Poprzednie częściAtrybut #1

Atrybut #7

Wokół było jasno jak w dzień. Arthur był w tym samym miejscu, gdzie zmarł: na szczycie wieży. Czy tak wygląda życie po śmierci? Czuł się jakoś dziwnie. Spróbował się przeciągnąć, ale zamiast rąk ujrzał czarne skrzydła. Spojrzał po sobie i aż podskoczył ze zdziwienia. Był krukiem. Rozejrzał się. Przed nim stały trzy inne zwierzęta. Niedźwiedź, jeleń i sowa. Ich głowy błyszczały nieziemskim blaskiem. Niedźwiedź ruszył w jego kierunku. Chłopak zaczął odskakiwać do tyłu, ale potknął się i upadł na dziób. Zwierzęta zachichotały.

– Nie bój się – odezwał się drapieżnik. Łatwo powiedzieć – nie bój się kogoś, kto może zabić cię jednym kłapnięciem zębami. Jednak głos zwierzęcia brzmiał spokojnie i łagodnie.

– Kim jesteście? – zapytał chłopak drżącym głosem.

– Eonami. Starożytnymi powiernikami mocy. Twoimi opiekunami. Ty także jesteś jednym z nas.

– Chcesz powiedzieć, że posiadam jakąś potężną moc – zapytał, po czym dodał zmieszany – panie?

Zwierzę roześmiało się. Sowa poderwała się i wylądowała tuż obok. Wyglądała o wiele przyjaźniej niż olbrzymi niedźwiedź.

– Tak, masz moc. Wielką moc – powiedział ptak kobiecym głosem. – Musisz użyć tej mocy, by uratować swoich przyjaciół i pokonać tych zakapturzonych osobników. W tobie jedyna nadzieja. Ruszaj, póki nie będzie za późno.

– Ale jak, przecież ja umarłem! – krzyknął Arthur, gdy obraz przed nim zaczął się zamazywać. Tym razem odpowiedział jeleń:

– Żyjesz dzięki miłości. Uratowała cię Susan. Podziękuj jej za to.

Świat zawirował i całe światło zgasło. Wokół panowały kompletne ciemności.

***

Chłopak głęboko zaczerpnął powietrza. Leżał na szycie wieży katedry Notre-Dame. Była noc. Jak długo był nieprzytomny? Bolały go wszystkie kości, był przemarznięty i mokry od deszczu. Przyjaciół, ani tamtych mrocznych ludzi nigdzie nie było. Czuł się dziwnie samotny. Stracił wszystko. Siedział sam na wieży, nad nocnym Paryżem, jego rodzice zniknęli bez śladu, domy które znał jakby przeniosły się o kilka lat do przodu: zniszczone, zakurzone, opuszczone. Siostra, osoba, która była mu najbliższa, z którą zawsze się rozumieli, została porwana. Jonathan, nowo poznany przyjaciel, który wbrew wszystkiemu, wbrew rozsądkowi posłuchał go i ruszył za nim, jest przetrzymywany przez gości spod ciemnej gwiazdy, którzy nie zawahają się użyć broni. Susan, tajemnicza dziewczyna, za którą czuł się dziwnie odpowiedzialny była nie wiadomo gdzie.

Chłopak usiadł na brzegu wieży, podparł głowę na dłoniach. Wpatrywał się w dal, pusty, samotny, pozbawiony wszystkiego. Łzy wypłynęły spod półprzymkniętych powiek i spadły na kolana. Na starych dżinsach zostały po nich tylko mokre plamy. Duchy zwierząt powiedziały mu, że ma ratować świat. On jednak wiedział, że nie da rady. Był przybity. Te wszystkie zmiany, obraz zapowiadający jego śmierć, tajemniczy ludzie. Odwrócił głowę od miasta. Za nim stały trzy duchy zwierząt. Uśmiechały się ciepło. Jeleń schylił głowę i popchnął coś leżącego na ziemi. Chłopak zamrugał i zwierzęta zniknęły. Podniósł się i podszedł do miejsca, w którym stały duchy. Na ziemi leżała mała broszka w kształcie liścia.

Chłopak zabrał ją i przyjrzał się dokładnie. Wyglądała podobnie do dwóch znalezionych wcześniej wisiorków. Arthur podwinął rękaw kurtki i wpiął ozdobę w mankiet koszuli. „Dobra, pomyślał, dostałem atrybut mocy, teraz nauczcie mnie z niej korzystać”. W tej chwili wszystko zadrżało, rozległ się straszliwy rumor, zdolny obudzić całe miasto. Wezbrał wiatr ciskając w oczy młodzieńca kropelki wody. Przetarł twarz i cofnął się z przerażenia. Przed nim stał wysoki kamienny posąg. Rzeźba ruszała się! Pokłoniła się przed nim.

– Wzywałeś mnie – odezwał się głos w głowie chłopaka.

– Kim jesteś? – zdołał wyjąkać przerażony.

– Zwą mnie gargulcem. Jestem istotą ziemi, animizacją twojego atrybutu.

– Aha – wiedział, że zabrzmiało to mało inteligentnie, ale nie mógł wymyślić nic lepszego.

– Czuję zło. – Gargulec podniósł głowę i zaczął węszyć. – Ruszajmy póki nie jest za późno.

– Prowadź więc.

Istota rozłożyła kamienne skrzydła, jakby zapraszając do wejścia na grzbiet. Chłopak wgramolił się na potwora, i uczepił jednego z rogów u nasady szyi. Bestia z niespodziewaną lekkością i gracją skoczyła w powietrze i poszybowała w ciemność.

***

Następne częściAtrybut #8 Atrybut #9 - epilog

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • candy 11.10.2016
    Czy tak wygląda życie po śmierci. - znak zapytania zamiast kropki
    – Kim jesteście – zapytał - skoro zapytał, tu również znak zapytania
    Ruszaj (przecinek) póki nie będzie za późno.

    No, to i ja ruszam dalej.
  • katharina182 04.11.2016
    Bardzo mi się ta historia podoba. Ogólnie lubię tego typu opowiadania. Daję 5 i lecę dalej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania