Poprzednie częściAlchemik (odc.1 cz.1)

Alchemik (odc.1 cz.2)

Wielki mistrz odchrząkną i zabrał się za ogłoszenia. Wiele tego nie było poza tym że popołudniu zostanie wybrana grupa która pojedzie do miasta z zapasami dla naszych przedstawicieli. Potem były przydziały i aż odetchnęliśmy z ulgą razem z Kalipso i wieloma innymi z naszej grupy. Praca w ogrodzie łatwa niebyła ale po wczorajszym wydawało się nam pestką. A co najważniejsze będziemy pod nadzorem mistrzyni Stila co przyjęliśmy z dużą radością. Potem kiedy już wszystkie grupy zostały oddelegowane do swoich zajęć wielcy mistrzowie zaszli z podestu i skierowali się ku wyjścia. Wszyscy czekaliśmy aż wyjdą a potem i my ruszyliśmy do swoich przydziałów. Żal mi było Margaret bo jej grupa miała dziś przydział w kuchni a tam było gorąco i duszno.

Siostra poszła na lekcje z Wielkim Mistrzem a ja, Kalipso, Ewa i dwudziestu innych ruszyliśmy korytarzami na dwór. Plac przed twierdzą otoczony kamiennym murem został podzielony na trzy segmenty: ogród, szklarnia i plac treningowy. Były one podzielone drewnianym płotem a plac był duży i tylko dla tego było to możliwe. Spojrzałem na pogodne niebo i korony drzew otaczających naszą twierdzę z wszystkich stron. Jakiś chory psychicznie książę kazał wybudować twierdze w środku lasu by drzewa stanowiły naturalną osłonę. Twierdze zbudowano ale od wielu lat nikt tu nie stacjonował a nawet z czasem zapomniano o twierdzy zbudowanej w lesie. Pradziadek naszego Wielkiego Mistrza odnalazł ja kiedyś podczas swoich spacerów po lesie i kiedy król zachorował i posłano po niego wymusił na nim za zapłatę właśnie tą twierdzę. Król przestraszony że niedługo umrze zgodził się i na wyraźne żądanie Wielkiego Mistrza spisano odpowiedni dokument nadający Medykantom im tą twierdzę w własność. Po wyleczeniu król chcąc nie chcąc już nie mógł się wycofać i od tamtej pory mamy swoje miejsce o które dbamy.

Żwawym krokiem przeszliśmy przez plac i weszliśmy do naszego ogrodu. Mieliśmy tu dwa drzewka jabłoni, pięć krzewów pomidorów, dwa winogron, i z kilka ostrej papryki. W pulchnej ziemi w rzędach hodowaliśmy kolejno: ziemniaki, marchewkę, buraki, rzepę i kapustę. Ściśle pod murem stała mała przybudówka w której trzymaliśmy narzędzia a obok stały dwa kurniki z zagrodą. Między tym wszystkim położono drewniany podest byśmy mogli się przemieszczać nie wyrządzając szkód. Kukurydze oraz inne warzywa ściągaliśmy prosto ze wsi raz w miesiącu. Choć chłopi się nas bali nie mogli się oprzeć sile złota.

Mistrzyni Stil stała już przy otwartej przybudówce i czekała na nas. Kolejno braliśmy wręczane nam narzędzie i szliśmy do pracy. Ja, Kalipso, Max i Arden mieliśmy zaorać wyznaczony kawałek ziemi przeznaczony pod nową uprawę. Mistrzyni udało się w końcu wywalczyć dodatkowy kawałek ziemi pod uprawę buraka cukrowego. Czwórką udało nam się przenieść tam wielkie metalowe grabie służące nam do orki i zaprzęgliśmy się do nich jak konie. Wtedy zauważyłem że jest coś nie tak. Max i Arden nie odzywali się do mnie a jak już to wyraźnie było słychać w ich głosach wrogość. Rzucali mi spojrzenia jakbym był jakimś zdrajcą i w ogóle zachowywali się jakoś dziwnie. Ogólnie rzecz biorąc dziwnie było już w łaźni. Wtedy kiedy niektórzy chłopcy mnie ignorowali a kilku szturchnęło uznałem że są jeszcze śpiący i mają zły dzień. Ale teraz byłem pewien że to nie to.

Chciałem zapytać o co chodzi ale postanowiłem że poczekam aż zmęczą się pracą mając nadzieje że zmęczeni będą mniej wrogo nastawieni. Orka była koszmarem ale nie takim jak rąbanie drewna czy kopanie rowów. W czwórkę ciągnęliśmy to draństwo wyciągając z siebie siódme poty aż Kalipso odłączył się i pobiegł do jednej z dwóch beczek z wodą i nalał nam po kubku. Wypiłem dwa łyki a resztę wylałem sobie na głowę by złagodzić tą spiekotę. Słońce dziś grzało nam na głowy niemiłosiernie jakby nie było dziś dość kiepsko. Wróciliśmy do pracy aż jedno z ostrz nie natknęło się na większy kamień zakopany w ziemi. Kalipso zaklną brzydko i kazał nam ciągnąć z całej siły. Zrobiliśmy to wylewając z siebie hektolitrów potu ale w końcu się udało. Jednocześnie ugięły się pod nami kolana i padliśmy wyczerpani na ziemi. Mieliśmy szesnaście lat i wciąż odczuwaliśmy ból w mięśniach po wczorajszym.

Zrobiliśmy sobie przerwę a Max i Arden gdzieś się odczołgali. Ja i Kalipso siedliśmy na ziemi oparci o drewniany płot i obserwowaliśmy resztę pracujących w ogrodzie. Spojrzenie Kalipso jak i paru innym chłopakom błądziło ku Ewie która pieliła ziemie. Tuniki dla dziewczyn nie mają dużego dekoltu ale jej duże piersi przykuwały uwagę dzięki opinających okropnie je tunice. Tak samo jej ponętne pośladki opinane przez spódnice do kolan. Ale Kalipso tylko na nią spojrzał jakoś dziwnie i zamkną oczy. Zrobiło się jakoś niezręcznie i postanowiłem jakoś to zmienić.

–Co ugryzło Max’ a i Ardena?

–Są zazdrośni – odparł spokojnie nie otwierając oczu.

–Ale niby o co?

Kalipso zakrył oczy ramieniem.

–O twoje zaręczyny z Margaret.

Znowu się zachłysnąłem powietrzem. Czy się oni uwzięli! Spojrzałam wstrząśnięty na Kalipso.

–Jakie kurde zaręczyny?

Ten zabrał rękę i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

– No twoje z Margaret – mimo że wypowiedział każde słowo głośno czułem się jakby mówił w obcym języku. Kalipso zmarszczył brwi. – Przecież macie zamiar ogłosić swoje zaręczyny jutro w Vatananki.

Powoli pokręciłem głową i czułem że muszę mieć bardzo niemądry wyraz twarzy. Kalipso zrobił zaskoczoną minę który wyglądała tak głupio jak moja.

– Czekaj, czekaj! – zawołał nachylając się w moją stronę. – Przecież wszyscy wiedzą że macie ogłosić swoje zaręczyny razem z innymi parami w święto Vatananki. –oczy mu się zrobiły okrągłe jak spodki gdy zobaczył moją minę. – Ale przecież wszyscy o tym mówią!

–Jacy wszyscy! ? –zapytałem marszcząc brwi. –Podaj imiona i dane osobowe.

–No wszyscy –mówiąc to nakreślił w powietrzu kółko. –Gerber wczoraj wieczorem w łaźni zaczął o tym mówić. Powiedział że ty i Margaret macie ogłosić to w święto Vatananki.

– Gerber!? –zdziwiłem się nienażarty. Gerber był naszym plotkarzem którego wiarygodność można by podać pod wątpliwość i z łatwością obalić. I dlatego było to takie dziwne że mu uwierzyli. –Niewierze żeście mu wierzyli.

Kalipso podrapał się zakłopotany po głowie.

–No cóż w to akurat trudno uwierzyć nie było –stwierdził i starł rękawem pot z czoła. – Powiedział że podsłuchał przypadkiem jak mistrzowie mówili że piękna będzie z wasz para i nie mogą się doczekać waszych zaręczyn.

–Jak oni śmią! –warknąłem naprawdę wściekły. –Nie mają prawa decydować takich rzeczach zaznasz.

–Spokojnie –powiedział kładąc mi rankę na ramieniu. –Zapewne założyli to samo co my wszyscy i tyle.

Spojrzałem na niego hamując moją irytacje. Kalipso był moim przyjacielem i nie mogłem go od tak zamordować choć byłem wściekły i miałem ochotę zrobić komuś krzywdę.

–A wy co założyliście?

–No że to było by naturalne –zabrał ostrożnie rankę z mojego ramienia. –Mistrzowie jak my wszyscy założyliśmy pewnie że macie się ku sobie.

–Niby na jakiej podstawie? –zapytałem i od razu pożałowałem kiedy Kalipso spojrzał na mnie jak na debila.

–No przecież każdy ślepy by zauważył że jesteście dla siebie stworzeni –powiedział a mnie dosłownie odebrało mowę.

–To nieprawda –udało mi się w końcu zaprotestować.

–Ale tak to wygląda Flint. Kiedy Margaret ma przydział w kuchni to jedzenie przynosi wyłącznie tobie i jeszcze przemyca dodatkowe porcje.

–Nie prawda –powtórzyłem i zabrzmiało to strasznie głupio.

–A wczoraj to w tej białej chuście którą ci wręczyła przy obiedzie to co było zawinięte.

Punkt dla niego. Był to dodatkowe bułki.

–Ale to nie wszystko –ciągną dalej. –Niemal zawsze chodzicie razem. Tylko przy przydziałach jesteście osobno ale tak to zawsze widzi się was razem jak papużki nierozłączki. Bawicie się z dziećmi i wyglądacie przy tym jakbyście już byli rodziną! Na tańcach tańczycie razem a kiedy któreś z was nie morze to drugie w ogóle nie wychodzi tańczyć.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • T. Weasley 24.12.2014
    Fajne, ciekawa jestem co będzie dalej
  • NataliaO 24.12.2014
    naprawdę dobre opowiadanie, opisy i dialogi są dopracowane, całość dobrze się czyta 5
  • Dzięki za pozytywne opinie
  • Kolejną cześć dodałem. Czekamy na zatwierdzenie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania