Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

W środku gangu - część 1

Opowieść o kilku kryminalistach, liczących na szybkie wzbogacenie się, poprzez brudne interesy. To właśnie one zdecydują, czy grupa młodych chłopaków trafi do grobu, czy do kryminału.

 

Szedł szarym chodnikiem, w głowie nucąc refren piosenki "Fuck Tha Police", autorstwa zespołu NWA. Skręcił przy wąskiej uliczce, między salonem fryzjerskim, a burgerownią. Miała ona około sześćdziesiąt metrów. Musiał przymrużać oczy, ponieważ słońce świeciło prosto w nie, mimo niebieskiej czapki z prostym daszkiem, założonej na głowie. Zdjął luźną rozpinaną na guziki bluzę w tym samym kolorze i zaczął nieść ją w rękach. Najchętniej ściągnął by także białą koszulkę bez nadruku, ale wtedy pewnie skończyłby w rowie, pobity przez policjantów. W głębi duszy dziękował sobie, że zamiast czarnych jeansów wybrał szare szorty, inaczej wróciłby do domu spocony jak biegacz po maratonie, chociaż już teraz krople potu spływały po jego ciemnej skórze. To tutaj. Przy dwóch pojemnikach na śmieci stał ubrany na czarno Afroamerykanin. Dwudziestojednolatek podszedł do niego, przybijając na przywitanie piątkę.

- Hej, Duck. - przywitał się, patrząc na dosłownie czarnego kolegę.

- Siema, Lil. - przywitał się czekający na niego dwudziestoczterolatek.

- Masz coś dla mnie? - spytał, ściskając w głębokich kieszeniach banknoty.

- Ta. Tu masz najlepszy towar, sprowadzany od dwójki braci z Jamajki. - starszy z mężczyzn wręczył mu papierową torebkę, z pobliskiej burgerowni. Jego klient, Lil, zajrzał do niej. Duży foliowy worek z ciemnozielonym suszem. Na myśl o zapaleniu skręta, jego ślina zrobiła się gorąca.

- Ile tego jest? - zapytał szczęśliwy, zaciskając torbę.

- Osiem gramów. To jest sto sześćdziesiąt dolców.

- Stary, zrób jakąś przecenę...

- Nie ma kasy, nie ma towaru. - odmówił diler.

- Cholera. Masz. - dał mu do dłoni kilka zielonych banknotów.

- Jak będziesz coś chciał, to wiesz co robić.

Oboje niemal w tym samym czasie obrócili się na piętach. Postawili krok do przodu, gdy stało się coś, o czym nawet nie pomyśleli, odbywając kolejną transakcję. Z wyjścia alejki, od strony Lila wjechał czteroosobowy radiowóz na sygnale. Nie było wątpliwości, ktoś sypnął. Musieli działać szybko. Diler Duck miał to szczęście, że Lil wiedział jak się zachować.

- D! - wykrzyknął pierwszą literę imienia handlarza, rzucając mu papierową torbę. Skoro pojazd przyjechał od jego strony, nie zdążył by uciec. Handlarz złapał torbę, rzucając się do biegu. Brał udział w kilku zawodach sportowych, co pozwoliło mu zniknąc po kilku sekundach za rogiem. On nie miał tyle szczęścia.

- LAPD! - wydarł się funkcjonariusz policji rady białej.

Lil stanął w miejscu, około trzy metry od maski pojazdu. Rozstawił szeroko nogi i położył na wytatuowanym karku splecione dłonie. Uklęknął na brudnym betonie, czekając tylko na skucie w zimne kajdanki.

 

Mały pokój, stolik, dwa krzesła, prawie zerowe oświetlenie. Skąd on to znał... Policjanci zgodzili się rozkuć go, dając mu swobodę w nadgarskach. Kątem oka obserwował kamerę, skierowaną prosto na niego. Metalowymi, białymi drzwiami do pomieszczenia wszedł funkcjonariusz. Ten sam, który nakładał mu kajdanki i wrzucał do radiowozu. Usiadł naprzeciw zatrzymanego Afroamerykanina. Ten spojrzał na siwego okularnika z pogardą.

- Wayne Declasse. Dwadzieścia jeden lat. - wyczytał z akt chłopaka policjant - Od dawna mieszkasz w South Central? - spojrzał na niego, mimo że doskonale znał odpowiedź.

- Od urodzenia. To mój dom. - odparł Lil, spodziewając się co będzie dalej.

- Notowany za posiadanie narkotyków, rozboje i bójki. Możesz mi powiedzieć, co robiłeś w miejscu, w którym cię złapaliśmy?

- Wracałem do domu, z boiska. Zawsze tamtędy wracam. Jakiś koleś proponował mi dragi, ale ja odmówiłem. Sami widzieliście, że nic przy sobie nie mam. - kłamał czarnoskóry.

- Yhm. Jak on się nazywa?

- Kto?

- Diler narkotyków, u którego kupowałeś prochy.

- Nic nie kupowałem. Jak mówiłem, wracałem z burgerowni. Pierwszy raz widziałem go na oczy.

- Kłam dalej, przedłużymy ci wyrok. Tym razem nie wywiniesz się tak łatwo. Posiedzisz czterdzieści osiem godzin bez pożywienia na dołku, to może zaczniesz mówić.

Funkcjonariusz wstał, chwycił go z całej siły za ramię, chcąc zadać mu jak największy ból i wyprowadził z pokoju. Obydwaj wiedzieli, co czeka młodego mężczyznę...

Następne częściW środku gangu - część 2

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Waldellano 29.01.2017
    Może wreszcie jakaś seria, na którą złapię zajawkę i dokończę ją, planując kolejną część... =)
  • katharina182 30.01.2017
    Pomysł jest ale teraz wszystko zależy od tego jak go rozwiniesz.
    Krótka uwaga: masz źle zapisane dialogi. Tutaj jest na forum wątek o tym jak poprawnie zapisać dialogi.
    Poza tym drobiazgiem jest całkiem fajnie.
  • Waldellano 30.01.2017
    Chodzi ci o te myślniki? Nie mam tego długiego - na klawiaturze, a nie będę za każdym razem przytrzymywał, naciskał wklej, pisał i tak dalej, bo to męczące
  • katharina182 30.01.2017
    Waldellano dla przykładu:
    "- Od urodzenia. To mój dom. - odparł Lil, spodziewając się co będzie dalej." Powinno być: "- Od urodzenia. To mój dom (bez kropki) - odparł Lil, spodziewając się co będzie dalej."

    To są takie drobiazgi. Zwróciłam uwagę bo pomyślałam że chciałbyś wiedzieć; ) jak Cię to interesuje to zobacz sobie ten wątek np. Tutaj na forum. "Jak zapisywać poprawnie dialogi" chyba tak się nazywa.
    Pozdrawiam i życzę weny do dalszego tworzenia; )
  • Waldellano 30.01.2017
    katharina182 Sprawdzałem kiedyś. Dzięki
  • zaciekawiony 31.01.2017
    "Skręcił przy wąskiej uliczce" - ale w którą stronę?

    "między salonem fryzjerskim, a burgerownią. Miała ona około sześćdziesiąt metrów." - ta burgerownia tyle miała. A nawet jeśli chodziło o uliczkę, jest to opis mało obrazowy.

    " niebieskiej czapki z prostym daszkiem, założonej na głowie." - zaznaczył koniecznie narrator, albowiem czytelnik mógłby sądzić że czapka znajdowała się na kolanie. Lewym.

    "Dwudziestojednolatek podszedł do niego, przybijając na przywitanie piątkę." - ale kto podszedł do kogo? Afroamerykanin spod śmietnika do bohatera, czy bohater (którego wieku nie znaliśmy) do tego faceta? Oczywiście rozumiem, że chciałeś wprowadzić kolejną informację o bohaterze, choć w sumie nie wiem po co musi być tak dokładna, ale uważaj z wprowadzaniem nowych określeń postaci, bo czasem pojawia się taka właśnie niejednoznaczność.

    "starszy z mężczyzn wręczył mu papierową torebkę" - to tam było jeszcze dwóch mężczyzn, oprócz bohatera? Słuchaj, nie musisz na siłę wymyślać w każdym kolejnym dialogu nowego określenia na postaci, bo tworzy się takie właśnie zamieszanie. Jeśli w następnych akapitach nazwiesz chłopaka "właścicielem białej koszulki", "krótkowłosym" czy "nosicielem błękitnej czapki" to kończę ocenianie na 1. Jeśli mamy bohatera a potem czytamy że "starszy z mężczyzn coś mu dał" to oznacza że naprzeciwko bohatera stało dwóch mężczyzn, jeden starszy drugi młodszy, i ten starszy coś mu dał.

    "Usiadł naprzeciw zatrzymanego Afroamerykanina." - zaznaczył koniecznie narrator, bo czytelnik mógłby zapomnieć kto siedzi w pokoju.
  • Waldellano 31.01.2017
    Mógł trzymać czapkę w ręce
  • Tanaris 31.01.2017
    Tajemnicza końcówka... Dla mnie 4 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania