Wpierw muszę iść do źródła informacji, aby móc przyjść pod Twój wiersz :)
Ponowne nawiązanie do egipskiej bogini, tym razem do Bastet.
Miasto odżywa z fusów - wstaje nowy dzień. Bastet z krzyżem w dłoni pochyla się nad kobietą, która kruszy chrupki do zimnego mleka. Mleko jest zimne, więc można by pomyśleć, że kobieta nie może mieć dzieci, bądź straciła dziecko. Bastet otacza ją opieką jako bogini płodności i miłości.
"jak wielki głód ocierających się o kostki." - podoba mi się nadanie tej kociej cechy
Ostatnia zwrotka bardzo zastanawiająca. Niech dusze śmiertelników wypełnią się żywiołami, a uszy niech koi słodka muzyka. Ale mają również tęsknić, jakby mieli nie zapominać, że życie jest równie kruche i gorzkie. Ulotność.
Tyle z moich refleksji. Jak zawsze czymś zaskakujesz i pozwalasz odkrywać.
Pięknie.
Pozdrawiam.
Masz wyjątkowy dar czytania, przepiękny, wnikliwy w rozbiorze komentarz. Tyle spraw zobaczyłaś. A tekst przecież nie jest 'kawą na ławę':) Ten o Sechmet i aktualny powstał w ramach dialogu (renga). Kodowaliśmy z współautorem nawet dla samych siebie w kolejnych fragmentach i czasami trzeba było dopytywać na boku arkusza o co biega, aby powstał spójny przekaz.
Tak więc odczytałaś dwóch autorów za jednym zamachem.
Ślicznie Ci dziękuję w imieniu współautora i własnym.
Pozdrawiam serdecznie:)
Więc utwory zostały stworzone przez dwóch autorów :) Nie domyśliłabym się, jednak fajnie, że nie wspomniałaś o tym wcześniej, tylko teraz.
Bardzo fajnie Wam to wyszło :)
Pozdrowienia dla Was.
nie umiem pisać mądrych rzeczy w komentach. Ale mają magnetyczne przyciąganie Twoje texty i się do nich wraca i wraca i wraca. I odkrywa za każdym razem coś
Wrotycz - Są takie rodzaje tekstów, gdzie interpretacja błąka się między jej wypowiedzeniem a słowną niemożnością. Mogę jedynie słownie stwierdzić, całkiem szczerze - że w odczuciu mym, bardzo mi się podoba.
Może jedynie tyle rzeknę, że ostatnia zwrotka - to w moim odczuciu - jakby ''poczekalnia'' przed - innym światem. Ale dopiero, jak cała ''zła krew'' wypłynie, a tęsknota jest ''karą''
Pozdrawiam→5
Wiesz, Twoje pierwsze zdanie jest, może to pycha, ale największą nagrodą. Są takie stany, które można oddać jedynie przez przybliżenie - błąka się gdzieś na granicy zrozumienia, a bardziej odczuwania - to co zagarnia umysł, nie dając mu szans na logiczny rozbiór. Tak ten wiersz powstawał. I Ty to uchwyciłeś.
Tak, w dużej mierze ową tęsknotę można nazwać karą.
Super komentarz, masz we mnie dłużnika.
Pozdrawiam.
Paczajcie Wrotycze jaką dobrą robicie robotę; sprawdzaja kto zacz ta kociamatka ;) Ale o Szakalu lepiej nie piszcie i może w mało znaną Hinduską, albo jaka inną idźcie ;) Tak sobie gdybam, bom za leniwy by porywać się na poezję. Wolę prozę, choć mnie strofują, że ciągle za mało emocji, za dużo opisu... No, dobra, wysuszcie klapy, którem Wam łzami zachlapał.
Dziękuję za chwilę refleksji w wierszu ;)
Trafiłam śladem Twojego komentarza u mnie, pod ten wiersz. Bardzo dobrze, bo taką poezję rzadko się czytuje w elektronicznym świecie. Bywam tutaj nieczęsto i rzadko komentuję, ze względu na brak czasu (praca pochłania).
Ale, zawsze kiedy tutaj zajrzę, odwiedzę Twoje archiwum. :->
Nie ma we mnie wnikliwości poprzedników, pięknie komentować nie potrafię, jednak i na mnie tekst zrobił olbrzymie wrażenie.
Niepowtarzalny klimat, no i oczywiście koty : )
Angela, wrogowie Egiptu w czasie bitwy, znając wielki szacunek jego mieszkańców okazywany kotom, na chwilę przed starciem rzucali te stworzonka im pod nogi.
Dzięki:)
Ok. To i ja się melduję. Chyba ten tekst troszkę mi też posłuży do pretekst podsumowania.
Piszesz w sposób nie do końca dualistyczny. Prozę inaczej niż poezję. Oczywiście nic nowego, ale o co mi chodzi.
Normalny dualizm zakłada, że np. Jedno dobrze, drugie źle. U Ciebie jednak obie gałęzie są dobre, dlatego wlasnie: "nie do końca dualistyczny". Preferuję Twoją prozę i jeśli tylko mogę, staram się obgadać na pniu.
Zauważyłaś też pewnie, że poezji Twej nie komentuję od razu. Daję sobie czas, żeby nasiąknąć, pomyśleć, poszukać.
Tworzysz tu piękne układanki. Układanki, którym należy się szacunek złożony z odpowiedniego do nich podejścia.
Wszystko - no może prawie - ma u Ciebie punkt zbiorczy, wspólny.
Tym punktem jest majestat tragedii. Tragedia majestatyczna. Widzę ogrody Edenu zalewane przez potop. Widzę Ateny, Sycylję, Damaszek i zawsze zapowiedź tragedii.
Nie piszesz prosto, ale piszesz pięknie.
Co do tego wiersza,rowniez jest dla mnie w pewnie sposób zakamuflowany. Oczywiście - można powiedzieć - nic nowego. Tu jednak, pomimo potencjalnego ciepła, czuć zimne drugie dno. Coś jak te tanie patyczkowe fajerwerki, których iskry nie zrobią Ci krzywdy.
Co więcej, wydaje mi się, że ten tekst nie jest oderwany od poprzedniego i być może ogólnie na tym etapie nie jest jeszcze kompozycją ostateczną, być może jest kolejnym puzzle w jeszcze nie do końca pokazanym obrazku.
Nie wiem.
Lubię estetykę, w której się poruszasz, bo w necie ciężko o coś, co broni się bez pomocy rozpychania łokciami i autotuna w krzyku o uwagę.
Pozdro.
Canu:) Wszystko wymaga układania w pisaniu. Nie ma natchnionego strumienia lirycznej świadomości. Ba, trzeba się więcej napracować, aby taki pozornie 'niebudowany' wiersz/prozę poetycką obdarzyć wartością. Spatosiony bełkot to tylko odmiana grafomanii:)
Dzięki za określenie, nazwanie cechy podstawowej. Wiem, tzn. mam tego świadomość. Może dlatego nie potrafię tragedii absurdzić, śmieszkować, ani nawet de facto bez odniesienia do faktu - wymyślać.
Aha, za nic w świecie nie chciałabym, abyś czuł się zobligowany 'meldować' się pod każdym moim tekstem:) Nic na siłę, please.
Pozdrawiam i dziękuję.
Komentarze (30)
Ponowne nawiązanie do egipskiej bogini, tym razem do Bastet.
Miasto odżywa z fusów - wstaje nowy dzień. Bastet z krzyżem w dłoni pochyla się nad kobietą, która kruszy chrupki do zimnego mleka. Mleko jest zimne, więc można by pomyśleć, że kobieta nie może mieć dzieci, bądź straciła dziecko. Bastet otacza ją opieką jako bogini płodności i miłości.
"jak wielki głód ocierających się o kostki." - podoba mi się nadanie tej kociej cechy
Ostatnia zwrotka bardzo zastanawiająca. Niech dusze śmiertelników wypełnią się żywiołami, a uszy niech koi słodka muzyka. Ale mają również tęsknić, jakby mieli nie zapominać, że życie jest równie kruche i gorzkie. Ulotność.
Tyle z moich refleksji. Jak zawsze czymś zaskakujesz i pozwalasz odkrywać.
Pięknie.
Pozdrawiam.
Tak więc odczytałaś dwóch autorów za jednym zamachem.
Ślicznie Ci dziękuję w imieniu współautora i własnym.
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo fajnie Wam to wyszło :)
Pozdrowienia dla Was.
:)
Uff... idę.
Ochłonąć na śniegu.
Dziękuję.
Może jedynie tyle rzeknę, że ostatnia zwrotka - to w moim odczuciu - jakby ''poczekalnia'' przed - innym światem. Ale dopiero, jak cała ''zła krew'' wypłynie, a tęsknota jest ''karą''
Pozdrawiam→5
Tak, w dużej mierze ową tęsknotę można nazwać karą.
Super komentarz, masz we mnie dłużnika.
Pozdrawiam.
Dziękuję za chwilę refleksji w wierszu ;)
Dzięki Karawanie niosący ciężar cesarstwa:)
A wiemy, lecz wolimy pamiętać o leczniczych jego właściwościach dla świata.
Pozdrawiam:)
Źe tak pięknie piszesz.
Czytelnik, który się wypowiedział zasługuje na szacunek. Na porównanie jego opinii z istniejącym tekstem.
Dzięki.
Ale, zawsze kiedy tutaj zajrzę, odwiedzę Twoje archiwum. :->
Bardzo się cieszę, zapraszam:)
Niepowtarzalny klimat, no i oczywiście koty : )
Dzięki:)
Piszesz w sposób nie do końca dualistyczny. Prozę inaczej niż poezję. Oczywiście nic nowego, ale o co mi chodzi.
Normalny dualizm zakłada, że np. Jedno dobrze, drugie źle. U Ciebie jednak obie gałęzie są dobre, dlatego wlasnie: "nie do końca dualistyczny". Preferuję Twoją prozę i jeśli tylko mogę, staram się obgadać na pniu.
Zauważyłaś też pewnie, że poezji Twej nie komentuję od razu. Daję sobie czas, żeby nasiąknąć, pomyśleć, poszukać.
Tworzysz tu piękne układanki. Układanki, którym należy się szacunek złożony z odpowiedniego do nich podejścia.
Wszystko - no może prawie - ma u Ciebie punkt zbiorczy, wspólny.
Tym punktem jest majestat tragedii. Tragedia majestatyczna. Widzę ogrody Edenu zalewane przez potop. Widzę Ateny, Sycylję, Damaszek i zawsze zapowiedź tragedii.
Nie piszesz prosto, ale piszesz pięknie.
Co do tego wiersza,rowniez jest dla mnie w pewnie sposób zakamuflowany. Oczywiście - można powiedzieć - nic nowego. Tu jednak, pomimo potencjalnego ciepła, czuć zimne drugie dno. Coś jak te tanie patyczkowe fajerwerki, których iskry nie zrobią Ci krzywdy.
Co więcej, wydaje mi się, że ten tekst nie jest oderwany od poprzedniego i być może ogólnie na tym etapie nie jest jeszcze kompozycją ostateczną, być może jest kolejnym puzzle w jeszcze nie do końca pokazanym obrazku.
Nie wiem.
Lubię estetykę, w której się poruszasz, bo w necie ciężko o coś, co broni się bez pomocy rozpychania łokciami i autotuna w krzyku o uwagę.
Pozdro.
Wrócę.
Dzięki za określenie, nazwanie cechy podstawowej. Wiem, tzn. mam tego świadomość. Może dlatego nie potrafię tragedii absurdzić, śmieszkować, ani nawet de facto bez odniesienia do faktu - wymyślać.
Aha, za nic w świecie nie chciałabym, abyś czuł się zobligowany 'meldować' się pod każdym moim tekstem:) Nic na siłę, please.
Pozdrawiam i dziękuję.
:>
:>
:>
:>
Ale serdecznie dziękuję za zaproszenie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania