Poprzednie częściWyraz miłosny, część I

Wyraz miłosny, część II

*

Cała ta chora akcja trwała z pół godziny. I dziwne było to, że nikomu z obecnych na sali nie chciało się sikać. Dziwne też to, że nikt nas nie szukał.

Traktowałam go w tamtym momencie jak osobę nieświadomą swoich czynów. Mimo, że czułam, że jest świadomy. Gdy mnie przyciągnął do siebie to przytulił mnie. Odwzajemniłam tę czynność, cały czas mówiąc mu, że musimy już iść. Jego dłonie masowały i uciskały mój tyłek. Całował mnie po szyji, a ja przytulałam go jak jakaś idiotka z lekkim przerażeniem w oczach, którego nie widział.

- Piotr, przestań już proszę. Co Ty wyprawiasz? Na sali zostawiłeś żonę i dzieci, wracajmy już tam - wyszeptałam w jego ucho. Udawał, że nie słyszy. Nie przestawał tego robić. A, gdy odsunął swoje usta od mojej szyji, to tylko po to żeby powiedzieć mi : "wiem, że ci się to podoba". Tak jak pisałam wcześniej, był przystojny, mimo swojego wieku. Był 26 lat starszy ode mnie, ale był przystojny.

 

*

Podwinął moją sukienkę w górę i dotykał moich pośladków. Bardzo głośno oddychał. Wszystko działo się tak szybko. Całował moją szyję, przygryzał ją delikatnie. W pewnym momencie zostawił ją w spokoju i dopadł moich ust. Nie wiedziałam, czy krzyczeć, czy uciekać. Jakiś dziwny paraliż objął moje ciało i umysł. Odwzajemniałam pocałunki. Namiętne pocałunki. Tak jak kobieta urabia dłońmi ciasto, tak ja czułam jak on to robi z moim tyłkiem. Dobrze to robił. Nawet bardzo dobrze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania