5 days ~ Granny #1

   Kieruję się w stronę lasu. Od kilku dni jest ciepło na dworzu więc wybieram się na grzyby. Chciałam zabrać ze sobą mojego przyjaciela jednak był zajęty pracą. W akademiku zaczęły się przygotowania do egzaminów więc nikt inny również nie miał czasu. Tak oto podróż zorganizowałam sama. Idę przez zarośla rozglądając się. Lasy są piękne o tej porze roku. Przyjemnie oddycha się świeżym powietrzem. Czuję się bardzo lekka i zrelaksowana. Po chwili znajduję ledwo widoczną dróżkę. Nie jest wydeptana przez zwierzęta więc musiała zostać zrobiona przez człowieka. Postanowiłam, że zobaczę dokąd prowadzi. Z każdym metrem staje się bardziej wyraźna jednak też zaniedbana. Po drodze zauważam kilka rosnących obok siebie maślaków. Odcinam korzenie i wsadzam do wiklinowego koszyka. Ubrana w bordowy płaszcz czuję się trochę jak Czerwony Kapturek. Co kilka minut przed nosem mam pełno różnych rodzajów grzybów. Pamiętam jak byłam mała zawsze na wiosnę chodziłam z mamą na grzyby. Uczyła mnie, które są bardzo smaczne, a których nie powinno się jeść. Kochałam to. Jednak po jej śmierci zamknęłam się w sobie. Trwało to około trzy miesiące. Po tym czasie zaczęłam umawiać się z przyjaciółmi. Dostałam się do wspaniałej szkoły i nie minęło dużo czasu nim się zakochałam. Nowe towarzystwo wyleczyło resztki depresji i teraz jestem szczęśliwa. Mam masę przyjaciół oraz nauczyciele mnie lubią. Dobrze się uczę i nie mam problemów z równaniami, które są zmorą dla innych. Czerpię przyjemność z możliwości tłumaczenia im tego. Lubię pomagać innym i otrzymuję w zamian to samo.

   W pewnym momencie las kończy się, zostaje tylko dróżka. Nie będę ukrywać - zdziwiłam się jednak idę dalej. Nie będę zbaczać z drogi, żeby się nie zgubić. Zwiedzam otoczenie i mimo, że jest jeszcze dzień staje się coraz ciemniej. Aż nadszedł moment kompletnych ciemności. Zaczynam się bać, widzę tylko zarys tajemniczej dróżki. Nie zatrzymuję się mimo, że mój umysł każe mi zawrócić. Nogi same mnie niosą, czuję się jakbym była pod wpływem hipnozy. Zagłębiam się coraz bardziej w tę przerażającą ciemność. Aż o dziwo, widzę małe światełko. Moim oczom ukazuje się stary dom. Bardzo stary i zaniedbany. Niektóre deski odpadają a inne są strasznie zdarte. W środku widać tylko jeden oświetlony pokój. Wygląda na opuszczony od wielu lat. To do niego prowadziła ta dróżka? Ale po co? Zatrzymuję się i rozglądam. Wokoło jest ogromna pustka. Jednak za nim rozpocznę poważne analizy upadam na ziemię, już nic nie widzę.

DAY 1

 

Budzę się z ogromnym bólem głowy. Siadam na strasznie niewygodnym łóżku i rozglądam się po pokoju. Jest mały a w kątach jest mnóstwo pajęczyn. W oczy od razu rzuca mi się stolik, na którym stał średnich rozmiarów wazon. Wstaję i staram się utrzymać równowagę. Czuję straszny dyskomfort. Podchodzę do biurka i zauważam wyryty na nim napis "five days". Co to może znaczyć? Wszystko wygląda jakby było nieużywane od wielu lat. A, że szybko orientuję się w otoczeniu postanawiam się rozejrzeć. Otwieram każdą szafkę i nie minęło dużo czasu zanim znalazłam kolejny napis. Ale to wyjątkowo wzbudziło mój niepokój. "Leave this house" zapisane krwią. Ledwo nie podskoczyłam gdy pode mną głośno zaskrzypiała podłoga. Wszystko dzieje się ogromnie szybko, nie mam czasu nawet realnie pomyśleć. Do moich uszu dociera strasznie piskliwy i przeraźliwy głos. "I see you..." - śmieje się. Nie jestem sama. Z przerażenia przewracam stolik z wazonem wskutek czego w całym domu słychać huk. Teraz to już naprawdę zaczynam się modlić. Postanawiam schować się pod łóżko.

-W ostatniej chwili - myślę. Do pokoju wchodzi starsza pani ubrana w okropnie brudną białą sukienkę. Nie jestem w stanie zobaczyć jej twarzy. Jednak przeraża mnie fakt, że w rękach trzyma... kij baseball'owy? Dość nienaturalne jak na taką sytuację. Babka wychodzi śmiejąc się jak ostatni potwór. Wychodzę spod łóżka i lekko wychylam się za drzwi. Widzę ją schodzącą po strasznie skrzypiących schodach. Fryzjer powinien zwrócić jej pieniądze. Jednak moją uwagę przyciągnęły frontowe drzwi. Miały chyba z milion kłódek, jakieś kody i były zabarykadowane deskami. Wszystko jest jak z horroru. Nogi mi się chwieją jednak idę do pokoju obok. Jest tam łazienka. Ale zanim odważyłam się zrobić krok minęło kilka długich chwil. Wszędzie masa krwi. Lustra zbite. Wszystko brudne. W zlewie zauważam coś czerwonego. Ale co to? Nie mam zielonego pojęcia. Nie, nie chcę tam wchodzić. Po cichu i powoli schodzę po starych schodach. Z resztą chyba jak wszystko w tym domu. Podchodzę do tych ogromnych drzwi. Oglądam je dokładnie. Po chwili słyszę dzwięk dzwoneczka. Skąd on się wziął? Nie mam czasu nawet zorientować się co się dzieje, straszna kobieta jest już przede mną. Jej twarz jest przerażająca, oczy białe a skóra zgniła. Bierze zamach i nawet nie wiem kiedy upadam. Staje się kompletna ciemność.

Następne części5 days ~ Granny #2

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Shogun 12.02.2020
    Ciekawy początek historii, a wszystko zaczęło się od grzybobrania :). Czekam na kontynuację. Mała uwaga - "starsza kobieta już przede mną" - wydaje mi się, że powinno być "starsza kobieta jest już przede mną".
    Pozdrawiam ;).
  • .Milky. 12.02.2020
    Dziękuję za pozytywną opinię oraz wskazanie sugestii :)
    Również pozdrawiam ;)
  • sisi55 12.02.2020
    Mnie się podoba, chętnie przeczytam następne.
  • sisi55 12.02.2020
    A czy ta babcia w grze, nie miała przypadkiem maski?
  • .Milky. 12.02.2020
    sisi55 dziękuję za wyrażenie opinii :) A co do maski - nie, chyba nie miała. Wydaje mi się, mogła mieć na modach ;)
  • Bajkopisarz 12.02.2020
    „W pewnym momencie las skończył się, została tylko dróżka.”
    Piszesz w czasie teraźniejszym, a tu nagle na drodze taki kalafior w postaci przeszłego. Czemu akurat tak?
    „W oczy od razu rzucił mi się stolik,”
    Znów skakanie po czasach. Czy to przeoczenie czy celowo? Jeśli celowo to jaki jest ten cel?
    „Otwieram każdą szafkę i nie minęło dużo czasu zanim znalazłam kolejny napis w jednej z szufladek.”
    Dwa czasy w jednym zdaniu Kopią się i gryzą.
    „Jednak przeraził mnie fakt, że w rękach trzyma”
    Jw.
    „Powinna zwrócić pieniądze fryzjerowi, który ją ostrzygł.”
    Ona fryzjerowi czy fryzjer jej?
    „Czy to już koniec?”
    Zdanie zbędne. Wiadomo, że to nie koniec, bo ma być 5 dni. Lepsze byłoby zawieszenie akcji już na poprzednim zdaniu, to o końcu nie wzbudza emocji.

    Źle nie jest, ale tak do końca dobrze to też nie. Brakuje jakiegoś zbudowania klimatu. Tu się właściwie tylko dzieje. Mogłoby się dziać równie dobrze w zamku, w bloku, w supermarkecie, na basenie, albo w biurze. Akcja ok., ale tła nie ma.
  • .Milky. 12.02.2020
    Dziękuję za wskazanie błędów i literówek ;) Zawsze miałam problem z tymi czasami jednak następnym razem zwrócę na to większą uwagę jak i na inne rzeczy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania