Poprzednie częściŻycie (koloryzowane '22) cz. I

Życie (koloryzowane '22) cz. III

Wiele rzeczy człowiek w swoim życiu żałuje, chociażby tego, że nie poświęcił wystarczająco swojego czasu na karierę, rodzinę czy nawet wybudowanie własnego domu. A ja żałuję tego, że gdy tylko miałam okazję, by zadbać o swoją edukację to wszystko ziściło się na moją niekorzyść. Teraz to mnie ograniczało w kontynuacji normalnego życia, bo po wszystkich ostatnich przeżyciach chciałam po prostu uciec gdzieś w nieznane, ale jak, skoro nie umiem języka obcego a w ojczyźnie nie widziałam dla siebie miejsca.

Z mężem rozstałam się można rzec w przyjaznej atmosferze. Nie chciałam komplikować tej sytuacji bardziej, bo sama w sobie była trudna. Ja zostałam w mieszkaniu, w którym do niedawna mieszkaliśmy razem a on wyprowadził się do swojej kochanki. To był ciężki dla mnie czas, ale nie zamierzałam się poddać. Długo myślałam, co zrobić, jak zacząć żyć na nowo i jedyne co mi przyszło na myśl, to ucieczka od tego wszystkiego. Postanowiłam więc, że spróbuję nauczyć się angielskiego, by wyjechać do Londynu, gdzie mieszka moja daleka kuzynka Kate. Ponoć nigdy nie jest za późno na naukę. Tak więc wiele godzin poświęciłam na różne kursy językowe, okazało się, że coś niecoś pamiętam ze szkoły i nie było to takie trudne, jednak samodzielna nauka w domu nie była dla mnie wystarczająca. Szukałam korepetytorów, ale bardzo się zawiodłam, bo gdy tylko zadzwoniłam i przedstawiłam swoją sytuację, to jeden pan mnie wyśmiał, drugi i trzeci powiedział, że przygotowuje tylko maturzystów, czwarty zażyczył sobie taką stawkę, że musiałabym pracować cały miesiąc na jedną lekcje. Po 10 telefonach odmownych byłam trochę zdezorientowana i miałam wielkie obawy, czy aby na pewno dobrą drogę wybrałam. Ale przecież nie mogłam się poddać, bo wyznaczyłam swój cel i musiałam dążyć do jego spełniania. Wpadłam na pomysł, żeby napisać po prostu ogłoszenie, że szukam nauczyciela angielskiego i od razu zaznaczyłam w ogłoszeniu dokładnie czego chcę. Minął tydzień a telefon dalej milczał, na mailu też żadnych wiadomości. Byłam smutna i ciągle ciągnął się za mną głos mojej podświadomości, że jestem nikim tak bardzo, że nikt nie chce mi pomóc w nauce. Takie kopanie leżącego. To uczucie bolało. W końcu odpuściłam szukanie i stwierdziłam, że może jakoś uda mi się samej nauczyć angielskiego chociażby komunikatywnego, żebym mogła już wyjechać, a na miejscu będzie mi łatwiej się uczyć dalej.

Pewnego ranka obudził mnie dźwięk smsa, złapałam telefon i jeszcze niewyraźnym wzrokiem zaczęłam czytać :" Ogłoszenie nadal aktualne? Jestem nauczycielem języka angielskiego, uczę ludzi w każdym wieku. Zapraszam." No i powiem wam, że wmurowało mnie w łóżko, jednocześnie odzyskałam nadzieję, że jednak mi się coś w życiu uda. Od razu napisałam zwrotnego smsa, że jak najbardziej aktualne i kiedy można się umówić na spotkanie. Nie minęła minuta a dostałam z powrotem wiadomość, w której przedstawił miejsce i czas spotkania i dopisał, że na początku robi spotkanie grupowe do zapoznania się. Z tej informacji wywnioskowałam, że ma więcej chętnych na naukę, co w głębi duszy mnie uspokoiło, przynajmniej wiedziałam, że to nie jest żadna ściema.

Nadszedł ten dzień. Zestresowana, ale pełna optymizmu udałam się na jakże wielkie dla mnie wydarzenie. Miejscem docelowym okazał się być dom, zwykły dom jednorodzinny, byłam zaskoczona, bo spodziewałam się jakiejś salki, świetlicy bądź restauracji, albo coś w tym stylu. Najwidoczniej nasz nauczyciel stawia na swobodę, co jest dużym plusem.

Przed domem było już parę osób, które tak jak ja przyszły na naukę. Po chwili drzwi otworzyły się i pewien mężczyzna zaprosił wszystkich do środka, jednak nie zauważyłam kto to był, bo akurat poznawałam się z jedną dziewczyną. Byłam podekscytowana i nie mogłam się doczekać co będzie dalej. Gdy tylko weszliśmy do środka i zobaczyłam mężczyznę, który ma udzielać nam korepetycji zamurowało mnie. Otóż okazało się, że naszym korepetytorem będzie nie kto inny, tylko Alex - mój nauczyciel z liceum, przy którym zdawałam maturę. Stanęłam z boku nieśmiało mając nadzieję, że nie będzie mnie pamiętać, bo jednak trochę lat minęło. Ogarnął mnie wstyd, naszły mnie też myśli, by szybko zrezygnować, bo się ośmieszę, przecież dla niego byłam totalną porażką w szkole a przynajmniej tak się zawsze czułam. Zobaczył mnie, ale ku mojemu zaskoczeniu nie dał po sobie nic znać. Poczęstował nas kawą i herbatą i zaczęliśmy się wszyscy poznawać, rozmowa była całkiem na luzie, pomimo iż przedział wiekowy był różny. Byłam pewna, że jednak mnie nie pamięta, a z drugiej strony czułam pewien dyskomfort, kiedy na mnie patrzył, albo coś mówił do mnie. Nieśmiało przyznam, że podkochiwałam się w nim w przeszłości, ale byłam kompletnym zerem, teraz, gdy znam się trochę na życiu, wiem, że to było jedynie młodzieńcze zauroczenie.

Spotkanie przebiegło miło i w sympatycznej atmosferze. Na koniec, gdy poznaliśmy nasze wymagania uzgodniliśmy plan nauki. Trafiło się akurat, że z Darią, z którą rozmawiałam przed domem Alexa będę w parze na zajęciach, ponieważ miałyśmy podobne potrzeby. Oprócz nas były jeszcze dwie inne pary, tak więc każda para ustaliła sobie dogodny termin zajęć. Ucieszyłam się, że nie będę sama odwiedzać Alexa, bo czułabym się trochę niezręcznie. Gdy rozchodziliśmy się do domów zatrzymał mnie w drzwiach i powiedział, że cieszy się, że postanowiłam nauczyć się języka angielskiego i będzie trzymał za mnie kciuki. Wtedy do mnie dotarło, że od samego początku wiedział kim jestem. Jestem raczej osobą nieśmiałą, dlatego też od razu oblałam się rumieńcem. Chyba to zauważył, bo na końcu dodał :" Spokojnie, dasz radę."

Wróciłam do domu i od razu zaczęłam się przygotowywać do następnego spotkania z Alexem, poprosił wszystkich, byśmy przygotowali zestaw zagadnień, bądź czegokolwiek, czego najbardziej nie ogarniamy, ale z rytmu wybił mnie dzwonek do drzwi. Po otworzeniu wiedziałam, że szykuje się coś złego, bo stał w nich Marek, którego nie widziałam od rozprawy. Na jego widok nadal czułam ból, którego nie da się opisać słowami. To on sprawił, że chciałam uciec jak najdalej stąd. Trzymał w dłoni jakiś papier, a ja miałam złe przeczucia, ale nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka..

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania