100 Lat, Ewka!

Ewka Konewka, którą możemy też nazwać Małą Ewką stała przed wejściem do szkoły i po kolei zapraszała wszystkich na swoje urodziny. Zapraszała nawet czirliderki i koszykarzy, chociaż ich nienawidzi.

- Przyjdź koniecznie – mówiła – wynajęłam bardzo drogi klub.

Idący Michaś ucieszył się. Licząc na zaproszenie podszedł do Konewki.

- Cześć Ewka! - przywitał się ochoczo.

- Hej, hej - odpowiedziała beznamiętnie; po czym zaprosiła osobę, która była po Michasiu.

- Kurdę; chyba nie będę jedyną osobą na całe Liceum Berlusconiego, nie zaproszoną na urodziny Ewki? To niemożliwe.

 

Na szczęście Michaś się nie mylił. Ewka zaprosiła tylko dziewięćdziesiąt procent. Ciekawe, że pozostali, to było dziesięć procent osób z którymi Michaś najczęściej rozmawia. Czas było to omówić.

- Jaka szkoda, że cudna Ewka nas nie zaprosiła. - Żalił się Ryszardowi.

- Owszem, szkoda; mógłbym jej wtedy powiedzieć, że nie przyjdę. - Odparł Ryszard.

- Chyba żartujesz?

- To ty żartujesz, że chciałbyś spędzisz czas z tą cudzołożnicą i bezbożnicą! - Ryszard zmarszczył brwi. - Ten czas można przeznaczyć na naukę matematyki i modlitwę. Mówię to jako potomek (oczywiście nie w prostej linii) Błogosławionej Marii Teresy Ledóchowskiej!

- Jak tam wolę spędzić czas z Ewką. I wiesz, pójdę na urodziny nieproszony; przecież mnie nie wyrzucą. - odparł Michaś.

 

Był już wieczór urodzin. Impreza się rozkręcała. Ewka i jej chłopak Paweł siedzieli odpicowani w klubie, na wodnej kanapie.

- Ale fajnie, że masz tylu przyjaciół! - zaśmiał się Paweł.

- To nie są żadni moi przyjaciele! - Konewka skrzywiła się. - Większości z nich nie lubię. Zaprosiłam ich tylko dlatego, żeby zobaczyli, ile kasy wydają na mnie rodzice.

 

Michaś podszedł do drzwi klubu.

- Pokaż zaproszenie! - powiedział byczek z ochrony.

- Eee; nie mam, ale chodzę do tej samej prywatnej szkoły co Ewka Żeligowska; która zresztą bardzo mnie lubi.

- Wszyscy tak mówią! - Krzyknął drugi byczek z ochrony.

A trzeci wziął Michasia za kark.

 

- Łyczek tequili? - Ewka spytała Pawła.

- No, jasne! - odpowiedział.

Wypili haustem.

- Ale mamy balangę! - Konewka cieszyła się.

 

- O, cześć! - Michaś podszedł do spóźnionej Klaudii.

- Michał, trzy dni zdychał! Nie mam czasu z tobą gadać! Impreza już się zaczęła! - Złośliwie próbowała go spławić.

- Ja właśnie w tej sprawie. Zgubiłem moje zaproszenie i nie potrafię tego wytłumaczyć tym bezmózgom z ochrony. Gdybyś się za mną wstawiała...

- To miałabym dożywotniego bana na imprezy za przyprowadzenie lamusa. - Zgasiła go.

 

Paweł włożył prawą rękę do kieszeni marynarki i zaśmiał się:

- Widzisz Konewka, jedna czirliderka jest pchana przez koszykarza w kiblu!

Cudnej Ewce wcale nie było do śmiechu.

- Co takiego! - złapała się za głowę. - Seks na moich urodzinach! Gdzie jest ochrona!

Drzwi się otworzyły. Ochroniarz trzymał w prawej ręce wierzgającego koszykarza, a w lewej wierzgającą pomponiarę.

- To są urodziny panienki z dobrego domu, a nie burdel! - Krzyknął.

- Ja urodziłam się w dobrym domu i w burdelu jednocześnie! - Broniła się zagrzewajka.

- Skoro oni wylatują, to czy mogę zająć ich miejsca? - spytał Michaś.

W ramach odpowiedzi oberwał dwójką niewyżytych seksualnie sportowców. Był to na ten moment jego najbliższy kontakt z laseczką.

 

- Dobre zioło? - Ewka spytała retorycznie puszczając przy tym dymek z ust.

- Zajebiste; jak cała impreza! - odpowiedział Paweł.

 

Michaś był na tyłach klubu. Próbował się wspiąć do okna.

- Jeszcze moment, jeszcze moment! - myślał sobie.

Zamiast tego momentu spadł do śmietnika i pobrudził sobie marynarkę.

 

- Już świta i wszyscy wychodzą, a ja jestem zmęczona. Dzwonię po taksówkę. To były moje najlepsze urodziny. - Ewka ziewała.

- No, ale będzie co opowiadać tym, których nie zaprosiłaś. - Przytaknął Paweł.

Wtedy do sali wszedł Michaś, który tylko sobie znanym sposobem dostał się do klubu.

- Cześć; sorry za spóźnienie. Czy wiele mnie ominęło?

- W sumie to nic! - Zaśmiała się Ewka; po czym powiadomiło, że przyszedł pierwszy pracownik ekipy sporządzającej.

 

Marek Adam Grabowski

 

Warszawa 2023

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • droga_we_mgle 9 miesięcy temu
    Albo takie średnie, albo po prostu nie w moim guście. 3 ode mnie.
    W ostatnim zdaniu chodziło o ekipę sprzątającą?
    Pozdrawiam.
  • Marek Adam Grabowski 9 miesięcy temu
    Każdy ma swój gust; inna sprawa, że 3 to niezła ocena. Pozdrawiam Ps. O ekipę sprzątającą.
  • Poncki 9 miesięcy temu
    Marku, czyżbyś porzucił klimat Kości Wielkich? Mimo, że Liceum Berlusconiego i wszystko się we wioseczce KW dzieje, to jakoś ten klub jakoś mi nie pasuje. Opowiadanie niczego sobie ale maksa dać nie mogę. Pozdrawiam😃
  • Marek Adam Grabowski 9 miesięcy temu
    Nie tyle porzucił, ile zrobił sobie małą przerwę. Szkoła Berlusconiego jest w Konstancinie, o czym pisałem w poprzednim opowiadaniu, które chyba przegapiłeś https://www.opowi.pl/stolowka-szkolna-a86011/. Rzeczywiście tutaj dodałem zupełnie inny klimat. Zamiast przeraźliwych wieśniaków z magicznej wsi, bananowe nastolatki z obwarzanka. Pozdrawiam
  • Fantasmagoria 9 miesięcy temu
    Każda impreza kiedyś się kończy . Dołączę się do sprzątania . Masz więcej opowieści o takich imprezach ?
  • Marek Adam Grabowski 9 miesięcy temu
    Ten utwór jest zupełnie nowy w mojej twórczości; ale kiedyś opisałem studencką popijawę. https://www.opowi.pl/bardzo-dluga-noc-a47659/ Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 8 miesięcy temu
    Marek Adam Grabowski↔W sumie akcja jest i relacje okazane, ale czegoś mi tu brakuje. Chociaż nie potrafię sprecyzować. Może dlatego, że sam piszę jak piszę. Ale na pewno jest tu w pewnym sensie, nieustępliwość, a skora mało go ominęło, to można założyć, że to wszystko, było warte niewiele, tak naprawdę. Chyba trochę zamieszałem komć?:))
    A tak w ogóle, cenie jak Ktoś próbuje czegoś innego, niż zazwyczaj.
    Pozdrawiam😃:)
  • Marek Adam Grabowski 8 miesięcy temu
    Dekaos Dondi Dzięki! Nowa seria jest dla mnie wyzwaniem. Czy czegoś tutaj brakuje? Może i tak; w założeniu opowiadanie miało być żartem! Nieźle się uśmiałem je pisząc. Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 8 miesięcy temu
    Marek Adam Grabowski→Nie wiem, czy sądzisz podobnie, ale zadaniem mym→ poczucie humoru,
    jest najbardziej niezdefiniowaną kwestią w literaturze. Od razu, po→poezji.
    Zatem nic dziwnego, że trudno nakręcić komedię, która by rozbawiła wszystkich.
    O wiele łatwiej, wzruszyć.
    Dlatego zazwyczaj nie daje kategorii, tekstów mych. Chyba, że wiersze jeno:)
  • Marian 8 miesięcy temu
    Jak już pisałem poprzednio, to nie jest mój świat. Jednakże - jak napisałeś Ty - czytając, poznaję inne światy.
    Pozdrawiam.
  • Marek Adam Grabowski 8 miesięcy temu
    W pewnym sensie po to jest literatura, żeby podróżować pomiędzy światami. A ty jesteś przecież podróżnikiem.
  • Bajeczna 8 miesięcy temu
    Marku- opowiadanie jest ok chociaż....mialam wrażenie , że jestem na urodzinach 10 latki -ze względu na imiona- Michaś? Ewka-Konewka? hm....
  • Marek Adam Grabowski 8 miesięcy temu
    Dziękuję! Dziecinne imiona mają symbolizować, że głównie bohaterowie mimo wieku są infantylni, a jednocześnie dodawać szczyptę chumoru. Pozdrawiam
  • Bajeczna 8 miesięcy temu
    O! hihi to dlatego? czekam na dalsze Twoje nowosci ;)
  • Marek Adam Grabowski 8 miesięcy temu
    Opowiadanie będzie przypuszczalnie w piętek; ale przedtem możesz pobuszować w moim archiwum. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania