Poprzednie częściTajne Akta Pazura - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Tajne Akta Pazura 3

Naprzeciw wejścia do kamienicy stał zaparkowany granatowy Lincoln z 87 a w nim siedziały dwie postacie niczym się nie wyróżniające. Jak by ktoś je zobaczył na ulicy, powiedział by przeciętny obywatel, pewnie pracowniki średniego szczebla w jakiejś corpo.

–Wychodzi – ochrypnięty głos wskazał na Emilii Duncun która opuściła kamienicę gdzie mieścił się Pazur.

–A więc postanowiła działać na własną rękę – mężczyzna o twarzy anioła odpowiedział.

–Co robimy Ruby – mężczyzna niczym filozof podrapał się po czole

–Alisterze znasz wytyczne. Ten kto węszy wokół sprawy tych dzieciaków. Ma mieć wypadek. Jak to powiedział nasz szef najlepiej śmiertelny – Alister się tylko paskudnie uśmiechnął pod nosem, był płatnym zabójcą odkąd pamiętał. Pewnego dnia do jego drzwi zapukali pewne osoby i dali mu pracę. Nie sądził, że to zmieni jego życie na dobre i w mieszał się w sprawy, o których zwyczajny śmiertelnik nie miał pojęcia . Ktoś chyba się naczytał książek o Gwiezdnych wojnach i wprowadził zasadę dwóch, jak u Sithów. Jeden człowiek i istota niczym z legend i bajek. Ruby należał do zmiennokrztałtnych. Wiedział o nim nie wiele, wolał się nie dopytywać. Jego partner uwielbiał przybierać postać młodzieńca o anielskiej twarzy, kobiety jego widok normalnie śliniły. Na złość wszystkim kobietą Ruby był homosiem poprawnie politycznie mówi się gejem – Alisterze jak będzie przechodzić przez ulicę przejdź ją. Ale najpierw udamy się do tej agencji detektywistycznej.

–Czemu nie teraz? – Nie to że oponował przed takim rozwiązaniem. Musieli się dowiedzieć co ona powiedziała detektywom, pewnie nie obejdzie się bez tortur. Ale wiedział, że Ruby jest mistrzem w tej dziecinie nigdy nie zadawał fizycznego bólu, raczej psychiczny. Robił to bardzo prostu sposób. Każdy ma kogoś kogo kocha czy na kimś zależy. Zawsze zamieniał się w taką osobę i pokazywał co mu zrobi jak będzie współpracować nie było takiego kto by nie pękł. Ale on Alister był zwolennikiem starej szkoły, zadawania bólu

–Ponieważ wiemy gdzie ta kobieta mieszka i możemy ją załatwić w każdej chwili, a jeżeli tu jesteśmy, możemy to od razu załatwić. Rusz się idziemy. Oboje wyszli z samochodu i ruszyli w kierunku wejścia do budynku. Gdy szli w kierunku budynku minęli kobietę w skórzanej kurtce.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 17.04.2019
    Najpierw poprawny zapis, please :(
  • Lika 18.04.2019
    Przejrzałem co ty piszesz skupiasz się na wierszach fajnie, ale dla mnie wiersze to wyższy poziom abstrakcji i bełkot

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania