Poprzednie częściYird (1) Chrolnik

Yird (3) Niebieski Pies

Chrolnik chodził wkoło domu, by rozluźnić ciało i umysł. Piętnaście razy przeczytał zwitek, na którym swoją zapłatę napisał obrotnik, i tyleż razy miał wątpliwości, co ów miał na myśli. "WędkarzUja" głosiły znaki, bardzo wyraźnie napisane czarnym atramentem na pogniecionej karcie. Widać było, że karta została pognieciona, zwinięta i zawiązana sznurkiem po napisaniu na niej informacji, a więc obrotnik musiał mieć przygotowaną cenę swojej usługi przed przyjazdem! - myślał, przecież byli razem przez cały czas, gość nie miał kiedy usiąść i tego napisać, i tak musiał chyba wyciągnąć zwitek z kapelusza.

Chodził więc i głowił się farmer z farmy szkła użytkowego, diabliki pracowały, a pani chrolnikowa występowała wśród mieszkańców w fartuszku, który raczej odkrywał i dzielił się radosną nowiną, niźli ją ukrywał przed światem. Odkąd chrolnikowi w butelkach odkładał się spirytus, przybywali sąsiedzi nabywać jeszcze niedojrzałe buteleczki i słoiczki, oraz komplementować chrolnikową, która uśmiechała się promiennie i żartowała z wszystkimi serdecznie. Diabliki zaś dwoiły się i troiły przy uprawach słojów, butli i flakonów, w międzyczasie skrzętnie ukrywając przed hodowcą dziko rosnące, acz zaszczepione na poletku, kryształowe karafki. Pani chrolnikowa rzuciła kiedyś pomysł, a zaradne stworzenia ukryły kilka dzikich szczepków niedaleko malin, na które farmer miał uczulenie i kichał na sam ich widok.

Tymczasem chrolnik kompletował w głowie ekwipunek na wyprawę. Tak, taczka zdecydowanie, myślał. Bez taczki ani rusz. Ale też i plecak z kanapkami na drogę, mhm. Chodził dookoła taczki, jakby pierwszy raz ją widział na oczy. Ale taczka i plecak, to już bez sensu. Można by na taczkę dać plecak, ale gdy już odnajdzie cel, to trzeba będzie przełożyć plecak na plecy i pchać - o ile cięższą?! - taczuchnę. Nie podobało się to farmerowi, który od wysiłku umysłowego cały się spocił i stał właśnie pod płotem za domkiem i obcierał pot z głowy chustką. Przy tych rozważaniach zagadnął go nieoczekiwany gość.

- Witaj, chrolniku-myślniku - usłyszał głos. Nie widział najlepiej przez gęste przęsła, więc podszedł bliżej i spojrzał w kierunku, jak myślał, skąd dochodził głos. Wyrwany z zamyślenia i zszokowany niespodziewaną obecnością, zapomniał języka w gębie. Głos kontynuował.

- Chrolniku myślniku, wybierasz się może do Rudrud po miód, lub do Pająka, co wsiąka? Po Wędkarza Uja, co łowi w trawie na czuja? - postać zaszeleściła wysoką w tym miejscu trawą. Chrolnik przyklęknął i rozsunął długie źdźbła, i jego oczom ukazał się...

- Woof - powiedział przybysz. Był niewielkim, jasnoniebieskim koloru nieba, czymś na kształt lisa. Lub psa. Wyglądał... Pluszowo.

Farmer odskoczył, przerażony nagle tym szczęknięciem, ale potknął się o własne nogi i wywalił na plecy. Niebieski pies wyczłapał z trawy i wszedł chrolnikowi na nogę. Prawie nic nie ważył.

- Yird przemierzam, do Rudrud zmierzam, towarzystwa w drodze potrzebujesz, prawda? Ja ci swoje oferuję, w dwójkę raźniej i przyjaźniej - powiedział niebieski pies. Wyglądał jak uszyty z materiału przez kogoś, kto o psach tylko słyszał, i to od kogoś, kto też miał informacje z trzeciej ręki.

- Jestem Niebieski Pies, tak jest. Bo jestem niebieski i jestem psem, mówię wierszem.

Chrolnik, dostatecznie już zakłopotany, zamrugał nerwowo.

- Skąd... skąd wiesz, czy akurat do Rudrud i czy akurat do Pająka? - spytał.

Niebieski Pies nie zareagował w żaden sposób, poza poruszeniem czarnymi, wystającymi oczami. Były zrobione z małych, okrągłych guzików. Wyglądało, jakby nimi wywrócił, ale pewności mieć nie można.

- Gadałeś do siebie, gdyś tu człapał w kółko z tym zwitkiem w ręce - powiedział Pies, wskazując nosem zwitek.

Chrolnik popatrzył na niego zdziwiony.

- Hej, nie powiedziałeś tego wierszem! - zauważył, jednocześnie zdając sobie sprawę z absurdalnej sytuacji, w jakiej się znalazł: Wkrótce zostanie tatą, musi zdobyć coś tam dla obrotnika, leży w trawie z mokrą dupą i rozmawia z niebieskim psem, który nazywa się Niebieski Pies.

Pies popatrzył na niego, zdawałoby się, badawczo.

- No i co? Raz mówię tak, raz tak - wzruszył ramionami, czy tam czym. - A ty też chyba masz jakieś imię, nie? Czy jesteś chrolnik-Chrolnik, chrolnik bez imienia? - przeczłapał na brzuch i poruszał łapkami na guzikach kamizelki.

- Jestem chrolnik. Chrolnik chrolnik, z pokolenia chrolników. Z Trutu. To tam. - Wskazał las w oddali. - Moja żona nazywa mnie czasem Kuleczką. - patrząc na psa, poczuł potrzebę objaśnienia, dodania, doprecyzowania. Nigdy dotąd się nie zastanawiał. Jest chrolnikiem, jak ojciec, dziad i wszyscy bracia, nie wyobrażał sobie nigdy bycia kimkolwiek innym.

- Wszyscy... Wszyscy jesteśmy chrolnikami w rodzinie. W Trutu. Mój jeden brat hoduje taczki w Jor-Jor, ojciec z drugim bratem w Trutu mają szkółkę drzwi i eksperymentalne poletko ostatnio z...

- Czyli jesteś chrolnik, syn chrolnika, brat chrolnika, chrolnicy w całej rodzinie - przerwał mu Pies. - To jak się do siebie zwracacie? Jak odróżniacie jednego od drugiego?

Tego było za wiele dla chrolnika. Złapał, najdelikatniej jak potrafił, Psa i położył sobie na dłoni, po czym podpierając się drugą ręką, wrócił do postawy stojącej.

- Normalnie! Do taty - tato, do mamy - mamo, a do braci, jak do braci...

- Czyli jak? - dociekał pluszowy stwór, łypiąc guzikowymi oczami. Zatuptał mu na ręce.

Chrolnik westchnął. Dotarło do niego.

- A skąd wiesz, że Pająk z Rudrud ma coś wspólnego z tym? - spytał, podsuwając psu pod nos zwitek.

Pies patrzył na niego tępo. Czekał.

- Na starszego brata Gryzak, bo jak był mały, to gryzł patyki. Na drugiego Grubek, bo ma narośl na brzuchu. Na trzeciego Łoś, bo wydaje dźwięki. Czwarty - Ptaszek, bo spadł z drzewa. Piąty - Puszka - bo zjadł puszkę pasty do butów...

Po dłuższej chwili pies usłyszał koniec:

- ...no, a na mnie Kulka, bo mam oczy jak kulki.

Pies ziewnął.

- Jeśli jesteś podobny do swoich krewnych, to wszyscy macie oczy jak kulki, nie?

Teraz była farmera kolej, by popatrzeć tępo na rozmówcę.

- Na Pająka z Rudrud mówią "Uj". - wyjaśnił pies.

- Dlaczego?

- Bo "gigatarantula" niełatwo wymówić i brzmi jakoś dziwnie. A Uj to tak swojsko. "Gdzie idziesz? Do Uja". "Skąd to masz? Od Uja". Łapiesz?

- Ee - powiedział chrolnik, który nie słuchał dalej, gdy usłyszał "gigatarantula".

- Nie bierz taczki, tylko plecak. Po drodze rosną wózki, przehandlujemy flakon spirytusu i będziesz już miał na zaś.

- Ehe - powiedział chrolnik, wciąż pamiętając "gigatarantulę".

Gdy kilka godzin później, z plecakiem na plecach i Niebieskim psem truchtającym obok odchodził w stronę Rudrud, wcale nie był przekonany, czy przetrwa spotkanie z gigatarantulą, nie mówiąc już o zdobywanie od niej jakiegoś bliżej nieokreślonego wędkarza.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ritha 14.11.2017
    "- Woof - powiedział przybysz. Był niewielkim, jasnoniebieskim koloru nieba, czymś na kształt lisa. Lub psa. Wyglądał... Pluszowo." :>
    Nie dość, że niebieski i pluszowy, to jeszcze wierszem gadający, najs.

    "Wyglądał jak uszyty z materiału przez kogoś, kto o psach tylko słyszał, i to od kogoś, kto też miał informacje z trzeciej ręki." :)))
    "wzruszył ramionami, czy tam czym" xd
    "Mój jeden brat hoduje taczki" - wyobraźnia przede wszystkim
    "- Bo "gigatarantula" niełatwo wymówić i brzmi jakoś dziwnie. A Uj to tak swojsko. "" - logika Okropnego
    "Po drodze rosną wózki" - no dobra, kupuję to uniwersum, chcę se wyhodować taczki, albo coś, fotel na przykład

    Hm, czego bym się mogła czepić... powtarza mi się komplementować/komplementował, w sumie nie w bliskim sąsiedztwie, ale jednak.
    "- Na Pająka z Rudrud mówią "Uj". - wyjaśnił pies" - bez kropki
    Tyle czepialstwa.
    Masz nieanonimowe 5. :)
  • Herbie 14.11.2017
    "a pani chrolnikowa występowała wśród mieszkańców w fartuszku, który raczej odkrywał i dzielił się radosną nowiną, niźli ją ukrywał przed światem" Haha cudne to!
    Czytam i czytam i jakbym grała w WOW ;)
  • Okropny 14.11.2017
    Hah, zajrzyj do Penny Pulp! :D
  • KarolaKorman 16.12.2017
    Niebieski pies - taki by się przydał, a nie te wielkie, które posiadam, mogłabym go nosić w kieszeni :)
    Czytałam wcześniej, teraz daję o sobie znać :) 5 :) Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania