Poprzednie częściAnonimowi Heretycy 1

Anonimowi Heretycy 4

Pokój Lilith był zaskakująco normalny. Miał ciemną farbę na ścianach, niebieską sofę obok półki na książki, podłogę szczelnie zakrywał puchaty, jasnobrązowy dywan. Na łóżku i biurku ustawionych pod dużym, prostokątnym oknem walały się ubrania, kosmetyki, zapełnione oraz czyste kartki i przybory szkolne. Co prawda większość książek obecnych w pokoju wyglądała na utwory pokroju "Symboli tysiąca i jeden demonów", a rysunki leżące na biurku wyglądały co najmniej dziwnie, ale i tak Adrian czuł się w tym miejscu lepiej niż w pozostałych częściach domu.

- Dobra Adrian, to robimy prezentację multimedialną, czy...

- Słuchaj, nie powinnaś wyjaśnić mi najpierw - zrobił kolisty ruch rękami w bliżej nieokreślonym kierunku - tego?

- Czemu każdy musi się o to pytać? To się robi nudne, ale w dużym skrócie nasza rodzina od wielu pokoleń zajmuje się - tu sparodiowała wcześniejszy gest Adriana - "tym".

- Wiesz, domyśliłem się. Ale jakim cudem nikt o tym nie wie? Robicie jakieś czary nawet się z tym specjalnie nie kryjąc i nikt tego nie zauważył? Nie wiem, sąsiedzi, goście, choćby ksiądz na kolędzie?

Lilith wzruszyła ramionami. - Jakoś nie. Z resztą mamy czary kryjące, ale nikomu nie chce się ich używać na co dzień.

- Ale jakim cudem...

- Dzieci, przyniosłam wam kanapki - do pokoju weszła mama Lilith - Jeszcze nie zaczęliście?

- Dzięki, mamo. Jeszcze nie, Adrian miał kilka pytań i się zagadaliśmy.

- To bardzo miłe, że macie o czym porozmawiać, ale pospieszcie się, bo mamy jeszcze dziś odwiedzić babcię Kasandrę.

Robienie projektu było nawet dość przyjemne. Zdecydowali się na zrobienie tablic informacyjnych, w czym "pomagała" im od czasu do czasu Chupacabra, starając się przyklejać papierowe elementy na swoją ślinę. Lilith co chwilę sprawdzała coś w którejś z książek, a kanapki nie były zatrute. W sumie - był to jeden z lepszych projektów, w jakich Adrian brał udział. Nie był tylko pewien, czy informacje w nim zawarte będą się zgadzały z tym, czego oczekiwał od nich ksiądz, ale trudno - i tak nie będzie wystawiał za to stopni.

Mimo nie najgorzej spędzonego czasu, chłopak z ulgą powitał całkiem normalną ulicę którą tu doszedł. Wsiadł do całkiem normalnego autobusu i wrócił do swojego, całkiem normalnego domu.

- Cześć synku, jak było? Jak ta twoja nowa koleżanka? Zbliżyliście się do siebie? Kiedy ty ją zaprosisz?

- Mamo, tylko robiliśmy projekt. Słuchaj, muszę już iść do pokoju, mam... dużo zadane.

Wszedł po schodach na górę i włączył muzykę, na tyle głośno, by zagłuszyła jego siostrę śpiewającą pod prysznicem. Co prawda rzeczywiście miał sporo pracy domowej, ale od czego jest niedziela. Pozwalając swoim myślom błądzić przy muzyce, Adrian przyłapał się na tym, że nie może się doczekać czwartku, kiedy będą mogli z Lilith zaprezentować się przed resztą "heretyków".

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Akwus 07.01.2016
    Doprecyzuj mi tylko proszę :) Całość dzieje się w zbliżonym do naszego świecie? Plus magia - znając Twoje zamiłowania jak w Harrym Poterze - magia jednak nie jest powszechna w świadomości ludzi?

    Jeśli tak, to poważnie Adrian tak na spokojnie to przyjmuje? Rozumiem otwarty umysł, ale jednak osobiście okazałbym, chyba większe zdziwienie gdybym się dowiedział, że moja koleżanka jest córką Baracka Obamy, niż on na wieść, że rodzina Lilith włada magią :D

    A teraz technicznie: pomyśl o tym, by wygląd otoczenia przemycać w dialogach, w scenach akcji a nie w zwykłym wylistowanym opisie. Budujesz proste zdania, czasem dla mnie aż za proste: "Miał ciemną farbę na ścianach, niebieską sofę obok półki na książki, podłogę szczelnie zakrywał puchaty, jasnobrązowy dywan" - dobre jako opis by scenograf wiedział co ustawić na scenie, ale nie do opowiadania, gdzie chciałoby się by całość zagrała a nie tylko była :)

    Wyobraź sobie jak Adrian wchodzi do pokoju, lekko wystraszony/zszokowany wszystkim co widział w tym domu, uspokaja go fiolet ścian bo przypomina jego własną kuchnię a może właśnie go jeszcze bardziej przeraża głębia tego koloru? Może siada na sofie i nieważne, że jest ona niebieska, ale jest tak nienaturalnie miękka, że się w nią zapada i przez chwilę walczy by go nie pochłonęła? Udaje mu się z niej wydostać i przewraca się na dywan. Miękki i ciepły, wreszcie coś normalnego... tylko opierając na nim dłonie czuje jakby bicie serca... to nie dywan to futro z ... podrywa się odsuwając i wpada na regał wypełniony dziesiątkami książek. Te zaczynają się chwiać i spadać na niego, jak gdyby specjalnie celowały w jego głowę... Pierwsza uderza "Antologia Mrocznych Gryfów"...
    - Uspokój się - przez śmiech rzuca do niego Lilith i gestem dłoni powstrzymuje kolejne tomy by grzecznie ustawiły się na gębowych półkach - nie mamy teraz czasu na wygłupy.

    Niby też opis pokoju, ale inny :)

    Daj znać jak już będziesz miała mnie dość, nie zamierzam Cię pouczać jeśli uważasz, że zupełnie nie mam racji, lub fatalnie wczuwam się w Twój styl, czy to konkretne opowiadanie :)
  • T. Weasley 07.01.2016
    Akwus, dziękuję, to była świetna rada. Będę zawsze do niej wracać kiedy utknę na opisie. Ten roździał jest dość słaby, nie miałam weny, napisałam go głównie dla tego, że kiedy długo nie wracam do pisania tracę wàtek i nie umiem kontynuować opowieści. Jeszcze raz dziękuję za radę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania