Żyję 1.2
W moim „życiu” nie ma miejsca na prawdę. Wszechobecne zakłamanie przekrada się do każdego zakamarka w głowie. To co robię jest mechanizmem obronnym przed otaczającym światem, ale też mechanizmem obronnym przede mną, o ile choć najmniejszy skrawek prawdy pozostał gdzieś w szczelinie umysłu.
Myślę, że musiał się jakiś zachować. Moja świadomość istnieje. Nie jest jeszcze zakłamaną iluzją, bo jestem w stanie odczuwać, jak powoli próbuje zaniknąć.
Pozbawiając się świadomości nie pozostaje ci nic oprócz instynktu. Nie masz wyboru – musisz oddać się egzystencji - jesteś doszczętnie pozbawiony życia. Tego obawiam się najbardziej.
Stoję na rozstaju dróg.
Wiem którą wybrać, tym samym nie mogąc ruszyć się z miejsca.
Nieodgadniona siła pcha mnie do przodu, a ja nie potrafię stwierdzić, ile jeszcze wytrzymam.
Jedna droga prowadzi donikąd, a druga nie pozwala mi skierować się w jej stronę.
Szukam bezpiecznej opcji.
(ROZDZIAŁ 1) Kim jestem?
A właściwie czym jestem? W moim mniemaniu tylko zorganizowanym zbiorowiskiem atomów, komórek, znajdującym się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Czymś powstałym na skutek wciąż powtarzającego się procesu służącego przedłużeniu gatunku, jak każdy inny człowiek. Jestem po prostu w najprostszym opisie – nikim.
Wiem jednak, że są osoby mające inne zdanie – osoby żyjące w świecie jeszcze większych iluzji. Mówią, że „będzie dobrze”, same nie wiedząc jak wygląda ten stan. Choćby ciało doszło do siebie, mój umysł nigdy nie odnajdzie ukojenia.
Komentarze (2)
Pięć i pozdrowienia :).
Brakowało mi trochę dialogów, ale wiem, że wcale ich być nie musi. Dam 5 z małym minusikiem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania