Warszawo
dzień za dniem po dniu bez nocy
sen przeciera oczy zgrabiałym palcem
stoi za oknem na mrozie
listku trzymasz się drzewa
mnie znowu nosi gdzieś wiatr
poniewiera po nie wierze w teraz
nastał jak święto - później zapalą mi świece
zapała świt
słońce będzie tak nisko że dotknę nieba
przez chwilę w szoku będę stał
póki nie dotrze fakt że fakt ten nic nie zmienia
znów przegoni gdzieś wiatr
wypuszczam dym wciągam kolejny
za oknem wciąż stoi sen
gdyby to nie było piętro czwarte
to może by poszedł już gdzieś
a tak czeka w ciszy
nie ma tu ptaków nie ma też drzew
tylko syreny wyją tej nocy jak każdej
pewnie dlatego to syreni gród
gdzieś jesteś listku tam gdzie mnie nie ma
dla takich myśli wykopałbym gród
lecz zmarznięta ziemia lecz szpadla nie mam
po prostu nie chcę - niech sobie są
Komentarze (9)
Daje ten wiersz do myślenia. Podoba mi się
,,Bywałem ja - od Boga nagrodzonym,
Rzeczą - mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką..."
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania