Poprzednie częściballada o niebieskim szlafroku

Ballada z mokrymi zapałkami i z psem

Gdzie pani chodzi, panno Lodziu,

gdy ja na ławce i na głodzie

na panią czekam,

a za kołnierz siąpi deszcz.

Litości pani dla mnie nie ma.

Gdzieś nosi panią mokra ziemia

lub panią poniósł diabeł

w czorty, no i cześć.

 

Pogoda taka butelkowa,

a mnie się z ławki podnieść szkoda.

Po drugiej stronie

klombu szczeka jakiś pies.

Zmokły zapałki, papierosy.

Ja nadal czekam i mam dosyć

w piersiówce płynu,

który nie znieczula mnie.

 

Ale ostrzegam, panno Lodziu,

że w końcu pójdę stąd, jak co dzień

i kiedy przyjdziesz,

będzie szczekał tylko pies.

Licho zaśmieje się do ucha,

że poszedł w diabły innej szukać

ten, co warował na tej ławce

niczym cieć.

 

Jeszcze z godzinkę tu zabawię,

później z czekaniem się rozprawię;

gdy tylko pójdzie sobie

ten zajadły pies.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • andrew24 2 miesiące temu
    Cierpliwość...
    Świat na wszystko ma czas.
    Nie śpieszmy się.
    Wszyscy zdążymy umrzeć...
    tam już nie będzie czekania...

    Pozdrawiam serdecznie 5
    Miłego dnia
  • TseCylia 2 miesiące temu
    Do finału mnie się nie spieszy. :)
    Miłego popołudnia
  • andrew24 2 miesiące temu
    TseCylia 🌻
  • Grafomanka 2 miesiące temu
    Lekko, sprawnie poprowadzony wiersz 6
  • Łukaszenkow 2 miesiące temu
    bądź grzeczna, szanuj innych grafi...
  • TseCylia 2 miesiące temu
    Dzięki bardzo, Grafi:)
  • Sokrates 2 miesiące temu
    Lekki i pogodny styl.Ok
  • TseCylia 2 miesiące temu
    Dzięki bardzo:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania