Poprzednie częściArena Multiświatów - Wprowadzenie

Arena Multiświatów 3. Przycelowanie

- Czy wszyscy się wyspali? Mam nadzieję, że tak gdyż właśnie dziś zaczynamy kolejny wspaniały dzień na naszej arenie. Tym razem ja pozwoliłam sobie wybrać zadanie, jakie czeka naszych bohaterów – głos królowej rozbrzmiewał na owalnym stadionie, odbijając się od wysokich, pionowych ścian. Tłumy głośnych istot skakały na każdym z pięter odgrodzone od areny materiałem podobnym do szkła, jednak doskonale przepuszczającym dźwięk i zdecydowanie od niego klarowniejszym. – Nie ma sensu przedłużać. Zaczynamy!

Na płaskiej płycie pojawiły się jak ostatnio dwie postacie. Przybysze byli tak samo zdezorientowani jak ich poprzednicy.

Tintina spojrzała na stojącego obok nieznajomego. Ubrany był w czarny, długi, skórzany płaszcz. Włosy miał krótko wygolone a na nosie spoczywały czarne okulary przeciwsłoneczne. Pod rozchyloną połą jego stroju zobaczyła pistolet.

Teraz sama zdjęła, przerzucony przez plecy, karabin snajperski. Pogładziła delikatnie broń po lufie. Coś czuła, że zaraz jej się przyda. Jej uwagę przyciągnął teraz ogromny biały ekran.

- Szybkie tłumaczenie zasad i zaczynamy zabawę. Przed wami, drodzy uczestnicy, znajduje się fort strzeżony przez moje roboty. Zdobądźcie go a przeżyjecie. Zgińcie a… nie przeżyjecie? No rozumiecie chyba jak to działa!

- Spokojnie – usłyszała nagle głos mężczyzny.

- Jestem spokojna – odpowiedziała oschle.

- Wiem co tu się dzieje. - Wiedział co tu się dzieje? To świetnie, bo ona kompletnie nie wiedziała. – Trzymaj się mnie a nie zginiesz.

- Jasne! Sam się trzymaj! Nie będę biegała za jakimś agentem!

- Posłuchaj mnie uważnie. To co powiem będzie dla ciebie trudne do zrozumienia, ale musisz mi zaufać. – Tintina przewróciła oczami. – Znajdujemy się w symulacji. W swego rodzaju matrixie, jeżeli wiesz, o czym mówię. – Kobieta spojrzała na okularnika z mocno uniesioną brwią. Niestety ich rozmowa została przerwana przez nagły ostrzał wroga. Tintina nawet nie zauważyła, kiedy na płaskiej arenie pojawił się sporych rozmiarów fort w kształcie piramidy, oraz setki mniejszych i większych przeszkód mogących służyć do obrony. Budowla była chroniona przez dziesiątki humanoidalnych robotów.

Szybkim skokiem uniknęła pocisku i schowała się za najbliższą przeszkodą. Jej towarzysz zrobił to samo. Spojrzenie kobiety i mężczyzny spotkały się.

- Musisz mi uwierzyć! – nieznajomy przekrzykiwał panujący harmider. – To się nie dzieje naprawdę! Wiem bo sam opuściłem już wirtualną rzeczywistość. Tu wszystko da się shakować. Można modulować otaczający nas świat! Patrz!

Zanim do Tintiny dotarło, co miał na myśli brunet, mężczyzna wyskoczył prosto na środek pola walki. Wyprostował prawą rękę w stronę nadlatujących kul. Kilka pocisków minęło jego sylwetkę. Tintina musiała przyznać, że roboty były słabej jakości, skoro facet nadal trzymał się na nogach. Gdy tylko to przyznała zobaczyła szkarłatną strugę tryskającą z pleców kompana. Zaraz po niej pojawiła się kolejna. Ołowiane pociski przeszywały mężczyznę jeden po drugim.

- Idiota! – krzyknęła Tintina a długie, falowane, brązowe włosy opadły jej na twarz. Postać w skórzanym płaszczu zachwiała się, po czym runęła na plecy ujawniając zakrwawioną koszulę i dziesiątki dziur po kulach. Tłum wiwatował a okrzyk radości, kiedy mężczyzna legł jak długi, był nie do przebicia. Dopiero kiedy trochę ustał, odezwała się królowa.

- Nie mam pojęcia, co się tu właśnie wydarzyło, ale na pewno zapiszę to do najidiotyczniejszych śmierci na tej arenie. Pierwsza idiotyczna śmierć czterdziestego siódmego sezonu! – Śmiech tłumu widzów narósł z nową siłą.

- Świetnie, jak zwykle wszystko muszę robić sama! – powiedziała sama do siebie Tintina. Wysunęła zza osłony rękę i energicznym ruchem pociągnęła martwego mężczyznę za skórzany płaszcz. Kiedy znów była całkowicie chroniona poszukała ręką schowanego pod ubraniem pistoletu. Wyhaczyła broń i prowizorycznie przypięła ją do paska swojego stroju. „Zaczyna się zabawa”.

Wyskoczyła zza bariery i szybkim przeturlaniem znalazła się za kolejną osłoną. Wyciągnęła właśnie zdobyty pistolet z nowo nabytej kabury. Dotknęła komunikatora znajdującego się na prawym przedramieniu. Dookoła czarnego kombinezonu, jaki miała na sobie pojawiła się blada poświata. Sprawdziła wyświetlane przez komunikator dane. Delikatne pole siłowe było w pełni swojej wytrzymałości. Na koniec związała długie włosy gumką i szybkim ruchem wyłoniła się zza osłony. Poczuła odrzut broni trzymanej w ręku. Ku swojemu zadowoleniu okazała się ona bardzo celna. Trzy najbliższe roboty opadły na płaską podłogę. Tłum dookoła wybuchł z nową mocą.

Kobieta przeturlała się do kolejnej bariery. Wcześniej, kiedy jej niedoszły kompan popełnił samobójstwo, miała czas by dokonać oceny sytuacji. Maszyny broniące cytadeli były faktycznie liche. Prawdziwi cybernetyczni zabójcy, z jakimi miała przyjemność się spotkać, nigdy nie pudłowali. Te maszynki natomiast, musiały być wzięte chyba ze złomowiska. Z zadowoleniem przyznała, że powinna dać radę się przebić. Nie będzie łatwo, ale powinna dać radę.

Nagle nadeszła inna myśl. Przecież jak zapowiedziała na początku tajemnicza, łysa kobieta, brała teraz udział w swego rodzaju pokazie. Była zabawką oglądających ją ludzi. Oczywiście, że musi się dać wygrać tę grę. Inaczej nie było by żadnego sensu!

Ustawiła szybkie maskowanie. Całkowity kamuflaż był w stanie utrzymać się tylko przez kilka sekund. To jednak wystarczyło. Tintina puściła się sprintem do kolejnej przeszkody. Za nią znalazła dwóch mechanicznych sługusów. Wyłączyła maskowanie.

- Tu jestem! – Mocnym uderzeniem powaliła żołnierzy. Zdziwiła się jak łatwo poszło. – Te ustrojstwa to jakiś szmelc – powiedziała sama do siebie. Ukryła się za kolejną przeszkodą. Zaczynała się poważnie zbliżać do cytadeli. Schowała pistolet a sięgnęła po swoją snajperkę. Rozłożyła stojak pod lufę i umieściła broń na krawędzi osłony. Chwila celowania i parę strażników spadało ze stromych ścian fortecy. Coś nagle mocno ją odrzuciło. Komunikat na prawym przedramieniu informował o lekkim uszkodzeniu tarczy ochronnej. Musiała zatem zostać trafiona. Szybko odnalazła, skąd dobiegł strzał.

Nadciągnął on od sporych rozmiarów wieży, na szczycie której znajdował się karabin maszynowy. Nie było szans, żeby dobiec pod nią i nie zostać trafionym. Można było jednak spróbować podstępu.

Brunetka przygotowała się do skoku. Wcześniej specjalnie dała zauważyć robotom, do jakiego miejsca próbuje się przedostać. Wybrała barykadę znajdującą się dalej od wieży z karabinem maszynowym. Zanim skoczyła, zestrzeliła jeszcze dwóch, stojących przy osłonie żołnierzy. Zaprogramowała maskowanie. Kiedy wszystko było gotowe, oddała długi skok i przeturlała się pod barykadę. Wtedy właśnie włączył się kamuflaż. Nie zwlekając ani chwili wykonała skok powrotny i rzuciła się biegiem w stronę wieżyczki. Jak słusznie się spodziewała lufa karabinu została wycelowana w stronę barykady, za którą według robotów, miała się znajdować.

Komunikator dał znać, że maskowanie lada moment się wyłączy. Przyspieszyła na ile mogła i kiedy sygnał w słuchawce kombinezonu poinformował ją o zniknięciu kamuflażu, wykonała szybki ślizg, znajdując się bezpiecznie za kolejną osłoną.

Nie miała chwili do stracenia. Wyciągnęła lewą rękę w stronę, stojącej teraz blisko, wieży. Z nad dłoni wystrzeliła stalowa linka zakończona kleszczami. Urządzenie wbiło się w ścianę wierzy a mocny silniczek zaczął zwijać metalowy splot, wyciągając kobietę zza bariery. Nim złapała się górnej krawędzi wieżyczki, usłyszała kolejny komunikat o osłabieniu pola siłowego.

„Szlag! Znów gdzieś dostałam! Wiedzą, że tu jestem. Te roboty nie są jednak aż tak głupie” pomyślała. Szybkim ruchem rąk, wciągnęła się na stanowisko strzelnicze. Zasiadający na nim robot z pewnością wyglądał na zdezorientowanego. Po chwili ołowiany pocisk przebił jego stalową czaszkę.

Tintina dopadła karabinu maszynowego. Złapała go pewnie w obie dłonie. Kiedy tylko nacisnęła na spust zaczęła siać ogromne zniszczenia w śród oddziałów wroga. Otaczająca ją widownia zaryczała ze wzmożoną siłą.

- Widzicie to! Powiedziałabym, że standardowe zagranie. Jednak należy przyznać dodatkowe punkty za działanie w pojedynkę!

Tintina nie słuchała dalej. Wycelowała teraz w ścianę cytadeli. Stojące na niej roboty w mgnieniu oka pochowały się przed morderczym ostrzałem. O to właśnie chodziło. Kobieta znów chwyciła za karabin snajperski. Kiedy tylko któryś z robotów ośmielił się wyjrzeć, czy może bezpiecznie wrócić na swoją pozycję, ostatnią rzeczą, jaką widział, była ołowiana kula.

Po paru strzałach jedna ze ścian fortecy była czysta. Tintina nie mogła marnować czasu. Szybko zeszła z wieżyczki po stalowej drabince. Kiedy była na dole ponownie włączyła maskowanie. Puściła się pędem w stronę cytadeli. Nagle silny strzał zwalił ją z nóg. Otaczająca ją świetlista powłoka zniknęła a komunikator na prawej ręce wyświetlił zatrważający komunikat „zero procent”. Teraz każdy strzał oznaczał śmierć.

Pomijając towarzyszący jej ból, wstała i dobiegła do ściany cytadeli. Powtórzyła procedurę z zamontowaną na lewej ręce kotwiczką. Małe urządzenie wciągnęło ją aż na samą górę twierdzy. Dopiero tam skończył się czas jej kamuflażu.

Całą arenę wypełnił wiwat tłumu. Pozostałe przy życiu roboty zamarły nagle w bezruchu.

- Proszę państwa! Ta kobieta zrobiła to całkowicie sama! Brawa! Brawa!! Cóż za świetny występ! Trafiła nam się naprawdę dobra zawodniczka.

Tintina w istocie, poczuła się całkiem dumnie. Zdobywanie tej cytadeli przypomniało jej czasy treningów jeszcze zanim dostała się do Oddziałów Specjalnych Doum. Wyciągnęła ręce ze snajperką do góry w triumfalnym geście. Zamknęła na chwilę oczy, rozkoszując się tą chwilą. Pomimo wielu nasuwających się pytań, zawsze cieszyła się, gdy była doceniana.

Zaniepokoił ją spokój, jaki nagle zapanował. Kiedy otworzyła oczy nie znajdowała się już na arenie. Zamiast tego, z wyciągniętą do góry bronią, stała na środku mrocznego lasu.

 

~~~~~~~~~~

Parę słów ode mnie. Wiem, że może wydawać się, że powyższe trzy opowiadania to powtarzający się schemat, jednak proszę o wytrwanie. Jest to potrzebny element całej opowieści. Wkrótce powstałe tajemnice zaczną się powoli wyjaśniać :)

Następne częściArena Multiświatów 4. Las

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tomek Bordo 22.07.2019
    Mogę to sparodiować w swoim opowiadaniu?
  • Pontàrú 22.07.2019
    Szczerze to bardzo boję się tej parodii. Możesz spróbować a wpadnę i zobaczę. Zależałoby mi jednynje, aby moje "dzieło" pozostało moje. Nwm czy w tym tłoku na opowi znajdę jakoś czas a i teraz wyjeżdżam na parę dni także może być trudno, także jak coś sklecisz to daj znać np w komentarzu a wpadnę i zobaczę
  • piliery 22.07.2019
    Mistrzowskie tempo. Brawo.
  • Pontàrú 22.07.2019
    A dziękuję, dziękuję :)
  • Kapelusznik 23.07.2019
    Podoba mi się wyśmianie matrixa
    Mam nadzieję że za chwilę przejdziemy do dalszej części zawodów
    Pozdrawiam
  • krajew34 03.10.2019
    Sam nie wiem, czy taki kierunek tekstu nie znudzi się czytelnikowi po kilku rozdziałach. Wprawdzie nowe światy i stykanie się ich to ciekawe widowisko, ale w gruncie rzeczy to jednak robią to samo. Można było to bardziej rozwinąć. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania