Wymiataka

"Wymiataka"

 

gatunek: sny/fantastyka/imprezy/podróże/przygoda/surrealizm

 

Wszechświat Vaporwersum przenikał przez wszystkie miejsca i trwał w nieskończoność. W punkcie czasoprzestrzeni, w którym działa się poniższa historia, trwały pozytywnie alternatywne lata 2011-2013.

 

Odlotowy, Odjazdowy oraz Odpływowy byli kolegami, mającymi po około dwadzieścia pięć lat. Jednego razu, przemierzali daleki kosmos, siedząc na antycznych rydwanach, ciągniętych przez roboty w kształcie nietypowych, fantazyjnych zwierząt, takich jak latające ryby wielkości antylop gnu. Nagle, zderzyli się z gigantycznym, posrebrzanym, powoli przemierzającym wszechświat dyskiem, przyozdobionym kolorowymi światełkami.

 

Niespodziewanie zniknęli, a wtedy pojawili się na tle jasnoniebieskiego nieboskłonu, na którym wypoczywało pięć olbrzymich chmurowych istot, mających kształty jakby samolotów. Okazało się, że trzech kolegów miało spadochrony. Otworzyli je, dzięki czemu mogli sobie powoli i delikatnie opadać. Trwał niezwykły, nieprzerwany, ciepły, słoneczny, rześki poranek, kiedy wylądowali w płyciźnie zrelaksowanego oceanu, niedaleko tropikalnej plaży, ciągnącej się wzdłuż wybrzeży wielkiego, barwnego, zabawnego, rozrywkowego oraz surrealnego Miasta Imprez I Relaksu.

 

Popłynęli w stronę wycieczkowego jachtu motorowego, przepływającego właśnie nieopodal. Zanim pojazd wodny znalazł się w gwarnej przystani, gdzie było słychać szanty oraz muzykę dyskotekową, to zauważyli osiem delfinów butlonosów, a także pięć żarłaczy białopłetwych. Gdy już znaleźli się na brzegu, to podziwiali cztery fruwające pośród chmur, podobne do płaszczek stworzenia z nieznanego gatunku, po czym zaszli na plażę.

 

Na miejscu spotkali kilka grupek imprezujących i relaksujących się, wesołych, wyluzowanych ludzi, mających po dwadzieścia kilka do pięćdziesięciu kilku lat. Różnica wieku w każdej z nich wynosiła od zera do kilku lat. Jedna z tych grupek, składająca się z trzech mężczyzn i trzech kobiet, podbiegła do gości oraz przywitała się z nimi. Każde z sześciorga miejscowych miało po mniej więcej dwadzieścia pięć lat. Już po kilku minutach, dziewięć osób urządziło razem wystawny piknik pośród przybrzeżnych wydm. Jedli przekąski, pili oranżadę. Włączyli radiomagnetofon i słuchali legendarnych, przebojowych utworów z gatunków takich jak: new wave, italo disco oraz pop latynoski. Tańczyli przy ognisku, a później, pod trzema namiotami, przespali magiczną, gwieździstą noc. O pełni uśmiechniętego, rozmarzonego księżyca, kilka ławic drobnych, kolorowych ryb, wyskoczyło z wody i wesoło pofruwało nad plażą oraz nad pobliskim tropikalnym parkiem, razem z kolibrami i ćmami, a następnie wróciło do swojego podwodnego świata, gdzie skryło się pośród konarów oraz wodorostów.

 

Nad ranem, po pobudce, miejscowi złożyli namiot i schowali go do największego z trzech posiadanych przez siebie samochodów, a następnie wzięli przyjezdnych na szaloną, przebojową, odjechaną oraz pełną różnych przygód i atrakcji wycieczkę po mieście. Auta, którymi dysponowali, to czteroosobowy sedan z lat osiemdziesiątych, czteroosobowy hatchback z późnych lat siedemdziesiątych oraz kamper z wczesnych lat dwutysięcznych. Następnie, wzięli przyjezdnych na pełną przygód i atrakcji przejażdżkę po mieście.

 

Pojazdy zatrzymały się na obrzeżach dużego parku na przedmieściach. Ludzie wysiedli, zamknęli drzwi oraz wesoło pobiegli na pobliskie wzgórze, znajdujące się w samym sercu obszaru, stylizowanego na las. Znowu rozpalili ognisko. A wtedy po raz kolejny słuchali muzyki i tańczyli radośnie. Poza tym, opowiadali sobie wzajemnie zabawne teksty oraz śmiali się. Dookoła, pośród roślinności, tajemnicze kolorowe światła wykonywały piruety i salta.

 

Samochody przeobraziły się w istoty wyglądające bardzo podobnie do ludzi, tylko że były kolorowe jak kwiaty, na przykład róże, a także jak motyle, na przykład rusałka pawik. Następnie, uniosły się w powietrzu i odleciały w kierunku znajdującego się w centrum miejscowości potężnego budynku. To był gigantyczny, piętrowy kompleks, mieszczący między innymi coś, co można byłoby określić jako swoisty, potężny parking i garaż jednocześnie. Była to ukryta baza istot pozaziemskich, pochodzących z Wszechświata Odjechanych Pomysłów. Wewnątrz niej, człekokształtne maszyny połączyły się w jedną. Stały się mającym kształt wielkiego klina statkiem czasoprzestrzennym o nazwie brzmiącej: "Wymiataka". Pojazd ten potrafił jeździć, fruwać, pływać, podróżować w czasie oraz przenikać przez ściany.

 

Nadszedł ciepły, słoneczny środek dnia. Dziewięcioro imprezujących w dużym parku ludzi ugasiło ognisko wodą, a pragnienie: czerwoną i pomarańczową oranżadą, złocistą lemoniadą oraz innymi napojami. Następnie, z włączonym radiomagnetofonem, niesionym przez jedną z osób, przeszli się przez rozległą, zieloną strefę rekreacyjną. Niebawem zaszli na pogranicze parku, obszernych łąk i dzielnicy otoczonych fantazyjnymi, tropikalnymi ogrodami domów jednorodzinnych. Mieścił się tam publiczny basen kąpielowy, taki na świeżym powietrzu.

 

Już po chwili pływali oraz wzajemnie ochlapywali się wodą. Cały czas byli ubrani jak na imprezę w stylu hawajskim albo południowoflorydzkim. Nie zmokli, bo żyli w świecie, w którym wszystko było możliwe. Czyli w krainie opowiadań i snów.

 

— Występujemy w opowiadaniu? — spytali, wychodząc na brzeg i spoglądając w niebo.

— Tak — odpowiedział autor.

— Dlaczego?

— Bo jesteście gwiazdami i gwiazdorami.

— W realnym świecie też istniejemy?

— Być może. Jeśli tak, to na naprawdę bardzo dalekiej planecie.

— Ale fajnie! Jest szansa, że nasz piękny, cudowny świat doda wielu ludziom nadziei i radości!

 

Przed wodny obiekt sportowo-rekreacyjny podjechało pięć niewielkich, dwuosobowych, eleganckich wehikułów czasoprzestrzennych o opływowych oraz dosyć kanciastych kształtach, a nazywających się: "Oryginalne Pojazdy, Które Są Sobą". Były pomalowane w następujące kolory: czerwonawy pomarańczowy, pomarańczowy, jasnopomarańczowy, żółty i jasnozielony.

 

— Ło ho hooo! Nadszedł czas na przejażdżkę w iście fantastycznym, nostalgicznym, przebojowym i oryginalnym stylu! — dziewięcioro wypoczywających ludzi krzyknęło jednocześnie na widok maszyn, a nad ich głowami przefrunęło kilka dziwnych, tajemniczych, biało-czarno-fioletowo-żółto-pomarańczowych wykrzykników wielkości hamaka.

— Dokąd pojedziemy tym razem? — spytała jedna z koleżanek.

— Może nad staw? — zaproponował jeden z kolegów.

— Prawdziwie legendarne miejsce! Jestem na tak! A wy? — zachęcał drugi kolega.

— Łooooo, my też! — odpowiedzieli pozostali z wielkim entuzjazmem.

— Jedziemy? — spytał mężczyzna.

— Jedziemy! O tak! — brzmiała odpowiedź całej reszty wesołych ludzi, a wtedy wszyscy razem poszli do pojazdów, wsiedli do nich i zaskakująco bardzo powoli odjechali w stronę stawu, podziwiając okoliczne bagna, rzekę oraz liczne drzewa, palmy i bananowce.

 

Gdy zjawili się w pobliżu zbiornika wodnego, to zajechali na pobliski parking, gdzie zostawili wehikuły czasoprzestrzenne. Zaszli nad staw przez fragment parku, a wokół nich fruwały plamiste ślimaki bezmuszlowe, zielono-brązowe ropuchy, jaskrawe traszki, centkowane jaszczurki i przepiękne, świetliste, srebrno-złociste, zmiennokształtne stworzenia z Planety Statków Kosmicznych I Podróżujących Nimi Istot. Kiedy dziewięcioro znajomych zaszło nad staw, to usiedli na dwóch spośród około dziewięciu otaczających go ławek. Bezkręgowce, płazy oraz gady, przez chwilę latające wokół ludzi, wkrótce pofrunęły nad znajdujące się pięć kilometrów dalej Jezioro Winogronowo-Cytrynowo-Trzcinowe, a znad horyzontu nadleciały wesołe, śpiewające, grające, gwiżdżące, śmiejące się i tańczące butelki oraz puszki napojów gazowanych, jak i paczki chipsów, hamburgery oraz słodkie batony o smaku między innymi miodu, kawy, wanilii, piernika oraz różnych owoców.

 

Wylądowały w dłoniach kolegów i koleżanek, a wtedy w tle zaczęła lecieć muzyka funk oraz disco z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Kilkanaście minut później, ludzie wstali oraz zaczęli tańczyć. Po upływie około dwudziestu pięciu minut, nastąpił przełomowy, przebojowy moment. Ze stawu wyskoczyły ryby, traszki i kijanki, które pofruwały radośnie dookoła nad parkiem, a następnie wróciły do swojej części świata, czyli pod wodę.

 

Ludzie jedli przekąski, pili napoje oraz tańczyli, a ze szczęścia skakali dziesięć metrów wzwyż. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach przeszli tanecznym krokiem na drugą stronę pobliskiej ulicy, gdzie znajdował się przytulny dom jednorodzinny o żółto-biało-beżowych ścianach oraz czerwono-różowo-pomarańczowym dachu, dodatkowo otoczony gęstą, obficie kwitnącą roślinnością. W tym baśniowym zakątku, grupka kolegów i koleżanek kontynuowała wesołą, zabawną, przebojową imprezę. Tym razem już nie skakali wzwyż, aby nie przedziurawić sufitu, albo nie zderzyć się z żyrandolem.

 

Kiedy impreza się już skończyła, to dzień również zaczął powoli zbliżać się ku schyłkowi. Nadciągnęło niezwykłe, przepiękne, słoneczne, późne popołudnie. Niebo przybrało odcienie barwy żółtej, różowej oraz pomarańczowej. Dziewięcioro roześmianych ludzi wybiegło radośnie z domu do ogródka. Unieśli się w powietrzu. Dolecieli do około dziesięciu dziwnych chmur, które okazały się niewielkimi statkami kosmicznymi, mogącymi pomieścić po dwie lub cztery osoby.

 

Tajemnicze obiekty przeobraziły się w unikalne, oryginalne samochody w kształcie klinów. Te egzemplarze były bardzo nietypowe, bo potrafiły fruwać jak helikoptery i odrzutowce. Niezwykłe pojazdy, unosząc się wysoko ponad wiecznie imprezującym miastem, w pewnym momencie doleciały do sielankowej plaży, po której właśnie spacerowało stadko pelikanów, flamingów oraz mew. Następnie, osobliwe auta przeleciały nad kilkoma płynącymi, rekreacyjnymi jachtami motorowymi, a potem odfrunęły na odległy, nieznany ląd. Tym razem, po plaży przechadzało się kilka jaszczurek i krabów.

 

Tymczasem, statek czasoprzestrzenny Wymiataka, do tej pory znajdujący się gdzieś w centrum miejscowości, wzbił się w powietrze oraz poleciał w kosmos. Wylądował na różnorodnej krajobrazowo planecie Biomechofunk, rządzonej przez tajemnicze, człekokształtne, cybernetyczne tytanki, nazywające się Gepardzica, Liściasta Zjawa Bagienna, Rozpraszaczka Elegancji, Wojowniczka, Kosmiczna Jeźdźczyni, Bawolica Wodna i Panterzyca. Istoty wsiadły do Wymiataki, a następnie udały się na jej pokładzie do innego wymiaru, zwącego się: "Dreamworldofoniowizja".

 

Koniec.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 4 miesiące temu
    Piotrek P.1988↔No faktycznie. Za pomocą statku "Wymiataka"↔tekst wymiata pesymizm z głowy i wmiata, optymizm i to jeszcze w tradycyjnej scenerii dziwności wszelakich, urozmaiconych dialogami współgrającymi z wieloraką, w swoim brzmieniu,treścią:)↔Pozdrawiam😊:))
  • Piotrek P. 1988 4 miesiące temu
    Dekaos Dondi , dziękuję za motywujący komentarz. Niedługo zobaczę Twoje nowe utwory, których jeszcze nie widziałem. Postaram się znaleźć czas wolny w poniedziałek i we wtorek. Teksty zapewne są pozytywne, zaskakujące i inspirujące 😄

    Dziękuję i pozdrawiam 😀

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania