15.09
W ustach mam palony papier, posmak popiołu
i zgliszcza czterdziestu ośmiu galaktyk,
które - niczym drzewa - psują się od koron.
W uszach szumią przewracane kartki,
jak domino ustawione wzdłuż drogi mlecznej,
po której biegają koty - uciekając przed wodą.
Ta sięga już niemal do kolan i wzdryga się lekko
- przyjdzie czas, że dotrwa do gardła, zaleje podniebienie,
zgasi każdy pożar kwitnący na języku, który zdrętwiał.
A potem zamieni się w deszcz i przejdzie bokiem.
Więc w ustach mam piach, a w oczach osad z herbaty,
w uszach szumi słońce, a w otwartych dłoniach,
zawsze świeży bukiet.
.
.
.
Z cyklu: Śniła mi się łąka
Roku, w którym przeczytałem Sto lat samotności.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania