Poprzednie częściWojtek kupował tylko dobry towar.

Wojtek

Wojtek od najmłodszych lat marzył o zostaniu kapłanem. Jego serce płonęło z miłości do Boga, a on sam pragnął poświęcić swoje życie dla Jego służby. Był młodym człowiekiem pełnym entuzjazmu, oddanym modlitwie i wierze, który wierzył w moc bezgrzeszności.

 

Rekrutacja do seminarium była trudnym i wymagającym procesem, ale Wojtek pokonał wszystkie przeszkody. Z wielką radością przystąpił do nauki, aby stać się godnym narzędziem w rękach Boga. Jego ducha wypełniały cnota i cnotliwość, obiecał Bogu celibat i czystość serca.

 

Wiedział, że dla kapłanów istotna jest powściągliwość seksualna. Dusza i ciało, o które musiał dbać, były świętymi darami, które powinny być poświęcone jedynie Bogu. Dla niego dziewictwo było symbolem niewinności i moralności, a także miało głębsze znaczenie duchowe. Dlatego długo zastanawiał się nad swoim powołaniem.

 

Na początku wiary, kiedy Wałbrzych był jeszcze niewielkim miasteczkiem, Wojtek spotkał wyjątkową dziewczynę Annę. Od pierwszego spojrzenia wiedział, że to jest ta osoba, z którą chciałby być przez resztę życia. Zawsze odczuwał do niej głębokie przyciąganie, troszczył się o nią i marzył o stworzeniu z nią wspólnej przyszłości.

 

Jednakże, kiedy Wojtek rozpoczął studia w seminarium, jego przekonanie o celibacie było silne. Złożył ślub, a jego serce i dusza były wypełnione nietykalną czystością. Wojtek nie mógł porzucić swojego powołania, aby być z Anną w sposób, w jaki pragnął. Decyzję podejmował w modlitwie, kładąc swoje pragnienia i emocje w ręce Boga. Mimo tej decyzji, czuł, że jego serce pęka.

 

Duszpasterze i inni księża nauczyli go o znaczeniu panieństwa, dziewictwa, nieskalania i niepokalania. Wojtka bardzo przejęło to, jak istotną rolę odgrywa dziewictwo w życiu kapłana. Zrozumiał, że tym samym oddaje swoje serce Bogu, o które tak bardzo dbał. Dla niego to była najwyższa forma przyzwoitości i moralności.

 

Przez lata jego przyjaźń z Anną pozostała niewinna i czysta. Wojtek nie mógł patrzeć na to, jak cierpi, ale wiedział, że musi pozostać wierny swojemu powołaniu. Codziennie modlił się o siłę, by utrzymać swoje obietnice wobec Boga.

 

W dniu jego święceń kapłańskich, Anna przyszła do seminarium z bukietem białych róż i wiankiem na głowie. Gdy Wojtek wystąpił przed wszystkimi, jego serce wypełniło się radością i smutkiem jednocześnie. Wiedział, że od tej chwili nie będzie mógł być blisko Anny w sposób, w jaki pragnął.

 

Wojtek przysiągł Bogu powstrzymywać się od wszelkich działań seksualnych i od tej pory jego powściągliwość seksualna miała być jeszcze większa. Złożył ślub czystości, by pozostać w nieskalanej i niepokalanej moralności.

 

Choć czasami czuł ból i tęsknotę, wiedział, że wybrał właściwą drogę.

 

Wojtek był teraz kapłanem i pełnił swoją posługę w małej parafii na wsi. Codziennie odprawiał msze, spowiadał wiernych, odwiedzał chorych i potrzebujących. Jego życie było proste i skromne, a on sam starał się być dobrym pasterzem dla swojej owczarni.

 

Jednakże, Wojtek nie zapomniał o Annie. Wciąż myślał o niej i tęsknił za nią. Czasami widywał ją na ulicy, gdy przyjeżdżała do miasta na zakupy lub sprawy. Zawsze wymieniali uprzejme pozdrowienia, ale nie rozmawiali ze sobą. Wojtek czuł, że jego uczucia są grzechem, który zagraża jego powołaniu. Dlatego postanowił pokutować za nie.

 

Wojtek miał w swojej celi mały bicz, którym bił się po plecach. Uważał, że to jest sposób na oczyszczenie się z nieczystych myśli i pragnień. Wierzył, że przez cierpienie fizyczne może zbliżyć się do Boga i zadośćuczynić za swoje winy. Każdego wieczora, po zakończeniu swoich obowiązków, Wojtek zamykał się w swojej celi i biczował się do krwi.

 

Ból był dla niego formą modlitwy i ofiary. Nie chciał, aby ktokolwiek się o tym dowiedział, więc ukrywał swoje rany pod szatą. Nie skarżył się ani nie narzekał. Myślał, że to jest jego krzyż, który musi nieść za miłość do Boga i ludzi.

 

Pewnego dnia, gdy Wojtek biczował się w swojej celi, usłyszał pukanie do drzwi. Przerwał swoją pokutę i poszedł otworzyć. Ku swojemu zdziwieniu, zobaczył Annę, która stała na progu z koszem pełnym owoców i kwiatów. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała:

 

- Witaj, Wojtku. Przyniosłam Ci trochę darów z mojego ogrodu. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

 

Wojtek poczuł, jak jego serce bije szybciej. Nie wiedział, co powiedzieć. Zauważył, że Anna była piękna jak zawsze, a jej oczy błyszczały z radości. Zaprosił ją do wejścia i zaproponował herbatę. Anna zgodziła się i usiadła na krześle. Wojtek usiadł naprzeciwko niej i zaczął rozmawiać.

 

- Jak się masz, Aniu? Co u Ciebie słychać?

 

- Dobrze, dziękuję. Jestem szczęśliwa i spokojna. A Ty, Wojtku? Jak Ci się żyje jako kapłan?

 

- Też dobrze. Staram się być wierny mojemu powołaniu i służyć Bogu i ludziom.

 

- Cieszę się, że tak mówisz. Widzę, że jesteś dobrym i szlachetnym człowiekiem. Zawsze Cię podziwiałam i szanowałam.

 

Wojtek poczuł, jak mu się czerwienią policzki. Nie spodziewał się takich słów od Anny. Nie wiedział, jak na nie zareagować. Zmienił temat i zapytał o jej rodzinę i znajomych. Anna opowiedziała mu o swoim życiu, o tym, że wyszła za mąż za dobrego człowieka, który ją kocha i szanuje. Powiedziała, że ma dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, którzy są jej największym skarbem. Pokazała mu zdjęcia swojej rodziny i opowiedziała o ich planach na przyszłość.

 

Słuchał jej z uwagą i uśmiechem. Cieszył się, że Anna jest szczęśliwa i spełniona. Jednocześnie czuł w sobie smutek i żal. Żałował, że to nie on jest jej mężem i ojcem jej dzieci. Żałował, że nie może być z nią tak, jak kiedyś. Żałował, że nie może jej powiedzieć, jak bardzo ją kocha.

 

Anna zauważyła, że Wojtek jest zamyślony i smutny. Zapytała go, czy coś się stało, czy coś go martwi. Wojtek zaprzeczył i powiedział, że wszystko jest w porządku. Nie chciał jej mówić o swojej pokucie, o tym, że się biczował, o tym, że cierpiał z miłości do niej. Nie chciał jej zasmucić ani zaniepokoić. Nie chciał, aby ona się o niego bała lub współczuła.

 

Nie była przekonana, ale nie naciskała. Wstała i powiedziała, że musi już iść. Podziękowała Wojtkowi za rozmowę i herbatę. Wojtek podziękował jej za prezenty i towarzystwo. Anna podeszła do niego i uścisnęła mu rękę. Wojtek poczuł, jak jego dłoń drży w jej dłoni. Anna spojrzała mu w oczy i powiedziała:

 

- Wojtku, chcę Ci coś powiedzieć. Nie wiem, czy to odpowiednie, ale muszę to zrobić. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze będziesz dla mnie kimś wyjątkowym. Zawsze będziesz w moim sercu i w mojej pamięci. Zawsze będę Cię kochać.

 

Wojtek nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie mógł znaleźć słów, aby odpowiedzieć. Anna pochyliła się i pocałowała go w policzek. Wojtek poczuł, jak jego twarz płonie z gorąca. Anna uśmiechnęła się do niego i wyszła z celi. Wojtek został sam, z koszem pełnym owoców i kwiatów, i z sercem pełnym miłości i bólu.

 

Żył jeszcze kilka lat jako kapłan. Był szanowany i kochany przez swoich parafian, którzy doceniali jego poświęcenie i dobroć. Wojtek nie zaprzestał swojej pokuty, ale też nie stracił swojej wiary i nadziei. Wierzył, że Bóg ma dla niego plan i że kiedyś spotka się z Nim w niebie.

 

Wojtek często modlił się za Annę i jej rodzinę. Nie przestał jej kochać, ale też nie próbował się z nią kontaktować. Szanował jej wybór i życzył jej szczęścia. Anna też nie zapomniała o Wojtku. Czasami pisała do niego listy, w których dzieliła się z nim swoimi radościami i smutkami. Wojtek odpisywał jej, ale zawsze w sposób przyjacielski i powściągliwy. Nie chciał budzić w niej fałszywych nadziei ani narażać jej na grzech.

 

Pewnego dnia, Wojtek poczuł się źle. Miał gorączkę i ból w klatce piersiowej. Zawołał lekarza, który stwierdził, że ma zapalenie płuc. Wojtek został położony do łóżka i podany pod opiekę sióstr zakonnych, które pracowały w parafii. Lekarz powiedział, że Wojtek ma słabe serce i że jego stan jest poważny. Wojtek nie bał się śmierci, ale też nie chciał umierać. Chciał jeszcze pożyć trochę, aby służyć Bogu i ludziom.

 

Wojtek poprosił o spowiedź i komunię. Przyjął je z pokorą i wdzięcznością. Poprosił też o namaszczenie chorych. Ksiądz, który go namaszczał, był jego przyjacielem i kolegą z seminarium. Powiedział mu, że niech się nie martwi, że Bóg jest z nim i że czeka na niego w niebie. Wojtek podziękował mu i poprosił, aby przekazał pozdrowienia Annie i jej rodzinie. Ksiądz obiecał mu to zrobić.

 

Spędził kilka dni w gorączce i delirium. Miał dziwne sny i wizje. Widział swoje życie, jak na filmie. Widział swoje dzieciństwo, swoją młodość, swoją miłość do Anny, swoje powołanie, swoją posługę, swoją pokutę. Widział też Boga, który patrzył na niego z miłością i współczuciem. Wojtek czuł, że Bóg go rozumie i przebacza. Wojtek prosił Boga o łaskę i miłosierdzie.

 

W ostatnim dniu swojego życia, Wojtek obudził się ze snu. Był spokojny i pogodny. Wiedział, że to jest jego czas. Poprosił siostrę zakonną, która go opiekowała, aby przyniosła mu różaniec. Wojtek chwycił go w rękę i zaczął modlić się. Siostra zakonna usiadła obok niego i modliła się razem z nim.

 

Wojtek modlił się z całym sercem i duszą. Prosił Boga o wybawienie i zbawienie. Prosił też o błogosławieństwo dla Anny i jej rodziny. Prosił, aby Bóg dał im szczęście i pokój. Wojtek czuł, że jego miłość do Anny nie jest już grzechem, ale darem. Czuł, że Bóg akceptuje jego miłość i cieszy się z niej. Wojtek czuł, że jego miłość do Anny jest drogą do Boga.

 

Skończył modlitwę i zamknął oczy. Uśmiechnął się i westchnął. W tym momencie, poczuł, jak jego dusza opuszcza ciało i unosi się w górę. Wojtek poczuł, jak jest lekki i wolny. Wojtek poczuł, jak jest szczęśliwy i radosny. Wojtek poczuł, jak jest blisko Boga.

 

Wojtek dotarł do nieba. Zobaczył przed sobą wielką bramę, która była otwarta. Zobaczył za nią światło, które było jasne i ciepłe. Zobaczył też aniołów, którzy śpiewali i grały na instrumentach. Zobaczył też świętych, którzy go witali i witali. Zobaczył też Boga, który siedział na tronie i uśmiechał się do niego.

 

Podszedł do Boga i padł przed Nim na kolana. Bóg podniósł go i przytulił. Powiedział mu, że jest z niego dumny i że go kocha. Powiedział mu, że ma dla niego miejsce w niebie, po swojej prawicy. Powiedział mu, że ma dla niego nagrodę, za jego wierność i poświęcenie. Powiedział mu, że ma dla niego niespodziankę, za jego miłość i cierpienie.

 

Wojtek zapytał Boga, jaka jest ta niespodzianka. Bóg uśmiechnął się i pokazał mu palcem. Wojtek spojrzał w kierunku, w którym wskazywał Bóg. Zobaczył tam Annę, która stała wśród aniołów i świętych. Była piękna i promienna. Miała na sobie białą suknię i wianek z kwiatów. Miała na sobie też pierścionek, który Wojtek jej kiedyś podarował.

 

Anna zobaczyła Wojtka i uśmiechnęła się do niego. Pobiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona. Wojtek poczuł, jak jego serce bije znowu. Poczuł, jak jego miłość do Anny jest żywa i silna. Poczuł, jak jego miłość do Anny jest błogosławiona i święta. Poczuł, jak jego miłość do Anny jest wieczna i nieśmiertelna.

 

Pocałowała Wojtka i powiedziała mu, że go kocha. Wojtek pocałował ją i powiedział, że też ją kocha. Bóg popatrzył na nich i powiedział im, że są dla siebie stworzeni. Powiedział im, że ich miłość jest Jego wolą i Jego darem. Powiedział im, że ich miłość jest Jego obrazem i Jego chwałą.

 

Wojtek i Anna podziękowali Bogu za Jego miłość i łaskę. Bóg pobłogosławił ich i zaprosił ich do swojego stołu. Wojtek i Anna poszli za Nim, trzymając się za ręce. Wszyscy aniołowie i święci zaczęli klaskać i wiwatować. Wojtek i Anna byli szczęśliwi i radośni. Wojtek i Anna byli w niebie i w Bogu. Wojtek i Anna byli razem i na zawsze.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • słone paluszki 4 miesiące temu
    E, myślałam że to misiu Wojtku :(
  • Św Szeptunka 4 miesiące temu
    A ja myślałam, że o pedale Romanie, autobiograficzny
  • Św Szeptunka 4 miesiące temu
    Jeszcze brakowało w tym opowiadaniu żeby bóg ich przeleciał...
  • Józef Kemilk 4 miesiące temu
    Przyjemnie się czytało👍
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania