Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Barwy Życia
Zapatrzony w okno mężczyzna zdawał się być w innym świecie. Właśnie zrozumiał, że jego małżeństwo stacza się do końca i o powrocie do jego normalności nie ma co marzyć. No trudno, tak wyszło ale, co z Lucynką, tak kochaną i wrażliwą córką? Do diabła, nie ma innej opcji, nasza mała dziewczynka musi mieć normalny dom z oboma rodzicami. Muszę poważnie porozmawiać z Krysią o tym. - Powiedział półgłosem. – Możemy na zewnątrz żyć każdy swoim życiem, ale w domu stanowimy jedną rodzinę. Dla dobra naszej córeczki. Chyba zrozumie i zaakceptuje. – Dodał już w myślach.
- Mówiłeś coś? - Usłyszał głos za sobą.
- Nie, tylko tak sobie głośno myślałem, - odpowiedział zaskoczony, – wiesz, mam taki głupi zwyczaj. Chodzisz jak duch i nie słyszałem jak weszłaś do pokoju.
- Wcale nie. Musiałeś być bardzo zamyślony. Jakiś problem? - Zapytała z troską w głosie przytulając się do niego.
- E tam, zaraz problem. Wszystko w normie. A co, pomyśleć nie wolno?
- Aha, dajmy na to, przecież widać, że masz niezłego doła. Wyluzuj, wszystko będzie dobrze. Chodź, zrobimy sobie coś smacznego na kolację.
- To chodźmy mój psychologu kochany.
Roześmieli się oboje. – Kochane dziecko - pomyślał.
Jedząc wczesną kolację rozmawiali w zasadzie o niczym, ale w pewnym momencie dziewczyna patrząc badawczo na ojca, strzela pytaniem.
- Martwisz się o mamę, prawda? Prawie nigdy nie ma jej w domu. Mało ma dla mnie czasu. Szkoda.
- Widzisz Lucynko, mama w nowej pracy ma dużo obowiązków. Wywiązanie się z nich zajmuje jej dużo czasu. Mam nadzieję, że to nie będzie trwało za długo.
- Daj spokój. Na kilometr jedzie od was chłodem. Powiedz, kiedy ostatnio przytuliliście się, czy pocałowali? Rozmawiacie z sobą tak oficjalnie, jak dwoje obcych ludzi.
- No cóż - przygarnął ją do siebie, – jesteś bardzo dobrą obserwatorką. Widzisz, z faktami trudno dyskutować. Musisz wiedzieć, że w życiu nie zawsze jest słodko, bajkowo i różowo. Między dwojgiem ludzi czasem dochodzi do różnych nieporozumień i konfliktów interesów. To jest normalne. Każdy człowiek jest inny, ma inne potrzeby, zainteresowania i wymagania. Ułożenie współżycia dwóch różnych charakterów nie jest proste. Wymaga od obojga nie lada umiejętności w osiąganiu kompromisów. W praktyce efekty tych działań bywają różne. Ale jedno jest pewne, nie wolno działać pochopnie i impulsywnie. Jest takie powiedzenie, „czas jest najlepszym lekarzem”. To, o czym tu opowiadam, jest esencją moich relacji z mamą. Istotnie, teraz jest między nami trudniejszy okres. Musimy mieć trochę czasu na przemyślenia. Trzeba być optymistą. Po trudnych chwilach następują dni pełne radości i szczęścia. Trzeba w to wierzyć córeczko, – zawsze.
- Kocham ciebie, - przytuliła się do niego mocno, – trzymam za was oboje kciuki. Wierzę, muszę wierzyć, że poradzicie sobie z sobą. Tak bardzo was potrzebuję.
Zadrżał i poczuł ciarki na plecach. Nigdy tych słów nie zapomnę. To brzmi jak wołanie o pomoc.
- No, nic tu więcej nie wymyślimy, - wysilił się na zdecydowany głos, - zrobiło się późno a jutro normalny dzień. Spadaj do spania. Pocałuj jaszcze swego tatę na dobranoc i już cię nie ma. Pocałowała nadstawiony policzek, odwróciła się na pięcie a wybiegając z pokoju zawołała, – śpij dobrze!
Był wczesny wieczór. Usiłował coś czytać, ale na próżno. Przeżycia tego dnia wytrąciły go całkowicie z równowagi. Siedział bez ruchu patrząc tępo przez okno. Dopiero dźwięk telefonu wyrwał go ze swoistego letargu. Odruchowo podniósł słuchawkę.
- Słucham. - Powiedział automatycznie.
- Dobry wieczór. Czy rozmawiam z panem Wesołowskim?
- Tak.
- Dzwonię z poradni onkologicznej. Moje nazwisko Nowak. Jestem lekarzem. Przepraszam, ale muszę zapytać, czy Krystyna Wesołowska jest pańską żoną?
- Tak, ale skąd to pytanie? Nie rozumiem.
- Widzi pan, …- na moment zapadła cisza - jakby tu powiedzieć. Może jednak zadam jeszcze jedno pytanie. Czy żona mówiła coś o swoich dolegliwościach?
- Dolegliwościach? Nie. Ale, o co chodzi? – Poczuł gwałtowny ucisk w okolicy serca.
- Pańska żona była dzisiaj u mnie na badaniu.
- Na badaniu? Jakim? Proszę mówić jaśniej.
- Już wyjaśniam. Wprawdzie pańska żona prosiła mnie abym nie przekazywał żadnych informacji, ale zaistniała sytuacja zmusza mnie do tego. Otóż, mamy do czynienie z nowotworem złośliwym. Rokowania żadne.
- Jak nowotwór? Przecież żona na nic się nie uskarżała. – Serce chciało mu wyskoczyć.
- No właśnie. Najpierw bagatelizowała a potem zamknęła to w sobie. Trochę to irracjonalnie.
- Jak to możliwe? Czy diagnoza jest pewna?
- Diagnoza niestety pewna. Myślę, że ta sytuacja przerosła pańską żonę. Nie wiem, dlaczego, ale postanowiła sama z tym się zmierzyć. Jak powiedziałem, - postawa trochę irracjonalna.
- Powiedział pan rokowania żadne. Co to znaczy?
- To znaczy, proszę wybaczyć brutalizm odpowiedzi, żonie pozostało około miesiąca życia.
- Niemożliwe! Jak to? Tu w pełni sprawna kobieta i już za miesiąc… To jakieś żarty.
- Przykro, ale to nie żart. To bardzo brutalna prawda.
Zapadła cisza. W głowie miał istną burzę myśli. Krysia umrze. Przecież to nie możliwe. Opamiętał się.
- Dzięki doktorze za telefon. Dobrze, że pan nie posłuchał. Mam teraz przynajmniej świadomość tego, co mnie czeka. Mam jeszcze pytanie. Jak mam się zachować? Udawać, że nic nie wiem, czy poważnie porozmawiać? Co pan radzi?
- Porozmawiać na pewno, - serdecznie. Stan psychiki pańskiej żony jest nienajlepszy. Bardzo potrzebuje wsparcia. Bądź, co bądź, żyje z tą świadomością od kilku miesięcy. To tylko tyle. Do widzenia. Przepraszam za taką wiadomość.
Z wielkim trudem odłożył słuchawkę telefonu. Zaczęła w pełni docierać treść prowadzonej przed chwilą rozmowy telefonicznej. Taaak…. To by tłumaczyło jej zachowanie. Znając diagnozę, postanowiła na swój sposób wykorzystać pozostałe dni życia. To był jej wybór. Tragiczny.
Czuł, że cały świat zawalił się na głowę. Co z Lucynką? Co z nim? Czas zatrzymał się na dobre. Nie wiedział, jak długo siedział bez ruchu? Otrząsnął się i pomału wracało logicznie myślenie. Tak, po pierwsze musi porozmawiać z Krysią. Musi ubrać pancerz spokoju i wyrozumiałości oraz zrozumieć jej psychikę. Zdawał sobie sprawę z tego, że dopóki nie obudzi w niej chęci do życia, na nic zdadzą się jego wysiłki. Spojrzał na zegarek, no tak, prawie północ. Pewnie za chwilę wróci do domu, ale to nie będzie dobry moment do tego typu rozmów. A więc rano. No dobra, musze tylko jeszcze zadzwonić. Wystukał numer na telefonie komórkowym. Po chwili odezwał się zaspany, kobiecy głos:
- Kogo tam diabli po nocy noszą?
- Przepraszam pani Iwono, - powiedział przepraszającym tonem, - Mam pewne kłopoty w domu i nie będzie mnie jutro w pracy. Proszę zaraz z rana odwołać wszystkie moje spotkania. Nowe terminy uzgodnimy później. Jeszcze raz przepraszam za nocny telefon.
- Ależ panie prezesie, to ja przepraszam za taką odzywkę. Oczywiście, wszystko będzie jak pan kazał. A gdybym mogła być w czymś pomocna to proszę mną dysponować.
- Dziękuję, ale te sprawy muszę sam załatwić. Dobranoc.
- Dobranoc panie prezesie.
Schował telefon do kieszeni i idąc zamyślony do kuchni zajrzał do pokoju córki. Stanął na dłuższą chwilę w uchylonych drzwiach, wpatrując się z zadumą w śpiącą.
- Przecież ona musi mieć matką, musi. Nie ma innej opcji. - Zamruczał zamykając drzwi.
- Co z tobą? – Usłyszał naraz zaniepokojony głos Lucynki.
Zaskoczony, z niewyraźną miną wszedł do pokoju.
- A co ma być? – Burknął.
- Nie jestem idiotką, a słuch mam jeszcze dobry. – Odparowała.
- Coś ci się wydawało. – Śpij już. – Bagatelizował.
- Siadaj koło mnie i opowiadaj. Wszystko. I nie rób ze mnie kretynki, dobra?
Zdecydowany i poważny ton głosu pozbawił woli oporu. Podszedł na nogach jak z waty i usiadł koło leżącej córki. Spojrzał na nagle pobladłą, poważną twarzyczkę i zrobiło się miękko na sercu. Biedne dziecko, - błysnęło w głowie. Starając się opanowywać targające nim emocje, opowiedział o śmiertelnej chorobie, napomykając tylko o pozostałych problemach matki. Zapadła przejmująca cisza. Dziewczyna leżała pod kołdrą skulona, jak mały, zbity psiak. Miała dreszcze. Po dłuższej chwili dało się słyszeć drżące:
- I co teraz będzie?
Komentarze (3)
Dwa tematy i ogromny wachlarz twórczej wyobraźni.
Można umieściś dwa tematy w jednym opowaiadaniu lub pisać na jeden.
# DWA POZIOMY SUMIENIA
# W SUMIE NIE
Czas do 23 stycznia 2021, godzina 23:59.
Liczymy na Ciebie!!!
Tematy dwa:
- TYKANIE UCZUĆ
- GATUNKI SNÓW
Można jeden, można drugi, a można też obydwa tematy umieścić w stu słówkach.
Czas pisania i wrzucania linków do 17.01.2021 (północ)
Zasady konkursu znajdziesz tutaj: https://www.opowi.pl/profil/lbndrabble/ lub
https://www.opowi.pl/konkursy/
Liczymy na Ciebie!!!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania