Poprzednie częściWywiad cz.1

Wywiad cz.3

Rita Skitter dumnym i pewnym krokiem podążała do jednej ze swoich ulubionych pracownic. Czuła ,w kościach ,że ten dzień będzie wyjątkowy. Była niemal o tym przekonana !

-Witaj słoneczko !-zaćwierkała Rita, wchodząc do gabinetu Hermiony.-Jak praca ? Pewnie świetnie jak zawsze. –poprawiła okulary i podeszła rozpromieniona do biurka. Brunetka skryła twarz w włosach. Coś chyba nie tak…U! PLOTECZKI !-pomyślała Rita,przyglądając się swojej pracownicy. MUSZE się dowiedzieć CO ! –zagrzmiała z zachwytu w myślach. –Mam dla ciebie do napisania rubrykę z newsami magicznymi.- położyła na jej biurko stertę notatek. Hermiona pokiwała głową w odpowiedzi i pociągnęła nosem. Dziennikarka znów poprawiła okulary, zmrużyła oczy i dojrzała, że pod spuszczoną głową kobiety czerwienią się policzki. Jest chora ? Założyła ręce na piersi :

-Kochanie ,jesteś chora ? –zaniepokoiła się Rita .-Możesz się zwolnić ,jeśli źle się czujesz.

-Absolutnie.- znów pociągnęła nosem.

-Hermiono Grenger ,nie chcę żebyś kogokolwiek w redakcji pozarażała. Nie potrzebuję, tu epidemii. –przysiadła na biurku kobiety.Brunetka wybełkotała, coś na odpowiedz. -Słucham? –znów ten bełkot. Rita zirytowała się .Nienawidziła, gdy, ktokolwiek mówił donie niezrozumiale. –Kochana ! –uniosła jej spuszczony podbródek i pomiędzy pasmami brązowych loków, dojrzała czekoladowe,zapłakane oczy. -Moja droga…-PLOTECZKI ! –Dlaczego płaczesz ? –uśmiechnęła się, do niej słodko.

-Nie ważne.Zajmę się pracą –Hermiona uśmiechnęła się krzywo i zaczęła czytać notatki .

-O nie! Jesteś roztrzęsiona. Nie ma mowy ,żebyś coś teraz sensownego napisała. Potrzebujesz teraz -przerwała z nutą ekscytacji. -Rozmowy.

-Nie chcę o tym rozmawiać.

-Będzie ci lepiej –uśmiechnęła się znów słodko i wyciągnęła z jej rąk notatki. -Spokojnie, przecież nikt się nie dowie..-NIE DAM ZA WYGRANĄ!

-Nie wiem. –brunetka schowała twarz, w dłoniach.

-Ale ja wiem ,kochana. Mów. -poprawiła spódnicę.

>><<

Zbliżało się już południe .Snape ciężko pracował w swojej pracowni, którą urządził sobie w piwnicy. Otarł czoło z potu ,wrzucił jeszcze coś do kociołka i zamieszał. Głód zaczynał go dręczyć. Znów zamieszał roztwór w kociołku. Przywołał do siebie dość potężną księgę i próbował zając myśli czymś, byle, żeby teraz nie wyjść z pracowni. Zaczęło się. Jego brzuch domagał się jedzenia. Kiszki marsza grały mu. To było nie do wytrzymania. Zamknął księgę i przywołał skrzata ,który za kilka minut postawił przed, nim pełen talerz z jedzeniem. Severus rzucił się na jedzenie jak dzika hiena. Nie zwracając uwagi co dzieje się za jego plecami. Kociołek, który był za, nim zaczął bulgotać ,a jego objętość zwiększała się niebezpiecznie. Kolejny kawałek kurczaka,zgubił się w ustach Snape. TRAZASK ! Kociołek wybuchł i osmalił wszystko wokół .

-Niech, to szlak ! –Wrzasnął i obrócił się, żeby sprawdzić, ile szkód wywołał wybuch. Na szczęście, wszystko było pokryte tylko ciekom warstwą czarnego pyłu. -Cholera jasna i ja mam, to sprzątać ?O nie, nie, nie. –przywołał do siebie znów skrzata i rozkazał mu, zając się oczyszczeniem jego pracowni, a sam wyniósł się z talerzem do salonu, gdzie rozsiadł się w swoim ulubionym fotelu i dalej kontynuował jedzenie. Miał wrażenie, że o czymś zapomniał .Te poczucie dręczyło go. Co, to mogło być ? Do jego mieszkania ,przez okno w salonie wleciała czarna sowa.

-NO TAK ! –krzyknął i zerwał się z miejsca ,odmawiając sobie dokończenia jedzenia. Wziął szybki prysznic i przebrał się w czystą, czarną koszule i eleganckie czarne, plisowane spodnie. Nie miał czasu iść na piechotę .Choć kusiło go, żeby pooddychać świeżym powietrzem. Nie , nie było czasu. Aportował się do budynku redakcji Proroka Codziennego i bez pytania wtargnął do gabinetu Rity.

-Kogo, to niesie ! –Ryknęła Rita ,podnosząc okulary z nad jakiś papierów. –O ! Severusie ! Wybacz mi. Miło cię widzieć .Wstała za biurka i pocałowała mężczyznę w oba policzki.

-Opanuj się Rita .–Odepchnął kobietę.

-Ohhh…wybacz mi. –Zachichotała słodko.-Ty w sprawie moich propozycji seksualny…

-Nie. –Przerwał jej widząc, co ta szurnięta kobieta ma na myśli.-Usunęłaś ten wywiad z gazet?

-Oczywiście. –odpowiedziała zrezygnowana dziennikarka.

-Na twoje szczęście. –odpowiedział chłodno.-Żegnaj.-Już miał wyjść ,gdy Rita chwyciła go za dłoń. Snape zmarszczył czoło w odpowiedzi.

-Severusie ,jeśli nie możesz uszczęśliwić mnie, to chociaż…

-Co ?

-Uszczęśliw ją.

-O kim mówisz ?

-O Hermionie.

-Co z nią? –Snape zaniepokoił się ,jednak nie okazywał tego po sobie.

-Płakała dziś cały dzień ,jest w fatalnym stanie…

-Czemu jej stan ,mam mnie obchodzić ?-sarknął ponuro.

-Myślałam ,że macie się ku sobie. No, ale myliłam się. –Odeszła od niego i przysiadła na swoim biurku.-Pewnie , nie zainteresuje cię fakt nawet, iż zerwała zaręczyny z Ronem. Ale co cię, to obchodzi –Machnęła ręką i wzięła z biurka jakąś kartę . Jeśli mówisz prawdę Rita ,to może zastanowię się, czy się z tobą nie przespać !

-Nie interesuje mnie, jej życie prywatne –Skłamał .Gdzie ,ona jest ? I KIEDY ? znów powróciło do niego te pytanie „kiedy ?”

-Kończy pracę. –Rita jakby odczytała jego myśli -Może będzie jeszcze w gabinecie .Jak nie, to wraca ,do domu na piechotę –Uśmiechnęła się do niego słodko i wróciła do analizy kartki ,którą trzymała w rękach.

-Żegnaj. –Sarknął ponuro i pobiegł w stronę gabinetu Grenger, gdzie wcześniej ona doprowadzała go do euforii. Pokonał schody,żeby potem przebić się przez tłum ludzi. Zdyszany zatrzymał się przed drzwiami jej gabinetu. Poprawił kołnierzyk i odgarnął włosy .Zapukał do drzwi. Nikt się nie odezwał. Pociągnął za klamkę ,jednak drzwi nie ustąpiły .

-Niech cię GRANGER ! –ryknął Snape. To będzie dzisiaj ! –pomyślał i wybiegł z budynku Proroka ,żeby teraz bez celu kręcić się po mieście i odnaleźć JĄ.

>><<

Znów zaczynał padać deszcz .Pogoda w Londynie była okropna. Hermiona zmęczona i w ponurym humorze wolno szła do domu.Mokre włosy oplatały jej twarz. Nie chciała ich odgarniać. Szła trochę na ślepo. Deszcz nasilił się. A zmrok zaczynał pochłaniać miasto. Przyśpieszyła kroku ,nie chcąc iść całkowicie po ciemku. Rozmyślała nad tym jak długo była z Ronem, jak go kochała, ile ze sobą przeżyli, a teraz? Wróci do pustego mieszkania. Całkiem sama. Zamyślona, nie zauważyła, że ktoś idzie w jej stronę.Otarła twarz chusteczką i dalej myślała - Dlaczego ją zostawił? Kobieta niebezpiecznie zbliżała się do postaci. Dlaczego porzucił ją właśnie teraz ?...Plask. Zderzyła się z czymś. Zacisnęła mocno oczy w nadziei ,że upadek nie będzie bolał ,jednak ona stała w miejscu. Przed upadkiem uratowały ją silne ramiona, które oplatały jej sylwetkę .Poczuła znajomy zapach –cytryny i mięty. Wtuliła się mocniej w, to coś i podniosła zdezorientowany wzrok w górę ,aby ujrzeć twarz tego co ją uratowało ,jednak ujrzała tylko ciemną plamę. Co się z nią dzieje ?Wzrok mi szwankuje?

-Dziś prawda? –zapytała postać. Hermiona próbowała się wyrwać .TO JAKIŚ PEDOFIL CZY JAK ?! –Uspokój się. –Ramiona objęły ją mocniej -Może, to ci przypomni. –poczuła na swoich ustach ,czyjeś wargi .Tak ! Już wiedziała, z kim ma do czynienia.Postać wpiła się mocno w jej usta i całowała jak szalona. Namiętnie i natarczywie.

-Profesorze Snape. –wyszeptała cicho kobieta .

-Odpowiedz na pytanie. -zażądał.

-Ja…-Szukała dobrej wymówili, to nie był jej dzień.-Nie…mogę…

-Możesz.

-Naprawdę ni…-Kolejna seria pocałunków przerwała jej zaprzeczenia. Całował jej policzki usta szyję .Zaczynał błądzić rękami po jej plecach .To on rozdawał karty. Nie mogę…

-Mam narzeczonego. –wyszeptała do niego, gdy ten próbował zdejmować z niej żakiet. Roześmiał się. Boże, jak on cudownie się śmieje!

-Nie ładnie tak kłamać - Pocałował ją w czoło.

-Ale ja n…

-Niegrzeczna z ciebie dziewczynka –Znów pocałunek .-Tak mnie kłamać ? Będę musiał się odegrać –Udało mu się .Sunął z jej ramion żakiet i ramiączko bluzki .Pocałował jej ramię ,a ona westchnęła.

-Pr-r-r-osz-e-e prze-e-st-ań –zająkała się. Gra musiała się toczyć. Całkowicie oswobodził ją z żakietu i drugiego ramiączka bluzki.–Snape ,proszę.

-Profesorze Snape –poprawił ją i uśmiechnął się złośliwie.-Pozwól mi .Dziś, teraz.

-Nie jestem w nastroju.

-Nie widać .Pozwól mi –odgarnął niesforny lok za jej ucho.-Nie wytyczam dłużej –Apotował ich.

-Gdzie my…-Snape przywar Hermionę do łóżka unieruchamiając jej nadgarstki. Znów ją całował natarczywie , nie przyjemnie.Brunetka próbowała krzyczeć. Chciała się uwolnić .To nie był Snape ,którego uwielbiała, to dzika bestia chcąca zaspokoić siebie. Severus przyjął również taki tok myślenia ,zaspokoić siebie nie patrząc jak ona się czuje. Dojść do euforii za wszelką cenę.

-Uspokój się !- krzyknęła Hermiona ,gdy ten rozrywał jej bluzkę.-Proszę. –Łzy zaczęły spływać po jej policzkach.-Proszę Severusie…-on zamarł w miejscu. Opadł obok niej na łóżku. Nie patrzył na nią .Hermiona w tym czasie zasłoniła się pościelą. –Ja naprawdę nie chcę ,przepraszam –zaszlochała.

-Nie płacz głupia, to…-Przerwał i przełknął ślinę.-To moja wina. Przepraszam.

-Czyżby Severus Snape mnie przepraszał ? –Zachichotała i usiadła na jego łóżku dalej zasłaniając się pościelą.

-Uznaj ,że tego nie słyszałaś.-Podniósł się na łokciach i chwycił jej dłoń.-Jesteś może głodna?

-Nie.-uśmiechnęła się krzywo.-Chcę… - W sumie, to nie mogę stracić takiej okazji ! –pomyślała.

-Czego chcesz ?

-Usiądź obok mnie.-Mężczyzna wykonał polecenie kobiety, a ta oparła się o jego ramie.

-Jeszcze czegoś sobie życzysz?

-Chcesz spełniać moje zachcianki ,profesorku? –Zachichotała i pogładziła jego dłoń.

-Chcę spełniać twoje zachcianki, chcę żebyś była moja. Tylko i wyłącznie moja. Chcę sprawiać ci przyjemność. Chcę żebyś krzyczała moje imię podczas seksu.-Przytulił ją mocno do siebie-Nie wiesz, ile rzeczy chcę ci sprawiać. –Pocałował ją w usta.-Przede wszystkim chcę żebyś była moja. Nie oddam cię nikomu.

Gra nabrała innego tempa po tych słowach .Wtedy można sobie zadać pytanie ,czy oni jeszcze w nią grają ? Czy, to było już coś innego?

-Profesorze ,ja nie wiem, co powiedzieć…

-Na razie nic nie mów…-Chwycił ją za oba ramiona i wolno położył na łóżko. Kobieta zamknęła oczy, a on całował ją wzdłuż szyi,policzków i... –Pozwól mi…-szepnął prosto w jej usta.

-Ja nie wiem. –oddech jej przyśpieszył, gdy ten zaczął zsuwać z niej pościel ,którą się zakrywała.

-Pozwól.-podniósł jej spódnice.-Ulegnij mi –błądził dłonią wokół jej kobiecość. Westchnęła.-Proszę.

-Ohh..Profesorze.- palcami pocierał ją w stanowczych, kolistych ruchach przez materiał jej majtek. Jego środkowy palec naciskał trochę mocniej, niż inne, w kierunku źródła jej gorąca.

-Biorę, to za tak. –pocałował jej miękką skórę na łączeniu szyi i barku. Hermiona nie umiała mu odpowiedzieć .Chciała znówprotestować ,ale jej podświadomość krzyczała głośno i wyraźnie : Bądź cicho ! Niech cię pieprzy ! Kobieta usłuchałapodświadomości .Dała mu się ponieść.

Wkrótce potem rozpiął jej stanik i ustami pieścił jej sutki .Zataczał językiem wokół nich małe kółeczka ,druga ręka przebiła sięprzez zbędny materiał majtek i jego długie białe palce zatopiły się w jej ciele. Kobieta zacisnęła ręce na pościeli czuła ,że odlatuje,kolana jej zmiękły .On pocałował jej usta ,szyję ,piersi ,zatoczył kółeczko jeżykiem wokół pępka ,pocałował .To było jak droga do rozkoszy ,Hermiona była w transie .Miała zamknięte oczy, a jej ręce zaciskały się coraz bardziej na pościeli .Drogą pocałunków dotarł do jej rozpalonej i mokrej kobiecości.

-P-p-prze-e-st-t-a-ań –wyjęczała cicho ,wplatając ręce w jego włosy i unosząc jego głowę. To już dawno nie była gra ,w jaką mieli grać .

-Nie umiem. – Zatopił swój język w jej ciele ,a ona teraz zdała sobie sprawę, czego sobie odmawia. To było zbyt piękne ,żeby nie skorzystać!

To co on robił jej językiem ,było nie wyobrażalne. Jego język raz kreślił powolne, leniwe kółka wokół jej łechtaczki, a raz przesuwał się po całej długości. Jego nozdrza rozszerzały się, kiedy nagle przykrywał ją swoimi całymi ustami, jakby próbował wchłonąć wszystkie jej soki.

-Dalej ,jesteś pewna ,że mam przestać ? –zapytał sapiąc ,odrywając się od słodkiej czynności. Nie umiała odpowiedzieć .Rozkosz jaką przed chwilą przeżyła odebrała jej mowę.

-O bogowie –tylko, to udało jej się wyjęczeć .

-Więc ,może –Poczuła jego oddech na swojej szyi .Jak on, to robił ? Raz był blisko jej twarzy ,a raz wędrował w jej pasie-Powiedzmi co mam zrobić ,panno Grrranger –zawarczał zmysłowo .Czyżby nawet przez jego głos mogła dojść ?

-Pro-szz-e-e –zająkała .

-Nie musisz prosić –Musną jej usta –Po prostu powiedz.

-Weź mnie.- nie umiała nic innego powiedzieć .Nie umiała nic innego wymówić .Jej mózg się wyłączył .Za, to ręce odzyskał ywładzę .Wsunęła je po jego koszulę i pomimo szczupłej budowy ciała ,wyczuła pod czarnym materiałem umięśniony brzuch i barki. Udało jej się pozbyć jego koszuli i tym samym odkryła każdy blady i bliznowaty skrawek jego ciała. Przewróciła go na bok i usiadła okrakiem ,czując pod sobą jak jego męskość napiera na nią .Wydoł się w jej stronę w chęci pochłonięcia jej całkowicie.Nie umiał powstrzymać ruchu bioder. Hermiona zaś pocałowała każdą z jego blizn ,dochodząc tym do długiej szramy ,ciągnącej się wokół pasa. Drobnymi rączkami uporała się z jego spodniami ,które zsunęła się do połowy łydek. Pogładziła jego męskość ,a on w tym czasie drażnił jej piersi swoimi dłońmi. Oboje dyszeli z rozkoszy. Zdjęła z niego także czarne slipki i zajęła się przyrodzeniem .Uklękła przy, nim i na sam dotyk on zawarczał .Pogładziła jego trzon ,a on machinalnie wydoł znów biodra do przodu. Wkrótce ,do jej dłoni dołączyły również małe pełne usta ,które pieściły jego męskość. Snape, jedną z rąk wplótł w jej włosy i starał się poruszać jej głową jeszcze szybciej niż ona, to robiła. Hermiona poczuła jak jej usta wypełnia ,słodka ciepła ciecz. Przełknęła, a on uniósł ją, na wysokość jego penisa i powolnym leniwym ruchem, wchodził w nią. Kobieta zajęczała głośno jego imię. Przekręcił ją na bok i znów w niej był. Każdy jego ruch był wyważony i zamierzony, lecz bardzo powolny i leniwy.Spojrzał na jej odchyloną do tyłu twarz i po jednym z jej policzków spłynęła łza.

-Coś nie tak ?-Zastygł w miejscu.

-Popatrz w dół. –uśmiechnęła się do niego troskliwie.

-O cholera. –Wokół jej pośladów była plama krwi. –Przepraszam ,jeśli byłem zbyt…

-Jest cudownie. –przerwała mu i podniosła się ,żeby pocałować go i opaść znów na pościel.

-Na pewno, mogę ? -zmieszał się. A ona uśmiechnęła się i pokiwała głową.

Tym razem jego ruchy były jeszcze bardziej leniwe i spokojne. Pochylił się na nią, nie przerywając czynności i wyszeptał prosto w jej usta:

-Boże ,gdzieś ty była ?

-Raczej ,gdzie –Przerwała i jęknęła czując ,że zaraz będzie szczytować .-…ty byłeś. –Pocałował ją i wyprostował się.

Przyśpieszając trochę czując jak ona zaciska się na, nim. Wbiła paznokcie w jego boki i oboje w tym samym czasie wyszeptali ich imiona czując ,że dotarli do ekstazy.

Snape ,opadł na łóżko i wpatrywał się w nią ,a jej oczy chłonęły jego twarz. Severus okrył ich pościelą i wtulił się mocno w kobietę, gdy zmógł ją sen. Zaraz i po niej on zasnął.

>><<

-Hermiono, spisz ?

-Yhym.

-Ale wiesz, czuję się taki samotny.

-Robiliśmy, to pięć minut temu…

-Smutno mi.

-Niech ci będzie ,choć tu do mnie.

>><<

Snape’a obudziły stukające w szybę kropelki deszczu .Pogoda znów była paskudna.Jednak na poprawę pogody była ona.Otworzył oczy i wpatrywał się w jeszcze śpiącą Hermionę. Jaka ona była piękna… Pocałował jej policzek ,ta zamruczała i powoli otworzyła oczy.

-Witaj. –powiedział chrapliwym głosem, a kobieta poczuła przyjemne ciepło w podbrzuszu.-Dobrze ci się spało ?

-Nie dałeś mi spać. –zachichotała i zrobiła obrażoną minę.

-Nie protestowałaś, gdy wchodziłem w ciebie 4 raz z rzędu – zażartował i nachylił się na nią ,żeby pocałować ją namiętnie.-Poza tym czułem się samotny.- Prychnęła w odpowiedzi. –Nie grzeczna z ciebie dziewczynka ,trzeba cię ujarzmić.

Koniec gry…

Albo…

Początek czegoś nowego.

Nigdy nie wiadomo co los napisze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania