Tajemniczy Czołg!

Cześć I

Tekst wzorowany na rosyjskim filmie wojennym z elementami fantasy "Biały Tygrys" z 2012 roku w reżyserii Karena Szachnazarowa. Kto nie widział, zachęcam do zobaczenia. Bardzo ciekawy pomysł i dobre sceny batalistyczne. Jak zapewne wiecie Kuzniecow to mój ulubiony bohater i tu zapodałem kolejny odcinek związany z tym oficerem NKWD. Będę bardzo wdzięczny za komentarze i pokazanie błędów!.

 

Nadolsk. Marzec 1942 roku. 23. Dywizja piechoty Armii Czerwonej. 2 batalion 1 pułku.

 

– Major Konstanty Kuzniecow. Szukam kapitana Zajcewa. – Po tych słowach zapadła cisza przerywana tylko dochodzącymi z daleka odgłosami artylerii. Widać było, że pojawienie się oficera NKWD wywołało zdumienie połączone ze strachem. Taka wizyta we frontowej jednostce nigdy nic dobrego nie wróżyła. Minęła dłuższa chwila, nim pierwszy odezwał się stojący pod oknem major, zapewne dowódca batalionu.

– Wyjechał na mój rozkaz na pierwszą linię do 3 kompanii. Jak towarzysz major chce, mogę po niego wysłać żołnierzy, żeby go przywieźli go natychmiast – W tej odpowiedzi była sugestia, że major przyjechał aresztować Zajcewa. Kuzniecow postanowił od razu przeciąć spekulacje.

– Wy tu dowodzicie, majorze?

– Tak.

– To, żeby sprawa była jasna, nie przyjechałem aresztować kapitana Zajcewa ani żadnego innego oficera. Mój przyjazd nie dotyczy działań wojennych batalionu. Czy to jasne?

– Tak jest. – Widać było uczucie ulgi na twarzach oficerów. Od razu zapanowała inna atmosfera.

– Kruszygin, połącz się z 3 kompanią i wezwij pilnie Zajcewa. A was, towarzyszu majorze, zapraszam na małą przekąskę, pewnie jedziecie z daleka. – Na znak majora oficerowie się rozbiegli i po chwili na stole pojawiły się wędzona kiełbasa i inne zakąski oraz wódka, a raczej jak podejrzewał Zajcew spirytus i herbata, a także sporych rozmiarów słoik z kwaszonymi ogórkami. Widać było, że oficerowie przynieśli wszystko, co mieli najlepszego.

– Dziękuję, nie odmówię. – Kuzniecow nie miał ochoty na spirytus, ale wiedział, że gdyby odmówił, wywołałoby to kolejne podejrzenia. Dla frontowego oficera poczęstunek spirytusem był niczym rytuał, którego nikt nie odważyłby się negować.

– Za zwycięstwo!

– Za zwycięstwo!

Kuzniecow wciągnął powietrze, wychylił pół szklanki, po czym wypuścił powietrze, tylko tak dało się wypić ten trunek. Mimo że się starał, oczy, wyszły mu na wierzch i nie mógł złapać tchu.

– Cholera, już odwykłem. – Te słowa szczerze wypowiedziane wywołały nieoczekiwany efekt. Oficerowie po tych trzech słowach poznali, że major miał już doświadczenia frontowe.

– Towarzysz major walczył na pierwszej linii?

– Tak, ale to było dawno temu. Walczyłem w dwudziestym roku z Polakami, a później z różnymi takimi, którym się wydawało, że mogą obalić władzę radziecką.

– Mamy łączność z trzecią kompanią. Kapitan Zajcew odpowiedział, że Niemcy atakują i teraz nie może opuścić stanowiska. Jak zatrzymają atak, przyjedzie. Ale sytuacja jest groźna i na razie toczą ciężkie walki.

Dowódca batalionu spojrzał na Kuzniecowa, jakby oczekiwał od niego odpowiedzi.

– Nie ma problemu. Poczekam. Front ważniejszy.

– Przekażcie Zajcewowi, że wysyłam posiłki, niech wytrzyma jeszcze trochę. Zaraz dojadą tam czołgi. – Rozkaz dowódcy batalionu był wyraźny i jasny.

– Zajcew to dobry żołnierz, ale czasami zapomina, że już nie dowodzi kompanią. Mimo to często jedzie na pierwszą linię. Mamy młodych dowódców kompanii, takie wsparcie doświadczonego oficera może im się przydać. Uzupełniamy się: ja dowodzę, a on wszystko sprawdza i można powiedzieć, szkoli naszą młodzież. To bardzo doświadczony oficer.

Kuzniecow pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Przed wami esesmani z Dywizji SS Totenkopf. To prawdziwi twardziele. Potrafią walczyć. Niestety, to też sadyści i zbrodniarze. Moja wizyta jest związana z tą jednostką, tak mi się przynajmniej wydaje. Jestem wysłannikiem generała Mierkułowa i moim zadaniem jest między innymi kontrola oddziałów walczących tu w tzw. kotle demiańskim. Przeczytałem jeden z meldunków od waszego komisarza, chyba Jakowlewa? __ tu zawiesił głos.

__ To komisarz naszego batalionu. Jest teraz z 1 kompanią – wtrącił dowódca batalionu.

__ W tym meldunku kapitan Zajcew pisze, że oddziały waszego batalionu spotkały się z „dziwnym” czołgiem. To podobno bardzo duży czołg oceniany wg tego oficera na około 50/60 ton, a do tego, jak pisze Zajcew, jest całkowicie odporny na ostrzał zarówno czołgów, jak i dział przeciwpancernych. To bardzo dziwne, bo z tego, co wiem, Niemcy nie mają na wyposażeniu cięższych czołgów. Według naszych danych najcięższym ich czołgiem jest Panzer IV, którego masa nie przekracza 30 ton. Jeśli ten tutaj ma dwa razy większą masę, to muszę wiedzieć, co to jest! Według tego, co napisał Zajcew, przynajmniej jeden taki potwór gdzieś tu jest i zadaje nam ogromne straty. Jeśli towarzysze znają przykłady działalności tego super czołgu, proszę o podanie. Dla mnie ważna jest każda opowieść, każdy szczegół.

Jak się okazało, było sporo doniesień o tym, jak ów dziwny czołg niszczył nawet kilkanaście czołgów radzieckich. Przez następne dwie godziny major zapisał ponad dwadzieścia stron relacji.

Oficerowie mówili swobodnie, opisując liczne relacje swoich podwładnych, na które się natknęli, idąc po śladach dziwnych meldunków. Kuzniecow dopytywał się o różne szczegóły, mając nadzieję, że usłyszy coś dziwnego, nienormalnego.

– Kapitan Zajcew melduje się! – Kuzniecow podniósł wzrok i zobaczył krępego, silnie zbudowanego mężczyznę w wieku jakichś czterdziestu lat. Jego postawa, wyraz twarzy i stalowe oczy wskazywały na człowieka, który wie, co robi, i jest pewny swego. Ale mundur przedstawiał wiele do życzenia. Był brudny, obsypany ziemią, w wielu miejscach poplamiony. Guziki miał rozpięte, a na szyi wisiała duża polowa niemiecka lornetka.

– Towarzysz major do ciebie. – Jeden z oficerów wskazał ręką Kuzniecowa.

– Zajcew spojrzał na majora, lornetkę położył na stole i zaczął rozpinać pas.

– Zajcew, jeśli wydaje się wam, że przyjechałem was aresztować, to się mylicie. Zabierzcie pas i lornetkę. Czy myślicie, że wysłano by po was majora? Otóż nie. Wystarczyłby porucznik. – Jego głos był tak stanowczy i tak twardy, że Zajcew się zawahał.

– Wyjdźmy na dwór. – Po tych słowach major skierował się do wyjścia, a zaskoczony kapitan ruszył za nim.

Kiedy znaleźli się kilkadziesiąt metrów od budynku, Kuzniecow usiadł na trawie i gestem ręki pokazał miejsce obok siebie. Zajcew usiadł. Zapadła cisza. Minęła dłuższa chwila, nim major odezwał się stanowczym głosem.

– Zajcew, wiem, co myślisz o oficerach NKWD, i szczerze mówiąc, mam to w dupie. Podkreślam, w dupie. Mam do wykonania zadanie i to jest dla mnie najważniejsze. Reszta mało mnie interesuje. Twoje podejście do komunizmu, ideologia itd. Czy to jasne?– To było raczej stwierdzenie, a nie pytanie.

Zajcew już chciał coś powiedzieć, ale Kuzniecow podniósł palec do ust. Chwilę później wyciągnął z teczki plik papierów i podał je kapitanowi.

– Przejrzyjcie to spokojnie, nim cokolwiek powiecie. To relacje oficerów i żołnierzy, którzy mieli pecha i trafili na ów dziwny czołg! Nie tylko u was się pokazał! – Tym razem głos był miły i zachęcający. Zajcew wziął papiery i zaczął czytać. Major wyciągnął papierosy i zapalił. Chciał pokazać, że mu się nie spieszy. W miarę jak kapitan czytał, na jego twarzy pojawiał się na przemian wyraz niedowierzania i ciekawości. Widać było, że treść wywarła na nim duże wrażenie. Spojrzał kilka razy na Kuzniecowa, ale z jego twarzy nic nie dało się wyczytać.

Po jakichś dwudziestu minutach skończył i rzucił papiery na ziemię.

– Nie rozumiem. O co tu chodzi? – W jego głosie słychać było wielkie zdziwienie.

Major zaczął mówić. Opowiedział w skrócie całą historię, wszelkie opowieści o tajemniczym czołgu!. Kiedy oficer NKWD skończył, zapadła cisza. Widać było, że kapitan potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć. Po kilku minutach wreszcie zdecydował się odezwać.

– Czyli, jak dobrze rozumiem, poszukujecie tajnego niemieckiego czołgu ciężkiego, których jest gdzieś tutaj?

– Tak i chcę, żebyś mi pomógł.

– Ale dlaczego ja?

– Dlatego, że do tej sprawy potrzeba mi kogoś obytego na froncie, kogoś, kto umie rozmawiać z żołnierzami. Nic mi nie da jakiś fanatyk w mundurze NKWD, który będzie krzyczał i wszystkich straszył. Tak niczego się nie dowiem. Sam wiesz, jak na ludzi działa ten mundur. Żołnierze będą tylko stali i powtarzali regułki. Tobie powiedzą to, czego ja nie nigdy z nich nie wyciągnę. Po tobie widać, żeś oficer frontowy.

Zajcew po raz pierwszy roześmiał się szczerze.

– Dziwny z was oficer NKWD. Takiego jeszcze nie spotkałem, ale w tym, co mówicie, jest wiele prawdy. Zarówno oficerowie, jak i zwykli żołnierze nie lubią was, a nawet nienawidzą. A wasz mundur faktycznie nie skłania do szczerości. Musielibyście postraszyć każdego, żeby coś powiedział, ale, moim zdaniem, nic to nie da. Do nich trzeba mówić prosto, po wojskowemu, ale bez gróźb i krzyku. Lepiej z nimi wypić raz czy drugi, niż straszyć sądem czy obozem. Wy, oficerowie NKWD, czasami tego nie rozumiecie. Wydaje się wam, że jesteście lepsi, bo macie władzę. Słyszałem kilka dziwnych opowieści, ale jesteście ostatni, któremu chciałbym je opowiedzieć. Mam nadzieję, że akurat wy to rozumiecie. Wyglądacie mi, towarzyszu majorze, na doświadczonego oficera i dlatego powiem wam krótko: jeśli chcecie, żebym wam pomógł, stawiam kilka warunków! – Mówiąc to, spojrzał odważnie w oczy Kuzniecowa. Ale na twarzy majora nie drgnął ani jeden mięsień. Również oczy były całkiem bez wyrazu. Mimo to kapitan kontynuował:

– Po pierwsze, pytać będę ja. Po drugie, zamienicie ten mundur na zwykły mundur liniowy. Inaczej to nie ma sensu. Po trzecie, dacie mi jakiś mocny dokument, który pozwoli mi swobodnie poruszać się wzdłuż frontu bez strachu, że mnie aresztuje jakiś enkawudzista. Po czwarte nie będziecie się wtrącać do tego, jak będę zdobywał informacje.

Po tych słowach Zajcew był pewien, że Kuzniecow nie zgodzi się na jego żądania. Nie miał ochoty zajmować się tą sprawą i dlatego postawił, jak mu się wydawało, niemożliwe do zaakceptowania warunki. Kiedy już miał wstać, usłyszał:

– Zgoda.

– Zgadzacie się na wszystko?– Wyrwało mu się niemal automatycznie.

– Tak, bo spodziewałem się, że będziesz tego chciał, to logiczne.

Zajcew z niedowierzaniem pokiwał głową.

– Dziwny z was enkawudzista. A kto was tu przysłał?

– Generał Mierkułow. Pokazać dokumenty? – Uśmiech pojawił się na twarzy majora.

– Uuuuuuuu, bardzo wysoko. A papierów nie trzeba. Wierzę wam. Jeśli macie podpisane przez samego wiceszefa NKWD, to znaczy, że możecie tu robić wszystko.

– No, prawie wszystko – potwierdził Kuzniecow i zaraz dodał:

– Dostaniesz dokument podpisany przez Mierkułowa, w którym będzie napisane, że jesteś oficerem wyznaczonym do ściśle tajnego zadania i każdy, podkreślam, każdy jest zobowiązany ci pomóc, bez względu na stopień czy funkcję. Chociaż wątpię, żeby ktoś go od ciebie żądał. Wystarczą moje dokumenty. A co do zmiany munduru, to sprawa jest trochę śliska, ale myślę, że dla dobra całego przedsięwzięcia można to zrobić. A co do czołgu to musimy go znaleźć! Rozumiesz!

__ Tak!. Mam pewien pomysł. Słyszałem, że w drugim batalionie krążyła dziwna opowieść, trzeba to sprawdzić.

Major spojrzał pytająco.

– Jaka to historia? Mów, co wiesz. – To już był głos oficera NKWD. Stanowczy i rozkazujący.

Zajcew spojrzał na Kuzniecowa. Znał ten władczy ton aż za dobrze. Już chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się pohamował. Rozsiadł się wygodnie i zapalił papierosa. Odezwał się dopiero ponaglony przez majora.

– No, mów! – Znowu zabrzmiał głos nieznoszący sprzeciwu.

– To było gdzieś tak z miesiąc temu. Jeden z sierżantów opowiadał, jak niemiecki czołg Panzer IV zniszczył jego działo przeciwpancerne. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo nieraz już takie sytuacje się zdarzały. Jednak on twierdził, że strzelali do tego czołgu przez cały czas i trafili go przynajmniej dziesięć razy, nim się do nich zbliżył. – Zajcew przerwał niespodziewanie.

– No i co w tym dziwnego? – Kuzniecow jakoś nie rozumiał, do czego zmierza jego rozmówca.

– To było działo przeciwpancerne 76 mm i miało doświadczoną załogę. Strzelając z takiego działa do czołgu Panzer IV z odległości dwustu, a nawet trzystu metrów, powinno się go zniszczyć. A oni oddali ostatnie kilka strzałów z dużo mniejszej odległości i, jak zapewniał sierżant, na pewno go trafiali za każdym razem. Co było jeszcze dziwniejsze, że z czołgu nie strzelano, tylko jechał wprost na nich. Nawet jego karabin maszynowy milczał. To chyba nie jest normalne.

– Zajcew, a może działo było uszkodzone, nie wiem, celownik albo coś innego?

– Majorze, wiele razy strzelałem z takich dział. Z dwustu metrów potrafią zniszczyć każdy niemiecki czołg, powtarzam, każdy, a przynajmniej rozwalić mu gąsienice i go zatrzymać.

– A co się stało z tym sierżantem? Uwierzyli mu?

– Raczej nie, ale z tego, co wiem, nie ukarali go, tylko odesłali do szpitala. Pewnie stwierdzili, że ma coś z głową po tych przeżyciach.

– Wiesz, gdzie teraz może być? – Widać było, że Kuzniecow zainteresował się sprawą.

– Pewnie już wrócił do jednostki. Podjedziemy do drugiego batalionu i zapytamy, ale zaczynamy od jutra. Dzisiaj mam już dosyć i muszę odpocząć. Wam też by się przydało parę godzin snu. Jutro z rana ruszamy. Myślę, że to trzeba sprawdzić.

– Tak, masz rację. – Po tych słowach wsiedli do gazika i pojechali do siedziby sztabu dywizji.

Następnie obaj udali się na kwatery, zorganizowane przez sztab dywizji, gdzie urządzono sobie ostre pijaństwo. Wszyscy cieszyli się z takiego zakończenia incydentu i wychwalali kapitana Zajcewa. Widmo śledztwa NKWD się oddaliło. Ci ludzie wiedzieli, jak blisko było do zemsty tych znienawidzonych oddziałów, których bano się dużo bardziej niż Niemców.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • krajew34 08.11.2019
    Dobry tekst. Parę błędów się znalazło, ale szybko je znajdziesz. :)
  • Ozar 08.11.2019
    krajew dzieki za wizytę i komentarz.
  • Bożena Joanna 08.11.2019
    Trochę nie chce się wierzyć w postawę Kuzniecowa, który nie dba o przekonania polityczne żołnierza, a jest tylko nastawiony na wykonanie zadania.
    Popraw literówkę "oczy, wyszły mu na wierz " - wierzch.
    Pozdrowienia!
  • Ozar 08.11.2019
    Bożena dzieki za wizytę i komentarz.Błędy zaraz poprawie.
  • Ozar 08.11.2019
    Bożena jak byś poczytała starsze odcinki Kuzniecowa, to byś zobaczyła, że to taki trochę inny oficer NKWD. To nie typowy fanatyk a człowiek bardziej myślący i dlatego skupia sie na zadaniu, a nie na ideologicznych bzdetach.
  • Myślę że dobrze oddajesz atmosferę Radzieckiej armii tego okresu. Pozdrawiam
  • Ozar 09.11.2019
    Marek, dziękuje za wizytę. Jedno czego tu brak to tzw. otczestwo czyli np. Władymir Władymirowicz Zelkin. czy to ruskie dodawanie od nazwiska Ojca. Olewam to bo to tylko dodatkowy problem, a poza ruskami nikt tego nie robi.
  • TheRebelliousOne 10.11.2019
    Bardzo dobry tekst. Uwielbiam opowiadania, które dzieją się w czasie II wojny światowej. Pozdrawiam :)
  • Ozar 12.11.2019
    TheRe Dziękuje za wizyte. Jak lubisz opowiadania z II wś, to zapraszam na mój profil tak tego sporo. Kuzniecow, Lalka, Zajcew itd. Na pewno znajdziesz coś ciekawego.
  • Kapelusznik 11.11.2019
    Jej - NKWD'zista który nie jest absolutnym dupkiem
    Fajnie
    Zostawiam 5
    Będę czytał dalej
  • Ozar 12.11.2019
    Kapelusznik. Kuzniecow był a USA jako oficer NKWD więc zobaczył inny swiat i teraz juz nie jest taki fanatyczny.
  • Kapelusznik 12.11.2019
    Ozar
    W USA?
    A to dziwy
  • Ozar 12.11.2019
    Kapelusznik Tak Kuzniecow był tam oficerem działającym pod przykrywką atache kulturalnego
  • Kapelusznik 12.11.2019
    Ozar
    XD
    "attache kulturalny"
    HA!
    Uczył jak przeprowadzić rewolucję kulturową?
    HA!
  • Ozar 12.11.2019
    Kapelusznik Hahhahhhah no coś w tym temacie
  • Nefer 10.02.2020
    Zdecydowanie wolę czytać Twoje opowiadania "wojenne" albo felietony historyczne, niż dyskutować o bieżącej polityce. Ten tekst jakoś mi umknął, pewnie z powodu wyjazdów i trafiłem tu dopiero teraz, zwabiony publikacją kolejnej części. Widać, że w realiach frontowych II wojny czujesz się dobrze, zarówno opisując wydarzenia z perspektywy zwykłych zołnierzy, jak i rysując szersze tło (tu np. walki o tzw. kocioł demiański, w których istotnie uczestniczyła wspomniana dywizja Totenkopf (dla upewnienia się sięgnąłem na półkę po poświęconą tej jednostce monografię) - wszystko pasuje. Czy może owym tajemniczym pancernym potworem nie jest prototyp Tygrysa? Licze, że przekonam się z czasem, bo zamierzam kontynuować lekturę. Wstawiam piątkę.
    Pozdrawiam
    PS. Drobna uwaga. W jednym z akapitów pomyliłeś chyba nazwiska Kuzniecowa i Zajcewa (co zdarzało się już w innych opowiadaniach - może to więc celowe?). Chodzi o scenę picia spirytusu. Nieobecny Zajcew nie mógł przecież mieć zadnych podejrzeń, co do rodzaju trunku. Przez chwilę przemknęła mi jeszcze myśl, że może faktycznie był na miejscu, a dowódca batalionu ukrywał jego obecnośc przed oficerem NKWD, ale to jednak mało prawdopodobne. :-)
  • Ozar 11.02.2020
    Nefer Dziękje za komentarz. Ciesze się z pozytywnej opinii bo akurat twoje zdanie cenie sobie bardzo, bo po pierwsze masz wiedzę, a po drugie w wielu kwestiach masz inne zdanie niż ja. Czołg to takie pomieszanie dwóch moich miłości pisarskich, czyli wojny i fantasy. Co do uwagi pomylenia sprawdzę to i poprawię. A tzw. kocioł demiański znam bardzo dobrze. Pisząc te teksty staram się połączyć moją wiedzę historyczną z fabuła i dlatego miejsca, wojska, dowódcy (oprócz bohaterów) są autentyczne.
  • AtamanRozhovorny 20.02.2020
    Noo! Generalnie nie przepadam za tematyką obu wojen światowych, ale tu mnie wciągnęło. Ciekawe, ciekawe.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania