Pokaż listęUkryj listę

Aoi i Uruha, Rozdział 1: Rozbudzone nadzieje. Ciąg dalszy.

Uruha sapnął, gdy palący ból ogarnął jego pierś, zdążył zauważyć intruza i do niego doskoczyć, ale nie wiedział że facet ma broń. „Cholerni ludzie”- jęknął, i wgryzł się z furią w jego szyję. Zabójca poczuł się oszołomiony, czuł jak w zawrotnym tempie traci siły aby ostatecznie stracić świadomość.

 

Niechcianego intruza obudziła woda, którą go ktoś oblał. Jego cel, ten młody chłopaczek, stał nad nim szczerząc się a w jego ustach było widać kły które jeszcze były brudne od krwi-Jego krwi.

-Czego tutaj szukasz?- warknął do niego inny facet. Aoi wrócił szybciej z polowania i nie mógł sobie odmówić przyjemności znęcania się nad przybyszem.

-Niczego. – odpowiedział

-Będziesz tak milczał, hmmm? Nie polecam ci takiej formy przekazu, Aoi bardzo nie lubi obcych.- rzekł Uruha bardzo rozbawiony sytuacją. Mężczyzna zdecydowanie był przystojny a Uru lubił takie zabawy. Mógłby patrzeć na tego przystojnego gościa

w nieskończoność, niestety Aoi zawsze wolał działanie. Prawdopodobne będzie chciał zabić tego biedaka jeżeli nic nie powie.

„Czy on zawsze musi być taki emocjonalny i gwałtowny? Przecież ten facet to żadne zagrożenie, bynajmniej nie dla nas. Przecież jesteśmy wampirami do cholery.”-pomyślał.

Istotnie, nikt dotąd skutecznie się im nie postawił. Próbować mógł najwyżej inny wampir, ale na szczęście dla nich, od dawna nie było żadnych w okolicy. Po prostu takie czasy.

-Wiesz co powinniśmy z nim zrobić Aoi, zamieńmy go w wampira.-rzekł podekscytowany Uruha

-Jest taki piękny, taki idealny. Nie zabijajmy go.- dodał. Tymczasem niedoszły zabójca usiłował się wyzwolić z niewoli, ale został przywiązany do krzesła zarówno rękami, jak i nogami. Jęknął cicho.

„Że też mi się zachciało kasy, mogłem na upartego jeszcze wyżyć z tych moich resztek.”-pomyślał

z niezadowoleniem. „Przecież ci dwoje to jacyś kompletni idioci. Wampiry kurde, wielkie mi wampiry. Do Draculi to im daleko. Para dziwnych dzieciaków, w dodatku z nieokreślonym gustem. Zostać na łasce dwojga gejów, boże, dokąd mnie zaprowadził ten fach, to jakieś żarty!”- dodał w myślach.

-„Raczej zemsta stary.”-odpowiedział na własne myśli. Splunął pod nogi.

- Rany. Ja wiem, ty i ta twoja miłość do młodych facetów. Wolę nie wnikać w szczegóły. ale ten koleś zakradł się tutaj i chciał cię zamordować . Naprawdę sądzisz że powinniśmy nie dość że go oszczędzić, to jeszcze go obdarować życiem wiecznym?

To nierozsądne, po prostu głupie. To strzał w stopę kurwa mać Uru.- rzekł jak zwykle racjonalny Aoi. Właściwie to on sam nie wiedział co powinien zrobić. Zabić go, przetrzymywać jako pożywkę, przemienić, puścić? Chciałby wiedzieć do czego koleś jest zdolny. Ale skoro on nie chce gadać?

-Zahipnotyzujmy go Aoi- zaproponował ohoczo Uruha. Aoi z chęcią przystanął na ten pomysł i zgodnie z propozycją kolegi, popatrzył Kaiowi głęboko w oczy i wyszeptał: Teraz masz powiedzieć nam prawdę i tylko prawdę. Skąd pochodzisz, kim jesteś

i co tutaj robisz? Na odpowiedź nie czekali zbyt długo, młody chłopak od razu zaczął mówić.

-Nazywam się Kai i pochodzę z okolic Kioto. Wysłano mnie, aby was zabić, oboje.

-To twój zawód?-zapytał go Aoi

-Tak, jestem płatnym mordercą.

-Ale numer!- krzyknął Uruha- Super nie?! Płatny morderca, i w dodatku teraz jest już nasz. Zamieńmy go, zamieńmy go Aoi, proszę.Może nam się przydać-dodał podekscytowany jakby był jakimś pierwszym lepszym dzieciakiem z podstsawówki, a nie dojrzałym mężczyzną, który żył na tym świecie od jakichś 200 lat.

-Rany, koleś, ty jesteś facetem czy dziewczyną?- rzekł Kai z niesmakiem.

-Jestem facetem, w stu procentach facetem dupku. Jak chcesz to mogę ci pokazać, ale nie gwarantuję że nie będzie bolało.- powiedział Uruha poważniejąc. Jeżeli chodziło o jego płeć, zawsze stawał się nieco agresywny. Zbliżył się do intruza,

i potrząsnął nim . Po czym przyjmując całkiem inną pozę, rzekł do niego uwodzicielsko-Znowu cię ugryźć Kai?Jeżeli chcesz to ja bardzo chętnie, krew 0Rh+ całkowicie mi odpowiada.- na te słowa Kai obruszył się, i odepchnął go.

-Spadaj zboczeńcu. To jakiś dom wariatów. Może weźcie mnie zabijcie i darujcie sobie tę szopkę.- dodał zirytowany. Naprawdę zaczął dochodzić do wniosku, że śmierć będzie zdecydowanie lepsza niż ta gadka i ten zboczony wampir.

-Skoro nalegasz- rzekł Aoi z satysfakcją, odepchnął szybko Uruhę i wgryzł się w tętnicę. Ciepła, słodka krew, zalała jego gardło. Aoi rozsmakował się w jej smaku, była idealna, tak ciepła i gęsta, jak sam miód. W tym samym czsie Jego towarzysz po dłuższej chwili namysłu, zdecydowanie odrzucił kolegę go tyłu.

-Dość Aoi, on zostaje z nami.- zadecydował Uruha i porwał nieprzytomne ciało chłopaka ze sobą. Oszołomiony ciosem Aoi nie zdążył zareagować a Uruha już wybiegł z pokoju i pokonał połowę korytarza. Zabrał Kai’a do komnaty w piwnicy, gdzie dokończył dzieła. Ugryzł biednego chłopaka który już i tak ledwo dyszał, wyssał z niego jeszcze trochę krwi, po czym nadgryzł własny nadgarstek, wciągnął z niego sporo krwi i pocałował Kaia. Przeciągnął pocałunek dłuższa chwilę, aż chłopak przełknął wszystko co mu oferował, po czym z czułością położył go w trumnie wyściełanej szmaragdowozielonym atłasem, i zamknął wieko.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania