknęłaś nie dowierzając własnym słową

 

-To ja- uśmiechnął się do ciebie. W twojej głowie panował, kompletny chaos ten czarnowłosy przystojniak, był najlepszym przyjacielem twojego brata, a przynajmniej nim był do czasu aż brat przedawkował swoje leki na depresję po tym czasie już nigdy go nie spotkałaś nawet

 

-Zapewne w twojej głowie panuje chaos i się nie dziwię, że tak jest...ale jedna rzecz mnie zastanawia czy ty nie znałaś swojego brata na tyle dobrze by wiedzieć, że miał w h** długów- patrzyłaś na niego oszołomiona i kątem oka szukałaś drogi ucieczki- Nawet o tym nie myśl- syknął, chwytając boleśnie twoje ramię- Jesteś zabezpieczeniem długów swojego kochanego braciszka- Twoje serce zaczęło niekontrolowanie przyspieszać swoje tempo, kiedy jego usta musnęły, skórę na twoim policzku nie odzywałaś się nawet słowem. Odsunęłaś się jedynie, wtedy kiedy puścił, twoją rękę podkulając, nogi do brzucha- Dziwka. Jak nieładnie brzmi, to słowo może koteczek to brzmi, trochę lepiej. Zaproponuję ci dwa wyjścia. Czego do tej pory nie robiłem.

 

Wyjście 1 zostaniesz sprzedana do jakiegoś klubu nocnego albo jakiś bogaty facet ciebie kupi.

 

Wyście 2 będziesz grzeczna i wykonasz wszystkie moje rozkazy- oblizał, swoje wargi czym wzbudzał, u ciebie obrzydzenie- i zostaniesz moim koteczkiem.

Co ty na taki układ !- klasnął w dłonie

 

-Prędzej zginę, jak mój brat niż oddam, się w ręce takiej świni- syknęłaś pełna nienawiści plując w jego twarz

 

-Hm...-spojrzał, na ciebie groźnie zagryzając zęby. Wstał i podszedł, naprzeciw ciebie chwytając, boleśnie za włosy, które już od paru dni były tłuste, od niemycia. Przekręcił, głowę w bok wymierzając, ci z wolnej ręki w ten sam policzek, który przed chwilą pocałował. Głośny trzask obitej twarzy rozległ się, po pustym pokoju instynktownie chwyciłaś, się za obolałe miejsce, kiedy wyszedł, trzaskając głośno metalowymi drzwiami. Teraz już wiedziałaś, gdzie jesteś. Znajdowałaś, się na magazynach gdzie kiedyś twój brat pracował. Byłaś tu parę razy i dobrze znałaś te metalowe drzwi.

Pytanie tylko jak z tond uciekniesz ?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania