Ballady z turnieju we Wrocławiu (vol.2)
IV
Kapsel czy zawleczka? Piwo
w puszce łatwiej otworzyć,
a otwierając piwo
butelkowe, trzeba
dodatkowo posiadać
otwieracz. Wkładając palec
w otwór w tym blaszanym walcu,
można się skaleczyć.
A krawędzie dziury w owym
przedmiocie ze szkła są
nieostre. Niczego już
nigdy nie wsunę w ranę
Jezusa! Co zrobić
z pozostałym alkoholem,
jeśli pijaczyna uśnie?
Nie chować, nie wylewać,
nie wypić samemu, tylko
zostawić butelki tam, gdzie
leżą. Gdy wstanie, poprawi
pasek (wyszukiwania).
Kałdun, który mu rośnie,
wpisuje się w słowa
zwolenników okrągłej
Ziemi. Wyszarpuję
zawleczkę, by zakończyć
domową wojnę. (Niechaj
wojna światowa trwa). Ktoś
inny otwiera butelkę
piwa, uderzając nią
w moją głowę.
V
Wersalka rodziców
rozwaliła się! W nocy
matka zwaliła się z niej
na podłogę, jakby
zrzucono balast z balonu
czy ratowano okręt. W tej
chwili nie dostrzegam żadnej
zmiany w zanurzeniu palca
i gęby ojca w piwie, a
matka dalej patrzy na mnie
z tej samej wysokości
wypłacanej renty.
Wycisnęli mnie
całkowicie. Moje oczy,
jak dwa plasterki cytryny,
unoszą się na powierzchni
niewylanych łez. Nie stać mnie
już nawet na herbatę. Bóg
ma robaki w tyłku. Ponoć
zbiera je na cmentarzach
w sezonie płaczu.
VI
Wychodzę głodny z baraku,
kroczę po deskach. I słychać
stuk. Przechodzę z desek
na kamienisko i – gdy
po nim idę – słychać chrzęst. (Dziś
erudycja nie jest ważna).
Otwieram bramę i słychać
chrobot. Zamykam za sobą
bramę za pomocą
łańcucha i kłódki
i słychać brzęczenie.
Po ulicy, mokrej
od deszczu, jeżdżą auta
i słychać szum. Gdybym widział
w CPN-ie różne hot dogi,
wybrałbym tego z najtańszą
parówką. Keczup
przypomina krew. Jeden
koniec taśmy jest
przytwierdzony do baraku,
a drugi ciągnie się
po ziemi. Nie błagam was
o milczenie. Niebo, krzycząc,
pluło. Jego pasterskim
głosem zagoniony
do domu, patrzyłem na deszcz.
A drzwi były otwarte.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania