An✝ychrys⊥ – Pustynne Sępy

PRZYPOMNIENIE;

[*] = Konsekwencja wyboru, np. [*Nowa ścieżka odblokowana*]

[„“] = Możliwe(lecz nie konieczne) przepowiedzenie przyszłości, np. [„Wziął broń i...“]

 

[Och, witaj! Wygląda na to, że spotykamy się szybciej niż się spodziewałem... Cóż, nieważne.

Ostatnio spotkało nas tak dużo śmierci, nieprawdaż? Musisz wiedzieć, iż jako narrator, jestem tu, by zapisać tworzoną przez ciebie historię, nie, by ci pomóc.

Od tego masz wskazówki powyżej.

No, znikaj! Pustynna pogoda jest jak zwykle... zabójcza.]

 

***

– Kurwa! Amy, wstawaj! Nasz helikopter się rozbił!

Wiedziała, że każda zmarnowana sekunda może zaważyć o wszystkim. Na krótko po otworzeniu oczu, instynktownie złapała za kolbę karabinu samopowtarzalnego i z całej siły walczyła z napływem żarzącego piasku. Szum pękającego metalu oraz skowyt zniszczonych wirników wystarczyły, by przyprawić ją o sromotny ból głowy, tak potężny, że nawet nie zauważyła tonącej w wydmie broni. Targała nią istna gonitwa myśli, choć jedna z nich przyćmiewała wszyskie pozostałe: „Z tego mogę się nie wykaraskać“.

Gdy miała się poddać i pozwolić napływowi piaskowych ziaren odciąć ją od resztek dostępnego powietrza, momentalnie poczuła ucisk na obydwu przedramionach, i zanim się obejrzała, zaczęła staczać się ze wzniesienia, by z gruchotem uderzyć o płaskie podłoże. Impet zderzenia wywołał ból stokroć gorszy od wszystkich poprzednich. Wbrew woli złapała się za głowę.

– Nic ci nie jest? – zawołał mężczyzna o ciemnej karnacji – Trochę już tam byłaś...

[„– Widzieliście TO, prawda? Myślę, że muszę wracać; kto wie co czeka nas dalej!“]

– Ja...nic nie pamiętam – odpowiedziała powoli.

– Pewnie jesteś jeszcze w szoku po tej kraksie – odezwał się drugi żołnierz – Jestem Jack, a ten okularnik to Click. – podrapał się po krzaczastym zaroście. – Mieliśmy zbadać tutejszy krater, ale los zdaje się mieć wobec nas inne plany. Cóż, nam się udało...niestety nie można tego samego powiedzieć o dwójce naszych pilotów... – Spojrzeli z westchnieniem na kabinę unieruchomionego śmigłowca. Nic do uratowania, pomyśleli.

Kobieta usiadła na ziemi, powoli zdjęła wojskowy skafander i zawinęła go wokół bioder, redukując denne poczucie dyskomfortu. Zdejmując ten element ubioru poczuła otarcia i pieczenie na skórze, będące pamiątką po twardym lądowaniu.

– To co teraz zrobimy?

– Najlogiczniej byłoby poszukać jedzenia i źródła wody, pon-

– Siadaj na dupie i nie pleć bzdur – grubiańsko wtrącił Jack – Z resztą nie wiem czy zauważyłeś, ale słońce zaraz nam zajdzie, więc zamiast marnować siłę powinniśmy odpocząć...no chyba, że rajcuje cię jedzenie kaktusa w co wątpię...

– Moglibyście przestać? – wtrąciła się szeregowa Turner. – Sprzeczki nijak pomogą nam w znalezieniu pomocy, czy wydostaniu się stąd...

– Jeśli macie lepszy pomysł to słucham.

– ...

– Tak też myślałem – dodał – Postaram się rozpalić nam małe ognisko; zdziwilibyście się jak zimne potrafią być pustynne noce. – Oddalił się i kląc pod nosem przystąpił do pracy.

Amy postanowiła wykorzystać tę chwilę spokoju, by dokładniej przyjrzeć się plecakowi w kolorze khaki. Dwie duże komory pozornie dodawały mu pojemności, choć przy bliższym zbadaniu nie zmieściłoby się w nim więcej niż trzydzieści litrów załadunku. Wśród wielu schowanych w nim rzeczy, szeregowa napotkała m.in dwie krótkofalówki, nóż bojowy, ręczną piłę oraz... pudełko małych cukierków...?

– Zdaniem wielu pomagają przyzwyczaić oczy do ciemności – rzucił okularnik.

– Pomaga?

– Mi pomagają się uspokoić – odparł. – Chyba i tak powinniśmy coś zjeść; jeśli do jutra nas nie znajdą, będziemy musieli iść pieszo.

– Ale zdaniem Jacka wręcz niemożliwym będzie taka wędrówka.

– Kochana – przybliżył się do niej – Gdy mężczyźnie idzie stanąć twarzą w twarz ze swym losem, uważa „niemożliwe“ za jedną z drugorzędnych przeciwności...

 

***

Noc nadeszła szybko i była bardziej zimna niż się spodziewali. Jack, który do tej pory zajmował się ogniem, zapalił dyskretnie papierosa i odszedł na kawałek, by się rozruszać. Click przerzucał kolejne strony kieszonkowego notatnika, natomiast Amy obserwowała utłoczone na niebie gwiazdy, wodząc myślami wokół puszki wołowiny, którą podgrzała i zjadła blisko pół godziny temu. Wiedziała, że człowiek jest w stanie wytrzymać nawet trzy tygodnie bez przyjmowania pokarmu(zakładając, iż posiada spory zapas wody), ale sama perspektywa głodowania potrafiła podciąć jej skrzydła.

– Co czytasz? – spytała w końcu, chcąc zabić nudę.

– Właściwie to piszę – poprawił. – Kronikuję wszystko, co spotkało mnie od zameldunku w barakach do teraz...

– Jak rozumiem raport po powrocie będzie wyczerpujący.

– Nie – zaśmiał się – Zawsze chciałem napisać książkę, ale ilekroć próbowałem, zawsze coś mi nie chciało wyjść...Chyba jestem zagadką dla samego siebie.

Po krótkiej nieobecności zza wydmy wyskoczył Jack.

– Chyba coś znalazłem! – krzyknął – To wioska! Nie leży szczególnie daleko krateru!.

– Jesteś pewien? – podniósł się Click.

– Jak nic, wyróżnia się bardziej niż ślepiec na strzelnicy. – potwierdził – Ruszajmy więc, nocne powietrze dobrze nam zrobi, a nie zapowiada się, by ktoś leciał nam z ratunkiem, prawda?

Przez następne dwie godziny maszerowali w ciszy, w miarę możliwości uważając na zdradzieckie wzniesienia oraz niewidoczne dla oka kamienie. Gdyby w oddali nie paliło się światło, pewnie jeszcze długo przyszłoby im błądzić w ciemnościach. Najbardziej podniecony z odkrycia osady był Jack, Click regularnie przecierał szmatą okulary, natomiast Amy było wszysko jedno; dalej wpatrywała się w atramentowe niebo. Gdy zbliżyli się do domostwa na skraju wioski, na powitanie wyszło im dwoje zawiniętych w chusty ludzi, zupełnie jakby spodziewali się ich wizyty.

– Szukamy pomocy – przerwał ciszę Jack – Nasz śmigłowiec się rozbił, a w dodatku moje radio nie może nawiązać łączności z bazą.

– Starsza wioski, Yara, porozmawia z wami.

I wtedy ci ludzie w milczeniu się rozeszli, wskazując drzwi domu. Weszli we trójkę do środka i zauważyli szczupłą staruszkę w pobrudzonym ubraniu i rękawami podwiniętymi pod samiusieńkie łokcie, które ukazywały śladowe ilości blizn. Z twarzy nie miała więcej niż sześćdziesiąt lat, lecz oni byli zbyt zdezorientowani, by zwrócić uwagę na szczegóły.

– Siadajcie – odezwała się spokojnie i ruszyła w stronę krzywego regału – Może coś zjecie?

– Nie, dziękuję – Jack oparł się o zimną ścianę – Tak naprawdę to zależny nam na odwiedzeniu pobliskiego krateru, wie pani coś o nim?

Gdy tylko to powiedział, do wnętrza małego pomieszczenia wparowała bryza lodowatego wiatru. Staruszka, która do tej pory stanowiła perfekcyjny przykład stoickiego spokoju, spoważniała i „zbeształa“ ich grobowym spojrzeniem.

[„– Weź ten nóż, i pamiętaj by sprowadzić go z powrotem!“]

– Tak... – wciągnęła powietrze – Ten krater był, a właściwie dalej jest grobowcem...

W tej chwili Click wyciągnął prędko notes z tylnej kieszeni spodni i zaczął notować.

– Grobowiec? – zapytali we troje, natomiast ta przytaknęła.

– Został stworzony jeszcze wieki przed narodzinami mymi, mego dziada i mego pradziada; wielu mówiło, że mieszka w nim sam diabeł, którego gniew nie zaspokoi nawet najgłębsze jezioro piekieł – zamilkła na chwilę – Mogę posłać z wami córkę; Poszłabym z wami, ale jak dobrze widzicie, me stare kości mogłyby nie dotrzymać wam kroku.

– Dziękujem-

– Jendak – przerwała – Nie chciałabym, aby to miejsce zostało spaczone przez broń żadnego rodzaju.

Trójka oddaliła się na chwilę, nie kryjąc zdziwienia.

– Powinniśmy zostawić broń – zabrał głos Click – Chyba nie wierzycie w stare bajki?

– Zwariowałeś? Żołnierz nigdy nie powinien ot tak oddawać broni...

– Słuchajcie...Myślę, że...

 

[A] Powinniśmy zostawić broń

[B] Zabieramy broń ze sobą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • wolfie 16.12.2020
    Zauważyłam parę powtórzeń i w mniej więcej w połowie tekstu jest urwane zdanie - "Najlogiczniej byłoby poszukać jedzenia i źródła wody, pon-". Na razie dla mnie to troche chaotyczny wydźwięk, akcja leci na łeb, na szyję, ale czekam na więcej :)
  • DEMONul1234 16.12.2020
    Nie ucięta, a przerwane ^^
  • TheRebelliousOne 16.12.2020
    No proszę, ktoś tu jednak wcześniej zawitał :D Bardzo fajny sposób prowadzenia fabuły. Podejmowanie decyzji to coś, co lubię w tego typu dziełach. Faktycznie, akcja chaotyczna, ale mi się podoba. Ja wybieram opcję B. Mam uzasadniać dlaczego? :P Daję 5 i czekam na więcej.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • DEMONul1234 16.12.2020
    Wybór z pozoru prosty, ale skreśla parę możliwości fabularnych ^^ Również pozdrawiam
  • Onyx 18.12.2020
    "– Mi pomagają się uspokoić – odparł." - Mnie
    "To wioska! Nie leży szczególnie daleko krateru!." - bez kropki po wykrzykniku

    Bardzo ciekawe. Myślę, że bohaterowie mogą wzbudzić do życia Antychrysta z właśnie tego wulkanu tylko tam idąc i zaburzając jego spokój
    Wybieram opcję B
  • DEMONul1234 18.12.2020
    Krateru, nie wulkanu ^^ Powiedzmy, że pojawi się kilka rozpoznawalnych scen z NT.
  • Shogun 09.01.2021
    No, szybko idzie, ale ciekawie. Wybór? Lubiem :D Cóż, już wybrałem, ale nie pochwalę się, co haha :D Zobaczymy jak to dalej się potoczy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania