Poprzednie częściAgents Lives In America Rozdział I

Agents Live in America Rozdział II

I dzień był bardzo trudny. Ehh.. Od tego zdarzenia minęło 3 lata. Nie będę tego dalej wspominać, bo nie ma po co. Bycie agentem jest bardzo trudne. Już od około miesiąca nie otrzymaliśmy żadnego zadania... A może przestępcom się znudziło już bycie przestępcami?

Podążam do łazienki by umyć zęby i wyprostować włosy. Uwielbiam ten moment kiedy wchodzę do łazienki, bo zawsze w niej pachnie i jest taka piękna. Jest cała niebieska i okafelkowane są i ściany i podłoga natomiast sufit jest biały i nie jest okafelkowany. Po lewej stronie jak się wchodzi jest wielkie lustro i wielka umywalka natomiast gdy się wchodzi to z prawej strony olbrzymia wanna.

Chwytam po pastę do zębów, której nie cierpię. Nie wiem czemu moja mama taką tylko kupuje. Dobra tyle wystarczy. Odkładam pastę. Szybko prostuję włosy i idę się ubrać. Ubieram na siebie czarną bluzkę i czarne spodnie. Na to fioletową kurtkę. I tak ruszam do szkoły

Przed szkołą jak zwykle są tłumy. Widzę w jednej grupce Josha i Daniela. Podchodzę do nich:

- Siema chłopcy!

- Witaj piękna. - mówi Daniel.

Eh.. zawsze mi tak mówi, pewnie myśli, że z nim będę a on nie jest w moim typie.

- Co tam? - Pyta Josh.

- A nic nowego, dostałam jedynke z matmy jak zwykle - odpowiadam.

- Za 2 minuty dzwonek, idziemy do klasy?- pyta Daniel

- Ok. -odpowiadam

Oczywiście zaczynamy matematyką, której nie nawidzę. Pani Anderson jak zawsze przynudza... Naglę czuję, że mój telefon bardzo wibruje. Wyciągam go a tu wiadomość, że mamy wyjść ze szkoły tak aby nas nikt nie zobaczył.

- Proszę panią , czy mogę wyjść do toalety- pytam.

-Prosze bardzo.-odpowiada

Wychodzę i idę w stronę wyjścia. Zaraz za mną idą Daniel i Josh. Widzę helikopter po drugim stronie szkoły. Wyciągają liny i chwytamy je. Zaraz po tym jesteśmy w helikopterze. Droga do bazy trwa około 40 minut. Po wylądowaniu ruszamy do głównego pomieszczenia gdzie widnieje olbrzymi ekran i na nim są wyświetlone 3 twarze.

-Siadajcie- mówi Kayle - sprawa jest o tyle poważna, że ci trzej mężczyźni których widzicie to terroryści! Planują atak na Londyn, Paryż i Moskwę. Musimy was wysłać do Paryża aby powstrzymać jednego z nich. Nie wiemy czy bomba jest już podłączona.

- Aaa.- chcę się zapytać lecz przerywa mi Kayle.

- Nie ma czasu na pytania. Otrzymujecie ten o to sprzęt: buty magnetyczne, okulary które widzą przez ścianę, laserowy długopis, i nadajnik jakby się coś wam stało.

- Czuję się jak te dziewczyny z Odlotowych Agentek - odpowiadam i śmieję się sama z tego co powiedziałam.

- Ruszajcie, na dachu czeka na was nowoczesny samolot który po wylądowaniu staje się nie widzialny.

- To ruszamy!- odpowiada Josh.

Na dachu czekał na nas jakiś grychot, wcale nie jest nowoczesny... Ja będę siedzieć z tyłu, niech któryś z chłopców pilotuje. Przypomniało mi się, że pani Anderson będzie zła, że zniknęłam ze szkoły. Trudno.. Ratowanie świata jest ważniejsze niż jej nudna matematyka. O! Widzę, że za sterami usiadł Josh. Podróż do Paryża będzie trwała z jakąś godzinę. Wyciągam telefon i podłączam do niego słuchawki i słucham najnowszych hitów 2014 roku...

Widzę jak nasze miasto - Miami znika za oceanem. Lecimy bardzo szybko. I teraz przez jakiś czas będę widziała ocean i ocean.

Po godzinie widzę wieżę Eiffla. Lądujemy gdzieś 2 km od Paryża żeby nikt nas nie widział. Tam gdzie wylądowaliśmy stoi auto, szybko podłączam się do niego dzięki telefononowi i hackuję system. Ok, auto ruszyło. Mijamy przecznice i zatrzymujemy się przed hotelem w którym mamy rezerwację pokoi. Ten hotel jest 5 gwiazdkowy! Dzięki Kayle! Szybko załatwiamy formalności i ruszamy ku naszemu apartamentowi. Mijamy paru biznesmenów, którzy wyglądają jakby byli z gangu. Widzę z daleka jakiegoś mężczyznę który ma na sobie kominiarkę... Zaczynam się tego miejsca bać. Sięgam po klucze i otwieram nasz apartament. Jest wielki! Zaklepałam sobie największe łóżko, a chłopcy będą musieli razem spać w mniejszym. Ale mam z nich beke...

Wyciągam laptopa i potrzebne gadżety by je przygotować. Według informacji które otrzymałam jeden z bandytów o imieniu Attah ma zjawić się w naszym hotelu dzisiaj o 21. A jest godzina 15, więc zostało nam gdzieś 6 godzin. Kładę się na łóżku i zasypiam w rytmie muzyki.... Budzi mnie seria strzałów jak z karabinu maszynowego o godzinie 21:30...

 

KONIEC RODZIAŁU II

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania