Tam gdzie nikt jeszcze nie dotarł -Rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

 

Poranek był chyba najgorszą możliwą porą dnia. Szczególnie, że była siódma. Alfred spał sobie najspokojniej w świecie i nie miał zamiaru wstawać przed południem, całą noc nie mógł zasnąć. Był zajęty, nie mówiąc już o tym, że bez przerwy myślał o Samancie… Jej zachowanie, ta cała sytuacja… to nie dawało mu spokoju i zaprzątało myśli. Poprawił sobie poduszkę pod głową i ułożył się wygodnie, wiedział, że dzisiejszy dzień będzie pewnie jeszcze cięższy niż poprzedni, więc wolał się wyspać żeby mieć siłę. Nagle usłyszał czyjeś kroki, a potem ciche skrzypnięcie drzwi. Nie zwrócił na to większej uwagi, ktokolwiek by to nie był, a tylko jedna osoba wchodziła do jego pokoju bez pukania, na pewno nie miała w planie dania mu świętego spokoju.

- Alfred, wstawaj. Wiesz która jest godzina ? –odezwał się jego dziadek odsłaniając roletę

- Wiem i zasłoń te przeklęte okno –burknął zakrywając głowę poduszką

- Znów pracowałeś do późna ? –spytał spoglądając na komputer z włączonym programem do obróbki zdjęć

Chłopak nic nie odpowiedział, pogrążony w bezkresnej czerni własnego umysł nie zwracał najmniejszej uwagi na pytania mężczyzny. Nie dane było mu jednak cieszyć się długo tym spokojem, ponieważ nagle przez jego ciało przebiegł przeraźliwy dreszcz który odebrał mu na chwilę oddech. Jak oparzony wyskoczył z łóżka zakręcając się w kołdrę przez co z głuchym hukiem wylądował na podłodze. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jest cały mokry, opierając łokcie na łóżku dźwignął się do góry by popatrzeć jak jego dziadek niemal zwija się ze śmiechu na krześle, a na podłodze stoi niebieskie wiadro z resztką lodowatej wody na dnie. Wściekły, spiorunował pięćdziesięciolatka spojrzeniem.

- Miło, że raczyłeś wstać –zaśmiał się mężczyzna wycierając łzy wierzchem dłoni

- Uważaj… zaraz mogę zrobić coś czego będę żałował –warknął chłopaka patrząc na niego zabójczym wzrokiem

- Już się boje –zadrwił –Rusz się i choć na dół –dodał

Już po chwili mężczyzna rzucił mu prosto w twarz czapkę i spodnie po czym zabrał wiadro i opuścił pokój. Alfred odprowadził go wzrokiem, tak bardzo chciał położyć się jeszcze spać, ale teraz tak czy tak nic by z tego nie wyszło. Wściekły na cały świat, ubrał się, wziął swoją torbę i zszedł do kuchni. Jego dziadek siedział spokojnie przy stole czytając gazetę i pijąc kawę. Chłopak odłożył czapkę na blat i odgarnął mokre włosy do tyłu.

- A ty co ? Dzisiaj bez prysznica ? –spytał mężczyzna spoglądając na niego sponad gazety

- Już jedną kąpiel mi zafundowałeś, drugiej nie potrzebuje –warknął przez ramię

- Oj nie obrażaj się młody… Lizzy też cię tak budziła i to nie raz, a na nią tak nie warczałeś –odparł z wyrzutem biorąc kubek do ręki

- Tak tylko, że Lizzy używała do tego miski albo kubka, a nie wiadra –wymruczał

- Boisz się, że nie spodobasz się naszej Sami co ?

Alfred niemal nie zakrztusił się kawą na te słowa. Jak on mógł pomyśleć o czymś takim ?! Sam była jedynie jego znajomą i nic poza tym ! Zresztą po wczorajszej sytuacji miał wrażenie, że za nim nie przepada. Oczywiście nie miał jej tego za złe, nie wszystkich nowo poznanych trzeba od razu uwielbiać. Kiedy wreszcie opanował kaszel odwrócił się do dziadka, który z uśmiechem popijał kawę i przyglądał mu się. Po chwili mężczyzna odstawił filiżankę na stół, skrzyżował ręce na piersi i zaśmiał się w ten swój specyficzny sposób.

- Nie… błagam tylko mi nie mów, że znowu chcesz mnie swatać z koleją dziewczyną… -jęknął niezadowolony

- Przecież nic nie mówię –odparł uśmiechając się chytrze

Załamany chłopak spojrzał błagalnie na dziadka, wiedział jak to się skończy. Mężczyzna tylko wzruszył ramionami cały czas uśmiechając się. Alfred nienawidził kiedy pięćdziesięciolatek knuł coś za jego plecami i to w dodatku coś związanego z nim ! Wzdrygnął się. Tak cholernie nie chciał, żeby powtórzyło się to co kiedyś. Nie dość, że pewnie sam by ucierpiał to jeszcze skrzywdziłby, niecelowo, dziewczynę która wydawała się być naprawdę wspaniałą osobą pomimo swojego dość specyficznego zachowania… Automatycznie machnął dłonią na mężczyznę po czym odwrócił się i wziął torbę.

- A ty dokąd ? –zapytał zaciekawiony

- Idę do schroniska –odparł Alfred biorąc ze stołu jabłko

- Ale przecież powiedziałem ci, że możesz przyjść później –zawołał za nim dziadek wychylając się przez stół

- Cześć –pożegnał go chłopak, zakładając szybko płaszcz i wychodząc ignorując przy tym wszelkie słowa dziadka

Przeskoczył trzy schodki prowadzące na werandę przed domem i ruszył w stronę głównej ulicy. Nie był pewny czy pięćdziesięciolatek chciał go tylko sprowokować czy faktycznie coś kombinował. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć ta sytuacja nie wróżyła niczego dobrego.

 

Kolejna bezsenna noc. Sam siedziała przy stole w pracowniczej kuchni nad kubkiem gorzkiej kawy z cukrem. Zapach napoju wywoływał u niej odruch wymiotny, ale wiedziała, że bez tego nie da rady normalnie funkcjonować. Wykończona całonocnym wysłuchiwaniem kazań przyjaciółki nie była wstanie trzeźwo myśleć. Okaleczone palce pulsowały tępym bólem pod ciasno zawiniętym bandaże na którym widać było krew wymieszaną z osoczem. Po mimo makijażu widać było jej podkrążone oczy i spierzchnięte usta. Spuściła wzrok na kubek i po chwili zastanowienia napiła się trochę. Skrzywiła się i z trudem powstrzymała pochodzącą jej do gardła kolację. W chwili kiedy myślała, że wszystko jest już dobrze, jej żołądek postanowił się zbuntować. Jak wystrzelona z procy pobiegła do łazienki i zwróciła całą zawartość żołądka. Miała dość, nie chciał tu być, wolała leżeć w domu. Po chwili między kaszlnięciami usłyszała jak ktoś ostrożnie uchyla drzwi. Zignorowała to, teraz miała większy problem.

- Sam ? –odbiegł ją głos za plecami –Wszystko dobrze ?

Podniosła ociężale głowę sponad ubikacji po czym spuściła wodę, otarła wierzchem dłoni usta i podpierając się o ścianę wstał jedną ręką trzymając się na brzuch. Odwróciła się niespiesznie i zobaczyła przed sobą Alfreda. Chłopak patrzył na nią z troską, ewidentnie martwiło go to co musiał przed chwilą zobaczyć.

- Czego chcesz ? –warknęła patrząc na niego z pode łba

- Dobrze się czujesz ? Strasznie blado wyglądasz –stwierdził ignorując jej nieprzyjemny ton

- Nic mi nie jest –burknęła ruszając w stronę drzwi

- Co się dzieje ? –spytał po raz kolejny zagradzając jej drogę ręką

- Nic mi nie jest –powtórzyła przez zaciśnięte zęby –Wypuść mnie, mam sporo roboty

Alfred patrzył jej chwile w oczy, błądząc po twarzy chcąc znaleźć w niej odpowiedz na pytanie. W końcu jednak westchnął ciężko i zabrał rękę z framugi drzwi. Samanta spiorunowała go wzrokiem i przepchnęła się obok trącając go ramieniem. Zła jak osa wyszła przez zaplecze na zewnątrz trzaskając za sobą drzwiami. Musiała się przewietrzyć. Od razu po wyjściu uderzyło ją w twarz zimne powietrze i lekka, prawie niezauważalna mżawka. Oparła przeguby o zespawane ze sobą rurki mające imitować barierkę i wzięła głęboki oddech patrząc przed siebie. Dopiero teraz dotarło do niej jak potraktowała chłopaka. Od razu zrobiło jej się wstyd. Po raz kolejny chciał jej tylko pomóc, a ona potraktowała go jak wroga. Znowu ! Zacisnęła dłonie w pięści wbijając przy tym paznokcie w wewnętrzną część ręki. Czemu ona ciągle to robi ?! Czemu ciągle go odtrąca widząc, że chce jej tylko pomóc ?!

- Idiotko ! Ogarnij się w końcu ! On chce ci tylko pomóc, pozwól chociaż jednej osobie ! –zbeształa się

-Spokojnie. Nie musisz się tak denerwować. Nic się nie stało –powiedział chłopak

Sam aż podskoczyła na dźwięk jego głosu. Nie znosiła kiedy ją tak zachodził od tyłu. Po kilku głębokich wdechach uspokoiła się i spojrzała na niego niepewnie. Nie miała odwagi popatrzeć mu w oczy, było jej po prostu wstyd.

- Aż tak cię przestraszyłem ? –spytał uśmiechając się miło

- Nie lubię kiedy się tak zakradasz –odparła mrużą niezadowolona oczy –W ogóle to czemu za mną chodzisz ? –spytała patrząc na niego podejrzliwie

- Chcę z tobą po prostu porozmawiać, poznać cię i tyle… nic więcej –odpowiedział opierając się o prowizoryczną balustradę

- Niby o czym ? –stanęła obok i zmierzyła go wzrokiem

- O czymkolwiek… chcę cię poznać –odparł nie patrząc na nią

Samanta przyglądała mu się uważnie. O co mu mogło chodzić ? Nie miał raczej żadnych powodów żeby kłamać, więc w czym rzecz ? Może faktycznie chciał się z nią zaprzyjaźnić tak po prostu. Nie była pewna czy to dobry pomysł, bała się… bała, że znów zrobi lub powie coś co mogłoby go zranić. Już wytaczając go skrzywdziła… W końcu zebrała się w sobie, chciała postawić sprawę jasno i skończyć te gierki.

- Przeprasza… nie chciałam cię w żaden sposób urazić ani nic. To co mówiłam lub robiła to… to nigdy nie było w złej intencji –wyrzuciła z siebie na jednym oddechu z prędkością światła

Alfred odwrócił do niej głowę i zmierzył wzrokiem. Nie do końca zrozumiał co powiedziała, na pewno w jej głosie było słychać skruchę.

- Co ? Szczerze to połowy z tego co powiedziałaś w ogóle nie zrozumiałem –wytłumaczył zgodnie z prawdą –Może powtórz, ale wolno i spokojnie –dodał po chwili namysłu

- No dobrze… -Sam podeszła bliżej i wzięła głęboki oddech –Ja… ch-chciałam cię przeprosić za moje zachowanie… nie chciała sprawić ci przykrości… jest mi cholernie wstyd… z całego serca przepraszam –powiedziała

Słowa przechodziły jej z trudem przez ściśnięte od emocji gardło, czuła jak łzy napływają jej do oczu. Teraz stała sztywno z pochyloną głową jakby czekała na karę. Po chwili Alfred drgnął i stanął naprzeciw niej po czym uniósł rękę do góry. Dziewczyna skuliła się lekko w obawie, że zaraz ją uderzy, ale nic takiego nie stało. Zamiast uderzenie poczuła jak chłopak obejmuje ją ramieniem i lekko przyciąga do siebie. Oparła mu głowę i ręce na klatce piersiowej po czym zamknęła oczy. Czuła się dziwnie bezpiecznie. Ta nienaturalna dla niej sytuacja była bardzo przyjemna i zasadniczo nawet jej się podobała. Ogarnął ją niebywały spokój gdy usłyszała jego rytmiczne bicie serca.

- Przeprosiny przyjęte. Nie musiałaś, nie byłem i nie jestem na ciebie zły. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień –szepnął przyciągając są jeszcze bliżej

Samanta uśmiechnęła się lekko na te słowa, czuła, że jest jej teraz znacznie lżej. Alfred był naprawdę wspaniałym młodym, przystojnym mężczyzną, a ten drobny gest jakim było zwykłe przytulenie dał jej niesamowity spokój. Czuła się dobrze, nawet bardzo… Dotyk innych zawsze działał na nią jak płachta na byka, ale nie teraz… Teraz było inaczej, była po prostu szczęśliwa. Chciała żeby to szczęście trwało wiecznie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Freya 26.11.2016
    "... zdał sobie sprawę, jest cały mokry," - że
    "-warknął chłopaka patrząc na niego zabójczym wzrokiem" - po myślniku (-) spacja ( ), chłopak(,) po "wzrokiem" kropka(.)
    "- Już się boje -zadrwił -Rusz się i choć na dół -dodał" - boję, chodź
    Przy okazji:
    Po myślniku, pauzie (-) stawiaj spację ( ) - tutaj wszędzie
    Brakuje kropek na końcu wypowiedzi dialogowych (.) - chyba wszędzie
    Przed pytajnikiem (?), czy wykrzyknikiem (!) - nie robimy spacji ( ) - wszędzie
    Przypuszczam, że te techniczne ułomności, dotyczą wszystkich twoich tekstów.
    "drugiej nie potrzebuje" - potrzebuję
    "nie była wstanie trzeźwo myśleć." - w stanie
    "Po mimo makijażu widać było" - pomimo
    "podpierając się o ścianę wstał jedną ręką trzymając się za brzuch." - opierając się o ścianę jedną ręką, wstała trzymając się za brzuch.
    "chcąc znaleźć w niej odpowiedz na pytanie." - odpowiedź
    "- odparła mrużą niezadowolona oczy." - mrużąc
    "Już wystarczając go skrzywdziła..." - wystarczająco
    "Przeprasza... nie chciałam cię w żaden sposób urazić ani nic." - przepraszam
    "To co mówiłam lub robiła to..." - robiłam
    "nie chciała sprawić ci przykrości..." - chciałam
    "ale nic takiego nie stało." - się, lub - nie nastąpiło
    "- szepnął przyciągając są jeszcze bliżej." - ją

    To nie wszystkie potknięcia, są jeszcze interpunkcyjne, spróbuj skoncentrować się bardziej na technicznej formie zapisu tekstu. Opko jest niezłe.
    Udzielaj się bardziej w komentarzach, albo na forum - wtedy więcej luda zwróci na ciebie uwagę. :)
  • Angie 26.11.2016
    Dzięki za komentarz :) Pierwszy raz publikuję opowiadania w sieci i jeszcze nie do końca wiem jak to wszystko działa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania