Agnieszka pielęgniarką

Agnieszka pielęgniarką

 

Agnieszka była szczupłą brunetką z długimi czarnymi włosami i błękitnymi oczami oraz sylwetką modelki. Mieszkała wraz z mężem w Poznaniu, w bloku przy ulicy Orła Białego, na czwartym piętrze. Pracowała w szpitalu jako pielęgniarka, przy ulicy Lutyckiej.

Wstała z łóżka i poszła do łazienki. Po kąpieli wróciła do sypialni, gdzie założyła czerwoną minisukienkę. Nagle zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran, a tam na wyświetlaczu pojawiło się imię Kamil.

— Halo?

— Cześć, moja tygrysico.

— Kamil, wyraźnie cię prosiłam, żebyś do mnie do domu nie dzwonił.

— Tak, wiem.

— Więc dlaczego dzwonisz?

— Bo chciałem cię zapytać, kiedy znów cię zobaczę.

— Ciężko mi powiedzieć, muszę już kończyć.

Po tych słowach rozłączyła się i poszła do kuchni, gdzie jej mąż szykował śniadanie.

— Kochanie, czy mógłbyś zawieźć mnie do szpitala?

— Jasne.

Po śniadaniu opuścili mieszkanie i w milczeniu zeszli na dół. Gdy znaleźli się w aucie, odjechali. Dwadzieścia minut później zatrzymali się na parkingu przed budynkiem szpitala.

— Do zobaczenia w domu, nie zapomnij zrobić zakupów.

— Dobrze.

Na pożegnanie dała mu buziaka i wysiadła. W środku wsiadła do windy i pojechała na pierwsze piętro, gdzie mieścił się oddział męski, w którym pracowała. Po chwili winda zatrzymała się na jej piętrze i wysiadła, po czym ruszyła korytarzem w stronę dyżurki. Po wejściu podeszła do koleżanki siedzącej przy biurku.

— Cześć, Ala.

— Cześć, Aga, co słychać?

— A nic, wszystko po staremu, jakoś leci.

— To dobrze. A wiesz, że u nas pracuje nowy lekarz?

— Tak, wiem, ale Kamil nie jest już taki nowy.

— To wy się znacie?

— Tak, parę dni temu wpadliśmy na siebie w windzie.

— O wilku mowa — odparła Ala.

Spojrzała przez ramię i zobaczyła Kamila zmierzającego w ich stronę, który wszedł do pokoju, zostawiając lekko uchylone drzwi. Udając, że go nie ma, podeszła do szafki i otworzyła ją, po czym ściągnęła sukienkę, zostając w samej koronkowej bieliźnie.

— Witaj, księżniczko, seksownie wyglądasz w tej bieliźnie.

— Dziękuję. Długo tu już stoisz?

— Wystarczająco długo, aby nacieszyć wzrok tym pięknym widokiem.

— Hi, hi, hi, prawdziwy z ciebie komplementariusz.

Założyła fartuch i opuściła pomieszczenie, przechodząc koło niego i puszczając mu oko.

Godzinę później zjawił się ordynator Henryk. Był to mężczyzna po pięćdziesiątce. Podszedł do nich młody lekarz i ruszyli na obchód. Zaczęli od jednoosobowej sali, w której leżał młody mężczyzna. Lekarz zbadał jego puls i obejrzał ranę.

— Rana bardzo ładnie się goi, więc, co za tym idzie, może pan wrócić do domu.

Po zakończeniu obchodu wróciła do swoich zajęć. Weszła do pokoju, gdzie zaczęła rozdzielać leki. Kiedy skończyła, rozniosła je. Na koniec udała się do sali numer pięć. Gdy weszła do środka, mężczyzna leżał ze wzrokiem wbitym w sufit.

— Przyniosłam leki — oznajmiła.

Usiadła na brzegu łóżka. Ale z niego przystojniak — pomyślała.

— Nie wygląda pan, jakby był szczególnie szczęśliwy z powrotu do domu.

— Z czego mam się cieszyć, że za chwilę wrócę do pustego domu, w którym nikt na mnie nie czeka?

— Czy to znaczy, że nie ma pan żony ani dzieci?

— Nie, bo kariera była ważniejsza od rodziny, a teraz jest już za późno.

— Jacku, bo chyba mogę cię tak nazywać?

— Jasne, będzie mi miło. A pani jak ma na imię?

— Agnieszka.

— Miło mi cię poznać.

— Na miłość nigdy nie jest za późno. Czy ma cię kto odebrać?

— Niestety nie przyjechałem sam i sam wrócę.

— W takim razie ja cię odwiozę do domu — zaproponowała.

— Bardzo miło z twojej strony, ale nie chcę ci sprawić kłopotu, zwłaszcza że jesteś w pracy.

— Żaden kłopot, poproszę ordynatora, żeby mnie zwolnił do domu.

Po tych słowach wyszła z sali i udała się prosto do ordynatora. Wzięła dwa głębokie wdechy, po czym zapukała do drzwi.

— Proszę!

Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Za biurkiem siedział ordynator, pogrążony we własnych myślach.

— Bardzo pana przepraszam, ale czy mogłabym wcześniej wyjść do domu?

— Pani Agnieszko, co się dzieje?

— Boli mnie strasznie głowa i nie mogę się na niczym skupić. Chcę jeszcze zapytać, czy wypis pacjenta spod piątki jest już gotowy?

— Tak, pan Jacek będzie mógł go odebrać w sekretariacie. A co do pani wcześniejszego wyjścia do domu, niech pani zapomni.

— Ale...

— Żadnych „ale”! Proszę wrócić do swoich zajęć.

— Tak jest.

Opuściła gabinet, zła jak osa, ruszyła do sali Jacka i powiedziała:

— Nie mogę się wcześniej wyrwać z pracy.

— Rozumiem i nie mam pretensji.

— Jeszcze raz przepraszam.

Po tych słowach udała się do swoich obowiązków, a potem wróciła do dyżurki, gdzie usiadła za biurkiem i zaczęła przeglądać karty. Nagle usłyszała krzyk, który dobiegał z sali numer dziesięć. Poszła zobaczyć, co tam się dzieje, stanęła w drzwiach i ujrzała w oknie nagiego pacjenta. Próbowała podejść bliżej, żeby mu pomóc zejść.

— Nie zbliżaj się, bo skoczę!

— Widzi pan, nie ruszam się — mówiła.

Niespodziewanie do sali wpadł lekarz i chciał podbiec do okna, ale pielęgniarka go powstrzymała.

— Panie Bogdanie, proszę nie robić głupstw. Niech siostra przygotuje zastrzyk ze środkiem uspokajającym — poprosił lekarz.

— Tak jest, panie doktorze.

Wybiegła jak strzała, wpadając do pomieszczenia dla personelu. Z szafki wyjęła strzykawkę i buteleczkę, w której była płynna substancja. Wbiła igłę, napełniła strzykawkę, po czym wróciła na salę. Lekarzowi w końcu udało się przekonać pacjenta, żeby zszedł z parapetu, a pielęgniarka zrobiła zastrzyk i pomogła mu się położyć..

Wróciła do dyżurki, a po obiedzie podszedł do niej Jacek, który miał na sobie szare polo i jeansy. Przez chwilę patrzyli na siebie, uśmiechając się przy tym.

— Do widzenia.

— Do widzenia, Jacku, i uważaj na siebie.

W taki oto sposób dzień dobiegł końca. W pomieszczeniu dla personelu przebrała się, po czym zamówiła taksówkę i wyszła na zewnątrz. Po znalezieniu się na parkingu zaczęła chodzić w tę i z powrotem, czekając na taxi.

Nagle usłyszała, że ktoś woła ją po imieniu. Odwróciła się i zobaczyła Jacka stojącego przy niebieskim jak ocean kabriolecie Ferrari. Natychmiast do niego podbiegła.

— Nie wiedziałam, że posiadasz takie cacko.

— A może masz ochotę na małą przejażdżkę?

— Jasne.

— To wskakuj.

Nie zastanawiając się długo, wsiadła do auta i ruszyli z piskiem opon spod szpitala. Dwadzieścia minut później Jacek zaparkował pod blokiem, tym samym, w którym mieszkała Agnieszka.

— Nie wiedziałem, że mieszkamy na jednym osiedlu.

— Ja też nie.

— Skoro jesteśmy sąsiadami, może wstąpisz na kawę?

— Czemu nie, ale najpierw wpadnę do swojego mieszkania, żeby się przebrać.

— Okej.

Po tych słowach wysiadła i ruszyła w stronę klatki schodowej. Pięć minut później stała przed drzwiami mieszkania, ale jak na złość nie mogła znaleźć kluczy, więc nacisnęła dzwonek. Miał nadzieję, że Ireneusz jest w środku.

Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki mężczyzna w okularach.

— Witaj, kochanie. Zaraz ci przygotuję kąpiel relaksującą.

— Witaj, dziękuję, jesteś kochany.

Po wejściu do mieszkania udała się do sypialni, gdzie zrzuciła ubranie, zostając w samej bieliźnie. Następnie podeszła do szafy, z której wyciągnęła minisukienkę i szybko ją założyła. Potem zadzwoniła do Jacka i powiedziała:

— Wstawiaj wodę na kawę.

Po wypowiedzeniu tych słów rozłączyła się i schowała telefon do szuflady. Niespodziewanie w drzwiach stanął jej mąż, który najwyraźniej usłyszał rozmowę telefoniczną, bo minę miał niezbyt zadowoloną.

— Masz mi natychmiast powiedzieć, kim jest Jacek? — zapytał podniesionym głosem.

— A co cię to obchodzi?

— A to, że jestem twoim mężem i mam prawo wiedzieć, z kim spotyka się moja żona — oświadczył.

— Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to ci powiem: jest nim nasz sąsiad, który mieszka pod nami.

— Co? Ten wysoki, trzydziestoletni szatyn w okularach, który pracuje w firmie graficznej?

— Tak właśnie on. A teraz zejdź mi z drogi!

Wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami. Minutę później stała pod drzwiami Jacka i nacisnęła dzwonek. Po chwili otworzył drzwi jej znajomy, który zalotnie się uśmiechnął.

— Czy mogę wejść?

— Pewnie.

Jacek zaprowadził ją do salonu, gdzie usiadła na krześle przy stole, wzrokiem ogarniając pomieszczenie.

— Czego się napijesz, kawa czy herbata?

— Herbatę, poproszę.

— Okej. Właśnie leżałem w łóżku, czytając książkę, gdy ty zadzwoniłaś.

— Chyba nie przeszkadzam?

— Nie.

Po tych słowach Jacek zniknął w przedpokoju. Dziesięć minut później wszedł z tacą kawy i usiadł obok niej, a ona przesunęła się bliżej, żeby posłodzić.

— Jakiej lubisz słuchać muzyki?

— Lubię muzykę z lat osiemdziesiątych, a ty?

Miała na sobie obcisłą sukienkę, która podkreślała jej kobiece kształty. Jacek ukradkiem jej się przyglądał.

— Ślicznie wyglądasz w tej czerwonej sukience.

— Dziękuję.

Wstała z kanapy i podeszła do radioodbiornika, gdzie nastawiła piosenkę Skolima „Wyglądasz idealnie”. Stanęła przed Jackiem, po czym odwróciła się do niego plecami. Kręciła zalotnie biodrami i zaczęła tańczyć makarenę.

Wyciągnęła ręce przed siebie, następnie złapała się za głowę, a potem za pośladki i odwróciła do mężczyzny. W jego spojrzeniu dostrzegła ogień pożądania, więc postanowiła podkręcić temperaturę.

Powoli zsunęła ramiączko od sukienki, uwalniając rękę i teatralnym gestem uniosła ją do góry. Z drugą zrobiła to samo, a sukienka opadła na ziemię. W samej bieliźnie usiadła na jego kolanach, przesuwając dłonią po jego klatce piersiowej i zaczęła odpinać guziki koszuli.

Jacek gwałtownie chwycił ją za nadgarstek i zepchnął z siebie. Wylądowała na kanapie obok niego.

— Dlaczego nie chcesz, żebym cię zabrał do krainy wiecznego szczęścia?

— Agnieszka, to nie tak, że ja nie chcę. Ja tego pragnę, ale nie mogę… Mam żonę, która zajmuje wysokie stanowisko. Gdyby się dowiedziała, zniszczyłaby cię.

— Ciii.

Położyła mu palec na ustach i pocałowała. Mężczyzna odwzajemnił pocałunek i zaczęli się całować. Po chwili leżeli nadzy na podłodze i kochali się. Gdy wszystko się skończyło, ubrała się i wróciła do swojego mieszkania, żegnając się z kochankiem i obiecując kolejne spotkanie.

Ledwie przekroczyła próg, a już czekał na nią mąż, czerwony ze wściekłości, z telefonem w dłoni.

— Czy możesz mi wyjaśnić, co robią na twoim telefonie SMS-y od jakiegoś Kamila?

— Jakim prawem grzebałeś w moim telefonie?!

— Nie grzebałem.

— Akurat…

— Mówię prawdę, ten SMS przyszedł zaraz po twoim wyjściu.

— A ty nie omieszkałeś przeczytać wszystkich pozostałych! Ja sobie nie życzę, żebyś czytał moje wiadomości!

— Nie czytałem, a zresztą możesz wierzyć lub nie.

Ireneusz po tych słowach wziął z sypialni poduszkę i kołdrę i podał je żonie.

— Będziesz spała na kanapie w salonie.

— Nie, mój drogi, to ty będziesz spał w salonie, bo ja muszę się wyspać, ponieważ jutro idę do pracy.

Kobieta wręczyła mężowi poduszkę i kołdrę, po czym zamknęła drzwi od sypialni.

Następnego dnia wstała z samego rana. Po prysznicu, rozebrana, wróciła do sypialni, gdzie przez chwilę bawiła się sama ze sobą. Potem poszła do kuchni, przygotowała śniadanie, a po jedzeniu pojechała na dyżur.

Po dotarciu przed budynek szpitala zobaczyła siedzącego na ławce młodego lekarza, który palił papierosa. Przeszła obok niego i zatrzymała się na chwilę.

— Cześć, Kamil.

— Cześć, Agnieszka.

— Kamil, jesteś lekarzem, czy nie wiedziałeś, że palenie szkodzi zdrowiu?

— Wiem.

— To czemu to robisz?

— Bo moja żona od rana do nocy wierciła mi dziurę w brzuchu o dziecku.

— To po co się ożeniłeś?

— Po to, żeby żona, jak wracam do domu, miała ugotowany obiad i posprzątane.

— Wy, faceci, to sami nic nie potraficie zrobić. Tylko czekacie, aż my, kobiety, podamy wam jedzenie pod nos, posprzątamy, wyprasujemy, urodzimy dzieci i je wychowamy, a wy tylko imprezki, koledzy, telewizorek i wieczne narzekanie.

Po tych słowach weszła do przebieralni dla personelu, przebrała się, a następnie udała się do dyżurki, gdzie usiadła za biurkiem. Z torebki wyjęła telefon i napisała SMS o treści:

„Nie możemy na razie się spotykać, ponieważ mój mąż wczoraj przeczytał SMS-y od ciebie.”

Nagle do środka wpadła inna pielęgniarka. Agnieszka spojrzała na nią.

— Co się stało?

— Pan Bogdan znowu pokazuje.

— Ja się nim zajmę.

Pielęgniarka podeszła do szafki z lekami i wyjęła buteleczkę z lekiem na uspokojenie. Napełniła strzykawkę, tak przynajmniej myślała, że to lek na uspokojenie, i poszła do pacjenta.

Po godzinie okazało się, że podała niewłaściwy zastrzyk, przez co pacjent zmarł. Ona o tym nie wiedziała i pracowała przy biurku, gdy w drzwiach stanął dyrektor w towarzystwie dwóch policjantów.

— Panie dyrektorze, co robi tutaj policja? Czy stało się coś?

— Tak.

— A co się stało?

— Pani Agnieszko, dopóki sprawa się nie wyjaśni, jestem zmuszony panią zawiesić.

— Ale dlaczego, panie dyrektorze?

— Ponieważ pacjent, któremu pani podała zastrzyk, nie żyje.

— Co takiego? Pan Bogdan nie żyje?

— Niestety, tak.

— Panie dyrektorze, czy jest tutaj jakieś pomieszczenie, gdzie moglibyśmy przesłać pielęgniarkę? — zapytał policjant.

Agnieszka razem z policjantami przeszła do gabinetu dyrektora, gdzie bardzo długo ją przesłuchiwali. Mundurowi zebrali wszystkie informacje oraz zabrali ze sobą buteleczkę.

Kiedy pielęgniarka została sama z dyrektorem, zapytała:

— Panie dyrektorze, skoro zostałam zawieszona, to czy mogę iść do domu?

— Tak.

— Dziękuję.

Po powrocie do domu bez słowa weszła do sypialni. Z pod łóżka wyciągnęła walizkę i pośpiesznie zaczęła się pakować, gdy nagle wszedł mąż.

— Co robisz?

— Chyba widzisz, że pakuję się.

— Tak, ale dlaczego?

— Muszę wyjechać.

— A co z twoją pracą? — zapytał mąż.

— Zostałam zawieszona.

— Dlaczego?

— Ponieważ, po wczorajszej kłótni z tobą, dzisiaj byłam rozkojarzona. Zamiast podać pacjentowi zastrzyk na uspokojenie, podałam pawulon. Dyrektor się o tym dowiedział i nie dość, że mnie zawiesił, to jeszcze wysłał policję.

— Ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem.

— To co mam zrobić?

— Zgłoś się na policję i powiedz, jak było. Sąd na pewno weźmie pod uwagę, że stawiłaś się dobrowolnie.

— Myślisz?

— Tak.

Mężczyźnie w końcu udało się żonę przekonać i pojechali na policję, gdzie kobieta przyznała się do winy. Po spisaniu zeznań została wpuszczona do domu, lecz miała zakaz opuszczania miasta.

Miesiąc później odbyła się rozprawa. Agnieszka została skazana na rok pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (43)

  • il cuore 2 miesiące temu
    Pielęgniarki znają się na rzeczy... nigdy się nie zawiodłem.
    Jak to mówią: rok nie wyrok.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Nie zapomnij, że brunetki maja czarne włosy.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    I, jak blond-aryjki - niebieskie oczy...
  • Mona Demona 2 miesiące temu
    W której osobie jest to napisane? Pogubiłam się.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Marg słynie z miksów - wszelkich.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    "W pierwszej osobie po autorka wciela się w postać Agnieszki ale napisana w czasie przeszłym dlatego jest była została a nie jestem mam"

    I nie kombinuj - masz na tacy podane.
  • Mona Demona 2 miesiące temu
    I wszystko jasne. Ale ze mnie głupia idiotka!
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Mona Demona, A ze mnie głupi wariat - swoją drogą.
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    W pierwszej osobie po autorka wciela się w postać Agnieszki ale napisana w czasie przeszłym dlatego jest była została a nie jestem mam
  • Grisza 2 miesiące temu
    "Zawieść" - zawodzić.
    "Zawieźć" - zawozić.

    Agnieszka zakłada minisukienkę, a potem dzwoni TWOJA komórka.
    Po skończeniu rozmowy AGNIESZKA idzie do kuchni.

    Jeden malutki przecineczek upewnia nas, że ordynator Henryk był mężczyzną. Łał!

    AGNIESZKA siada na brzegu łóżka pacjenta, a TY myślisz...

    "Niestety nie przyjechałem sam i sam wrócę."... Wyborne...

    "— Panie Bogdanie, proszę nie robić głupstw. Niech siostra przygotuje zastrzyk ze środkiem uspokajającym – poprosił lekarz." Pan Bogdan mówi sam do siebie... Wyborne...

    "W taki oto sposób dzień dobiegł końca i wreszcie wróciła do domu, gdzie wzięła gorącą kąpiel i wskoczyła pod kołdrę.
    W pomieszczeniu dla personelu przebrała się, po czym zamówiła taksówkę i wyszła na zewnątrz.".

    Po tym fragmencie przestałem czytać resztę, bo i przestało być to śmieszne, a zaczęło być żałosne...

    A przecież pisałaś już lepiej...
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Sil się Grisza, na pewno zostaniesz i posłuchany i doceniony - bóg Ci to załatwi.
  • Grisza 2 miesiące temu
    Where Is My Mind,
    czyj?
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Grisza, Ten - syjonistyczny.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Grisza, Jehowa.
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    Nadal pisze lepiej staram się pisać jeszcze lepiej a że czasem mi się czasem pomieszają Pestka
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    To jak była w związku z Zenzą.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Namiętny dotyk, To można wydać tę Angelikę na kolekcjonerskim CD? Jak nie, to kasujem.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Można, w końcu i tak aranż Wiedźmy, śpiew Berkasa, music yanka - a płyta dotrze.
  • il cuore 2 miesiące temu
    Zaśpiewaj sam a Magda mogłaby ci pomóc na trójkącie.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    il cuore, Magda udzieliła tylko tekstu, który edytowaliśmy, tu masz efekt końcowy: https://www.youtube.com/watch?v=As6p2Cf7fLs
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    il cuore, A o trójkątach - miała taki okres, że o niczym innym nie pisała, tylko seks i np. trójkąty, cho.c to raczej Bucz dla niej pisał, bo trudno jej ogarnąć dwóch chłopów na raz, ale nie trudno - tego, tylko opisać gorzej.
  • JagVetInte 2 miesiące temu
    Jest trochę (xD) niedociągnięć, sporo znaków zapytania. Bohaterka nie przypadła mi do gustu, straszna, hm... No, rozwiązła kobieta z niej. I jeszcze męża zgnoiła, biedny Irek, żona mu się puściła (i to nie z jednym) i jeszcze opierdol za telefon dostał. I te napoje ciepłe... Miała być kawa czy herbata, bo sam już nie wiem? A jeszcze policjanci co poszli z buteleczką... Jaką?
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Zupełny brak logiki i pomieszanie z poplątaniem. Po kilku lepszych tworach znów to samo.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Będziesz pośredniczyć w negocjacjach? - żeby nie chciała miliona odszkodowania za przerobiony tekst.
    Nie kuma, nie odpowiada, ja rozumiem, ale niech spierdalają osoby typu Angela, tu nie terapia.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind Hehe.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    ZielonoMi, Tyle to mało, ale zrobimy to.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind 👍
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    Zielono mi nieprawda była logika i wcale nie było poplątane przez pomieszaniem Ale macie poprawioną wersję przez mojego osobistego na telefonie zainstalowanego korektora.
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    Where Is My Mind Nie zgadzam się na żadne przerabianie moich tekstów gwara od moich tekstów swoje przerabiać
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Namietny dotyk, AI zrobi perfekt "czy dobrze", Zenza pewnie znów siedzi.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Namietny dotyk, Wyślij Zenzie do paki: papierosy, kawę, herbatę i czekoladę, oraz te pisemka - z aktami.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Napisze długi list dziękczynny - w pierdlu niema co robić, więc to będzie list na cały zeszyt.
    Siedziałaś kiedyś? - jak siedziałaś to wiesz - nie ma co robić.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    Chwyta kutange i myśli o kobietach - których?
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    Where Is My Mind Nie nigdy nie siedziałam A poza tym Janko coś ty znów wymyślił zenza i siedzi
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind 😂
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    ZielonoMi, Ej tam - maila czytnij - nielogiczne, chyba że zaznaczyłem na świstku coś..., bo mi myśl była błądzącą, albo poczta na ten kierunek jest terminatorem czy co?
    Na pewno w mailu piszesz prawdę? - przeczy logice i poczcie polskiej...
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    polityce wewnętrznej poczty polskiej, ale możliwe, że kierunek ma przywileje...
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind Odpisałam.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind
    https://zapodaj.net/plik-CgCbPN9qMq
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    ZielonoMi, No faktycznie - nigdy tego nie zrozumiem, ale spoko! Mniej niż doba - dobra - mam zakłócenia odmierzania czasu.
  • Where Is My Mind 2 miesiące temu
    ZielonoMi, Nigdy tego nie pojmę, nikt inny nie dostał - masz fanów na poczcie.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Where Is My Mind 🤣
  • Namietny dotyk 2 miesiące temu
    Dziękuję że nabijacie mi wyświetlenia ale może teraz przejdźcie na forum i proszę mi nie spamować pod Agnieszką pielęgniarką

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania