Na mnie nie podziałało dołująco - przeciwnie, nawet w jakiś sposób kojąco, mogłabym rzec. Zawsze lubiłam cmentarze - można się wyciszyć, można porozmawiać tak naprawdę z samym sobą pod pozorem rozmowy z Bogiem lub bliską osobą, która już odeszła. Wiadomo, że inaczej się też chodzi na cmentarz, gdy nie odwiedza się niczyjego grobu lub odwiedza się grób kogoś, kogo się tak naprawdę nie znało (bo się nie zdążyło poznać albo się tego nie pamięta z dzieciństwa). Od jakiegoś czasu chodzę też do tych, których dobrze znałam, co wiąże się z nieco innymi emocjami i przede wszystkim ze wspomnieniami. Ale właściwie do tego zmierza przecież życie - nie może trwać wiecznie, musi się kiedyś skończyć, więc każdy dzień jest po trochu umieraniem - jakąś formą autodestrukcji. I ja w tym Twoim tekście widzę właśnie taki naturalny splot życia ze śmiercią - bardzo wymowny i symboliczny. Dziewczynka z balonikiem na końcu również jest na swój sposób bardzo wymowna - ona nie przejmuje się pękniętym balonikiem, bo dla niej kwestie przemijania są jeszcze nazbyt odległe, nie czuje potrzeby, by się nad tym zastanawiać, może żyć chwilą - a balonik, z jej perspektywy, nie jest niezastąpiony. Ech, za bardzo się rozpisałam chyba, to i piątkę zostawię. :)
Alfonsyno, ja też wbrew pozorom lubię cmentarze i szczerze trochę się obawiałam jak zostanie odebrany ten tekst, bo jest taki trochę ...dziwny, taki ... mój. Tymbardziej się cieszę, że nie wpędził w doła czy coś podobnego xD Dzięki ;)
Wow... to nie było dołujące. Nie potrafię opisać uczuć, które towarzyszyły mi podczas czytania. Świetne. Krótkie, ale świetne. Zostawiam 5 i idę, bo nie wiem co napisać. Świetnie piszesz.
Okropny dobra patrzę na ten av i mam głupie skojarzenia. XD Tekst się podobał, świetnie. Wierzę w prąd, ale nie przychodzi mi to łatwo. Koniec rozmowy. XD
- Cześć - rzucam w miarę radośnie w kierunku prostokątnego, granitowego obiektu, na którym już coraz bledsze imię dziadka i data jego śmierci. Czternaście lat, zasuwa czas. Trzeba jakoś odnowić ten napis. Zatrzymuję się na kilkanaście sekund przykładając otwartą dłoń do rozgrzanej płyty. Zawsze ten sam gest. To silniejsze ode mnie. - Chcę coś wyszczególnić: Mianowicie ten kkawałek "Czternaście lat, zasuwa czas". Dla mnie ( a jestem pierdolnięty więc się trochę nie liczy) to przepięknie obszycie potoczności poezją. Bardzo ładne, tak, bez śmiszkowania i wygłupów.
"Z trudem wierzę w prąd" - zajebiste. Oficjalnie kradnę to zdanie ( należy mi się) i kiedyś se je wykorzystam. W zamian mogę jakieś oddać.
A se tak chciałem w co innego zajrzeć.
Fajny, spokojny, nostalgiczny przekaz. Nie wnikam jak bardzo autobiograficzny, bo nie o to chodzi. Jeśli to Twoje - to tak samo ładne, jakbyś pisała to z pozycji wcielenia się w rolę czy punkt obserwacyjny.
Pisane przez pryzmat emocji, ale nie nachalnej, nie ckliwej. Bardziej poprzetykanej pasami zwątpień refleksji. Łatwość z jaką bohaterka się "rozckliwia" nad z pozoru (zapalniczka) błahostką, sugeruje jej chwiejny stan emocjonalny i zwątpienie w otaczającą rzeczywistość.
No i tyle.
Aha.
Dziewczynka na rowerku z balonikiem z tyłu (czy nawet bez balonika) nie zapieprzałaby 30km na h tylko max 8. No, do 10, jeśli ma kopyta i nie pali na przerwach w szkole. Ale nie więcej.
Ps. Ten wątek (irracjonalny, może nawet obłąkańczy nieco) jest spoko puentą. Nie rozgryzam, nie rozczłąkowuje, ale podprogowo, gdzieś pod paznokciem dużego palca u nogi, czuję, że on tu pasuje.
No to tyle.
Wow, odkopales starocia, aż se czytlam, żeby przypomnieć o czym. Taa... Mój w 100% prawdziwy, naprawdę tak rozmawiam z dziadkiem i naprawdę prąd jest dla mnie dziwny xD I przede wszystkim - ta dziewczynka, prawdziwa sytuacja (no może jechała wolniej, może ja jechałam dychę/h), ale ona byla inspiracją i balonik też. To bylo dziwne. I jestem rozchwiana emocjonalnie, co potwierdza fakt, że przed chwilą kończąc książkę sobie troszkę popłakałam nad niesprawiedliwością systemu, ach...
Ritho, Tyś chyba już ostro nadźgana :). Odczytałam to, jak picie do mnie, che, che :). Albo nieświadome spożycie, albo błąd w ocenie stanu ;).
Pięć za tekst :).
Ritho, a jak często plukalas sobie żyły, jak ja byłam w Twej głowie? Jestem tylko ciekawa, ile razy popełniłam błąd, myśląc, że to właśnie mój błąd :).
Czy pilas choć chwilami do mnie? Niekoniecznie tu :). Bo jeśli tak, to będę mieć Cię na sumieniu, gdyż to grozi alkoholizmem :). O, to pijmy razem, jeśli nie pilas do mnie. Bo kiedy do siebie, możemy upić się za siebie, wylewając wiele za kołnierz swej słownej koszulki polo :).
Dlaczego tak rzadko delektuję się zapachem skoszonej trawy, wschodem i zachodem słońca, chwilą tu i teraz? Powinno to być z liczbie mnogiej! A nawet zmodyfikowane; "dlaczego qrwa tak rzadko myślimy o tym, ze las pachnie, itrawa skoszona pachnie i ptaki spiewają i świerszcze grają, i ... cały pieprzony świat się nie zmienił tylko gdzieś wymeldował się z naszego zapierdalającego jak kometa życia (sorry! za wulgaryzmy). No sam widzisz jak piszesz i co z tego u tego czterokołowego czytelnika wynika. Sorry raz jeszcze. 5!
Wulgaryzmy mile widziane w takim akurat kontekście. :)
No właśnie dlaczego? Mam deja vu, właśnie w momencie jak piszę ten komentarz, dziwne...
Bardzo adekwatnie skwitowałeś cały przekaz Karawan :)
Jak ja lubię odświeżać starocie. Zawsze trafie na jakaś perełkę. No nie zawiodłem się. Zdołowany raczej nie jestem, choć jakiś mały
smuteczek przewinął się przeze mnie. Niemniej zostawiam solidne 5 :)))
Wiesz co, po pierwsze dzieki za wizyte. Po drugie kompletnie nie pamietam o czym ten tekst i nie chce go czytac, bo moje starocie przysparzaja mi mdlosci. Jakbys kiedys jeszcze chcial strzelic w jaki moj tekst to podpowiem, ze Cmyk i Hans chcą byc przeczytane bardziej niz śmietki ;))
Pozdro, miau!
Komentarze (40)
Czy wierzę bardziej w miłość czy w prąd?
Uwierz w piątkę, #dziwko
"Z trudem wierzę w prąd" - zajebiste. Oficjalnie kradnę to zdanie ( należy mi się) i kiedyś se je wykorzystam. W zamian mogę jakieś oddać.
A se tak chciałem w co innego zajrzeć.
Fajny, spokojny, nostalgiczny przekaz. Nie wnikam jak bardzo autobiograficzny, bo nie o to chodzi. Jeśli to Twoje - to tak samo ładne, jakbyś pisała to z pozycji wcielenia się w rolę czy punkt obserwacyjny.
Pisane przez pryzmat emocji, ale nie nachalnej, nie ckliwej. Bardziej poprzetykanej pasami zwątpień refleksji. Łatwość z jaką bohaterka się "rozckliwia" nad z pozoru (zapalniczka) błahostką, sugeruje jej chwiejny stan emocjonalny i zwątpienie w otaczającą rzeczywistość.
No i tyle.
Aha.
Dziewczynka na rowerku z balonikiem z tyłu (czy nawet bez balonika) nie zapieprzałaby 30km na h tylko max 8. No, do 10, jeśli ma kopyta i nie pali na przerwach w szkole. Ale nie więcej.
Ps. Ten wątek (irracjonalny, może nawet obłąkańczy nieco) jest spoko puentą. Nie rozgryzam, nie rozczłąkowuje, ale podprogowo, gdzieś pod paznokciem dużego palca u nogi, czuję, że on tu pasuje.
No to tyle.
Pięć za tekst :).
Potraktujmy to jak brudzia:
Ritha - Trybia
Tribia - Ritha
:)
No właśnie dlaczego? Mam deja vu, właśnie w momencie jak piszę ten komentarz, dziwne...
Bardzo adekwatnie skwitowałeś cały przekaz Karawan :)
smuteczek przewinął się przeze mnie. Niemniej zostawiam solidne 5 :)))
Pozdro, miau!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania