Poprzednie częściAgata meble, cz.1- w sklepie

Agata meble cz. 3-( rodzice i szogun Julka)

Agata meble cz. 3-( rodzice i szogun Julka)

 

Szczęście przepełnia mnie całą od czubków palców u nóg do rozwichrzonych włosów. Jestem w jego ramionach tego nie da sie porównać do niczego innego. Wtulam twarz jeszcze mocniej w bluzę mojego Bartusia i wdycham ten oszałamiający zapach jego perfum. Mogła bym tak stać godzinami ale ciekawość mnie rozsadza. Chce mu zadać tyle pytań. Z niechęcią sie od suwam i siadam na dywanie. Z zaskoczeniem widzę, że on siada obok mnie. Mimo wolnie sie śmieje.

- No co?- Pyta z udawanym gniewem. Na to ja śmieje sie jeszcze głośniej.

- Nic, po prostu wyglądasz zabawnie.

- Ja wyglądam zabawnie, a kto sie tarza ze śmiechu po podłodze?

- No ja sie nie tarzam tylko siedzę przepraszam bardzo.- Mówię surowym tonem.

- To trzeba to zmienić.

O co mu może chodzić zastanawiam sie parę sekund. Zmienić ale co jak. Już wiem chłopak pochyla sie w moją stronę i niemiłosiernie zaczyna mnie łaskotać. Jąkam się przez śmiech.

-Bbaartuś, błagam.

- O co?- Czuje, że jego palce zastygają na moim brzuchu.

- Nie łaskotaj już mnie, proszę.

- Zastanowię się.- Siadam na przeciwko niego.

- Chciałam cie zapytać o parę rzeczy.

- No wal.

Przez dłuższą chwile zastanawiam sie od czego by tu zacząć. Nie zauważyłam, że chłopak przysunął sie do mnie. Zorientowałam sie o zmianie jego położenia dopiero wtedy gdy wziął mnie za rękę i wyszeptał do ucha.

- Pytaj o wszystko co chcesz ale są dwa warunki.- Poczułam gęsią skórkę na ramionach.

- Tak jakie?- Wyszeptałam w odpowiedzi.

- Po pierwsze ja też zadam ci parę pytań, a po drugie będziemy odpowiadać sobie całkowicie szczeżę.

- No jasne.- Odetchnęłam.

- To ty pierwsza.

- Ile masz lat?

- Dwadzieścia. Moja kolej miałaś już chłopaka?- Zatkało mnie. Myślałam, że spyta o coś prostszego.

- Nie.- Odpowiedziałam niepewnie. Na to on sie uśmiechnął.

- To jestem ciekawy jak zareagują twoi rodzice.

Jezu rodzice na śmierć zapomniałam, która wogulę jest już godzina. Gorączkowo rozejrzałam sie po pokoju w poszukiwaniu mojego telefonu. Był na stoliku za Bartkiem. Klęknęłam na czworakach i sięgnęłam nad ciałem gościa po kome.. Była za pięć szesnasta. Co znaczyło, że mama będzie za dziesięć minut. Na widok mojego przerażenia uśmiechnął sie rozbawiony.

- Spokojnie, nie ściągnę bluzy.

- Co?- Zatkało mnie kolejny raz. Czemu nagle mówi o bluzie. W sumie jeśli poruszył już ten temat to trzeba skorzystać.- Co znaczy, że nie ściągniesz, a to ma tak duże znaczenie czy ją masz czy nie?

- Czy duże to nie wiem ale jakieś wrażenie to robi.

- Co robi?

Chłopak wstał i podniósł mnie również.

- Ta bluza to ma znaczenie. Myślisz, że fajnie jest sie pocić w takich upałach w długim rękawie? Nie fajnie uwierz mi.

- To czemu w niej chodzisz.

- Bo muszę.

Powiedział to i rozpiął zamek błyskawiczny. Ściągnął górną część odzieży, a moje oczy przeżyły szok. Myślałam o różnych rzeczach począwszy od wysypki, a kończywszy na bliznach ale o takiej prostej rzeczy jak tatuaże to nie pomyślałam. Lewa ręka od ramienia do nad garstka była pokryta jakimś wzorem, prawa na całym ramieniu miała wyraźny napis ,, WALCZ O CO KOCHASZ".

- To jest śliczne.- Powiedziałam prawdę. Jakoś nigdy nie przepadałam za tatuażami ale to co on miał wydziarane było zrobione pięknie.

- Sam to zaprojektowałem. Naprawdę ci sie podoba?

- Sam? Naprawdę mi sie podoba.

Nie mogłam w to uwierzyć, że sam stworzył coś tak idealnego. Wzory przeplatały sie z niesłychaną precyzją. Uniosłam rękę i przejechałam palcem wskazującym po jednej z lini.

- Nie mogę pokazywać w pracy tego. Mam to w umowie.

- Rozumiem.

- Wiesz co jesteś najlepsza.

Bartek pochylił sie i jego usta delikatnie dotknęły moich. Wiedziałam, że to będzie niesamowite. Były takie miękkie i ciepłe. Chłopak rozchylił wargi. W mojej głowie zrodziła sie panika i chęć ucieczki. Przecież ja sie nie umiem całować. Na pewno mnie zostawi jak zobaczy jaką jestem ofermą. Chyba poczuł moje zdenerwowanie, bo odsunął się parę centymetrów i przytulił mnie mocno. Powiedział cicho.

- Nie bój się. Jeśli nie chcesz to nie będę.- Chciałam tego bardzo ale co miałam zrobić. Spuściłam głowę. On uniósł ją i spojrzał mi w oczy.- No o co chodzi.

- Ja tego chce nawet nie wiesz jak bardzo.- Słysząc co powiedziałam zaczerwieniłam się. Ty debilko skończona co ty najlepszego mówisz. Bartek pocałował mnie w skroń, później w policzek i drobnymi małymi pocałunkami kierował sie w kierunku ust. Wyszeptał w kącik moich warg.

- Każdy kiedyś miał jakiś swój pierwszy raz.

Tym razem nie wycofałam się. Czując jego język zawahałam sie przez chwilę ale spróbowałam oddać w tym pierwszym pocałunku co czuję. Na początku nie wiedziałam czy robie dobrze i zastanawiałam sie nad każdym ruchem ale po krótkiej chwili dałam sie porwać namiętności. Czułam jego oddech, ręce na swoim ciele, ciepło jego skóry i właśnie wtedy usłyszałam wołanie z dołu.

- Ada jesteśmy. Proszę zejdź do nas.

Odskoczyłam jak oparzona. Zerknęłam do lustra. Nie mogę zejść taka czerwona na duł wyglądam jak ostatnia ofiara losu. Włosy w nieładzie, oczy jak bym była naćpana, trzęsące ręce i ogólnie prezentowałam się nieciekawie.

- Uspokój się. No choć.

Wzięłam parę głębszych oddechów i powoli zeszłam. Zaraz przekonam sie czy moja mamusia jest spoko kobietką, czy nadopiekuńczą kwoką. . Mama stała w dużym pokoju przy kartonie z meblem. Słysząc moje kroki odwróciła sie i na jej twarzy odmalowało sie zdumienie widząc z kim przyszłam.

- O dzień dobry to Pan czy jest coś nie tak z zakupem?

- Dzień dobry, nie wszystko jest w porządku.

- Mamo to jest Bartek. Mój, mój.- Zacięłam sie jak głupia i nie umiałam dokończyć zdania.

- Chłopak, bardzo mi miło.- Odwróciłam się w stronę chłopaka zdumiona jego śmiałością. . Znów miał na sobie z powrotem bluzę. Nawet nie wiem kiedy ją założył.

- Aha.- Tylko na to było stać w tym momencie moją kochaną mamę. Wpatrywałam się w jej twarz ale nic nie dało się z niej wyczytać. Jak bym patrzała na zdjęcie, a nie na żywą osobę. Już chciałam jej coś powiedzieć, ale usłyszałam szybkie kroki. Do pokoju wpadła Julka.

-O to pan sprzedawca, o którym Ada gadała przez sen.

- Jezu Jula.- Jęknęłam czerwona jak burak.

- Gadała przez sen.- Powiedziała mama uśmiechając sie pod nosem.

- Cześć Bartek jestem.- Powiedział gość kucając przed moją siostrą.

- Hejo Julka.- Moja siostra bez żadnej krępacji rzuciła się na szyję Bartkowi. Na to wszyscy roześmialiśmy sie, a Jula najgłośniej, bo została uniesiona do góry gdy Chłopak wyprostował sie z niewygodnej pozycji.

- Może usiądźmy narazię niestety w kuchni, bo rogówki jeszcze nie mamy.

- Nie wiem czy nie będę przeszkadzać?

- Nie wygłupiaj się. Zostań mój mąż będzie do pół godziny myślę, że też chciał by cie poznać.

- To w takim razie dziękuje za zaproszenie. Chętnie z korzystam.

Im bliżej było do powrotu taty z pracy to ja coraz bardziej się denerwowałam. Mamciu, a jak on nie pozwoli mi się z nim spotykać, albo inaczej uzna, że Bartek jest dla mnie za stary. Nie na pewno powie, że jestem za brzydka dla takiego przystojniaka i on chce mnie tylko wykorzystać. W końcu przyłapałam się na tym, że obgryzam paznokcie. Cholera jasna to mi się nie zdarzyło od testu kompetencji, który miał miejsce w szóstej klasie podstawówki. Miałam ochotę uciec z tond jak najdalej. Boże bożę czym ja sobie na to zasłużyłam? Zrobiłam szybko rachunek sumienia, ale nic tak rażącego mi w nim nie wyszło. Usłyszałam wesołe wołanie Julki.

- Tatuś, tatuś przyjechał.

Potoczyłam nieprzytomnym wzrokiem po kuchni. Bartek z moją mamą w najlepszego rozmawiali, nawet nie mam pojęcia o czym. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że od jakiś dwudziestu minut nie odezwałam się ani słowa. Widząc moje czerwone policzki uśmiechnęli się oboje. W progu stanął tata i widząc jego spojrzenie skierowane na Bartka serce zaczęło mi bić z prędkością dwustu uderzeń na minutę. Bartek wstał i śmiało odwzajemnił spojrzenie. Słysząc głos mojego taty aż podskoczyłam na krześle. Był taki surowy i zimny.

- Witam Pana czy coś jest nie tak z meblem czy z zapłatą?- Przez twarz chłopaka przeleciało zdziwienie słysząc wrogość w tonie rozmówcy.

- Nie, nie dzień dobry, wszystko jest dobrze. Ja tu jestem raczej prywatnie.

- Słucham.- Zagrzmiał tata, a mama słysząc to aż otworzyła buzie z zaskoczenia.

- Kochanie, co się stało? Czemu jesteś taki.- Nie dokończyła zdania, bo tata zpiorunował ją wzrokiem.

W kuchni zapadła cisza. Nawet Julka z szeroko otwartymi oczami nie wydawała ani jednego dźwięku. Wiedziałam, że nie może być tak pięknie tylko dla czego aż tak tata jest wściekły. Z napięciem czekałam na to co powie. Chciałam żeby coś powiedział co kol wiek, bo ta jego milcząca antypatia i furia, była przerażająca. Wszyscy czekaliśmy na następny ruch, czy jaki kol wiek gest taty. Bałam się choćby głośniej odetchnąć. Czy chociaż raz nie mogło by być wszystko w porządku?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Rebley 13.09.2015
    Stawiam córeczkę za błędy
  • Kotna 13.09.2015
    Strasznie dużo błędów ;( Aż ciężko czytać.
  • Anonim 14.09.2015
    Kocie: https://www.languagetool.org/pl/
    I bierzemy się do pracy :)
    Szkoda, naprawdę szkoda niszczyć twój tekst takimi głupimi błędami. Pomyśl nad tym. Już podałam ci ułatwienie, jednak warto nauczyć się coś nie co samemu. Pamiętaj, że dzięki tym 10 minutom, czytelnik będzie czerpał radość z twojego tekstu, będzie pisał o wrażeniach jakie wywarły na nim postacie, akcja, fabuła, a nie o błędach :)
    Taka moja rada.
    Ja też popełniałam błędy i nadal je popełniam, jednak warto się uczyć :)
  • levi 14.09.2015
    bardzo dziękuje ortografia to mój duży problem, interpunkcja też
    na pewno skorzystam :)
  • Holly2004 18.11.2015
    Naprawdę lubię to opowiadanie i nie mogę doczekać się kolejnych części! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania